Wczoraj Miś skończył 2,5 roczku
A ja wciąż walczę z naporem entropii: jednym z wielu kroków na mojej drodze jest zapisanie się do grupy Panie Swojego Czasu, aktualizacja CV i wysyłka, aby zdobyć nową pracę!
PS. Czy to nie jest zbyt gorzki wpis powitalny?
Od dwóch tygodni na mojej liście 'rzeczy do zrobienia' jest ten wpis powitalny. Nadszedł czas by skreślić go z listy
Mam na imię Małgorzata, niedługo skończę 36 lat, jestem szczęśliwą mężatką (prawie od 11 lat), mamą dwóch chłopców (7 lat i 2,5 roczku) i właścicielką dwóch kotów. Mieszkam na południowych rubieżach kraju - można śmiało powiedzieć, że na prowincji... I gdzieś tu właśnie pojawia się mój problem. Dwa lata temu obroniłam doktorat z nauk humanistycznych w zakresie nauk o sztuce. Praca została wyróżniona i nagrodzona i... Nie udało mi się jej wydać. Nie znalazłam także pracy w swoim zawodzie - próbowałam wszystkiego (m.in. konkursów grantowych), ale natknęłam się na 'szklany sufit' - nie mam szans na pracę na uczelni. Bardzo długo nie mogłam odpuścić - 'żałoba' po nieudanej karierze naukowej zajęła mi sporo czasu. Czułam, że rozczarowałam nie tylko siebie, ale także całą rodzinę... W tzw. międzyczasie spędziłam z młodszym synkiem dwa lata w domu. Niestety przytrafiła nam się też poważna choroba męża. Przytłoczyło mnie to wszystko, ale postanowiłam się przebranżowić - zacząć wszystko od zera. Postawiłam na rozwinięcie swoich umiejętności (pisanie tekstów) i wcześniejszego doświadczenia (pracownia reklamowa). Obecnie odbywam staż jako specjalista ds. marketingu internetowego. Uczę się zupełnie nowych rzeczy, szkolę się w grafice, projektowaniu stron i SZUKAM PRACY!!! Nie czytałam jeszcze książki Ola Budzynska, bo żal mi każdego grosza (wstyd przyznać ile zarabiam), ale liczę na to, że uczestnicząc w tej grupie ogarnę wreszcie setki zadań do wykonania, jakie mam przed sobą i znajdę pracę, która pozwoli mi utrzymać rodzinę. To skrócona wersja mojej historii Dziś rozsyłam pierwszą partię nowego CV. Trzymajcie kciuki &&
Gosia.. eh doktoraty..ja mam doktorat z dziedziny nauk biologicznych, praca piękna..ponad 200 stron, wydana a jakże..4 lata mojej cięzkiej pracy na uniwersytecie i co? i podobnie jak Ty nie pracuję na uczelni..nie cisnęłam tematu chyba jakoś podświadomie..nie podobalo mi się wchodzenie w d.. dr hab i profesorom, wyścig szczurów o punkty za artykuly, badania i doświadczenia kompletnie nieużyteczne, z kosmosu..gmeranie w temacie przebadanym dogłębnie przez Francuzów 15 lat temu, walka o sprzęty, aparaturę..Praca i środowisko bardzo mnie rozczarowaly..może to i spokojna robota ale jakoś mi się nie podobało..najmilej wspominam zajęcia ze studentami..praca z ludzmi..tego mi brakowało dlatego skończylam w krwiodawstwie ale jak widac też na chwilę.. Życie jest nieprzewidywalne..traktuj te lata z doktoratem nie jak lata stracone ale jak lata doświadczenia, rozwoju, naturalny etap który się skonczyl.Jesteś młodą..tak młodą (stara to jest baba po 90tce a itez zalezy jak sie z tym czuje) i fantastyczną mamą..nie zamieniłabys swojego życia na inne prawda? Ja swoje dymplomy schowalam do szuflady, takie pamiątki z przeszlości. Najważniejsze to czuć się dobrze w tym co się robi i obie jesteśmy doskonałym przykładem że czlowiek uczy się przez całe życie..Ty poszłaś w grafikę a ja w paznokcie