avatar

tytuł: Na huśtawce

autor: gosia81

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Chciałabym być wystarczająco dobrą mamą. Żaden tam ideał i omni-matka. Mam nadzieję, że dam dzieciom szczęśliwe dzieciństwo, miłość i dobry przykład walki o spełnienie swoich marzeń.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Sia la la la. Huśtawka: szok, niedowierzanie, a po chwili błogi spokój... Tak, wierzę, że wszystko zakończy się happy endem :)

Kilka razy podchodziłam już do tego wpisu. Założenie, by szczerze i z rozmachem podsumować ubiegły rok, szybko legło w gruzach. Rok 2016 był po prostu dla naszej rodziny ciężki i traumatyczny. Bardzo się cieszę, że mamy już za sobą ten niedobry czas.

Nie mam nawet ochoty robić zwyczajowego podsumowania, więc napiszę skrótowo: bilans realizacji postanowień noworocznych 2016 jest na minus - życiowo kompletne fiasko. Spuśćmy na to zasłonę milczenia. No dobra - na plus wyszła mi tylko 'konsumpcja kultury': 174 obejrzane filmy i 17 przeczytanych książek.

Zadaję sobie pytanie: czy jest sens planować cokolwiek na rok 2017?
Realistycznie rzecz ujmując - pewnie nie ma sensu, ale... Tak miło jest sobie optymistycznie gdybać A co mi tam!?! W 2017 niech się ziści:

1) nowa praca dla męża
2) nowa praca dla mnie
3) zabezpieczenie finansowe rodziny
4) rodzinny wyjazd wakacyjny
5) postępy w remoncie domu
6) wydanie mojego doktoratu
7) blog o filmach dokumentalnych

No kiedyś się musi udać, prawda? Jak nie w tym roku - to będę mieć gotową listę na 2018.
Zobaczymy... A co samego pamiętnika postanowienie jest jedno: więcej notować z rozwoju i osiągnięć dzieci, mniej ze swoich smutków i rozterek ;P

Młodszy synek wczoraj skończył 26 miesięcy Starszy synek zna już wszystkie litery pisane i potrafi z tego zrobić użytek

PS. Co do mojej obecności na Ovu F. - nadal zamierzam prowadzić wykresy, chociaż PCOS wróciło w całej okazałości, więc robota to żmudna i niewdzięczna, szczególnie gdy nie planujemy trzeciego dziecka. No ale jak trzeba to trzeba!

4
komentarzy
avatar
Gosia 2016 byl niezbyt laskawym rokiem, ani dla ludzi ani dla swiata...wielu moich znajomych swietowalo jego koniec...
co do postanowien to na pwno sie zrealizuja, chodz moze nie wszystkie w tym samym czasie...ja nie wypisuje postanowien bo mam ich zbyt wiele i sa sprzeczne! chce byc w ciazy i w domu, a jednoczesnie chce poimprezowac, powychodzic i zmienic prace...chce kupic mieszkanie/zmienic samochod, albo jechac na narty i w koncu do rzymu!!! szczerze....to nie wime czego chce na ten 2017....moze zobacze jakim postanowieniom beda bardziej sprzyjac wiatry...
avatar
Gosia 2016 byl niezbyt laskawym rokiem, ani dla ludzi ani dla swiata...wielu moich znajomych swietowalo jego koniec...
co do postanowien to na pwno sie zrealizuja, chodz moze nie wszystkie w tym samym czasie...ja nie wypisuje postanowien bo mam ich zbyt wiele i sa sprzeczne! chce byc w ciazy i w domu, a jednoczesnie chce poimprezowac, powychodzic i zmienic prace...chce kupic mieszkanie/zmienic samochod, albo jechac na narty i w koncu do rzymu!!! szczerze....to nie wime czego chce na ten 2017....moze zobacze jakim postanowieniom beda bardziej sprzyjac wiatry...
avatar
Kochana 2017 będzie rokiem wielkich zmian
Patrz na znaki

Trzymam mocno kciuki za Wasze prace.
Zachwiana stabilność finansowa potrafi spędzić sen z powiek - wiem to.

Nie poddawaj się z blogiem! Zacznij już! To chyba najszybszy punkt do zrealizowania Zgłaszam się na stałą czytelniczkę!
avatar
Dla nas 2016 był również koszmarny: 8 pobytów w szpitalu, z tego 7 pobytów córki i nadal nie wiemy, co jej dolega
Zawodowo: przesiedziałam cały rok na macierzyńskim i ani nie zrobiłam nic dla swojego rozwoju (zupełnie NIC) ani nie uważam, że byłam fajną mamą (czasami myślę, że z nianią synkowi będzie lepiej niż z matką, która nie wie, co zrobić ze swoim życiem).
Dodaj komentarz

Mam dziś jakiś taki dzień mega szczerości wobec samej siebie. Aż się boję, że mi się coś przy ludziach wyrwie...

Zdałam sobie sprawę, że bardzo lubię być z Młodszym w domu. Odsuwam to jego pójście do żłobka / przedszkola, bo wcale mi się nie chce opuszczać bezpiecznego gniazda - kieratu, który jest swojski i w miarę przewidywalny. Jest mi tez żal, że już nigdy nie będę w takim stopniu potrzebna moim dzieciom jak teraz, one tak szybko rosną.

Uświadamia mi to każda wymiana ich garderoby - kolejny rozmiar, kolejny dowód na upływ czasu.
Odechciało mi się zdobywać świat. chciałabym zatrzymać te błogie chwile bycia przede wszystkim mamą, ale niestety tak się nie da...

Martwi mnie też zupełnie inna kwestia: otóż libido mam na minusie. Na 100% jest to efekt pochrzanionego cyklu, który nie ma końca (dziś 75 dzień cyklu), jest bezowulacyjny i w dodatku z jakimiś dziwnymi plamieniami ;/ PCOS znów w natarciu - waga podskoczyła znów do 66 kilo co mnie okropnie wnerwia i patrzeć na siebie nie mogę.

Z drugiej strony nie mam motywacji by iść z tym do gina - zacznie się podawanie tabletek na wywołanie @ i cały ten cyrk z badaniami, a mi po prostu się nie chce.

3
komentarzy
avatar
Tak 'dobrze' to nie ma - dzieciom będziesz cały czas potrzebna ;P W takim stopniu, w innym... może nie tyle mniej co po prostu inaczej. Pozdro z zasmogowanej Warszawy, napisałam na priv gdzie byliśmy.
avatar
Wspolczuje dlugich cykli...przyjdzie czas ze cie "cos" z domu wyciagnie...jeszcze po prostu na to mie trafilas.buziaki
avatar
Gosiu, co u Ciebie słychać? Dawno nie pisałaś?
Dodaj komentarz

Wychodzi na to, że z niebytu (otchłani lenistwa) wywołuje mnie do odpowiedzi Izusiowa Mamusia, za co jej bardzo dziękuję ;D

Żyję i mam się jako tako. Nie piszę, bo chyba wyleciałam już z orbity pamiętnika, ale pomiary nadal prowadzę. Właściwie mam sporo do napisania, ale nie wiem ile zdążę, zanim mnie dzieciaki nie zaczną angażować w jakąś zabawę.

Dwa dni temu zaczęłam intensywny kurs e-marketingu (80 godzin w 10 dni). Wiele sobie po nim obiecuję - mam nadzieję na staż i pracę w reklamowej agencji interaktywnej. Nic nie jest jeszcze ustalone, ale pod koniec kursu zacznę wysyłać dokumenty aplikacyjne. Ponieważ kurs przypadł w większości na czas ferii Starszaka, zjechałam z dziećmi do moich rodziców, aby móc bez przeszkód wyjść na te kilka godzin z domu i zapewnić dzieciom jakieś zimowe atrakcje (rodzice mieszkają blisko Krynicy-Zdrój). Fajnie, że w tym samym czasie przyjechały moje siostry z dziećmi, więc jest wesoło z 6 dzieci
Takie wydłużone ferie to dobry czas na realizację wyzwań: dieta, nauka, czytanie, praca nad blogiem, nadrabianie filmowych zaległości, kino i koncerty. Może uda mi się do tego dorzucić narty i basen?

Mam natomiast problem, który sygnalizowałam już we wcześniejszych wpisach - zaczęłam strasznie tyć od października. Powód jest właściwie jeden - powrót PCOS = zatrzymanie okresu. Dziś już 94 dzień cyklu. Byłam z tym problemem u gina (po 1,5 roku przerwy!). Pobrał mi materiał do cytologii, zlecił badania: cukier, testosteron, LH, FSH, prolaktyna, TSH. O dziwo cukier i prolaktyna wyszły w normie - inne wskaźniki, i stosunek LH/FSH mocno zaburzone - wskazujące na to co widać gołym okiem - gnębi mnie ten zespół policystycznych jajników ;( Z polecenia gina zakupiłam Inofem i zamierzam przejść na ostrą dietę o niskim IG - przede wszystkim wyrzucić z jadłospisu węglowodany. Muszę się zawziąć w sobie na maksa, bo to jest całą lista wyrzeczeń. Nie mam innego wyjścia. Metformina tym razem nie daje żadnych efektów. Po prostu puchnę z niczego. Mam wrażenie, że chlupocze we mnie woda i nie wiem co z tym fantem zrobić. Dołuje mnie to, że w połowie października kupiłam sobie (w nagrodę za zrzucenie 5 kg) 4 pary spodni i dziś nie jestem w stanie ubrać żadnej z nich ;(

No a mąż nadal czeka na 'uaktywnienie się' oferty pracy, którą dostał - kolejny raz jesteśmy tuż tuż przed wielką zmianą. Oby tym razem się udało, bo już nerwy mamy zszargane...

5
komentarzy
avatar
Zycze udanych ferii,nadrobienia zaleglosci i powodzenia na nowym starcie....sama zaczynalam od nowa nie raz i nie dwa..
m,jesli zajde znowu w ciaze czeka mnie powtorka z rozrywki...
avatar
Zycze udanych ferii,nadrobienia zaleglosci i powodzenia na nowym starcie....sama zaczynalam od nowa nie raz i nie dwa..
m,jesli zajde znowu w ciaze czeka mnie powtorka z rozrywki...
avatar
Zycze udanych ferii,nadrobienia zaleglosci i powodzenia na nowym starcie....sama zaczynalam od nowa nie raz i nie dwa..
m,jesli zajde znowu w ciaze czeka mnie powtorka z rozrywki...
avatar
Cześć. Jak to: "chyba wyleciałam już z orbity pamiętnika"? Systematycznie sprawdzam, co tam u Ciebie, a tu cisza, cisza, cisza... Nie rób nam tego.
avatar
e-marketing brzmi bardzo dobrze i bardzo na topie specjalizacja. Patrząc na wielki bum profili facebookowych, nowych firm i kobiecych przedsiębiorstw.
Jak masz ochotę napisz do mnie pw. to dodam Cię do pary inspirujących grup facebookowych.

U Was też wiosna przyniesie powiew nadzieji, wiary i nowego początku?

Trzymajcie się cieplutko, walcz z tym okroonym PCOS,nie daj mu się!
Dodaj komentarz

Wychodzi na to, że z niebytu (otchłani lenistwa) wywołuje mnie do odpowiedzi Izusiowa Mamusia, za co jej bardzo dziękuję ;D

Żyję i mam się jako tako. Nie piszę, bo chyba wyleciałam już z orbity pamiętnika, ale pomiary nadal prowadzę. Właściwie mam sporo do napisania, ale nie wiem ile zdążę, zanim mnie dzieciaki nie zaczną angażować w jakąś zabawę.

Dwa dni temu zaczęłam intensywny kurs e-marketingu (80 godzin w 10 dni). Wiele sobie po nim obiecuję - mam nadzieję na staż i pracę w reklamowej agencji interaktywnej. Nic nie jest jeszcze ustalone, ale pod koniec kursu zacznę wysyłać dokumenty aplikacyjne. Ponieważ kurs przypadł w większości na czas ferii Starszaka, zjechałam z dziećmi do moich rodziców, aby móc bez przeszkód wyjść na te kilka godzin z domu i zapewnić dzieciom jakieś zimowe atrakcje (rodzice mieszkają blisko Krynicy-Zdrój). Fajnie, że w tym samym czasie przyjechały moje siostry z dziećmi, więc jest wesoło z 6 dzieci
Takie wydłużone ferie to dobry czas na realizację wyzwań: dieta, nauka, czytanie, praca nad blogiem, nadrabianie filmowych zaległości, kino i koncerty. Może uda mi się do tego dorzucić narty i basen?

Mam natomiast problem, który sygnalizowałam już we wcześniejszych wpisach - zaczęłam strasznie tyć od października. Powód jest właściwie jeden - powrót PCOS = zatrzymanie okresu. Dziś już 94 dzień cyklu. Byłam z tym problemem u gina (po 1,5 roku przerwy!). Pobrał mi materiał do cytologii, zlecił badania: cukier, testosteron, LH, FSH, prolaktyna, TSH. O dziwo cukier i prolaktyna wyszły w normie - inne wskaźniki, i stosunek LH/FSH mocno zaburzone - wskazujące na to co widać gołym okiem - gnębi mnie ten zespół policystycznych jajników ;( Z polecenia gina zakupiłam Inofem i zamierzam przejść na ostrą dietę o niskim IG - przede wszystkim wyrzucić z jadłospisu węglowodany. Muszę się zawziąć w sobie na maksa, bo to jest całą lista wyrzeczeń. Nie mam innego wyjścia. Metformina tym razem nie daje żadnych efektów. Po prostu puchnę z niczego. Mam wrażenie, że chlupocze we mnie woda i nie wiem co z tym fantem zrobić. Dołuje mnie to, że w połowie października kupiłam sobie (w nagrodę za zrzucenie 5 kg) 4 pary spodni i dziś nie jestem w stanie ubrać żadnej z nich ;(

No a mąż nadal czeka na 'uaktywnienie się' oferty pracy, którą dostał - kolejny raz jesteśmy tuż tuż przed wielką zmianą. Oby tym razem się udało, bo już nerwy mamy zszargane...

0
Dodaj komentarz

Alleluja! Po rzekomej owulacji w 92 dniu cyklu i całkowitej liczbie 103 dni czekania nie wiadomo na co... przyszła @. Wybrała sobie moment - nie powiem... Jutro kończę kurs marketingu internetowego i idę na pierwszą rozmowę w sprawie stażu. Powinnam pracować do upadłego, ale zwija mnie z bólu i ze złości - taki wkurw ogólny.

Jak będziecie miały jutro jakieś wolne kciuki, to zaciśnijcie je za mnie choć na chwilę.

PS. Mąż kolejny raz miał pecha - pracy nadal nie ma. Jest ciężko. Pozytywnych emocji dostarczają nam dzieci - Starszak po trzech lekcjach nauki jazdy na nartach z instruktorem śmiga na stoku lepiej ode mnie. Jest zachwycony jazdą na nartach i eksploatuje każdego, kto może mu towarzyszyć na stoku ;D PĘKAM Z DUMY!!!

5
komentarzy
avatar
Trzymam mocno!!
avatar
Powodzenia!
avatar
trzyma mocno!!! i gratki dla narciarza!!!
avatar
jestem trzymam, zobacz się pojawiłam i miesiaczka jest ha ha!
avatar
Udało się z pracą?
Dodaj komentarz

No i mamy Walentynki. Dobrze, że @ sobie już odpuściła, ale w sumie libido mam takie do d., że Walentynki do przynajmniej pretekst, by nie zasnąć na kanapie przed tv...

Mam taki stres ostatnio, że non stop boli mnie żołądek.
Kurwa nienawidzę zmian i boję się ich jak ognia.
Nic nie jest jeszcze na 100 % ustalone, ale najprawdopodobniej w najbliższy poniedziałek podpisuję umowę stażową w interaktywnej agencji reklamowej i zaczynam pracę, bo rozmowa poszła mi spoko i to w zasadzie ja wybieram miejsce stażu. zdałam też egzamin z e-marketingu i szykuję się do dwóch następnych certyfikatów.
Nie mamy dla Misia załatwionego żłobka, ani przedszkola - nic nie wiem!!!! i to generuje potworny stres, bo nawet jak coś drgnie, to nie wiem jak uda nam się pododpinać różne pierdolniki życiowe. Mężowi trafiła się oferta pracy, ale taka jest dupiata z lekka, więc w sumie wolałabym żeby został w domu do ogarniania dzieci i został uczestnikiem programu podnoszenia kwalifikacji, tak jak ja. Mógłby zrobić sobie jakieś dodatkowe uprawnienia, a w tym czasie dopasowalibyśmy cykl życia domowego uwzględniający dzieci w placówkach a mnie w pracy.
Ale nie wiem jaką decyzję podejmie bo jego już rozpierdlala taki długi okres pozostawania bez zajecia. I ja to rozumiem. Choć ja dla odmiany mam stres czy nadaje się do tej pracy i co będzie potem, po stażu. Na dobrą sprawę od lipca 2014 roku zajmowałam się domem, dziećmi i doktoratem...

Wielka dziura w życiorysie.
Jak nie wykituję z tego stresu to będzie istny cud.
Ja pierdolę...

PS. Przepraszam, że klnę, ale muszę gdzieś wyładować swoją frustrację i niepokój.

0
Dodaj komentarz

No i mamy Walentynki. Dobrze, że @ sobie już odpuściła, ale w sumie libido mam takie do d., że Walentynki to przynajmniej pretekst, by nie zasnąć na kanapie przed tv...

Mam taki stres ostatnio, że non stop boli mnie żołądek.
Kurwa nienawidzę zmian i boję się ich jak ognia.
Nic nie jest jeszcze na 100 % ustalone, ale najprawdopodobniej w najbliższy poniedziałek podpisuję umowę stażową w interaktywnej agencji reklamowej i zaczynam pracę, bo rozmowa poszła mi spoko i to w zasadzie ja wybieram miejsce stażu. zdałam też egzamin z e-marketingu i szykuję się do dwóch następnych certyfikatów.
Nie mamy dla Misia załatwionego żłobka, ani przedszkola - nic nie wiem!!!! i to generuje potworny stres, bo nawet jak coś drgnie, to nie wiem jak uda nam się pododpinać różne pierdolniki życiowe. Mężowi trafiła się oferta pracy, ale taka jest dupiata z lekka, więc w sumie wolałabym żeby został w domu do ogarniania dzieci i został uczestnikiem programu podnoszenia kwalifikacji, tak jak ja. Mógłby zrobić sobie jakieś dodatkowe uprawnienia, a w tym czasie dopasowalibyśmy cykl życia domowego uwzględniający dzieci w placówkach a mnie w pracy.
Ale nie wiem jaką decyzję podejmie bo jego już rozpierdala taki długi okres pozostawania bez zajęcia zarobkowego. I ja to rozumiem. Choć ja dla odmiany mam stres czy nadaje się do tej pracy i co będzie potem, po stażu. Powiedzmy sobie to szczerze, że na dobrą sprawę od lipca 2014 roku zajmowałam się domem, dziećmi i doktoratem...

Wielka dziura w życiorysie.
Jak nie wykituję z tego stresu to będzie istny cud.
Ja pierdolę...

PS. Przepraszam, że klnę, ale muszę gdzieś wyładować swoją frustrację i niepokój.

8
komentarzy
avatar
Spokojnie Gosiu,nie martw się nową pracą-jak to mówią "nie taki diabeł straszny jak go malują".Jeszcze będziesz się z tego śmiać. Życzę wam by się uporządkowały sprawy
avatar
klnij ile wlezie, doskonale cie rozumiem!!!
mam nadzieje, ze sie pouklada!!! powodzenia!!! jestes i tak krok do przodu ode mnie, masz juz 2 dzieci...
avatar
Znam uczucie bólu w żołądku :/ codziennie go odczuwam - to stres. Kochana coś drgnęło u Was, robisz kursy idziesz do przodu i to mega ważne!
avatar
Jak nie dasz jak dasz radę!!!
Ale stresu współczuję z całego serca.
avatar
Też się boję zmian, nawet tych na lepsze. Coś tam zaczęłam nieskładnie pisać... ale wiesz co? Pieprzyć moje rozkminki i dobre rady, wsadzam je sobie - wiadomo gdzie. A za Ciebie po prostu trzymam kciuki! Niech się te puzzle układają.
avatar
ja mialam taki kryzys po studiach....wszyscy zaczeli prace(nisko platne i wydawalo sie nie rokujace, ale z czasem okazalo sie inaczej) ja wyjechalam do hiszpanii(bo moje miasto wydawalo sie za male dla mnie)...i nie mialam nic,bezrobocie na calej lini, bez jezyka tylko z angielskim bylo ciezko, a jesli w ogole mialam jakas prace to jako kelnerka, barmanka itp...(a nawet zmywalam gary, przy czy zdarzalo mi sie plakac, bo w glowie slyszalam moja matke, ktora trula przed wyjazdem, ze jade tam na zmywak, co nie bylo w ogole w moich planach)ambicja dostala po dupie tak mocno, ze chyba do dzis sie w pelni nie podniosla...a nawet jest jeszcze daleka do szczescia, powiedzmy ze co najwyzej osiagnelam stadium nie depresyjne....lata lecialy, a mi sie wydawalo, ze w ogole nie posuwam sie do przodu(dzis juz nie postrzegam tak tamtego okresu, za to dokladnie to samo mysle o dniu dzisiejszym, ze stanelam w miejscu, ze juz o nic nie walcze, ze poszlam na kompromis ze soba-zwlaszcza zawodowo) Gosia patrzac z perspektywy czasu, to tyle ci sie udalo!! Jestes przede wszystkim wyksztalcona Pania dokrot, masz super synow, ktorzy przez najwazniejsze pierwsze lata swojego zycia byli w domu!! Jestes mega podpora dla meza!!! (mysle, ze juz malo jest takich kobiet na swiecie) Jak sie uprzesz to i schudniesz...nie ma niemozliwych! jestes silna i madra, mnie w kazdym razie imponujesz!
avatar
znajoma od 2006 robila to co ty - doktorat i dom wlasnie zaczela prace przy 3, widzę jej stres myslę że rozumim i Twój sama tez od 2013 mam przerwę w projektach ambitnych a tylko e zaliczam do tych które biorę pod uwagę mówiąc "praca" Trzeba myśleć pozytywnie Walczysz, oboje walczycie i lada moment pewnie przyjdzie przełom.
avatar
Gosia, Ty tyle osiągnęłaś! Ja wiele zaczęłam, a prawie nic nie skończyłam...
Dodaj komentarz

No to BAM! Podpisałam dziś umowę stażową na 3 miesiące na stanowisko specjalista ds. marketingu internetowego i zawiesiłam swój urlop wychowawczy... Jest stres, ale też cicha ekscytacja, że może ten staż (za bardzo małe pieniądze) pomoże mi zdobyć kiedyś dobrą pracę w nowym zawodzie(?).

Nie jest lekko, jestem 35+, mam dwójkę dzieci, męża po przejściach zdrowotnych i bez pracy i mieszkam na przysłowiowym 'końcu świata'.
Musiałam się przebranżowić, żeby zyskać kompetencje do pracy zdalnej - niezależnej od tego z jakim bagażem i w jakim miejscu jej się podejmuję.

Dziewczyny, trzymajcie za mnie mocno kciuki, bo nie ma tu miejsca na porażkę. Mam plan rozwoju zawodowego i aby pójść dalej muszę wykorzystać ten staż na maksa.

Show must go on.

6
komentarzy
avatar
No to ja trzymam te kciuki z całych sił!!!
avatar
Trzymam mocno ze swojego konca swiata
avatar
Trzymam mocno ze swojego konca swiata
avatar
To powodzenia i trzymamy kciuki za Ciebie Gosiu-dasz radę
avatar
Cudownie! Działaj Kochana!
Może w przyszłości skorzystam z Twoich usług.
Tacy specjaliści są teraz bardzo potrzebni. Wielu ludzi szuka pomocy w marketingu online. Łap wiatr w żagle
avatar
Gosia w końcu dopchałam się do Twojego pamiętnika boś w Belly się ukryła a te z Ovu nie mają tu wstępu
Stażuj stażuj na max!
Dodaj komentarz

Odebrałam w tym tygodniu wyniki cytologii i grupa dobra, ale jakaś grzybica mnie dopadła, więc 10 dni na Nystatynie ;/ Odkąd zabrałam się za pilnowanie menu i piję Inofem ubyło z wagi 2 kilo, wierzę, że to początek zmian na lepsze.

Od 21 lutego pracuję - praca póki co ok, chociaż nie jestem przyzwyczajona do tylu godzin przed komputerem i dlatego boli mnie kręgosłup i wysiadają mi oczy ;/ Olewam insynuacje szefa, by coś po pracy jeszcze robić w domu lub w weekend. O nie, co to to nie - nie za tak marną kasę.
Niemniej cały czas uczę się czegoś nowego np. w piątek robiłam klientowi korektę strony internetowej, przede mną teraz projektowanie logo, bannerów i wizytówek, a następnie kampanie reklamowe w internecie.

Miś póki co jest z Tatą w domu, będzie prowadzany na krótkie chwile do przedszkola. Bardzo bym chciała go zapisać na stałe, ale jeszcze nie dał się zostawić sam na sam z paniami ;/

Dziś mijają dokładnie trzy lata od tego dnia, gdy zobaczyłam dwie kreski na teście i dowiedzieliśmy się, że jakieś ukryte jajeczko oszukało ginekologa na monitoringu ;P Dzięki temu mamy drugiego synka Nie do uwierzenia, ile to już czasu minęło - bo przecież dużo wcześniej byłam już z dziewczynami na forum o PCOS. Jak patrzę na suwaczki Synków, to aż się za głowę łapię - czas mknie do przodu z okropną prędkością!!!

Trzy lata - a ja pamiętam te emocje jakby to było wczoraj. Każdy ruch, myśl, gest... I dziki taniec z testem ciążowym w ręku ;P

7
komentarzy
avatar
a ja mysle, ze gdyby nie ambicje zawodowe to skusilabys sie i na trzecie dziecko...
avatar
No właśnie ja też już 4 lata tu siedzę. Ciekawe jak długo tu jeszcze zabawimy
avatar
ja tez 4 lata...i 2 miesiace
avatar
O rany... Marzy mi się powrót do pracy...
avatar
Czas leci.. ja mierzę czas rozmiarami ubranek Aleśka i rozmiarami staników mojej córki
Wszystkiego najlepszego dla 3latka Czy też nie skończyło się na jednorazowym zdmuchnięciu świeczek na torcie?
I super że pracujesz! Na plecy mam maść przeciwbólową z mentolem.. dip relif czy cuś takiego..albo poduszka pod plecy na krzesło..albo są takie fajne nakładki na oparcie z siatki elastycznej..może to by pomogło?
avatar
I ja pamiętam te chwile!!! A teraz już pracujesz, ho ho Super wieści xxx
avatar
I ja pamiętam te chwile!!! A teraz już pracujesz, ho ho Super wieści xxx
Dodaj komentarz

W poniedziałek po pracy szłam z przystanku autobusowego do domu. Niebo było pochmurne, zacinał lekko deszcz. Rozglądałam się dookoła - co tam też sąsiedzi porabiają? Mój wzrok skupił się na kamienistej drodze biegnącej po drugiej stronie rzeki - tam zawsze chodziłam z dziećmi na spacery. Rzucaliśmy kamyki do wody, oglądaliśmy ważki, zaskrońce i rybki. Wiosną pokazywałam Starszakowi domki bobrów, latem zbierałam z Małym jeżyny i maliny, jesienią puszczaliśmy z mostku na wodę statki z liści, a w zimie próbowaliśmy rozbijać kamieniami tafle lodu. Brodziliśmy tam boso i w kaloszach. Leżeliśmy w słońcu na kocyku. Chłopcy jeździli tam swoimi pojazdami (rower + jeździk). Dziesiątki razy przemierzyłam tę trasę pchając z wysiłkiem wózek dziecięcy...

Nad brzeg tej rzeczki poszłam płakać, gdy mąż wyjechał do Francji, a ja zostałam sama z Pierworodnym i nie potrafiłam sobie poradzić z dojmującym strachem i samotnością.

Nagle poczułam jakby te wszystkie sceny wydarzyły się w jednym czasie. W tym samym plenerze biegłam za Starszakiem, który uczył się jeździć na rowerku z czterema kółkami. Na dalszym planie siedziałam w krzakach jeżyn, aby Mały mógł napchać sobie nimi żarłoczny dziobek... I znów kilka metrów dalej moja postać - oto przechadzam się z wielgachnym brzuchem, w towarzystwie męża i szwagra. Szukamy pierwszych śladów wiosny w Święta Wielkanocne 2010 roku, tuż przed narodzinami Pierworodnego.

Widzę to wszystko jednocześnie - wspólna czasoprzestrzeń. Żadnych szczelin, żadnych odstępów pomiędzy obrazami i wydarzeniami. Jeden wielki backflash. Wspaniałe, ale jednocześnie bardzo smutne przeżycie. Błyskawicznie zbierają się mi łzy w gardle i pod powiekami...

Nie wiem gdzie podziały się te wszystkie lata - te wyjątkowe, choć proste chwile. Gdzie przepadła ostatnia dekada wzruszeń i radości? Przecież to taka masa czasu - godzin, dni, pór roku...

Byłam z Małym w domu 2 lata i 3 miesiące. Pracuję zaledwie od 3 tygodni.
Ale tęsknię za Dzidkiem i żałuję, że nie wykorzystałam urlopu wychowawczego na maksa.
A przecież dzieciństwa dzieci nie odłożę na później! Dobrze, że chociaż w nocy mogę się do nich poprzytulać bezkarnie, o ile przypełzną do mnie ;P

Moje nałożone na siebie wspomnienia wyglądały mniej więcej tak, jak stworzona automatycznie przez Google Photos panorama (skleja następujące po sobie ujęcia, dodałam na chwilę poniżej wpisu).

Nie mogę się od kilku dni uwolnić od myśli, że przecież takie wspomnienia zależą od tego, co budujemy 'tu i teraz'. Co buduję teraz w swoim życiu? Chwilowo nie wiem, czuję się nieco zagubiona i chyba chciałabym się wrócić do tego co było, bo było to piękne.

5
komentarzy
avatar
3 miesiace to jeszcze nie duzo...najgorsze sa poczatki, ale przywykniesz i wierz mi, ale nie bedziesz mogla sobie wyobrazic aby wrocic do siedzenia w domu...ja jakos nie wiem...zaluje, ze nie poszlam za ciosem i nie robilam drugiego dziecka jak gabi mial rok a ja mega chceci na to!! bosze jak mi sie teraz nie chce....
avatar
Tak pięknie mieszkasz. Zawsze za czymś tęsknimy a potem okazuje się za jakiś czas będziesz tęsknić za tym co jest dziś.
avatar
Widzisz jak to ciężko i mieć dzieci bez pracy, i potem z pracą. Pewnie też tak ze mną będzie... Bo tak naprawdę to dzieci nie są złe... w tym wszystkim chodzi tylko o sen. Bez snu to ani pracować, ani dzieciować. Gdybym miała możliwość "odespać" to i czwórkę bym chętnie bawiła Odezwę się do ciebie na priv jak już zasną...
avatar
"Przez kolejne grudnie, maje
Człowiek goni jak szalony
A za nami pozostaje
Sto okazji przegapionych..."
avatar
Mój Tata leży od kilku tygodni w ciężkim stanie w szpitalu, bez diagnozy, nadziei.. Jest ode mnie tylko 25 lat starszy, więc jak myślę, że może mi zostało tylko 25 lat sprawności, a może nawet mniej, to żałuję tych wszystkich kłótni z mężem, tych przegapionych chwil z dziećmi, bo wiem, że kiedyś mogę żałować, że zamiast cieszyć się chwilami z sobą, traciliśmy ten czas...
Dodaj komentarz
avatar
{text}