avatar

tytuł: Na huśtawce

autor: gosia81

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Chciałabym być wystarczająco dobrą mamą. Żaden tam ideał i omni-matka. Mam nadzieję, że dam dzieciom szczęśliwe dzieciństwo, miłość i dobry przykład walki o spełnienie swoich marzeń.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Sia la la la. Huśtawka: szok, niedowierzanie, a po chwili błogi spokój... Tak, wierzę, że wszystko zakończy się happy endem :)

Wczoraj Miś skończył 2,5 roczku

A ja wciąż walczę z naporem entropii: jednym z wielu kroków na mojej drodze jest zapisanie się do grupy Panie Swojego Czasu, aktualizacja CV i wysyłka, aby zdobyć nową pracę!


http://i1271.photobucket.com/albums/jj626/malame99/ScreenHunter_322%20May.%2003%2013.12_zpslb9odzxy.jpg

PS. Czy to nie jest zbyt gorzki wpis powitalny?

Od dwóch tygodni na mojej liście 'rzeczy do zrobienia' jest ten wpis powitalny. Nadszedł czas by skreślić go z listy
Mam na imię Małgorzata, niedługo skończę 36 lat, jestem szczęśliwą mężatką (prawie od 11 lat), mamą dwóch chłopców (7 lat i 2,5 roczku) i właścicielką dwóch kotów. Mieszkam na południowych rubieżach kraju - można śmiało powiedzieć, że na prowincji... I gdzieś tu właśnie pojawia się mój problem. Dwa lata temu obroniłam doktorat z nauk humanistycznych w zakresie nauk o sztuce. Praca została wyróżniona i nagrodzona i... Nie udało mi się jej wydać. Nie znalazłam także pracy w swoim zawodzie - próbowałam wszystkiego (m.in. konkursów grantowych), ale natknęłam się na 'szklany sufit' - nie mam szans na pracę na uczelni. Bardzo długo nie mogłam odpuścić - 'żałoba' po nieudanej karierze naukowej zajęła mi sporo czasu. Czułam, że rozczarowałam nie tylko siebie, ale także całą rodzinę... W tzw. międzyczasie spędziłam z młodszym synkiem dwa lata w domu. Niestety przytrafiła nam się też poważna choroba męża. Przytłoczyło mnie to wszystko, ale postanowiłam się przebranżowić - zacząć wszystko od zera. Postawiłam na rozwinięcie swoich umiejętności (pisanie tekstów) i wcześniejszego doświadczenia (pracownia reklamowa). Obecnie odbywam staż jako specjalista ds. marketingu internetowego. Uczę się zupełnie nowych rzeczy, szkolę się w grafice, projektowaniu stron i SZUKAM PRACY!!! Nie czytałam jeszcze książki Ola Budzynska, bo żal mi każdego grosza (wstyd przyznać ile zarabiam), ale liczę na to, że uczestnicząc w tej grupie ogarnę wreszcie setki zadań do wykonania, jakie mam przed sobą i znajdę pracę, która pozwoli mi utrzymać rodzinę. To skrócona wersja mojej historii Dziś rozsyłam pierwszą partię nowego CV. Trzymajcie kciuki &&

5
komentarzy
avatar
Ehh tez od jakiego tygodnia zbieram sie do aktualizowania cv i napisania wersji w jezyku polskim...a noz widelec...gosia nie wiem co cie czeka ale wierze ze nie zginiesz, doskolnale rozumiem rozterki ale moze trzeba miec troche na to wyjebane... wiesz, jak z ciaza...przychodzi wtedy gdy juz nam to w sumie wisi..
avatar
Szkoda, że nie znam Cie osobiście byłybyśmy super przyjaciółkami;-) Trzymam kciuki
avatar
Szkoda, że nie znam Cie osobiście byłybyśmy super przyjaciółkami;-) Trzymam kciuki
avatar
Wszystkiego najlepszego dla Solenizanta!
Gosia.. eh doktoraty..ja mam doktorat z dziedziny nauk biologicznych, praca piękna..ponad 200 stron, wydana a jakże..4 lata mojej cięzkiej pracy na uniwersytecie i co? i podobnie jak Ty nie pracuję na uczelni..nie cisnęłam tematu chyba jakoś podświadomie..nie podobalo mi się wchodzenie w d.. dr hab i profesorom, wyścig szczurów o punkty za artykuly, badania i doświadczenia kompletnie nieużyteczne, z kosmosu..gmeranie w temacie przebadanym dogłębnie przez Francuzów 15 lat temu, walka o sprzęty, aparaturę..Praca i środowisko bardzo mnie rozczarowaly..może to i spokojna robota ale jakoś mi się nie podobało..najmilej wspominam zajęcia ze studentami..praca z ludzmi..tego mi brakowało dlatego skończylam w krwiodawstwie ale jak widac też na chwilę.. Życie jest nieprzewidywalne..traktuj te lata z doktoratem nie jak lata stracone ale jak lata doświadczenia, rozwoju, naturalny etap który się skonczyl.Jesteś młodą..tak młodą (stara to jest baba po 90tce a itez zalezy jak sie z tym czuje) i fantastyczną mamą..nie zamieniłabys swojego życia na inne prawda? Ja swoje dymplomy schowalam do szuflady, takie pamiątki z przeszlości. Najważniejsze to czuć się dobrze w tym co się robi i obie jesteśmy doskonałym przykładem że czlowiek uczy się przez całe życie..Ty poszłaś w grafikę a ja w paznokcie
avatar
Trzymam mocno kciuki Gosiu
Dodaj komentarz

W mijającym tygodniu działo się wiele, ale kilka rzeczy było wyjątkowych. Między innymi to, że po poście powitalnym w grupie Panie Swojego Czasu otrzymałam dwie przesyłki - obydwie z książką 'Jak zostać Panią Swojego Czasu. Zarządzanie czasem dla kobiet'.

Dwie kobiety postanowiły mi pomóc w ten sposób - jedna pożyczyła, a druga ofiarowała mi na własność tę lekturę. Dostałam też list, w którym przedstawiono mi historię tak przejmującą, że czytając ją popłakałam się i do dziś nie mogę przestać myśleć o tym, jak poplątane mogą być kobiece losy.

Książkę skończyłam czytać dzisiaj - sam koniec przypadł na długie oczekiwanie na poradę lekarską w szpitalu (opieka świąteczna). Starszaka albo coś mocno uczuliło (we czwartek bawił się świeżym siankiem, mogło też coś pylić), albo wylęga się jakaś choroba wirusowa. Wczoraj dostał zastrzyk i leki przeciwalergiczne, ale poprawy nie ma, jest nawet nasilenie objawów.

Wracając do książki o zarządzaniu czasem - była mi potrzebna, choć wiele z jej treści sama miałam dosłownie 'na końcu języka'. Kilka rozwiązań miałam tuż przed swoimi oczami lub w zasięgu ręki, ale jakoś sama na nie nie wpadłam. Niemniej po tę książkę sięgnęłam nie bez powodu - wewnętrznie czuję, że mogłabym być lepiej zorganizowana i realizować SWOJE cele i marzenia, ale jakoś tak utknęłam w marazmie z wieloma rzeczami (od 'pierdolniczków' począwszy i na mega ważnych sprawach skończywszy).

Nie lubię jak mi się moje własne życie rozchodzi na szwach, więc zabieram się za ogarnianie poszczególnych partii. Czuję, że najtrudniej będzie z wyrobieniem sobie rutyny w robieniu rzeczy, których nie lubię, a zrobione być muszą i koniec kropka.

Poza tym czyż to nie jasny sygnał od losu, że kiedy mówię sobie na głos: no to działam i na serio chce zacząć działać już i teraz, to wydarza się choroba dziecka i cały plan z miejsca trafia szlag?

Nie dam się, choćby nie wiem co!!! Najważniejsze to obrać DOBRY KIERUNEK.

PS. Walczę o podwyżkę na stażu, ale jak się nie uda to od 20 maja będę na własne życzenie bezrobotna. Może to szalone, ale jeśli mi nie podniosą pensji, to wolę mięć czas na szukanie pracy, niż pracować za grosze.

4
komentarzy
avatar
Serio warto zainwestować w te porady o zarządzaniu czasem? Mi też życie przecieka między palcami i mija na "niewiadomoczym".
avatar
Serio warto zainwestować w te porady o zarządzaniu czasem? Mi też życie przecieka między palcami i mija na "niewiadomoczym".
avatar
Trzymam kciuki za siły na rozmowy o podwyżkę. Sama z tym zwlekam już za długo.
avatar
Mam nadzieję, że wywalczysz podwyżkę, tego Ci życzę. Ja też muszę wdrożyć rytunowe czynności w grafik, chodzi głównie o sprzątanie. Mam grafik na lodówce, ale jak dotąd udało mi się tylko przez tydzień go zrealizować i wspominam ten tydzień z zazdrością, bo w domu był błysk. Ale ja mocno umęczona, bo sprzątałam w czasie drzemek małego - czyli zero czasu dla siebie. Oj trzeba to wypośrodkować. No, to ja tak przyziemnie na temat zarządzania czasem, czyli o sprzątaniu. Wiem, że to najniższy pułap, ale jeszcze go nie osiągnęłam. hehe
Dodaj komentarz

Czeka mnie skok na głęboką wodę - pozwólcie, że zapytam Was o radę - poprosiłam o podwyżkę, ale szef zaproponował tylko najniższą krajową 1459 netto, ale uzależnił wypłatę od wyrobienia normy. Firma źle przędzie i wiem, że wyrobienie tej normy graniczy z cudem, nawet jakbym zwiększyła swoją aktywność o 100%. Co więcej, jest tam fatalna atmosfera i szef jest po prostu okropnym człowiekiem - chce orać ludźmi za darmo. Tak więc chcę mu powiedzieć jutro, że odchodzę, ale wówczas stracę jedyne źródło dochodu. Mam coś tam odłożone na czarną godzinę, ale ogólnie czeka mnie ostra bitwa o nową pracę, na lepszych warunkach. Poradźcie co zrobić? - moje wewnętrzne ja chciałoby się ucieszyć z 'pieprznięcia' koszmarną pracą, ale boję się konsekwencji...

6
komentarzy
avatar
Nie jestem dobrym doradca...ale mysle ze strach jest gorszym ;/ powodzenia...
avatar
A możesz zostać jeszcze z miesiąc i szukać w trakcie by mieć się o co zaczepić po odejściu? Bo sama piszesz że i tak dłużej się tam nie zaczepisz
avatar
Idziesz szybko do psychiatry. Z brudnymi włosami i smutno wzrokiem...
Mówisz ze w pracy wyjścig szczurów, wymiękasz i nie dajesz rady.
Szef Okropny a koledzy straszni. Mąź chory. Do tego 2 dzieci w domu.
To depresja!!!!! Taaaadaaaam.
Dostajesz l4 i Szukasz czegoś Nowego.
Ok, masz tylko 80 % dochodu ale siedzisz w domu z dziećmi, jesteś zatrudniona a kasa jakąś jest. Takie L4 można ciągnąc 6 miesięcy.
Nieetyczne???? A co robi z nami Państwo i pracodawca?
Walcz o siebie i rodzinę.
To sprawdzimy sposób. Uda się
avatar
Idziesz szybko do psychiatry. Z brudnymi włosami i smutno wzrokiem...
Mówisz ze w pracy wyjścig szczurów, wymiękasz i nie dajesz rady.
Szef Okropny a koledzy straszni. Mąź chory. Do tego 2 dzieci w domu.
To depresja!!!!! Taaaadaaaam.
Dostajesz l4 i Szukasz czegoś Nowego.
Ok, masz tylko 80 % dochodu ale siedzisz w domu z dziećmi, jesteś zatrudniona a kasa jakąś jest. Takie L4 można ciągnąc 6 miesięcy.
Nieetyczne???? A co robi z nami Państwo i pracodawca?
Walcz o siebie i rodzinę.
To sprawdzimy sposób. Uda się
avatar
Ja nie lubie takiego kręcenia jak koleżanka powyżej napisała ...
Zostań miesiac, miedzy czasie szukaj intensywnie i jak znajdziesz cos innego to rzuć wypowiedzenie i nara...chyba ze praca tak absorbująca i nie daje czadu na szukanie a wiesz ze znajdziesz nowa szybko..to bierz torbę i powiedz bye bye odrazu
avatar
Ja nie lubie takiego kręcenia jak koleżanka powyżej napisała ...
Zostań miesiac, miedzy czasie szukaj intensywnie i jak znajdziesz cos innego to rzuć wypowiedzenie i nara...chyba ze praca tak absorbująca i nie daje czadu na szukanie a wiesz ze znajdziesz nowa szybko..to bierz torbę i powiedz bye bye odrazu
Dodaj komentarz

https://www.youtube.com/watch?v=RuiXUySUw70

To już jest koniec...

Jestem wolna. Po wyartykułowaniu mojej decyzji o odejściu z firmy (w końcu to negocjacje: ja wyceniłam swoje usługi a pracodawca zaoferował mniej ERGO nie stać go na korzystanie z moich usług ;P ) atmosfera zrobiła się koszmarnie ciężka. Nie zamierzam marnować czasu na użeranie się z dupkiem, który nie ma za grosz klasy i orze ludźmi jak wołami i chce wszystko za darmo, nie szanuje wysiłku ani inwencji twórczej... Wzięłam na ostatnie 3 dni stażu L4, bo na sam koniec zarzucono mnie zleceniami do wykonania 'na cito', jakbym była cytryną, którą należy wycisnąć do końca.
I pomyśleć, że ten człowiek miał mnie czegoś uczyć i brał jako opiekun stażu kasę za tę quasi-naukę...

No cóż! Wolna i bezrobotna... Nie brzmi to dobrze, ale jestem optymistycznie nastawiona. Potrzebowałam psychicznie tego 'pieprznięcia' złą pracą. Czasem po prostu trzeba podnieść sobie poprzeczkę, by poznać swoją wartość, dążyć do realizacji SWOICH (nie cudzych) celów i marzeń.

Dobrym znakiem jest to, że dziś chyba trafił mi się pierwszy klient na stronę internetową. No i ogłoszeń o prace mam już cały plik. Start jutro o 8.15. Trzymajcie za mnie kciuki!!!

5
komentarzy
avatar
zaciśnięte mocno!
avatar
trzymam!
avatar
No to do przodu!
avatar
Podjelas jedyną możliwą decyzję. Jak sami nie będziemy się szanować, to inni też nie będą. Kiedyś, dziesięć lat temu (!), zrobiłam bardzo podobny krok. I od tego momentu moje życie zmieniło się na lepsze. Wzielas stery we własne ręce. Brawo. Zobaczysz, że będziesz zadowolona
avatar
Myślę, że podjęłaś dobrą decyzję. Nie ma co żałować byle jakiej (także finansowo) pracy. Trzymam kciuki za poszukiwania!
Dodaj komentarz

*
Od soboty (20 maja) ćwiczymy z Młodszym życie bez pieluchy Tak jak myślałam - dziecko było zapewne od dawna gotowe na odpieluchowanie, tylko ja nie miałam czasu się tym zająć (i oczywiście nikt inny nie kwapił się do tego). Czemu to jest takie pochrzanione? - najważniejsze są dla nas dzieci, a potem okazuje się, że odrabianie głupiej pańszczyzny w kijowej pracy przesłania nam to, co przeżywają te małe ludki?

Statystyka wygląda zachęcająco: w sobotę dostał nowe 'GACIE' (tak nazywa majtusie) i było 10 wpadek, w niedzielę tylko dwie, dziś trzy. Ogólnie z dnia na dzień jest lepiej, bo woła na nocnik i zdaje sobie sprawę z konsekwencji noszenia gaci Chwali się tym, jest dumny z każdego ładunku w nocniku!

Może to bycie bez pracy ma jednak jakieś plusy?...

**
A poza tym to Młodszy bardzo ładnie mówi - rozgadał się na całego i wymyśla pełne zdania, całkiem poprawne, choć ma problemy z wymową trudnych wyrazów. Ostatnio zachwycił mnie POKOCIK zamiast kompociku Jest przytulaskiem, kochanym, wesołym łobuziakiem. Strasznie fajne są 2,5 roczniaki!!!

***
Wczoraj odfajkowałam formalności - oficjalnie wróciłam na urlop wychowawczy w poprzedniej pracy (przysługuje mi jeszcze do listopada z dodatkiem 400 zł mies. - decyzja w czerwcu). Trudno mi było gadać z szefem, bo czułam się jak żebrak, ale ubezpieczenie (ja + dzieci) jest ważne. Mąż jest uczestnikiem projektu finansowanego z UE, więc póki nie zakończy szkolenia, nie muszę się martwić o jego ubezpieczenie. Co innego z martwieniem się o kasę, ale o tym szkoda pisać.

****
Mam spadek formy (oby chwilowy!) - nie wysłałam jeszcze żadnego CV.
Taka jest smutna prawda.
Wieczorami uczę się nowych narzędzi i programów, kończę zaczęte kursy i... poprawiam dokumenty aplikacyjne, bo dotarło do mnie, że jeśli mam walczyć o posadę w agencjach interaktywnych, to powinnam przygotować coś lepszego aniżeli plik pdf eksportowany z Worda...

Myślę, że kilka dni i ofert in minus (z powodu upływającego terminu) to jeszcze nie jest dramat, aczkolwiek zgadzam się z opinią, że zrobione jest lepsze od doskonałego, więc nie będę przedłużać momentu startowego w nieskończoność...

A co mnie zaskoczyło? - To, że budzę się codziennie przed 6, według 'starego' rozkładu jazdy i bycie w domu z Młodszym nie sprawia mi takiej frajdy, bo czuję, że pracy mi brak... Oczywiście nie zmieniam zdania - szef na stażu był idiotą, ale sama praca była fajna - podobała mi się i właśnie takiej będę szukać.

Tydzień bez zajęcia zarobkowego i... wnioski są takie:
- Facebook jest do bani, bo muszę się konfrontować 'ze wspaniałym światem' znajomych i słusznie ograniczam przebywanie online.
- powinnam się skupić na tym co jest 'tu i teraz' - jeśli nie będę się tym cieszyć maksymalnie to chyba będę non stop narzekać, a przecież mam się z czego cieszyć!

1
komentarzy
avatar
Kiedy chcesz startować do tych agencji interaktywnych? Na jakie stanowisko? I przede wszystkim, najważniejsze - jakie miasto? Jak będę mogła, pomogę.
Dodaj komentarz

SKRÓTOWO BO PÓŹNA PORA:
1. Jestem 2 tyg. bez pracy
2. Odpieluchowałam Młodszego (wielki i szybki sukces!!!)
3. Postanowiłam nie ulegać panice i wysyłać CV tam gdzie chcę, a nie wszędzie i byle gdzie (do końca sierpnia, bo we wrześniu zawieszę urlop wychowawczy - Miś pójdzie do przedszkola)
4. Mam plan extra dot. pracy naukowej za pieniądze - coś jak powrót do zawodu - jadę w sobotę to omówić - trzymajcie kciuki &&
5. Nasze 'eleganckie' auto się nie sprzedało, naprawa się nie opłaca - jesteśmy spłukani i załamani, jakby ktoś nas okradł. Dobrze, że auto-rozpadek, kupione na chwilę jeszcze jeździ.
6. Dzieci są CUDOWNE, autentycznie się cieszę, że jestem z nimi (choć bez kasy), zamiast w jakimś obskurnym biurze z szefem idiotą

CDN...

3
komentarzy
avatar
Punkt 6 się zgadza. Zmienić szefa bo praca też jest fajna
avatar
zaciśnięte mocno, za spokój, i za robienie tego co daje satysfakcje i wykorzystuje twoją wiedzę, doświadczenie i potencjał i za dzieci .... wiadomo
avatar
Mocno ci kibicuje...lacze sie w bolu z powodu kasy...
Dodaj komentarz

Nie miałam nawet czasu napisać, że u mnie pech przeplata się z promykami nadziei. W piątek ugryzł mnie kleszcz i od razu dostałam antybiotyki z powodu odczynu zapalnego. A wieczorem na mailu znalazłam zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną do tej agencji interaktywnej, do której wysłałam CV tego samego dnia rano! To chyba dobry znak, że szybko odpisali, no i rozmowa ma odbyć się we wtorek - 06.06 w dniu moich 36 urodzin! Trzymajcie kciuki &&
Wczoraj byłam na Krakowskim Festiwalu Filmowym - na forum, galę i pokaz nagrodzonych filmów zaprosiła mnie promotorka doktoratu. Wróciłam dzisiaj po południu szczęśliwa i... Z poczuciem, że przepustka vel wychodne było zbyt krótkie!!! Ja chcę więcej!!!

1
komentarzy
avatar
Powodzenia!!!
Dodaj komentarz

Nie miałam nawet czasu napisać, że u mnie pech przeplata się z promykami nadziei. W piątek ugryzł mnie kleszcz i od razu dostałam antybiotyki z powodu odczynu zapalnego. A wieczorem na mailu znalazłam zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną do tej agencji interaktywnej, do której wysłałam CV tego samego dnia rano! To chyba dobry znak, że szybko odpisali, no i rozmowa ma odbyć się we wtorek - 06.06 w dniu moich 36 urodzin! Trzymajcie kciuki &&
Wczoraj byłam na Krakowskim Festiwalu Filmowym - na forum, galę i pokaz nagrodzonych filmów zaprosiła mnie promotorka doktoratu. Wróciłam dzisiaj po południu szczęśliwa i... Z poczuciem, że przepustka vel wychodne było zbyt krótkie!!! Ja chcę więcej!!!

0
Dodaj komentarz

Nie wiem jak mi poszło - rozmowa trwała 45-55 min. była rzeczowa i szczegółowa, uważam że były momenty na minus dla mnie, ale ogólnie nastrój po rozmowie miałam iście szampański... Ale to pewnie efekt urodzin i pozbycia się stresu, bo już 'po wszystkim'. Mam wrażenie, że nie za bardzo pasuję im na to stanowisko, ale może będą mnie chcieli 'zagospodarować' tak ogólnie w firmie? Teraz trudny czas oczekiwania na TEN telefon lub na TEGO maila. Mają dać znać do końca tygodnia.

I znów ból żołądka...
I roztrząsanie każdego zdania...

Nie lubię tego. Mam dosyć porażek. Potrzebuję sukcesu!!!

Dobrze, że urodziny osłodziły mi to wszystko

http://i1271.photobucket.com/albums/jj626/malame99/36_zpstd7gvdpi.jpg

2
komentarzy
avatar
Wszystkiego najlepszego Moc uścisków!!!
avatar
Zycze ci aby ten rok byl pelen sukcesow zawodowych-zaslugujesz na nie!
Dodaj komentarz

Dalej nic nie wiem - czekałam do 15.30 aż nie wytrzymałam i zadzwoniłam do agencji z pytaniem czy rozstrzygnęli kwestię rekrutacji, a oni na to, że proszą o cierpliwość, bo mają jeszcze jedną kandydatkę umówioną na rozmowę w pon. o 11.00, więc komisja podejmie decyzję najwcześniej około 13.00 w poniedziałek.

Ja się wykończę nerwowo. Liczę jednak na to, że to 'dobry znak' mieć rozmowę o pracę w swoje urodziny. Aczkolwiek odnoszę wrażenie, że mój pesel wpływa ujemnie na odporność na stres... Nie mogę się zabrać za nic przy czym trzeba myśleć, wychodzi mi tylko prosta nawykowa robota... Ech...

1
komentarzy
avatar
Weekend idzie wiec czas sie zatrzymuje...rozumiem...mnie niedlugo tez czeka stres w oczekiwaniu na odpowiedz...
Dodaj komentarz
avatar
{text}