avatar

tytuł: Na huśtawce

autor: gosia81

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Chciałabym być wystarczająco dobrą mamą. Żaden tam ideał i omni-matka. Mam nadzieję, że dam dzieciom szczęśliwe dzieciństwo, miłość i dobry przykład walki o spełnienie swoich marzeń.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Sia la la la. Huśtawka: szok, niedowierzanie, a po chwili błogi spokój... Tak, wierzę, że wszystko zakończy się happy endem :)

Dostałam dziś maila z taką informacją:

Pragnę poinformować, że decyzją Kapituły Pani praca doktorska zgłoszona w Konkursie im. Inki Brodzkiej-Wald otrzymała Honorowe Wyróżnienie.
Serdecznie gratuluję.
Jednocześnie pragnę serdecznie zaprosić na uroczystość wręczenia nagród w IV edycji Konkursu, która odbędzie się 16 czerwca o godz. 17.00. (.....) w Warszawie.

Wypada jechać
Cieszę się - zaszczytne czwarte miejsce.
Ciut ciut mi żal, że to tuż za podium z nagrodami pieniężnymi.

Oby moja dobra passa trwała, dziś dostałam też wytyczne ad. prezentacji przez komisją, która zadecyduje o moim stażu podoktorskim. Zaczynam się denerwować...

6
komentarzy
avatar
Gratuluję. idziesz jak burza!
avatar
idziesz, idziesz! ja wierzę w Ciebie!!!!
avatar
wow! super!
avatar
Gratulacje serdeczne
avatar
Gratuluje kochana , 4 miejsce to sukces
avatar
gratulacje
Dodaj komentarz

Jak się coś 'posra' to już kupą...

Wczoraj dowiedziałam się, że moja bliska przyjaciółka nie odbierała ode mnie telefonu bo... od soboty jest w szpitalu psychiatrycznym. Ma ostrą psychozę powiązaną z nadopiekuńczością (w sferze macierzyństwa), lęków przed ciężkimi chorobami, lęku przed skutkami ubocznymi leków itp. Odmawiała jedzenia, nie brała leków itp. Pogotowie zabrało ją w stanie skrajnego wyczerpania.

Przeczuwałam, że jest gorzej niż zwykle - coś jest ostro nie tak, ale cały czas wydawało mi się, że to tzw. 'problemy z trudnym dzieckiem (jej synek ma 2 latka i 3 miesiące). U nich od wielu miesięcy wszystko stało na głowie. Tego się wprost nie da opisać...

W połowie maja zaproponowałam jej przyjazd do mnie na wakacje. Ale było już za późno.
Atak choroby nastąpił - była w stanie zagrażającym jej życiu. Dobrze, że jest na obserwacji w szpitalu, na lekach, pod kontrolą. Będzie tam minimum miesiąc - w separacji od dziecka - w tym czasie rodzina będzie musiała jakoś się nim zająć, co jest trudne bo ona nikogo nie dopuszczała do synka.

Postaram się pojechać do niej w niedzielę - załamało mnie to wszystko, wyrzucam sobie, że nie zrobiłam więcej... Ona nie słuchała naszych rad, bo była chora, a my ciągle mówiliśmy do niej jak do normalnej, racjonalnej osoby. I ta odległość - 400 km - co można pomóc przez telefon?

A druga dobijająca sprawa to wyniki tego konkursu z I etapu - okazało się że zdobyłam 63% punktów - nie jest to zbyt dobry wynik, biorąc pod uwagę ilość konkurentów. Uwagi ekspertów są zgryźliwe, ostre i... będą bardzo trudne do odparcia. Czuję się wewnętrznie, psychicznie tym wszystkim zmiażdżona.

2
komentarzy
avatar
to sie posralo, ale przyjaciolka jest w dobrych rekach, nie obwiniaj sie, co wlasciwie moglas? nie jestes lekarzem psychiatra, a ona tego potrzebuje najbardziej, odwiedz ja, badz...wspieraj i tyle mozesz , trzymaj sie!
avatar
Odnośnie pierwszej sprawy prochu nie wymyślę, takie to życie czasem jest. Odnośnie drugiej - heeeeej kobieto, nie poddajemy się!!! JESTEŚ w II etapie, JESTEŚ w grze. I tak łatwo się Ciebie nie pozbędą Uwagi ekspertów trudne do odparcia - ok, ale jeszcze Cię nie skreślili skoro zaprosili do 2 etapu? Trzymam kciuki!!!
Dodaj komentarz

Dzieci mają przecudowną intuicję i nie boją się improwizacji! Starszy synek składając mi wczoraj urodzinowe życzenia powiedział spontanicznie: żebyś miała świetne auto i super motor i żeby zawsze był Teleexpress

Zapytany o to, czy wie ile mam lat, zaryzykował i strzelił: 25?!

Tak więc jestem już po przekroczeniu kolejnej 'granicy'. I żyję!
Nie wszystko w moim życiu mi się podoba, ale jednak bilans znów na plus - obym tak dociągnęła w zdrowiu do sędziwego wieku!

http://i1271.photobucket.com/albums/jj626/malame99/DSCF1155_zpsxhkayyha.jpg

5
komentarzy
avatar
Gosienko...100 lat!!! sukcesow...tych duzych i malych, naukowych i wagowych i pociechy z calej trojki swoich chlopakow :*
avatar
Duuuużo zdrówka bo z resztą sobie poradzisz
Życzenia synka świetne!
avatar
Wszystkiego najlepszego!!! Moc uścisków. /Tak mi się własnie wydawało, że to Twoje okolice. Piękne zresztą!/
avatar
100 lat!
avatar
100 lat ! synek Cię odmłodził, wcale nie mysli że jesteś już "stara"
Dodaj komentarz

Dobre kobiety! Uprasza się o trzymanie kciuków, modlitwy i wsparcie duchowe W PONIEDZIAŁEK między 16.40 a 17.20. Ważna sprawa dla mnie - walczę o trzyletni kontrakt na uniwerku!!! To jak, pomożecie?

7
komentarzy
avatar
Zawsze i wszędzie Cypr z tobą będzie!!! Powodzenia!!!
avatar
pewnie!
avatar
No pewnie, że tak! Daaaaaaajjjjeeeeeeeszzzzz!
avatar
Powodzenia!!!!!!!!!! nie przestajesz mnie zadziwiac :*
avatar
Powodzenia!
avatar
będę tam z Tobą
avatar
&&&&&&&&
Dodaj komentarz

Dziękuję Wam bardzo za wszelkie formy wsparcia!!! Chyba pomogło, bo jestem w miarę zadowolona ze starcia z komisją ekspertów, a było OSTRO! Czas oczekiwania na wyniki to 2 tygodnie...
Tortury, no nie? ;P

Co mi się nie podobało: komisja się nie przedstawiła, nie mieli plakietek, ani nie było spisanego składu. Dwóch panów w wieku około 40-45 lat kojarzę z jakiejś konferencji - z pewnością zajmują się mediami / cyfrową humanistyką / filmem. Wydaje mi się, że w komisji było 8 osób - ale mogę się mylić, bo były na sali też osoby z obsługi administracyjnej, ktoś tam wychodził, wchodził itp. Pytania zadały 4 osoby (łącznie po mojej prezentacji padło ich około 10), dwie inne osoby ziewały - z pewnością to nie była ich dziedzina, ale to cały panel nauk humanistycznych więc mogli być równie dobrze historykami, psychologami czy archeologami - loteria.
Średnia wieku na oko 40-50 lat, jeden pan był znacznie młodszy - może nawet w moim wieku??? i w składzie była tylko jedna kobieta.

Nie daje mi spokoju teraz napastliwość jednego eksperta - zadał mi aż 5-6 pytań, i zadałby jeszcze więcej, ale każdy z kandydatów miał ograniczony czas na dyskusję. On miał zawsze inne zdanie niż ja, w podsumowaniu wskazał przewodniczącemu na mój błąd w wypowiedzi.

Dziś jak emocje opadają już nie jestem taka zadowolona z siebie - analizuję i zaczynam mieć wątpliwości. Co do konkurencji - okropne doświadczenie! W poczekalni była tak zła atmosfera jak w kostnicy. Nie mogłam tam wytrzymać i wyszłam z mężem w ogóle z budynku, wróciłam tuż przed rozmową, a i tak ten kwadrans z konkurentami ściętymi jak galareta przez stres, źle na mnie wpłynął.

Wszyscy wychodzili z podobną miną (ja ponoć także), czyli taką, jakby dostali obuchem w głowę i nie wiedzieli kim są i gdzie się znajdują. Procedura tych rozmów jest fatalnie pomyślana.

No ale... stawka wysoka, czymś muszą ludzi 'wykosić', więc na tym etapie jest to z pewnością stres.
W każdym razie zrobiłam co mogłam, dałam z siebie wszystko, a pytania komisji były trudne.
Nie wiem czy przyjęłam dobrą taktykę, ale nie dałam wcisnąć do projektu rzeczy na których się nie znam lub wymagałyby pracy zespołu, którym przecież nie będę dysponować. Trudno ocenić moje szanse - z pierwszej części nie mam zbyt wielu punktów (17 na 27), ale na rozmowie było ich do zdobycia aż 20. Konkurencja będzie przepytywana jeszcze przez dwa dni - wszystko może się wydarzyć.

Ale ogólnie ja bym sobie przyznała ten grant Nie wiem tylko czy komisja podziela moją opinię
Dziś odpoczywam, a jutro zabieram się do życia.

5
komentarzy
avatar
Gratuluje! Wymiatasz!
avatar
Ja lubię mieć poczucie że zrobiłam co mogłam, reszta nie nalezy już do mnie. Cieszę się że dałaś czadu.
avatar
A to 5000zl czy 1000zl ten grant?
1 grant w Uk to 1000funow
avatar
ten grant to kupa kasy na badania, aż się boję tu napisać ile, w sumie najważniejsze w tym grancie jest zatrudnienie na 3 lata!
avatar
Tylko gratulować i życzyć powodzenia !
Dodaj komentarz

Zżera mnie stres. Życie w zawieszeniu, w oczekiwaniu NA jest męczarnią. Leżę w tym samym miejscu (?). Leżę, psychicznie.

http://i1271.photobucket.com/albums/jj626/malame99/DSCF1190_zpschfgxaxr.jpg

4
komentarzy
avatar
Znam to uczucie. Poczekam z Tobą.
avatar
tez znam, tez kiedys wazyly sie moje losy...
avatar
Trzymam kciuki i czekam
avatar
Witaj Gosiu, dołączam do trzymających kciuki. Można spytać o jaki grant się ubierasz? W ncn? Pytam z ciekawości bo temat jest mi bliski :-) serdeczne pozdrowienia od koleżanki po fachu
Dodaj komentarz

Nigdy nie wiadomo, jak przekazać złe wieści.
Dlatego, napiszę tylko: dziękuję Wam za wsparcie.
Będę musiała się przebranżowić, bo uprawianie nauki nie idzie mi najlepiej.

Tak więc bez pracy, bez perspektyw, z topniejącymi oszczędnościami. Dziś podwójnie skopana przez los.
Załamana.

4
komentarzy
avatar
Napiszę tylko tak: doskonale Cię rozumiem. Ja w końcu wywalczyłam, wyprułam sobie wraz z żyłami pracę w zawodzie (pytanie na jak długo...), ale za mną lata szarpania się, pukania do różnych drzwi i chałturzenia gdzie się da. Wspieram!
avatar
Ale co, ze nic? Że du*a? Nie wybrali Cię???
Kij im w ryj jak to powiedział pewien filozof, który jeszcze nie jest sławny. Pożałują tego jeszcze!!!
avatar
Znam ten bol, niestety, tez kiedys stalam na podobnym skrzyzowaniu I przelykalam porazke, ale wierze ze w zyciu masz wiecej niz jedna szanse, chodz dzis moze trudno w to uwierzyc to jeszcze bedzie dobrze
avatar
W wiosce doszli do wniosku, że z osła to już nic nie będzie, trzeba go wrzucić do głębokiej studni i zakopać. Jak pomyśleli, tak zaczęli robić. No i stoi osioł biedaczyna w głębokim dole (żeby nie powiedzieć duu...), za głęboko, żeby wyjść, a z góry zaczyna się ziemia sypać. No sytuacja taka jakby lekko nie do pozazdroszczenia. Pac - piach na osiołka, na uszy, łeb... Miał się już osioł załamać... ale strząsnął pias z głowy i grzbietu pod nogi. I zaświeciła mu się żaróweczka. I co z góry łopata piachu, to on ją hyc pod własne nogi. Trochę to trwało... ale z każdą łopatą... wspinał się osiołek odrobinę wyżej. Aż wreszcie 'dojechał' do brzegu studni, wyskoczył, a 'łopatniczym' tylko szczęki poopadały. I łopaty też.
Dodaj komentarz

Dziś dodatkowo dobiła mnie opinia z NCN-u.

Oto 'wysokie' standardy Narodowego Centrum Nauki:
- nie można dowiedzieć się jaka punktacja została przyznana,
- nie można dowiedzieć się jakie miejsce na liście rankingowej uzyskał projekt,
- nie można dowiedzieć się kto oceniał projekt, nawet jeśli zachodzi podejrzenie konfliktu interesu.
- odpowiedź na pytanie ad. ewentualnego odwołania, sprowadza się do zapowiedzi 'podjęcia kroków prawnych'. To istne kopanie leżącego.

Mąż też ma kłopoty. Znów choruje na anginę. Nie płaci ZUS, nie ma zleceń, sypią się problemy.

W naszym życiu nie ma 'nic śmiesznego'. Zaczynam się bać o przyszłość.
Dół jak...

3
komentarzy
avatar
bardzo mi przykro gosiu.....zdrowia dla meza zycze, a dal ciebie kolejnej szansy na prace, ktora cie zadowoli! walic szanse, oferte zycia!
avatar
Pffff....niech spadają na drzewo! Słuchaj, szkoda tego projektu odkładać teraz do szuflady, na pewno włożyłaś w niego masę czasu i wysilku Zgłoś go do innej fundacji, może do fnp? A myślałaś może o czymś na gruncie lokalnym? Fakt że pieniadze są mniejsze ale i konkurencja mniejsza. Zobacz czy w Twoim województwie / mieście urząd nie ogłosił jakiegoś konkursu z Twojej dziedziny, najczęściej co prawda są to konkursy dla organizacji pozarządowych ale zdarzają się i dla osób fizycznych. Może to byłby jakiś punkt zaczepienia?
avatar
Wiem że to taki moment kiedy myślisz że już nigdy nie będzie dobrze. Ale będzie, troszkę później. Ściskam Cię mocno
Dodaj komentarz

Ratuję się jak mogę przed tym dołkiem psychicznym, ale nie jest łatwo. Dopiero w sobotę udało mi się zjeść cokolwiek. Miałam okropne objawy psychosomatyczne permanentnego stresu.
Nadal nie wymyśliłam planu B. Próbuję sama siebie przekonać, żeby złożyć odwołanie od decyzji, ale jakaś część mnie po prostu już się poddała, nie chce ponownie przechodzić przez to upokorzenie i stres. Gdzieś tam jednak w głowie tli się bunt i złość na niesprawiedliwe traktowanie, więc póki co czekam na oficjalną decyzję i potem może jeszcze skonsultuję się z jakimś prawnikiem, czy jest w ogóle sens składać odwołanie.

Tymczasem Miś wczoraj skończył 20 miesięcy. Niewiele w ogóle o dzieciach pisze i czuję się z tym strasznie, bo zaniedbałam wiele spraw, zajmując się tylko tym co 'tu i teraz'. A przecież chłopcy są moją jedyną radością, sensem życia, bez nich nie miałabym teraz motywacji, aby wstać rano i zrobić cokolwiek w domu.

Od kilku dni przestawiam Misia na zwykłe mleko krowie - póki co dolewam je systematycznie do mieszanki, aby zaakceptował smak. Idzie mu świetnie. Nie ma żadnego uczulenia!!!

Następne kroki to próba z proszkiem do prania - ten drogi, ekologiczny już mi się kończy i muszę zrobić próbę, czy Miś może chodzić w ubraniach pranych razem z naszymi, w zwykłym proszku. Ale mam jakiś wewnętrzny opór - boję się uczulenia, swędzących plam i wysypki.

Jak jest gorąco to Miś biega po podwórku bez pieluszki - Starszak pokazał mu jak się sika pod drzewkiem i Mały już kilka razy naśladując brata tam biegał aby siknąć. Umie przy tym kontrolować moment 'startowy', ale jak się bawi, to w ogóle tego nie zauważa i posikuje gdzie popadnie. Dobrze że na trawkę. Udało nam się dwa razy z łapaniem kupki do nocnika - były brawa i ogólny aplauz, ale równie często ganiając po ogrodzie przyozdobił kupą trawnik, więc nie wieszczę tu szybkiego sukcesu. W domu jeszcze nie mam odwagi zdjąć mu pieluchy. Mam zajętą głowę tyloma pierdołami, że nie byłabym w stanie śledzić znaków jakie daje przed załatwieniem się.

O już się Mały obudził i woła strasznie głośno: Mamo!!!!
Biegnę. Ciąg dalszy nastąpi...

3
komentarzy
avatar
ja tez dosc czesto pisze o sobie...zamiast o moim malym, no ale jak cos bardzo zajmuje nam mysli (na przyklad mysl co dalej zrobic ze swoim zyciem? ) to raczej nie bedziesz sie rozpisywac o rutynie dnia codziennego..fajnie ze starszak uczy malego tylu rzecz...przydalby mi sie taki starszy brat dla Gabrysia, bo ja jakos nie umiem nauczyc go sikania poza pieluche....
avatar
Takie mleko z kartonu dla dorosłych dajesz czy te junior dla dzieci? Kurcze ja to się jednak mleka boję, Nina dalej na puszce i to takiej hipoalergicznej.
avatar
gosia, wiem, ze to mala pociecha, ale poki Michal jest taki maly to sie ciesz, ze nie masz roboty, bo to mordega jest....rok!? coz to jest, kropla w morzu przepracowanych lat...jeszcze sie narobisz tyle, ze bedziesz miec dosc...
Dodaj komentarz

Ratuję się jak mogę przed tym dołkiem psychicznym, ale nie jest łatwo. Dopiero w sobotę udało mi się zjeść cokolwiek. Miałam okropne objawy psychosomatyczne permanentnego stresu.
Nadal nie wymyśliłam planu B. Próbuję sama siebie przekonać, żeby złożyć odwołanie od decyzji, ale jakaś część mnie po prostu już się poddała, nie chce ponownie przechodzić przez to upokorzenie i stres. Gdzieś tam jednak w głowie tli się bunt i złość na niesprawiedliwe traktowanie, więc póki co czekam na oficjalną decyzję i potem może jeszcze skonsultuję się z jakimś prawnikiem, czy jest w ogóle sens składać odwołanie.

Tymczasem Miś wczoraj skończył 20 miesięcy. Niewiele w ogóle o dzieciach pisze i czuję się z tym strasznie, bo zaniedbałam wiele spraw, zajmując się tylko tym co 'tu i teraz'. A przecież chłopcy są moją jedyną radością, sensem życia, bez nich nie miałabym teraz motywacji, aby wstać rano i zrobić cokolwiek w domu.

Od kilku dni przestawiam Michałka na zwykłe mleko krowie - póki co dolewam je systematycznie do mieszanki, aby zaakceptował smak. Idzie mu świetnie. Nie ma żadnego uczulenia!!!

Następne kroki to próba z proszkiem do prania - ten drogi, ekologiczny już mi się kończy i muszę zrobić próbę, czy Miś może chodzić w ubraniach pranych razem z naszymi, w zwykłym proszku. Ale mam jakiś wewnętrzny opór - boję się uczulenia, swędzących plam i wysypki.

Jak jest gorąco to Miś biega po podwórku bez pieluszki - Miłosz pokazał mu jak się sika pod drzewkiem i Mały już kilka razy naśladując brata tam biegał aby siknąć. Umie przy tym kontrolować moment 'startowy', ale jak się bawi, to w ogóle tego nie zauważa i posikuje gdzie popadnie. Dobrze że na trawkę. Udało nam się dwa razy z łapaniem kupki do nocnika - były brawa i ogólny aplauz, ale równie często ganiając po ogrodzie przyozdobił kupą trawnik, więc nie wieszczę tu szybkiego sukcesu. W domu jeszcze nie mam odwagi zdjąć mu pieluchy. Mam zajętą głowę tyloma pierdołami, że nie byłabym w stanie śledzić znaków jakie daje przed załatwieniem się.

O już się Mały obudził i woła strasznie głośno: Mamo!!!!
Biegnę. Ciąg dalszy nastąpi...

0
Dodaj komentarz
avatar
{text}