Forum: Ogólne - CC -kilka pytań do mam
Wysłany: 2015-01-31, 21:48

Klaudixxon
avatar

Postów: 17
0

U mnie sprawa porodu jest dość odległa bo o ciąży dowiedziałam się niedawno. Jednak od zawsze chciałam mieć CC. Jestem przed pierwszą wizytą u lekarza mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i że będę mogła mieć CC.

Nastawiam się na to, że będzie boleć bo tylko szczęśliwcy mają lekki poród. Więc mam zamiar zacisnąć poślady i jakoś przygotować się do tego tak aby to przeżyć po ludzku.
Wysłany: 2015-01-31, 22:54

karen657
avatar

Postów: 104
1

Ja bardzo bałam się ściągania szwów, bo przecież tam wszystko obolałe. A okazało się, że to kompletnie nic nie bolało
Wysłany: 2015-01-31, 22:54

karen657
avatar

Postów: 104
1

Ja bardzo bałam się ściągania szwów, bo przecież tam wszystko obolałe. A okazało się, że to kompletnie nic nie bolało
Wysłany: 2015-01-31, 22:54

karen657
avatar

Postów: 104
1

Ja bardzo bałam się ściągania szwów, bo przecież tam wszystko obolałe. A okazało się, że to kompletnie nic nie bolało
Wysłany: 2015-01-31, 22:54

karen657
avatar

Postów: 104
1

Ja bardzo bałam się ściągania szwów, bo przecież tam wszystko obolałe. A okazało się, że to kompletnie nic nie bolało
Wysłany: 2015-01-31, 22:54

karen657
avatar

Postów: 104
1

Ja bardzo bałam się ściągania szwów, bo przecież tam wszystko obolałe. A okazało się, że to kompletnie nic nie bolało
Wysłany: 2015-02-01, 00:27

Gwiazdeczka27
avatar

Postów: 1843
6

Moja CC

Przyczyna CC: neurologiczna ( epizod niedokrwienny mózgu)

Do szpitala zgłosiłam się dzień przed tj. 15.01.2015 o godzinie 18.30 poczekaliśmy na pielęgniarkę, która zrobiła KTG, po tym badaniu rozmowa z lekarzem baaardzo sympatycznym
Przebrałam się w koszulę nocną i z bagażami , które mąż pomógł zanieść udaliśmy się do sali, gdzie miałam spędzić noc.
Powitały nas sympatyczne położne dały koszule dwie do spania, płyn w którym trzeba było się umyć tej nocy jak i rano przed zabiegiem. To był taki żółty płyn do dezynfekcji śmierdzący okrutnie i wysuszający strasznie skórę.
Oczywiście nie mogłam zasnąć całą noc z wrażenia i ze strachu.
jakoś chyba po 12.30 przyszła po mnie położna , że to już ( o, a wcześniej jeszcze podano mi kroplówkę) i razem z mężem który już od samego początku był ze mną i czekaliśmy na zabieg udaliśmy się do tego miejsca gdzie wykonuje się operację. Męża gdzieś zgarnięto a mnie przeprowadzono przez ogromne pancerne drzwi, kobieta w zielonym stroju z maską na twarzy objęła mnie ramieniem i zaczęła prowadzić do sali operacyjnej. Cała się trzęsłam ze strachu tak się bałam, ta cała otoczka tego miejsca i sytuacji...
Weszłyśmy na salę operacyjną a tam stół, zielone prześcieraadła nie wiem co to było, aparatura rurki, sprężyny Bóg wie co... i dużo kobiet- samych kobiet jak w jakiejś seksmisji Szybko kazały usiąść i od razu zaczęła jedna smarować mi plecy mówiąc , że poda mi znieczulenie. A ja zaczęłam przywoływać wszystkich świętych (tak reaguję na stres zaczynam coś gadać itp) po chwili poczułam ukłucie jak by ugryzł mnie komar (zakładanie welfronu było bolesne.. ten zastrzyk ze znieczuleniem nic a nic) potem drugi zastrzyk i szybko kazały się położyć. Ja czułam jeszcze nogi, ale po chwili pojawił się mój mąż w zielonym stroju, czepku i masce... nawet nie wiedziałam kiedy zaczęły robić mi tą CC, czułam takie jak by mrowienie, szarpanie było to dziwne uczucie.. tak jak bym zrywała sobie strupa ze skóry nie bolesne ale takie dziwne uczucie... Najgorsze w tym wszystkim było uczucie ucisku na klatkę piersiową... bałam się że jakiegoś zawału dostanę.. ale uspokajano mnie że to jest normalna reakcja na znieczulenie. Mąż trzymał swoją rękę na mojej klatce piersiowej dzięki czemu czułam się lepiej. Po chwili usłyszałam krzyk ale jeszcze to do mnie nie docierało. Mąż nagle zniknął poniewasz poszedł zobaczyć synka, wrócił po chwili ze łzami w oczach, cały roztrzęsiony, źrenice miał takie ogromne... a ja w wielkim szoku wszystko było takie jakieś jak zaczarowane.. nagle kątem oka zobaczyłam MOJEGO WYCZEKANEGO UPRAGNIONEGO SYNKA!!! przyłożyli mi go do buzi to było COŚ NIESAMOWITEGO.. oboje z mężem płakaliśmy a Mateusz uspokoił się jak poczuł mój policzek
Następnie przewieziono mnie do sali pooperacyjnej gdzie już byliśmy tylko ja i mój mały wielki Cud Po 8h przewieziona zostałam już do sali gdzie byłam z dwoma innymi świeżo upieczonymi mamami te 8 h zleciało tak szybko jak 5 minut. Przez cały czas od momentu pojawienia się synka na świecie byliśmy już nierozłączni.
Dodam też , że pessar jak i cewnik miałam ściągany i zakładany w trakcie znieczulenia.
Po cesarce bardzo szybko doszłam do siebie po 3 dniach dniach mogłam już robić fikołki Do domu mogłam wyjść w sumie po 48 h ale ze względu na to, że synek sporo stracił na wadzę to wyszliśmy o jeden dzień później.

A to moje cudo!
Wysłany: 2015-02-01, 00:27

Gwiazdeczka27
avatar

Postów: 1843
6

Moja CC

Przyczyna CC: neurologiczna ( epizod niedokrwienny mózgu)

Do szpitala zgłosiłam się dzień przed tj. 15.01.2015 o godzinie 18.30 poczekaliśmy na pielęgniarkę, która zrobiła KTG, po tym badaniu rozmowa z lekarzem baaardzo sympatycznym
Przebrałam się w koszulę nocną i z bagażami , które mąż pomógł zanieść udaliśmy się do sali, gdzie miałam spędzić noc.
Powitały nas sympatyczne położne dały koszule dwie do spania, płyn w którym trzeba było się umyć tej nocy jak i rano przed zabiegiem. To był taki żółty płyn do dezynfekcji śmierdzący okrutnie i wysuszający strasznie skórę.
Oczywiście nie mogłam zasnąć całą noc z wrażenia i ze strachu.
jakoś chyba po 12.30 przyszła po mnie położna , że to już ( o, a wcześniej jeszcze podano mi kroplówkę) i razem z mężem który już od samego początku był ze mną i czekaliśmy na zabieg udaliśmy się do tego miejsca gdzie wykonuje się operację. Męża gdzieś zgarnięto a mnie przeprowadzono przez ogromne pancerne drzwi, kobieta w zielonym stroju z maską na twarzy objęła mnie ramieniem i zaczęła prowadzić do sali operacyjnej. Cała się trzęsłam ze strachu tak się bałam, ta cała otoczka tego miejsca i sytuacji...
Weszłyśmy na salę operacyjną a tam stół, zielone prześcieraadła nie wiem co to było, aparatura rurki, sprężyny Bóg wie co... i dużo kobiet- samych kobiet jak w jakiejś seksmisji Szybko kazały usiąść i od razu zaczęła jedna smarować mi plecy mówiąc , że poda mi znieczulenie. A ja zaczęłam przywoływać wszystkich świętych (tak reaguję na stres zaczynam coś gadać itp) po chwili poczułam ukłucie jak by ugryzł mnie komar (zakładanie welfronu było bolesne.. ten zastrzyk ze znieczuleniem nic a nic) potem drugi zastrzyk i szybko kazały się położyć. Ja czułam jeszcze nogi, ale po chwili pojawił się mój mąż w zielonym stroju, czepku i masce... nawet nie wiedziałam kiedy zaczęły robić mi tą CC, czułam takie jak by mrowienie, szarpanie było to dziwne uczucie.. tak jak bym zrywała sobie strupa ze skóry nie bolesne ale takie dziwne uczucie... Najgorsze w tym wszystkim było uczucie ucisku na klatkę piersiową... bałam się że jakiegoś zawału dostanę.. ale uspokajano mnie że to jest normalna reakcja na znieczulenie. Mąż trzymał swoją rękę na mojej klatce piersiowej dzięki czemu czułam się lepiej. Po chwili usłyszałam krzyk ale jeszcze to do mnie nie docierało. Mąż nagle zniknął poniewasz poszedł zobaczyć synka, wrócił po chwili ze łzami w oczach, cały roztrzęsiony, źrenice miał takie ogromne... a ja w wielkim szoku wszystko było takie jakieś jak zaczarowane.. nagle kątem oka zobaczyłam MOJEGO WYCZEKANEGO UPRAGNIONEGO SYNKA!!! przyłożyli mi go do buzi to było COŚ NIESAMOWITEGO.. oboje z mężem płakaliśmy a Mateusz uspokoił się jak poczuł mój policzek
Następnie przewieziono mnie do sali pooperacyjnej gdzie już byliśmy tylko ja i mój mały wielki Cud Po 8h przewieziona zostałam już do sali gdzie byłam z dwoma innymi świeżo upieczonymi mamami te 8 h zleciało tak szybko jak 5 minut. Przez cały czas od momentu pojawienia się synka na świecie byliśmy już nierozłączni.
Dodam też , że pessar jak i cewnik miałam ściągany i zakładany w trakcie znieczulenia.
Po cesarce bardzo szybko doszłam do siebie po 3 dniach dniach mogłam już robić fikołki Do domu mogłam wyjść w sumie po 48 h ale ze względu na to, że synek sporo stracił na wadzę to wyszliśmy o jeden dzień później.

A to moje cudo!
Wysłany: 2015-02-01, 00:27

Gwiazdeczka27
avatar

Postów: 1843
6

Moja CC

Przyczyna CC: neurologiczna ( epizod niedokrwienny mózgu)

Do szpitala zgłosiłam się dzień przed tj. 15.01.2015 o godzinie 18.30 poczekaliśmy na pielęgniarkę, która zrobiła KTG, po tym badaniu rozmowa z lekarzem baaardzo sympatycznym
Przebrałam się w koszulę nocną i z bagażami , które mąż pomógł zanieść udaliśmy się do sali, gdzie miałam spędzić noc.
Powitały nas sympatyczne położne dały koszule dwie do spania, płyn w którym trzeba było się umyć tej nocy jak i rano przed zabiegiem. To był taki żółty płyn do dezynfekcji śmierdzący okrutnie i wysuszający strasznie skórę.
Oczywiście nie mogłam zasnąć całą noc z wrażenia i ze strachu.
jakoś chyba po 12.30 przyszła po mnie położna , że to już ( o, a wcześniej jeszcze podano mi kroplówkę) i razem z mężem który już od samego początku był ze mną i czekaliśmy na zabieg udaliśmy się do tego miejsca gdzie wykonuje się operację. Męża gdzieś zgarnięto a mnie przeprowadzono przez ogromne pancerne drzwi, kobieta w zielonym stroju z maską na twarzy objęła mnie ramieniem i zaczęła prowadzić do sali operacyjnej. Cała się trzęsłam ze strachu tak się bałam, ta cała otoczka tego miejsca i sytuacji...
Weszłyśmy na salę operacyjną a tam stół, zielone prześcieraadła nie wiem co to było, aparatura rurki, sprężyny Bóg wie co... i dużo kobiet- samych kobiet jak w jakiejś seksmisji Szybko kazały usiąść i od razu zaczęła jedna smarować mi plecy mówiąc , że poda mi znieczulenie. A ja zaczęłam przywoływać wszystkich świętych (tak reaguję na stres zaczynam coś gadać itp) po chwili poczułam ukłucie jak by ugryzł mnie komar (zakładanie welfronu było bolesne.. ten zastrzyk ze znieczuleniem nic a nic) potem drugi zastrzyk i szybko kazały się położyć. Ja czułam jeszcze nogi, ale po chwili pojawił się mój mąż w zielonym stroju, czepku i masce... nawet nie wiedziałam kiedy zaczęły robić mi tą CC, czułam takie jak by mrowienie, szarpanie było to dziwne uczucie.. tak jak bym zrywała sobie strupa ze skóry nie bolesne ale takie dziwne uczucie... Najgorsze w tym wszystkim było uczucie ucisku na klatkę piersiową... bałam się że jakiegoś zawału dostanę.. ale uspokajano mnie że to jest normalna reakcja na znieczulenie. Mąż trzymał swoją rękę na mojej klatce piersiowej dzięki czemu czułam się lepiej. Po chwili usłyszałam krzyk ale jeszcze to do mnie nie docierało. Mąż nagle zniknął poniewasz poszedł zobaczyć synka, wrócił po chwili ze łzami w oczach, cały roztrzęsiony, źrenice miał takie ogromne... a ja w wielkim szoku wszystko było takie jakieś jak zaczarowane.. nagle kątem oka zobaczyłam MOJEGO WYCZEKANEGO UPRAGNIONEGO SYNKA!!! przyłożyli mi go do buzi to było COŚ NIESAMOWITEGO.. oboje z mężem płakaliśmy a Mateusz uspokoił się jak poczuł mój policzek
Następnie przewieziono mnie do sali pooperacyjnej gdzie już byliśmy tylko ja i mój mały wielki Cud Po 8h przewieziona zostałam już do sali gdzie byłam z dwoma innymi świeżo upieczonymi mamami te 8 h zleciało tak szybko jak 5 minut. Przez cały czas od momentu pojawienia się synka na świecie byliśmy już nierozłączni.
Dodam też , że pessar jak i cewnik miałam ściągany i zakładany w trakcie znieczulenia.
Po cesarce bardzo szybko doszłam do siebie po 3 dniach dniach mogłam już robić fikołki Do domu mogłam wyjść w sumie po 48 h ale ze względu na to, że synek sporo stracił na wadzę to wyszliśmy o jeden dzień później.

A to moje cudo!
Wysłany: 2015-02-01, 00:27

Gwiazdeczka27
avatar

Postów: 1843
6

Moja CC

Przyczyna CC: neurologiczna ( epizod niedokrwienny mózgu)

Do szpitala zgłosiłam się dzień przed tj. 15.01.2015 o godzinie 18.30 poczekaliśmy na pielęgniarkę, która zrobiła KTG, po tym badaniu rozmowa z lekarzem baaardzo sympatycznym
Przebrałam się w koszulę nocną i z bagażami , które mąż pomógł zanieść udaliśmy się do sali, gdzie miałam spędzić noc.
Powitały nas sympatyczne położne dały koszule dwie do spania, płyn w którym trzeba było się umyć tej nocy jak i rano przed zabiegiem. To był taki żółty płyn do dezynfekcji śmierdzący okrutnie i wysuszający strasznie skórę.
Oczywiście nie mogłam zasnąć całą noc z wrażenia i ze strachu.
jakoś chyba po 12.30 przyszła po mnie położna , że to już ( o, a wcześniej jeszcze podano mi kroplówkę) i razem z mężem który już od samego początku był ze mną i czekaliśmy na zabieg udaliśmy się do tego miejsca gdzie wykonuje się operację. Męża gdzieś zgarnięto a mnie przeprowadzono przez ogromne pancerne drzwi, kobieta w zielonym stroju z maską na twarzy objęła mnie ramieniem i zaczęła prowadzić do sali operacyjnej. Cała się trzęsłam ze strachu tak się bałam, ta cała otoczka tego miejsca i sytuacji...
Weszłyśmy na salę operacyjną a tam stół, zielone prześcieraadła nie wiem co to było, aparatura rurki, sprężyny Bóg wie co... i dużo kobiet- samych kobiet jak w jakiejś seksmisji Szybko kazały usiąść i od razu zaczęła jedna smarować mi plecy mówiąc , że poda mi znieczulenie. A ja zaczęłam przywoływać wszystkich świętych (tak reaguję na stres zaczynam coś gadać itp) po chwili poczułam ukłucie jak by ugryzł mnie komar (zakładanie welfronu było bolesne.. ten zastrzyk ze znieczuleniem nic a nic) potem drugi zastrzyk i szybko kazały się położyć. Ja czułam jeszcze nogi, ale po chwili pojawił się mój mąż w zielonym stroju, czepku i masce... nawet nie wiedziałam kiedy zaczęły robić mi tą CC, czułam takie jak by mrowienie, szarpanie było to dziwne uczucie.. tak jak bym zrywała sobie strupa ze skóry nie bolesne ale takie dziwne uczucie... Najgorsze w tym wszystkim było uczucie ucisku na klatkę piersiową... bałam się że jakiegoś zawału dostanę.. ale uspokajano mnie że to jest normalna reakcja na znieczulenie. Mąż trzymał swoją rękę na mojej klatce piersiowej dzięki czemu czułam się lepiej. Po chwili usłyszałam krzyk ale jeszcze to do mnie nie docierało. Mąż nagle zniknął poniewasz poszedł zobaczyć synka, wrócił po chwili ze łzami w oczach, cały roztrzęsiony, źrenice miał takie ogromne... a ja w wielkim szoku wszystko było takie jakieś jak zaczarowane.. nagle kątem oka zobaczyłam MOJEGO WYCZEKANEGO UPRAGNIONEGO SYNKA!!! przyłożyli mi go do buzi to było COŚ NIESAMOWITEGO.. oboje z mężem płakaliśmy a Mateusz uspokoił się jak poczuł mój policzek
Następnie przewieziono mnie do sali pooperacyjnej gdzie już byliśmy tylko ja i mój mały wielki Cud Po 8h przewieziona zostałam już do sali gdzie byłam z dwoma innymi świeżo upieczonymi mamami te 8 h zleciało tak szybko jak 5 minut. Przez cały czas od momentu pojawienia się synka na świecie byliśmy już nierozłączni.
Dodam też , że pessar jak i cewnik miałam ściągany i zakładany w trakcie znieczulenia.
Po cesarce bardzo szybko doszłam do siebie po 3 dniach dniach mogłam już robić fikołki Do domu mogłam wyjść w sumie po 48 h ale ze względu na to, że synek sporo stracił na wadzę to wyszliśmy o jeden dzień później.

A to moje cudo!
Wysłany: 2015-02-01, 00:27

Gwiazdeczka27
avatar

Postów: 1843
6

Moja CC

Przyczyna CC: neurologiczna ( epizod niedokrwienny mózgu)

Do szpitala zgłosiłam się dzień przed tj. 15.01.2015 o godzinie 18.30 poczekaliśmy na pielęgniarkę, która zrobiła KTG, po tym badaniu rozmowa z lekarzem baaardzo sympatycznym
Przebrałam się w koszulę nocną i z bagażami , które mąż pomógł zanieść udaliśmy się do sali, gdzie miałam spędzić noc.
Powitały nas sympatyczne położne dały koszule dwie do spania, płyn w którym trzeba było się umyć tej nocy jak i rano przed zabiegiem. To był taki żółty płyn do dezynfekcji śmierdzący okrutnie i wysuszający strasznie skórę.
Oczywiście nie mogłam zasnąć całą noc z wrażenia i ze strachu.
jakoś chyba po 12.30 przyszła po mnie położna , że to już ( o, a wcześniej jeszcze podano mi kroplówkę) i razem z mężem który już od samego początku był ze mną i czekaliśmy na zabieg udaliśmy się do tego miejsca gdzie wykonuje się operację. Męża gdzieś zgarnięto a mnie przeprowadzono przez ogromne pancerne drzwi, kobieta w zielonym stroju z maską na twarzy objęła mnie ramieniem i zaczęła prowadzić do sali operacyjnej. Cała się trzęsłam ze strachu tak się bałam, ta cała otoczka tego miejsca i sytuacji...
Weszłyśmy na salę operacyjną a tam stół, zielone prześcieraadła nie wiem co to było, aparatura rurki, sprężyny Bóg wie co... i dużo kobiet- samych kobiet jak w jakiejś seksmisji Szybko kazały usiąść i od razu zaczęła jedna smarować mi plecy mówiąc , że poda mi znieczulenie. A ja zaczęłam przywoływać wszystkich świętych (tak reaguję na stres zaczynam coś gadać itp) po chwili poczułam ukłucie jak by ugryzł mnie komar (zakładanie welfronu było bolesne.. ten zastrzyk ze znieczuleniem nic a nic) potem drugi zastrzyk i szybko kazały się położyć. Ja czułam jeszcze nogi, ale po chwili pojawił się mój mąż w zielonym stroju, czepku i masce... nawet nie wiedziałam kiedy zaczęły robić mi tą CC, czułam takie jak by mrowienie, szarpanie było to dziwne uczucie.. tak jak bym zrywała sobie strupa ze skóry nie bolesne ale takie dziwne uczucie... Najgorsze w tym wszystkim było uczucie ucisku na klatkę piersiową... bałam się że jakiegoś zawału dostanę.. ale uspokajano mnie że to jest normalna reakcja na znieczulenie. Mąż trzymał swoją rękę na mojej klatce piersiowej dzięki czemu czułam się lepiej. Po chwili usłyszałam krzyk ale jeszcze to do mnie nie docierało. Mąż nagle zniknął poniewasz poszedł zobaczyć synka, wrócił po chwili ze łzami w oczach, cały roztrzęsiony, źrenice miał takie ogromne... a ja w wielkim szoku wszystko było takie jakieś jak zaczarowane.. nagle kątem oka zobaczyłam MOJEGO WYCZEKANEGO UPRAGNIONEGO SYNKA!!! przyłożyli mi go do buzi to było COŚ NIESAMOWITEGO.. oboje z mężem płakaliśmy a Mateusz uspokoił się jak poczuł mój policzek
Następnie przewieziono mnie do sali pooperacyjnej gdzie już byliśmy tylko ja i mój mały wielki Cud Po 8h przewieziona zostałam już do sali gdzie byłam z dwoma innymi świeżo upieczonymi mamami te 8 h zleciało tak szybko jak 5 minut. Przez cały czas od momentu pojawienia się synka na świecie byliśmy już nierozłączni.
Dodam też , że pessar jak i cewnik miałam ściągany i zakładany w trakcie znieczulenia.
Po cesarce bardzo szybko doszłam do siebie po 3 dniach dniach mogłam już robić fikołki Do domu mogłam wyjść w sumie po 48 h ale ze względu na to, że synek sporo stracił na wadzę to wyszliśmy o jeden dzień później.

A to moje cudo!
Wysłany: 2015-02-01, 11:42

pasia27
avatar

Postów: 13367
1

Gwiazdeczko gratulacje!
Wysłany: 2015-02-01, 11:42

pasia27
avatar

Postów: 13367
1

Gwiazdeczko gratulacje!
Wysłany: 2015-02-01, 11:42

pasia27
avatar

Postów: 13367
1

Gwiazdeczko gratulacje!
Wysłany: 2015-02-01, 11:42

pasia27
avatar

Postów: 13367
1

Gwiazdeczko gratulacje!
Wysłany: 2015-02-01, 11:42

pasia27
avatar

Postów: 13367
1

Gwiazdeczko gratulacje!
Wysłany: 2015-02-06, 11:00

monika245
avatar

Postów: 4
0

1.po 15 godzinach porodu sn to było wybawienie...
2.zajeło mi to ok 2 tygodnie, ale podejrzewam że też dlatego że organizm był wymęczony próbą urodzenia naturalnie
3. 2 miesiące
4. bardzo ładnie tak jak przed ciążą.
5. nie mam żadnej fałdki, a bliznę mam pod bielizną
6. jakieś 2 miesiące jak uznałam że całkiem doszłam do siebie
7. Nie było problemu z laktacją.
8. Raczej zdecyduję się na cesarkę ponownie, pewnie będę musiała bo był brak postępu porodu.
Wysłany: 2015-02-06, 11:00

monika245
avatar

Postów: 4
0

1.po 15 godzinach porodu sn to było wybawienie...
2.zajeło mi to ok 2 tygodnie, ale podejrzewam że też dlatego że organizm był wymęczony próbą urodzenia naturalnie
3. 2 miesiące
4. bardzo ładnie tak jak przed ciążą.
5. nie mam żadnej fałdki, a bliznę mam pod bielizną
6. jakieś 2 miesiące jak uznałam że całkiem doszłam do siebie
7. Nie było problemu z laktacją.
8. Raczej zdecyduję się na cesarkę ponownie, pewnie będę musiała bo był brak postępu porodu.
Wysłany: 2015-02-06, 11:00

monika245
avatar

Postów: 4
0

1.po 15 godzinach porodu sn to było wybawienie...
2.zajeło mi to ok 2 tygodnie, ale podejrzewam że też dlatego że organizm był wymęczony próbą urodzenia naturalnie
3. 2 miesiące
4. bardzo ładnie tak jak przed ciążą.
5. nie mam żadnej fałdki, a bliznę mam pod bielizną
6. jakieś 2 miesiące jak uznałam że całkiem doszłam do siebie
7. Nie było problemu z laktacją.
8. Raczej zdecyduję się na cesarkę ponownie, pewnie będę musiała bo był brak postępu porodu.
Wysłany: 2015-02-06, 11:00

monika245
avatar

Postów: 4
0

1.po 15 godzinach porodu sn to było wybawienie...
2.zajeło mi to ok 2 tygodnie, ale podejrzewam że też dlatego że organizm był wymęczony próbą urodzenia naturalnie
3. 2 miesiące
4. bardzo ładnie tak jak przed ciążą.
5. nie mam żadnej fałdki, a bliznę mam pod bielizną
6. jakieś 2 miesiące jak uznałam że całkiem doszłam do siebie
7. Nie było problemu z laktacją.
8. Raczej zdecyduję się na cesarkę ponownie, pewnie będę musiała bo był brak postępu porodu.
Wysłany: 2015-02-06, 11:00

monika245
avatar

Postów: 4
0

1.po 15 godzinach porodu sn to było wybawienie...
2.zajeło mi to ok 2 tygodnie, ale podejrzewam że też dlatego że organizm był wymęczony próbą urodzenia naturalnie
3. 2 miesiące
4. bardzo ładnie tak jak przed ciążą.
5. nie mam żadnej fałdki, a bliznę mam pod bielizną
6. jakieś 2 miesiące jak uznałam że całkiem doszłam do siebie
7. Nie było problemu z laktacją.
8. Raczej zdecyduję się na cesarkę ponownie, pewnie będę musiała bo był brak postępu porodu.
Wysłany: 2015-02-07, 20:29

polska_dziewczyna
avatar

Postów: 880
1

Gwiazdeczko GRATULACJE!!!!

śliczny synuś...pozdrawiam
Wysłany: 2015-02-07, 20:29

polska_dziewczyna
avatar

Postów: 880
1

Gwiazdeczko GRATULACJE!!!!

śliczny synuś...pozdrawiam
Wysłany: 2015-02-07, 20:29

polska_dziewczyna
avatar

Postów: 880
1

Gwiazdeczko GRATULACJE!!!!

śliczny synuś...pozdrawiam
Wysłany: 2015-02-07, 20:29

polska_dziewczyna
avatar

Postów: 880
1

Gwiazdeczko GRATULACJE!!!!

śliczny synuś...pozdrawiam
Odpowiedz