Forum: Niemowlę (2 – 12 miesięcy) - Karmienie piersia.
Wysłany: 2014-08-06, 14:13

pasia27
avatar

Postów: 13367
0

No tak rozumiem w takich przypadkach szkoda dziecka i bez,sensu upierać sie...ale mam koleżankę dla,której nie tolerancja laktozy byla wymówka zeby nie karmić..malemu nic sie,nie dzialo...eh,przypadek przypadkowi nie równy..
zachecam kolezanki i kuzynki w ciąży do kp ale nic na sile...
Wysłany: 2014-08-06, 14:13

pasia27
avatar

Postów: 13367
0

No tak rozumiem w takich przypadkach szkoda dziecka i bez,sensu upierać sie...ale mam koleżankę dla,której nie tolerancja laktozy byla wymówka zeby nie karmić..malemu nic sie,nie dzialo...eh,przypadek przypadkowi nie równy..
zachecam kolezanki i kuzynki w ciąży do kp ale nic na sile...
Wysłany: 2014-08-07, 10:18

Miriam
avatar

Postów: 6012
3

Moj Czarek mówi ze ja to zboczona jestem na tym punkcie kto by pomyślał ze w pierwszej ciazy miałam zamiar karmić butelka odrazu w drugiej juz myślałam ze bede odciągać i dawać z butli a przyszło co do czego to jestem anty butelka
Tez miałam przeboje na początku ale sie nie podawałam laktacja ruszyła dopiero po 14 dniach i odrazu nawal gorączka dreszcze przeszło to odrazu w kryzys mała spadała z wagi zamiast przybierać. kazali dokarmiać dostała tylko 2x60 ml enfamilu doczytalam na fb na grupie ze dokarmianie zaburza laktacje i powiedziałam dość ! Dam rade muszę dać duzo tez Lalita mi pomogła i cyckamy sie juz ponad 4 miesiace i oby jak najdłużej planuje dkp najlepiej gdy Zojka sie juz sama odstawi chociaż Czarek mówi ze no do 2 lat pózniej to juz za duza bedzie a ja jestem za tym zeby karmić póki bedzie chciała nie po to tyle walczyłam tyle łez wylalam zeby przestać karmić po jakimś czasie bo niby za duże dxiecko sama zdecyduje sie kiedy koniec chociaż marzy mi sie tandem

Haha zeswirowalam na tym punkcie x3
Wysłany: 2014-08-07, 11:36

blueberry
avatar

Postów: 2197
2

U nas też było bardzo ciężko, ja już nawet nie pisałam tu na forum bo nawet lekarze nie umieli mi pomóc Najpierw były przeboje z wklęsłymi brodawkami, ale tu rozwiązaniem problemu były nakładki. Jednak od samego początku nawet w nakładkach miałam koszmarny ból podczas karmienia. Błażej mnie nie gryzł, po prostu pękały mi brodawki cały czas. Nie raz pił mleko z krwią. Czasem widziałam gwiazdy podczas karmienia, a czasem po prostu siedziałam i płakałam karmiąc go. Dopiero po 4 miesiącach wygoiła mi się lewa brodawka i choć jedną piersią karmiłam normalnie. Z drugą miałam przeboje do 6 miesiąca. Podczas karmienia pękała tak jakby na cztery części, wyglądała jak śruba krzyżakowa... Dziś jest już ok, karmię bez bólu, jednak gdy robi się zimno to w brodawkach odczuwam nadal silny ból. Nie wiem co mi jest, lekarze też nie wiedzą. Brałam różne środki, maści, kremy i nic nie pomogło. Chyba zaczęło się to goić kiedy zaczęła się zmniejszać ilość karmień. Tak mi się wydaje. Pomimo, że czasami miałam cholernie dosyć tego, szczególnie gdy widziałam, jak Błażej ulewa mlekiem z krwią to nie poddałam się i jestem z siebie dumna, że karmię dalej
Wysłany: 2014-08-07, 11:39

pasia27
avatar

Postów: 13367
1

miriam ja tez!!!hahaha
Wysłany: 2014-08-07, 11:41

pasia27
avatar

Postów: 13367
4

a zobaczysz jak pozniej jest fajnie jak cyca i wklada palce do nosa{tobie}albo do oka,lapie za ucho albo smyra drugiego cyca,ugniata i sprawdza jakosc ja sie smieje heh
Wysłany: 2014-08-07, 12:04

Miriam
avatar

Postów: 6012
1

Blueberry tez jestem z Ciebie duma

Pasja juz zaczyna ciagnąć mnie za włosy i ugniatać cycka haha
Wysłany: 2014-08-07, 12:07

anilorak
avatar

Postów: 2792
1

G
Wysłany: 2014-08-07, 12:23

blueberry
avatar

Postów: 2197
2

Kiedyś tylko raz zapytałam na forum czy boli Was karmienie, oczywiście wszystkie pisałyście, że nie. Karmienie nie powinno boleć. Dlatego zaczęłam szperać po necie, później chodzić po lekarzach. Początkowo myślałam, że to może być jakaś grzybica, bo podobne objawy jednak leki na grzybicę w ogóle nie pomogły. To musiało być coś innego. Tak czy siak udało się uwolnić od bólu
Wysłany: 2014-08-07, 18:53

Nina
avatar

Postów: 3522
2

Blueberry u nas było podobnie na początku, ból krew i łzy, nakłądki przez miesiąć, ale nie poddałam się, w sumie dzięki mamie i dziś jest super-kocham mojego ssaka, mimo, ze jak zasypia to cianie mi brodawkę aaaauć!
Wysłany: 2014-08-07, 20:32

Perełka
avatar

Postów: 920
3

U mnie dziś mija pół roku karmienia piersią. Różnie to bywało - największe wsparcie otrzymałam od was kochane wiele razy płakałam czytając komentarze do moich żali, że już nie daje rady. A Wy mnie uspokajalyscie i "mowilyscie", że jestem dzielna i ze dużo robie dla Małej. I tak się udało osiągnąć plan minimum teraz obawiam się trochę tego kryzysu 6 tego miesiąca - ja każdy kryzys przechodziłam i przy każdym trwało to baaaardzo długo. Wiem, że jak mała będzie się denerwować, to może gryźć i obawiam się, że mogę tego nie przetrwać. Wiec ściągam dodatkowo raz dziennie, żeby już tą produkcję zwiększyć. Myślicie, że ma to sens? Jak u was wyglądał ten ostatni bodajże kryzys.? Dodam, że mała juz je sporo innych posiłków.
Wysłany: 2014-08-07, 20:42

pasia27
avatar

Postów: 13367
0

Perelko u mnie to byl jedyny odczuwalny kryzys ...piersi miękkie..Kacper ciągle cycal i cycal,ale byl spokojny..ja gorzej mialam stresa,zeby,przetrwać..wyrobil normę
Wysłany: 2014-08-07, 20:52

Miriam
avatar

Postów: 6012
2

Perełki sto lat dla Karinki tez jestes dzielna pamietam jak pisałas Że ciezko i Ciwbie z kp jestem z ciebie mega dumna
Wysłany: 2014-08-07, 21:02

pasia27
avatar

Postów: 13367
3

Nienormalna sie zaś,meczyla bo za dużo jej lecialo...ciagle zastoje itp..wiec brawa dla,Was!!perelko za,dużo mleczka to tez,zle hi
Wysłany: 2014-08-08, 08:14

anilorak
avatar

Postów: 2792
0

H
Wysłany: 2014-08-08, 10:58

Perełka
avatar

Postów: 920
0

Czyli nie ma reguły, że u każdego będzie kryzys 6 tego miesiąca. ? Oby nas tez ominął, bo za tydzień jadę do domu rodzinnego, a tam mnie w kp wspierać nie będą. I nie chce niepotrzebnego stresu.
Wysłany: 2014-08-08, 11:11

Matylda36
avatar

Postów: 1304
1

Hmmm, a co to jest kryzys 6 miesiąca? Nigdzie nie natrafiłam na coś takiego, a zaraz kończymy 6 miesięcy, więc chętnie się dokształcę w temacie
Wysłany: 2014-08-08, 11:16

anilorak
avatar

Postów: 2792
1

J
Wysłany: 2014-08-08, 11:27

;oniqa
avatar

Postów: 2609
0

anilorak napisała:
;oniqa możliwe, że dopadł Was kryzys laktacyjny, który właśnie jest w 6 miesiącu, często się zdarza, że nie uda się go pokonać, ale 6 miesięcy, to na prawdę długo

tez tak sądze że i tak długo misie karmiłam dobre i 6 miesięcy
chciałam jej dac 2 dni temu cycusia jeszcze to jak mnie szarpnęła i ugryzła swoimi 2 zębami to myslałam że sie popłacze odbiła mi ślad
Wysłany: 2014-08-08, 14:24

Matylda36
avatar

Postów: 1304
2

Dzięki za rozjaśnienie. Czyli mnie jak na razie do tej pory ten kryzys ominął. I oby tak zostało
Wysłany: 2014-08-08, 15:10

patti
avatar

Postów: 2928
1

mnie sie wydaje ,ze nie ma co sie nastawiac na zadne kryzysy, bo to tak jakbysmy z gory zakladaly ,ze nie bedziemy mialy mleka i tak tez moze sie stac.
ja nigdy nie zwracalam uwagi na kryzysy,jak dziecko chcialo czesciej to dawalam czesciej.pamietam ,ze na kilka tyg przed skonczeniem 6 miesiecy tomek czesto jadl w nocy, wiec moze to byl ten kryzys ale ja nie lubie tego tak nazywac.
Wysłany: 2014-08-08, 16:19

anilorak
avatar

Postów: 2792
0

K
Wysłany: 2014-08-08, 21:21

Perełka
avatar

Postów: 920
0

Moja tylko rano cycka tylko dla mleka. Bo ssie i się budzi. A tak zawsze w ciągu dnia przy piersi zasypia. Także ile wyssie to nie wiadomo. Ssie między każdym stałym posiłkiem, a ma ich trzy. Również przed snem na noc, bo i w nocy nieraz milion razy. Od jakiegoś czasu nie ma odrywania się od piersi i płaczu. Znaczy się teraz tez się odrywa, ale ją teraz wszytko interesuje. I tak przystawiam ją cierpliwie parę, paręnaście razy, aż w końcu zasypia. Każdy kryzys był masakrą dla moich skutków. teraz jak na trzy zeby to mnie strach bierze. Chce kp - ale takiego jak miałam gryzienia nie zniose. Postaram się o tym nie myśleć. Ale w sumie pociesza mnie to, że już mamy pół roku i jeszcze nie ma, to może nie będzie tego kryzysu
Wysłany: 2014-08-12, 11:51

Domi IRL
avatar

Postów: 1038
1

hej dziewczyny. Moja coreczka ma 11 dni dzisiaj. Mialam cesarke.
Od prawie tygodnia jestesmy w domku, urwanie glowy same wiecie wiec nie zdaze pewnie tematu nadrobic.

Zaczelam karmic w szpitalu odrazu- naet szlo calkiem ok, raz lepiej raz gorzej ale pokarm jest i mala jadla. Teraz niestety moje sutki sa tak poranione- mimo dobrej techniki przystawiania wg mojej konsultantki ze musialam mala odsawic na czas gojenia bo balam sie ze mi sie jakas infekcja wda no i niestty bol byl juz nie do zniesienia. Mimo ze po paru sekundach ustepowal to nastepowala dalsza''destrukcja'' sutkow.
Sciagam pokarm z obu piersi teraz i podae malej z butelki bo musi jesc i przybierac a nie chce dawac mieszanki- prawy sutek wraca do zdrowia powlutku wiec przystawiam mala od czasu do czasu zebynie zapomniala jak ssac z piersi.
(zwykle juz po karmieniu zeby nie ssala tak mocno zeby uszkodzic sutek odrazu )
zobaczymy jak bedzie dalej mam nadzieje ze oba sie ulecza i bede mogla wrocic do wylacznego karmienia z piersi. Poki co jest jak jest.

Moj maz sie nawet cieszy mowi ze nie mogl zniesc jak cierpie a pozatym on mala tez moze nakarmic teraz wiec jest strasznie szczesliwy. Dzis nawet cala noc ja spalam a maz sie mala zajmowal, karmil, przewijal itd. Teraz biedak odsypia

Pocieszam sie ze nawet jesli mialabym zostac przy pompowaniu to ciagle lepiej niz mieszanka poki mam pokarm.

Co myslicie?

Pozdrawiam
Wysłany: 2014-08-12, 13:35

Domi_84
avatar

Postów: 28
0

Dziewczyny, piszę do Was bo mam już dość szukania po internecie, a Wy często macie bogate doświadczenie i dużą wiedzę.

29 lipca ( czyli równo dwa tygodnie temu) urodziłam syna drogą cięcia cesarskiego planowanego "na zimno" więc bez jakiejkolwiek akcji porodowej. Po cięciu ok godzinę przystawiłam pierwszy raz Małego do piersi. Oczywiście mizernie to poszło. Generalnie Maluch był bardzo śpiący, do drugiej doby tylko spał i nie chiał jeśc wogóle, położne kazały nie budzić bo "ma prawo odespać". W późniejszych dniach w szpitalu też nie było lepiej bo nie przystawiał się zbyt dobrze, doszła nam żółtaczka fizjologiczna o małym nasileniu. Skutkiem był spadek wagi o ponad 10% i koniecznośc podania mm. Wyszliśmy w 5 dobie z wagą 3055, trochę na cycku, trochę na mm. W domu zaczęły się lamenty, przypuszczałam, ze z głodu, ale BARDZO chciałam karmić piersią więc starałam się jak mogłam. Po kilku dniach była wizyta u pediatry i okazało się,że przez 6 dni w domu Mały doszedł do wagi 3075. Więc nie przybierał ( a nie przybierał bo dawałam za mało mm, a laktacja zaczęła zmniejszac się). Zalecenie od pediatry : "dokarmiać mm ile chce, co drugie karmienie pierś". No i się zaczął mój dramat. W nocy zaczełam dawać głównie mm bo po moim mleku Synek był tak rozbity, ze nie najadał się z cycka, z butelki też nie chcial i dwie godziny wył prawdopodobnie z głodu, po tych dwóch godzinach zjadał 30ml mm i dalej się męczył. Ja w nocy próbowałam go uspokajać i brakowalo mi juz sily na pobudzanie laktatorem. Udało mi się przy pomocy Femaltikeru, przystawiania i laktatora trochę pobudzic piersi, tak ze sciągnełam 100 ml z obu, innym razem 50 ml. Ale znów zaczęły się "jazdy" bo on się nie najada tym, butli tez nie chce dojeść. Jedynie spokój jest po mm jak zatankuje 60 ml. Efektem jest laktacja zanikająca, raz jest mleko, raz nie ma, ja się dołuję tym strasznie. Nie zawsze mogę co 2 godziny laktatorem sciągać bo jestem sama z Malutkim w domu przez 9 godzin i jak on płacze i nie chce się uspokoić to wymiękam. Ratujcie. Na pewno wpływ na zanikanie laktacji ma:
- mój stres,ze nie daję rady wykarmić swojego Malucha
- moje zmęczenie
- nie przystawianie w nocy i za mało pobudzan w nocy laktatorem ( np dzis tylko raz bo zwyczajnie nie dalam rady wiecej ze zmeczenia)
- w dzień w piersiach jest za mało pokarmu, Mały się nie najada, jest marudny i zanim wróci na tryb najedzonego to musze z dwa razy podac mm bo on niby głodny, a nie moze sie uspokoić.

Na plus są:
-udało mi się pobudzić laktację po takim zaniku tak,ze odciągnelam kilka razy 50-100 ml
-Mały zaczął się przystawiać porzadnie, choć dalej dośc krótko ssie
-Mały lubi być przy piersi, widać, ze się relaksuje i robi kupkę jak jest rozluźniony

Jak ja mam postępować zeby on i przybierał, i nie był taki rozzalony i głodny po tych próbach przystawienia do piersi. Nastój mój też mi nie pomaga - raz widzę wszystko w rózowych barwach, a raz jak kolejny raz wyje to mam ochotę to rzucić w diabły...

Mam laktator elektryczny medeli, piję femaltiker i herbatę na laktację, słabo dośc z apetytem.

Ciąglę myślę, ze zabijam laktację tym dokarmianiem i bardzo mnie to dołuje.
Odpowiedz