avatar

tytuł: Na huśtawce

autor: gosia81

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Chciałabym być wystarczająco dobrą mamą. Żaden tam ideał i omni-matka. Mam nadzieję, że dam dzieciom szczęśliwe dzieciństwo, miłość i dobry przykład walki o spełnienie swoich marzeń.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Sia la la la. Huśtawka: szok, niedowierzanie, a po chwili błogi spokój... Tak, wierzę, że wszystko zakończy się happy endem :)

Zauważyłam, że złość działa na mnie motywująco - wkurzam się, podwijam rękawy i biorę się za robotę, której palcem nie chciało mi się tknąć od miesięcy. Mam taki specjalny zeszyt, w którym spisuję zadania do wykonania - konkretne rzeczy nie jakieś tam 'chciałabym, a może gdyby...'. Udało mi się w ciągu kilku dni wykreślić sporo zaległych rzeczy i pchnąć do przodu kilka spraw bieżących (np. wnioski o zasiłek na dzieci, przedłużenie urlopu wychowawczego i zgodę pracodawcy na inną pracę zarobkową podczas trwania urlopu wych.).

Jedną z rzeczy na cito byłą wizyta z Misiem u lekarza w sprawie stulejki - biedaczek miał zabieg we wtorek, jest na lekach przeciwbólowych, ale i tak ma ogromne problemy z sikaniem. Wstrzymuje na siłę, w obawie przed bólem. Jak już nie może wytrzymać, to sadzam go na nocnik i choć udaje się mu go zapełnić (sic!) to Miś sikając płacze ;(. Boję się żeby to nie wpłynęło źle na odpieluchowanie. Czekam aż opuchlizna zejdzie - jeśli do jutra będą dalej takie objawy bólowe to znów pójdę do lekarza ;/

Udało mi się pousuwać fotki i imiona z pamiętnika na Ovu - ten sprzed ciąży w ogóle utajniłam, bo w sumie, nie potrzebuję już się tamtą historią starań dzielić, a ten pamiętnik na Belly zarchiwizowałam. Jak zajdzie potrzeba to zminimalizuję tu ilość wpisów.

Tak, więc nie zdziwcie się. Lecę bo Mały płacze ;/

4
komentarzy
avatar
Oj biedny Miś, współczuję. Chyba odpieluchowanie musi poczekać.
avatar
A ja mam pytanie,czy w ciąży bralas metformine?i jeśli tak, to jak długo?
avatar
Nie bylo mnie przez jakis czas wiec pewnie komentarz juz za pozno, ale po porodzie radzili polewac sobie krocze ciepla woda z butelki, zeby mniej bolalo przy siusianiu moze synkowi pomoze
avatar
Nie bylo mnie przez jakis czas wiec pewnie komentarz juz za pozno, ale po porodzie radzili polewac sobie krocze ciepla woda z butelki, zeby mniej bolalo przy siusianiu moze synkowi pomoze
Dodaj komentarz

Zauważyłam, że złość działa na mnie motywująco - wkurzam się, podwijam rękawy i biorę się za robotę, której palcem nie chciało mi się tknąć od miesięcy. Mam taki specjalny zeszyt, w którym spisuję zadania do wykonania - konkretne rzeczy nie jakieś tam 'chciałabym, a może gdyby...'. Udało mi się w ciągu kilku dni wykreślić sporo zaległych rzeczy i pchnąć do przodu kilka spraw bieżących (np. wnioski o zasiłek na dzieci, przedłużenie urlopu wychowawczego i zgodę pracodawcy na inną pracę zarobkową podczas trwania urlopu wych.).

Jedną z rzeczy na cito byłą wizyta z Misiem u lekarza w sprawie stulejki - biedaczek miał zabieg we wtorek, jest na lekach przeciwbólowych, ale i tak ma ogromne problemy z sikaniem. Wstrzymuje na siłę, w obawie przed bólem. Jak już nie może wytrzymać, to sadzam go na nocnik i choć udaje się mu go zapełnić (sic!) to Miś sikając płacze ;(. Boję się żeby to nie wpłynęło źle na odpieluchowanie. Czekam aż opuchlizna zejdzie - jeśli do jutra będą dalej takie objawy bólowe to znów pójdę do lekarza ;/

Udało mi się pousuwać fotki i imiona z pamiętnika na Ovu - ten sprzed ciąży w ogóle utajniłam, bo w sumie, nie potrzebuję już się tamtą historią starań dzielić, a ten pamiętnik na Belly zarchiwizowałam. Jak zajdzie potrzeba to zminimalizuję tu ilość wpisów.

Tak, więc nie zdziwcie się. Lecę bo Mały płacze ;/

0
Dodaj komentarz

Mąż mnie wkurza, by nie powiedzieć dosadniej. Jak tylko znajdę jakąś ofertę dorabiania sobie na wychowawczym, to on kręci nosem, że się nie opłaca. A sam nic nie wymyśli. Wolałabym, żeby się spakował i pojechał do brata za granicę odrabiać finansowe straty z firmy, ale nie - on ciągle łudzi się szansą na zarobek i tym strasznie działa mi na nerwy. Nie cierpię takiego stanu zawieszenia.

Zeszły tydzień był dziwny - po zabiegu związanym ze stulejką Michał zaczął załatwiać się tylko na nocnik, przez 4 dni pieluszka była sucha i czysta - wymieniałam ją tylko pro forma, by uniknąć podrażnienia opuchniętego siusiaka. Ale im dalej od zabiegu tym trudniej małemu sygnalizować potrzeby i tak dziś pierwszy raz po tygodniu wspaniałych sukcesów zrobił niestety znów kupę do pieluchy ;(
A tak już się cieszyliśmy z odpieluchowania - za wcześnie jednak. Ładnie woła, ale nie wyczuwa już 'początku' tak wyraźnie. Nie umiem się zdecydować czy ubierać mu na próbę majtusie, by poczuł skutek tego, że nie zrobił siku na nocniku?

Byliśmy też na weselu mojej koleżanki. Dzieci odwieźliśmy moim Rodzicom o 18.00 i fajnie bawiliśmy się do 2 w nocy

Chłopcy codziennie wymyślają coś, co wprawia mnie w osłupienie. Wczoraj słyszałam jak Starszy mówił do Młodszego: jak mnie będziesz szczypał to za karę nie pójdziesz jutro do szkoły!

Jak widać, Starszak chyba lubi szkołę, skoro tak wyobraża sobie najgorszą karę ;P

0
Dodaj komentarz

Mąż mnie wkurza, by nie powiedzieć dosadniej. Jak tylko znajdę jakąś ofertę dorabiania sobie na wychowawczym, to on kręci nosem, że się nie opłaca. A sam nic nie wymyśli. Wolałabym, żeby się spakował i pojechał do brata za granicę odrabiać finansowe straty z firmy, ale nie - on ciągle łudzi się szansą na zarobek i tym strasznie działa mi na nerwy. Nie cierpię takiego stanu zawieszenia.

Zeszły tydzień był dziwny - po zabiegu związanym ze stulejką Michał zaczął załatwiać się tylko na nocnik, przez 4 dni pieluszka była sucha i czysta - wymieniałam ją tylko pro forma, by uniknąć podrażnienia opuchniętego siusiaka. Ale im dalej od zabiegu tym trudniej małemu sygnalizować potrzeby i tak dziś pierwszy raz po tygodniu wspaniałych sukcesów zrobił niestety znów kupę do pieluchy ;(
A tak już się cieszyliśmy z odpieluchowania - za wcześnie jednak. Ładnie woła, ale nie wyczuwa już 'początku' tak wyraźnie. Nie umiem się zdecydować czy ubierać mu na próbę majtusie, by poczuł skutek tego, że nie zrobił siku na nocniku?

Byliśmy też na weselu mojej koleżanki. Dzieci odwieźliśmy moim Rodzicom o 18.00 i fajnie bawiliśmy się do 2 w nocy

Chłopcy codziennie wymyślają coś, co wprawia mnie w osłupienie. Wczoraj słyszałam jak Starszy mówił do Młodszego: jak mnie będziesz szczypał to za karę nie pójdziesz jutro do szkoły!

Jak widać, Starszak chyba lubi szkołę, skoro tak wyobraża sobie najgorszą karę ;P

2
komentarzy
avatar
aby jak najdluzej im tak zostalo z ta kara co do meza, to mialam to samo...my zdecydowanie zbyt dlugo trzymalismy sie firmy(drugie tyle co ja mielismy bedziemy splacac ogony), jak to mowia w biznesie nie wolno miec sentymentow, juz wiem do czego sie to odnosi, nie mozna o firme walczy za wszelka cene....no ale uczymy sie na bledach tez...
avatar
U mnie nocnikowo podobnie. Jak woła siku to już majty mokre i tak piore te stosy majciochów Kiedyś załapią co nie?

Kochana a może pomysł z blogiem to nie taka głupia sprawa? Fajnie piszesz, może coś z tego mogło by być?
Dodaj komentarz

CHCE MI SIĘ WYĆ.

0
Dodaj komentarz

CHCE MI SIĘ WYĆ.

6
komentarzy
avatar
Kochana jak możemy Ci pomóc?
avatar
Czemu?!Nie strasz takimi krótkimi wpisami
avatar
Gośka, jesteś przemęczona, to na pewno, ale coś mi w Twoich wpisach zbytnio goryczą wieje. Sprawdź czy czasami Cię depresja nie dopada. A szkoda życia na nią. Ta franca potrafi zabrać każda resztkę energii. Wiec oby to tylko chwilowe pogorszenie nastroju. Buziaki
avatar
Mi też!!!! A nawet dziś kilka łez upuscilam i troszkę mi lżej na sercu....
avatar
Współczuję. Zmęczona jesteś. Mam nadzieję, że wszystko zacznie się układać po Twojej myśli.
avatar
trzymaj sie!!! nie daj sie zyciu!!!
Dodaj komentarz

Nie chciałam tu pisać o tym, co doprowadziło mnie powoli do ściany, w której nie ma ani okien, ani drzwi i można tylko walnąć w nią głową z bezsilności i czekać co się stanie...

Póki co jestem jeszcze jak Wańka-wstańka i działam na zasadzie 'co cię nie zabije, to cię wzmocni'.
Podniosłam się kolejny raz, ale nie wiem czy zmęczenie materiału pozwoli mi na to w przyszłości.

Przeczuwam, że nadejdzie taki czas, że moje małżeństwo popruje się na szwach niczym 'stare prześcieradło'. Ale trwamy, ze zmiennym szczęściem. Trzymają nas w pionie dzieci.

Perełka z dzisiejszego ranka:
gdy zapytałam Starszego Synka, czemu wyrwał bratu zabawkę, choć miał w swoich rękach taką, którą sam wybrał, on odparł z rozbrajającą szczerością: Mamo, bo dzieci tak działają, że najpierw chcą to, a potem coś zupełnie innego.

Samoświadomość dzieci bywa porażająca ;D

4
komentarzy
avatar
Dzieci są bardzo mądre w dzisiejszych czasach. Mnie to urzeka, że potrafią być szczere i nie kłamać !
avatar
Gosiu, trzymaj się. Nie znam Cię osobiście, ale poprzez lekturę Twojego pamiętnika mam wrażenie, że czytam wpisy dobrej koleżanki. I nawet nie wiesz, jak bardzo Cię rozumiem...
avatar
Gosiu, trzymaj się. Nie znam Cię osobiście, ale poprzez lekturę Twojego pamiętnika mam wrażenie, że czytam wpisy dobrej koleżanki. I nawet nie wiesz, jak bardzo Cię rozumiem...
avatar
Gosiu, wszystko u Ciebie ok? Nie pisałaś już od kilku dni...
Dodaj komentarz

U mnie jakoś leci... chociaż to 'jakoś' ani mnie ziębi ani grzeje, bo to zwykłe odrywanie kartek z kalendarza. Są takie dni, że nie wychodzę w ogóle z domu z uwagi na brzydką pogodę. Leczę u siebie i u Małego zapalenie krtani.

3 października protestowałam na czarno Zostawiłam Małego mężowi i pojechałam oddać krew
Przy okazji teściowa namówiła mnie na kupno jesienno-zimowego płaszcza na promocji. Właściwie to mnie zmusiła do tego zakupu, bo ja zazwyczaj nic nie przymierzam w sklepach - wydawanie pieniędzy na samą siebie jest dla mnie prawdziwym problemem.

Można powiedzieć, że w zeszły piątek COŚ JEDNAK DRGNĘŁO - zawiozłam dokumenty ad. pracy (uważam, że warto się o nią starać, choć to tylko 'na zastępstwo') i byłam na spotkaniu informacyjnym ad. programu wsparcia / podnoszenia lub zmiany kwalifikacji, finansowanego ze środków unijnych. Mam nadzieję, że pod koniec tego tygodnia lub w weekend dowiem się, czy coś z tych moich starań wyszło.

Zależy mi dość mocno, bo miałabym szansę coś zmienić w naszym życiu. Z myślą o tym programie byłam z mężem oglądać żłobek w sąsiedniej wsi, bo na czas trwania szkoleń i stażu mogłabym dostać dofinansowanie na opiekę dla Małego w placówce.

Czekając na wyniki rekrutacji szukam dalej możliwości zatrudnienia, odwalam kolejne papiery, walczę z migrenami i bałaganem w domu.

Snuję nieśmiałe plany na weekend (12-13 listopada) z mężem i bez dzieci (sic!!! moja mama zaoferowała się z nimi zostać na dwa dni) z okazji 10 rocznicy ślubu, którą mamy 11 listopada - w ten dzień wyprawię przyjęcie urodzinowe dla dwulatka Miśka i czterdziestolatka Męża Skromnie, ale chyba się odważę świętować, bo nieco się między nami ociepliło

W żadnej sprawie nie chcę jednak zapeszać. Oby coś drgnęło na serio, namacalnie, do przodu...Trzymajcie kciuki!!!

PS. A cykl zupełnie mi się pochrzanił - zupełnie jak za dawnych czasów. Chyba PCOS sobie o mnie przypomniało ;/

2
komentarzy
avatar
trzymam mocno w kciuki za prace i zmiany!!! co do wykresu to 2 lata po porodzie sa dosc plodne podobno,a pozniej....mamy to co mamy,jak w zegarku u ciebie...na drugie urodzinki...
avatar
Super, że pojawiły się jakieś szanse na zmiany. Oby na lepsze.
Dodaj komentarz

U mnie jakoś leci... chociaż to 'jakoś' ani mnie ziębi ani grzeje, bo to zwykłe odrywanie kartek z kalendarza.

W zeszły piątek coś jednak drgnęło - zawiozłam dokumenty ad. pracy, o którą uważam warto się starać i byłam na spotkaniu informacyjnym ad. programu wsparcia / podnoszenia lub zmiany kwalifikacji - finansowane ze środków unijnych. Mam nadzieję, że pod koniec tego tygodnia lub w weekend dowiem się, czy coś z tych moich starań wyjdzie.

Zależy mi dość mocno, bo miałabym szansę coś zmienić. Z myślą o tym programie nawet byłam z mężem oglądać żłobek w sąsiedniej wsi, bo na czas trwania szkoleń i stażu mogłabym dostać dofinansowanie na opiekę dla Małego w placówce.

Czekając na wyniki rekrutacji szukam dalej możliwości zatrudnienia.
Snuję nieśmiałe plany na weekend z mężem bez dzieci z okazji 10 rocznicy ślubu Skromnie, ale chyba się odważę świętować, bo nieco się między nami ociepliło
W żadnej sprawie nie chcę jednak zapeszać. Trzymajcie kciuki!!!

PS. A cykl zupełnie mi się pochrzanił - zupełnie jak za dawnych czasów. Chyba PCOS sobie o mnie przypomniało ;/

0
Dodaj komentarz

U mnie kolejny kilogram w dół Dziś waga pokazała 63,2 kg - dawno takiego zestawu cyfr nie widziałam na wadze, oj dawno! Aż mi wstyd, bo nie potrafię sobie przypomnieć kiedy to było.

A mąż zapisał się na basen - jeździ ze swoim kuzynem 4 razy w tygodniu o 5.45 rano, wraca o 7.40 w sam raz, by odwieźć Starszaka do szkoły Chyba kupię mu karnet na dwa miesiące jako prezent urodzinowy. Na to nigdy mi nie żal pieniędzy - bardzo się cieszę, że robi coś dla swojego zdrowia i kondycji - w jedną godzinę potrafi przepłynąć 1600 metrów!

http://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=965857ffde4f4dafd.png

4
komentarzy
avatar
jak ja ci zazdroszcze tych zgubionych kilogramow, u mnie nic sie nie dzieje :/w sumie
avatar
chcialam napisac ze w sumie nic dziwnego, bo ja tylko gadam o odchudzaniu, a nie sie odchudzam....w pl koniec koncow przytylam 2 kg :/
avatar
Super!
Fajnie że mąż też się wziął za siebie
avatar
Gosiu-fajnie że chudniesz,może to też zmotywuje Twojego męża by wziął się za siebie-gratuluję wytrwałości
Dodaj komentarz
avatar
{text}