avatar

tytuł: Kociątko kici kici ;)

autor: Zelma

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

to i owo

* juuhu - wczoraj zaliczona spóźniona żółtaczka i na razie spokój.
* juuhu 2: Witek nauczył się pić z butelki z ustnikiem; nawet go to chyba mocno jara bo jak się dossa do wody to pije i pije
* juuhu 3: W Pepco mają teraz fajny wynalazek - siateczka do owoców 2w 1 tzn. jedna końcówka materiałowa, a druga silikonowa. Kupiłam
* juuhu 4: pralka nadal na topie, a że ja się ogarniam ze stert prania po wyjeździe - to Witek raz po raz czmycha podglądać pralkę

* nie-juuhu: dziś Witek zaliczył pierwszy, na szczęście niegroźny, upadek z kanapy. Nawet nie tyle upadek co ześlizgnięcie się na stojący obok bujaczek... no ale serce mi stanęło, siwych wlosów na pewno przybyło i aż się cała zatrzęsłam. Ryk był, ale krótko, bardziej się Młody przestraszył niż coś mu się stało. Uuuuufff.....

No i przemyślenia chaotyczno-porządkowe...

...na froncie mlekowym... No cóż - od czasu pojawienia się Witka na świecie ten dziamdziak nie spędził chyba więcej czas beze mnie jak 3-4 godziny. Ze względu na kp (nie polubiliśmy się ani z laktatorem, ani z butelkami). Więc to chyba po prostu chęć zyskania odrobiny większej swobody. Z jednej strony jest taka żaróweczka, że hellloł, ale przecież dobro dziecka najważniejsze. Ale z drugiej strony - nie mam w planach być matką polką o sobie zapominającą, udręczoną i w ogóle. Na razie mój plan zakłada, że chcę 'odzyskać' dla siebie na stałe jedno popołudnie/wieczór w tygodniu. Ale w taki sposób, żebym nie musiała kalkulować jak się wstrzelić między karmienia tylko żeby Witek zjadł wtedy inny posiłek. Myślę, że będzie to po prostu wieczorna kaszka. A kaszka jest na mleku. Niby mogłabym po prostu ściągnąć mleko własne, ale patrz pkt 1 - jakoś nie mogę się przekonać do laktatora. Tzn. nie po to chcę zyskać czas dla siebie, żeby wcześniej dokładać 20-30 minut na ściągnięcie (+przygotowanie, umycie itepe itede). Poruszyłam ten temat z panią doktor i dostałam recepty na Beblion Pepti (pytałam jakie mm przy tych jego historiach skórnych). No i trochę muszę bardziej zorganizować te witkowe posiłki. W czasie wakacji zupełnie odpuściłam ramy czasowe itp - było tak, jak wyszło - byle głodny nie był. Teraz chcę to troszkę bardziej zorganizować, myślę o jakowymś schemacie. Acz nie sztywnym i wg moich wymysłów. Na razie ramowy plan jest taki:

śniadanie 1: po przebudzeniu 7/8, obie piersi z przerwą
DDD drzemka 1 ok. 9-11 /sprawy/
śniadanie 2: po drzemce; kaszka i/lub owoce
spacer > przejście w drzemkę? / zakupy
DDD drzemka 2 ok. 13-15
po drzemce - obiad (słoiczek mięsny + pierś)
15-17 aktiv
DDD drzemka 3 17-18/19
po drzemce pierś??
aktiv / spacer z tatą /kąpiel / kolacja kaszka? + mleko?
18/19+3 =21/22

No dobra - zobaczymy co z tego wszystkiego w praniu wyjdzie...

Mamy miłe kaszkami karmiące Te kaszki to
* kupujecie gotowce 'na mleku' i dodajecie wody?
* kupujecie kaszkę solo i dodajecie mleka? Jakiego - mm czy odciągacie, żeby do kaszki było?
Jakaś się czuję tymi kaszkami zdezorientowana. Help!!!

0
Dodaj komentarz

to i owo

* juuhu - wczoraj zaliczona spóźniona żółtaczka i na razie spokój.
* juuhu 2: Witek nauczył się pić z butelki z ustnikiem; nawet go to chyba mocno jara bo jak się dossa do wody to pije i pije
* juuhu 3: W Pepco mają teraz fajny wynalazek - siateczka do owoców 2w 1 tzn. jedna końcówka materiałowa, a druga silikonowa. Kupiłam
* juuhu 4: pralka nadal na topie, a że ja się ogarniam ze stert prania po wyjeździe - to Witek raz po raz czmycha podglądać pralkę

* nie-juuhu: dziś Witek zaliczył pierwszy, na szczęście niegroźny, upadek z kanapy. Nawet nie tyle upadek co ześlizgnięcie się na stojący obok bujaczek... no ale serce mi stanęło, siwych wlosów na pewno przybyło i aż się cała zatrzęsłam. Ryk był, ale krótko, bardziej się Młody przestraszył niż coś mu się stało. Uuuuufff.....

No i przemyślenia chaotyczno-porządkowe...

...na froncie mlekowym... No cóż - od czasu pojawienia się Witka na świecie ten dziamdziak nie spędził chyba więcej czas beze mnie jak 3-4 godziny. Ze względu na kp (nie polubiliśmy się ani z laktatorem, ani z butelkami). Więc to chyba po prostu chęć zyskania odrobiny większej swobody. Z jednej strony jest taka żaróweczka, że hellloł, ale przecież dobro dziecka najważniejsze. Ale z drugiej strony - nie mam w planach być matką polką o sobie zapominającą, udręczoną i w ogóle. Na razie mój plan zakłada, że chcę 'odzyskać' dla siebie na stałe jedno popołudnie/wieczór w tygodniu. Ale w taki sposób, żebym nie musiała kalkulować jak się wstrzelić między karmienia tylko żeby Witek zjadł wtedy inny posiłek. Myślę, że będzie to po prostu wieczorna kaszka. A kaszka jest na mleku. Niby mogłabym po prostu ściągnąć mleko własne, ale patrz pkt 1 - jakoś nie mogę się przekonać do laktatora. Tzn. nie po to chcę zyskać czas dla siebie, żeby wcześniej dokładać 20-30 minut na ściągnięcie (+przygotowanie, umycie itepe itede). Poruszyłam ten temat z panią doktor i dostałam recepty na Beblion Pepti (pytałam jakie mm przy tych jego historiach skórnych). No i trochę muszę bardziej zorganizować te witkowe posiłki. W czasie wakacji zupełnie odpuściłam ramy czasowe itp - było tak, jak wyszło - byle głodny nie był. Teraz chcę to troszkę bardziej zorganizować, myślę o jakowymś schemacie. Acz nie sztywnym i wg moich wymysłów. Na razie ramowy plan jest taki:

śniadanie 1: po przebudzeniu 7/8, obie piersi z przerwą
DDD drzemka 1 ok. 9-11 /sprawy/
śniadanie 2: po drzemce; kaszka i/lub owoce
spacer > przejście w drzemkę? / zakupy
DDD drzemka 2 ok. 13-15
po drzemce - obiad (słoiczek mięsny + pierś)
15-17 aktiv
DDD drzemka 3 17-18/19
po drzemce pierś??
aktiv / spacer z tatą /kąpiel / kolacja kaszka? + mleko?
18/19+3 =21/22

No dobra - zobaczymy co z tego wszystkiego w praniu wyjdzie...

Mamy miłe kaszkami karmiące Te kaszki to
* kupujecie gotowce 'na mleku' i dodajecie wody?
* kupujecie kaszkę solo i dodajecie mleka? Jakiego - mm czy odciągacie, żeby do kaszki było?
Jakaś się czuję tymi kaszkami zdezorientowana. Help!!!

0
Dodaj komentarz

plany, plany

he he he he.... plan ramowy poniekąd działa Z akcentem na poniekąd

7 wstał, pociumkał mleka po przebudzeniu i tuż przed drzemką
ja odciągnęłam na próbę laktatorem trochę mleka i na tym mleku zrobiłam mu troszkę kaszi (grysik ryżowy) tak 2-3 łyżki na spróbowanie. Zjadł, nie krzywił się. Na deser dostał jeszcze łyżeczkę przecieru jabłko+suszona śliwka, ale bez entuzjazmu.

Koło 9 zasnął... i przysnął prawie do 12. Może to ześlizgnięcie z łóżka go tak wyczerpało.

O 12 wstał, dostał pół słoiczka mięsnego (ziemniaki+królik). Zjadł, bez przesadnego entuzjazmu, ale też bez marudzenia, za to z uciapraniem wszystkiego co się dało w okolicy. Ewidentnie się już nudził, po wyjęciu z krzesełka z radością rzucił się na cycka i dojadł.

Po doczyszczeniu, przebraniu itp. ruszyliśmy w teren, chyba ok. 13, zasnął w wózku ok. 14:30 i pospał do ok. 17.

W planach miałam drugą połowę słoiczka, ale... szczerze - jest tak kompletnie bez smaku, że wpadłam na pomysł, żeby to trochę urozmaicić. Zainspirowana też wyczynami Leosia (kalafior i truskawka) stwierdziłam, że czas na level up. No i tym sposobem słoiczek podgrzałam, ale równocześnie ugotowałam na parze kalafiora i marchewkę. Położyłam na deseczce przed Witoldem, a potem dawałam mu mniejsze kawałki. Zębów obywatel jeszcze nie ma, ale dziąsła dały radę - widziałam, że memła sobie i kalafiora i marchewkę. Oczywiście utytłana okolica była jak zwykle... ale jednak warzywa w kawałkach mniej spustoszenia sieją A i Witold był zainteresowany jedzeniem, próbował nawet chwycić marchewę w łapkę i skierować do ust... ale podła marchewa w czasie transportu uciekła. Niemniej - chyba tym tropem pójdę i pobawimy się trochę w warzywka. A słoiczek wtedy uzupełniająco - żeby jakieś mięsiwo było. No... czuję się zainspirowana.

Koło 18 wybył młodzian na spacer z tatą, diabli go wiedzą czy śpi czy zwiedza. Zobaczymy czy wyspał się na zapas czy też ma dziś wenę do spania i przed snem właściwym jeszcze drzemka będzie

Także co do planowania - pisząc ten wcześniejszy plan - nie zakładałam 100% realizacji, co do minuty. To tylko jakaś mglista rama.

A co do jedzenia jeszcze. Dzisiejszy eksperyment sugerowałby może, że powinnam się bardziej zainteresować BLW. Ale... nie czuję takiej potrzeby. W tym sensie, że weszłam na kilka stron, a tam na dzień dobry, że BLW jest wspaniałe - w przeciwieństwie/opozycji do papek i przecierów. A ja nie lubię jak mi ktoś mówi, że tylko tak bo wszystko inne jest złe. Więc może i tak będzie, że będę w praktyce BLW stosować nie wiedząc przy tym, że to to. Raczej jakiś system mieszany - uzależniony od tego co Witkowi podpasuje.

No... wróciły chłopaki ze spaceru. Witek gaworzy, to chyba nie spał.

3
komentarzy
avatar
Zelmo a kiedy zaczynasz ten Bebilon pepti? Bo tu ( w irlandii) jest aptamil..niby to samo i ja tez planuje moja C. przestawic na butle ..dawaj znac jak W. go toleruje
avatar
mi tez lepiej nie wiedzec ze blw to to
avatar
Plany, plany, a potem wychodzi jak zwykle... a w tym przypadku dziecko poniekąd planuje to i owo ps. Ochraniacz w łóżeczku mam od strony główki i jednego boku. Drugi boczek specjalnie mam bez ochraniacza, jak w nocy się przebudzę to widzę ich główki i co tam u nich bez wstawania z łóżka. Zauważyłam jak Szymek się przekręcił o 90 stopni i kilka razy przywalił główką w szczebelki. Wiesz o co kaman? Wtedy wstaje na szybko i znów go ustawiam do pionu
Dodaj komentarz

dwa psy
jeden kot
dwa kury (dwa, nie dwie)

zmiany, także te oczekiwane, przychodzą znienacka

0
Dodaj komentarz

jak żyć?

1.
Witold zasuwa po mieszkaniu. Interesuje go wszystko, zwłaszcza to co nie powinno.
A ja wyglądam kuriera co to miał dostarczyć płotek, a płotka ani widu ani słychu.

2.
Ugotowany kalafior, który można samemu lub z pomocą mamy ładować do paszczy: Oł jes.
Słoiczek - ble, ble, ble nuuuda. Nawet 125g nie wciąga, słoiczków 190 nawet nie próbuję.
Jabłko 'żywcem' - oł jes, zwłaszcza w siateczce.
Desero-przeciery słoiczkowe (jabłko-marchew, jabłko-śliwka), ble, ble, ble nuuuda.

3.
No i w nocy się dzieć 'zepsuł'. Dzisiaj pobudki o 1, 3, 5, 6.
I zgaduj zgadula
- zęby? (w dzień symptomów brak),
- głód? łakomstwo? (jak 'dotankuje' to zasypia)
- nadmiar wrażeń z dnia odreagowuje? (non-stop zwiedza mieszkanie, a tam same nowości dla takiego człowieka).

Czyli ogólnie młodej matki rozterki: Jak żyć?

A.... i jeszcze histeria w ciągu dnia jak za długo na plecach jest. On chce zwiedzać, odkrywać, a nie pieluchę zmieniać. A takiego 8-kilogramowego klocka to już nie tak łatwo nieruchomo przytrzymać jak się we wszystkie strony szczygieł mały wierci.

5
komentarzy
avatar
Ja już dawno doszłam do wniosku że największa przysługę jaka sobie mogę zrobić, to nie przywiązywać się do jakiegos stanu rzeczy...po prostu być elastyczną Polecam
avatar
U nas ostatnio każda zmiana pieluchy kończy się płaczem. Jak to, że ma na plecach leżeć, danie w łapkę czegoś ciekawego rozwiązuje problem na chwilę. Co do nocy to nie pomogę, bo sama miewam takie noce, że nie wiem jak żyć!
avatar
Co do nocy, to ja z utęsknieniem czekam na te przespane....jak to kiedyś było. Co gorsza nie wiem czy się naprawi. Chwilami tracę nadzieję. Raz lepiej raz gorzej. Na przewijaku chwilę się uspakaja jak dostanie do potrzymania chusteczkę (niestety czasami próbuje ją zjeść, więc muszę się uwijać), a później pampersa (zazwyczaj muszę go później podnosić lub wyciągać z łóżeczka). Słoiczki 190 dzielę na dwie części, wtedy jest szansa, że zje, chociaż wczorajszym pluła od samego początku i na samą myśl, że na dziś ma drugą połowę, to aż mam dość.
avatar
oj tak, u nas też problem wielki z przebieraniem.. pielucha, bodziaki- masakra, spodnie to już mu ubieram jak na brzuszku leży bo nie idzie
avatar
Mój dzieć cały czas budzi się w nocy, ani razu jeszcze się nie wyspalam więc dla mnie to normalne niestety, ale być może u Was to mogą być zęby albo emocje, najbardziej prawdopodobne. Mój na zęby reaguje ciężko, krzyczy, drze sie wręcz, niedługo pewnie sąsiedzi się tym zainteresują, ma już dwie jedynki
Dodaj komentarz

chata wolna!

No więc spakowałam mu śpiworek, bodziaka z długim, bluzę z kapturem, bodziaka podkoszulkę. 5 pieluch, krem, drugi krem. Butelkę z wodą, butelkę do mleka, jeszcze jedną butelkę do mleka, słoiczek z kaszką i słoiczek warzywno mięsny. Zabawkę dorzuciłam. Dwie łyżeczki.

Tata dorzucił do torby 2 piwa i zabrał Pucka na męski wieczór - będą z kuzynem męża i kuzynem Witka mecz oglądać. Wybyli 100 metrów i wracają dziś wieczorem. A ja się poczułam jakbym go na conajmniej miesiąc ekspediowała. Ehhhh....

No ale tymczasem... juuuhuuu matka ma wolną chatę i czeka na ciocię Darię. Żeby jakiś film z poziomu kanapy obejrzeć. Aktualnie faworytem jest 'Szukając Pana Banksa' - https://www.youtube.com/watch?v=_d4JfUkMi10 Ale coś czuję, że jak panowie będą wychodzić mecze oglądać to ja zaległości filmowe nadrobię

No i jeszcze chciałam napisać, że... jakoś tak lżej mi się na duszy zrobiło jak poczytałam, że Wasze dzieci też zmianę pieluchy odbierają jako największą zniewagę i robią z tego powodu awanturę. No i o słoiczkowych perypetiach - Little Frog )

Dzisiaj niezła noc (22-1-5) i niezły dzień (pół słoiczka 125 zjedzone bez większych ekscesów, a potem warzywa na parze (marchew, ziemniak i brokuł - duże zainteresowanie i nawet usiłował sobie te warzywka do paszczy wpakować Testowałam też opcję warzyw w siateczce - bardzo spoko. Także jak to mówią, raz na wozie, raz nawozem

6
komentarzy
avatar
zazdroszczę
avatar
W kwestii jedzenia u nas bywa różnie. Dziś Bartuś dostał prawie dorosłą zupę pomidorową, ugotowaną przez mamę. Wręcz czułam, że mi wymyśla, że tak wolno łyżką ruszam i nawet grudki były mu nie straszne! Zjadł dużą porcję.
avatar
ja już dwa obiadki mam olane, bo coś nie chce jeść, nawet jakby mniej jadł chyba, nawet buzi mu się otwierać nie chce , tylko buczy "jeszcze" dla mnie pielucha to katorga, nie wiem już czym go zająć, po kąpaniu ubieranie masakra tak samo..zawsze kończy się tak, że zapnę tylko po dwa guziczki na nóżkach i pod szyjką - resztę kończę jak pije mleko ! a ! i mleko też muszę mieć na JUŻ zrobione, uszykowane, bo już ma taki wkurw, że omatko
avatar
Fajny film no i gratuluję postępów jedzeniowych. Co do siateczke i sylikonow to moje dziecko nie uznaje i rzuca nimi zaraz jak dostanie do ręki, w przeciwieństwie do produktów nie włożonych do siateczki
avatar
Udanego wieczoru! bawcie się dobrze dziewczyny
avatar
Jak zaczęłam czytać, to też pomyślałam, że go na jakieś wczasy wysłałaś A panowie mają zatrudnioną jakąś opiekunkę do dzieci? Bo jak tak się skupią na tv, to mogą zapomnieć o reszcie świata Ahhhh wczoraj zjadła normalnie to co jej ugotowałam, a dzisiejszy słoiczek zasmakował niesamowicie (jakieś pomidory z szynką czy coś). Muszę zrobić kolejne podejście do warzywek w kawałkach. Może się przekona.
Dodaj komentarz

wrócili

Wrócili, przed końcem 2 połowy. Pucek był na tyle zafascynowany meczem, że nie zauważył, że zjadł słoiczek 125 w trakcie pierwszej połowy. Wrócił wesoły i radosny, że miło Cię widzieć mamo, ale wiesz, krzywda mi się nie działa jak mnie nie było.

A co do zmiany pieluchy... ostatnio udało się go trochę utrzymać na plecach... dzięki dźwięko-naśladowaniu małpy. U-u-u-u-a-a-a-a....

2
komentarzy
avatar
Ja np. rano jak go przebieram to rozbieram i ubieram ciuchy w locie. Na czas zmiany pieluchy mam przygotowany wodny gryzak i łańcuszek od smoczka te dwie rzeczy dają tyle czasu by zmienić pieluchę.
avatar
Oooo to Pucek tez kibicuje?? Eryś wymiękł i poszedł spać o 9, a mama z tata w drugim pokoju mecz oglądali i zamawiali albumy na rodzinne prezenty czyli faktycznie dziecko chyba uczy wielozadaniowości i organizacji
Dodaj komentarz

Jak to szło? Wyciszająca kąpiel przed snem? Na pewno nie u nas. Pucek w wodzie to dopiero dostaje animuszu. Choćby był zmęczony, śpiący - jak tylko ląduje w wanience to jakby ktoś nacisnął przycisk 'ładuj baterie'. I jak go pucułowy tata przynosi po kąpieli na ręcznik to jest to chyba najbardziej uśmiechnięte i szczęśliwe dziecko pod słońcem. Nie mylić z wyciszone. Ooo nie... po kąpieli Pucek jest pełen energii i gotowy, żeby świat zdobywać.

Dzisiaj tak go energia rozpierała, że stanął na czworakach. To znaczy nie na kolanach tylko tak... na czterech łapach, tyłek do góry, a dłonie i stopy na podłodze (kanapie), ręce i nogi wyprostowane w łokciach i kolanach. Takie ćwiczenie było na wf, ale jak to się nazywało? Tak czy siak... czy to by znaczyło, że ten nasz dzyngiel zamierza wkrótce na nogi stawać? No bez jaj...

I bez zębów. Bo zębów nadal niet. Acz czasem jak patrzę mu w paszczę to mam wrażenie, że na dole idą nie 2, a 4 zęby na raz...

Brak zębów nie przeszkadza mu w konsumpcji. Dziś w dużej mierze karmił tata. Z powodzeniem:
* słoiczek 190 zjedzony prawie cały
* mleko wypite z butelki podanej przez tatę. Mleko moje, żeby nie wprowadzać zbyt dużo nowości. Jak to stwierdził mąż - najpierw się trochę męczył, ale potem 'złapał' technikę. No... dumna jestem z tych moich chłopaków niesamowicie. Pucek miał smoczka w paszczy chyba 3 raz w życiu Tata butelkę w ręku... też pewnie 3 raz w życiu (nie licząc tu butli, z której sam konsumował ze młodu).

Wypadeczek przy pracy:
Ja: Dodaj mu płaską łyżeczkę kaszki manny do tego słoiczka...
(z akcentem na łyżeczkę chociaż wiem, że zrobi po swojemu - po co komu łyżeczka)
Po chwili...
Mąż: A może być pół słoiczka zamiast pół łyżeczki?

Drogi mężu... mam nadzieję, że doceniasz te wszystkie momenty, kiedy mogłabym powiedzieć 'a nie mówiłam', a nie mówię.

Poza tym...
Pokonujemy nasze słabości...
* Przedwczoraj przy wsparciu kuzyna naprawił mąż w domu rozwalony próg i 2 gniazdka. Dziś naprawił sam trzecie gniazdko. Gdyby był typem majsterkowicza to może nie byłoby to nic wielkiego. Ale nie jest. No nie jest tak bardzo jak tylko można nie być. A jednak!

* A ja... no cóż, odwieczne boje z chomikiem trwają. W tym tygodniu wyjątkowo zacięte, okupione też łzami. Odgruzowałam 2 pokoje... i wszystko skumulowało się u Pucka. Widok straszny. W końcu miałam wręcz wrażenie, że ostatnio budził się w nocy... bo go koszmary na tle bałaganu w pokoju męczyły....

3
komentarzy
avatar
Kochana pozdrawiam Was goraco \dziekuje za pamiec i wsparcie
bardzo lubie czytac Twoje wpisy i cos tam zawsze skubne dla nas na "potem"
avatar
Mi tez sie czasami udaje przemilczec "a nie mowilam" co do kapieli, to u nas tez laduja baterie. Lazienka cala zalana kapiele to jedna z ulibionych czynności. Na sam widok przebiera nozkami jakby chciala jeszcze szybciej dotrzec do wanienki
avatar
Chyba ktoś nie wiedział jak nazwać kąpiel, to dodał drugi człon : WYCISZAJĄCA. Chuja wyciszy , ale nie dziecko u nas tak samo
Dodaj komentarz

LEVEL UP

LINK

3
komentarzy
avatar
Trzeba się zalogować
avatar
Właśnie widziałam, ale już Witold nie dał mi poprawić
avatar
zalogowałam sie i tez nie ma ;(
Dodaj komentarz

LEVEL UP

No to jeszcze raz:
http://images76.fotosik.pl/678/7088aa4182045a22.png

A było to tak. Wczoraj (13.06) postanowiła matka odłożyć syna do łóżeczka na drzemkę. Ale Synek miał inne plany. Zaczął kombinowac przy szczebelkach, kombinować, kombinować... i tak wykombinował jak powyżej. Matka zastygła jak słup soli - że niby ale jak to??!!! Młody stał na tyle długo, że zdążyłam jeszcze pogalopować po komórkę i uwiecznić ten moment. Dzisiaj powtórzył ten wyczyn więc przypadek to nie był. Wygląda na to, że Młody postanowił Tacie na jutrzejsze urodziny specjalny prezent sprawić

A ja... no jak to matka. Pękam z dumy... i równocześnie tysiąc pytań - że czy nie za wcześnie, że czy go zachęcać czy zniechęcać? Czy nic nie robić - jak do tej pory i niech ćwiczy sam wedle uznania? I że czy to już się powinnam za butami rozejrzeć? Aaaaa.....

Aaa.... poza tym jestem ostatnio w strasznym niedoczasie. Więc tylko w telegraficznym skrócie migaweczki:

hmmm nie będzie mgaweczki - właśnie się książe obudził. Będzie później. I hope.

9
komentarzy
avatar
no rozgladaj sie za butami super!
avatar
Nie za wcześnie! Jak to mówi moja mama, mój brat miał 7 miesięcy jak stanął na nogi i ma się dobrze. Witek zrobił to sam, nie stawiałaś go na siłę czyli jest gotowy. Brawo Wituś!
avatar
Brawo!
avatar
brawo Witek
avatar
brawo Witek
avatar
Oooo to chłopak zaszalał! Brawo dzielny malcu!
avatar
Brawo Witek! A to tata będzie miał prezent :-) też uważam, że skoro sam tego dokonał to jest bąbel gotowy, mamo szukaj buty :-)
avatar
Super :-) To teraz ani się obejrzysz a będzie biegał!
avatar
On wyglada zupełnie jak Ty!
Dodaj komentarz
avatar
{text}