Forum: Ogólne - Rozpakowane mamy i ich skarby :-)
Wysłany: 2013-10-24, 05:33

Suzy Lee
avatar

Postów: 2397
2

Mala mi- ja tez do okolo pol roku czulam sie zamknieta w klatce ograniczona czesto plakalam, czulsm sie zle z tym ze mysle ze moze zacwczesnie szarpnelismy sie na dzieci, choc kochalam swoje dziecko od poczatku to jednak milosc macierzunska budzila sie we mnie stopniowo, dojrzewala az ktoregos dniacos robilam nad malym i po prostu trybiki zaskoczyły, poczulam sie szxzesliwa mama, spokojna ze dam rade, ze mam cudowne dziecko i kocham przeogromniascie itp. Ale mimo to nie bylam w stanie myslec wtedy o drugiej ciąży, bo czulam ze jestem potrzebna Jaskowi na razie i bardzo balam sie drugiej ciąży az do jego 14 mc zycia kiefy ti poszłam na etat fo pracy, przetrenowalismy dlugie rozlaki i jakoś presja mi odpuscila i przestslam sie blokowac na drugie dziecko... natura wie co robi... jak przestalam byc super potrzebns jasiowi i zobsczylam ze daje sobie rade sam i z tata tl cos sie we lbie odbkokowalo. Czyli do pol roku czulsm sie zniewolona i zamkniets a do ponsdbroku myślałam z przerażeniem o grozbie drugiej ciazy. Pomyskalabys?
Teraz tez czujr sie niewolnic
Wysłany: 2013-10-24, 05:40

Suzy Lee
avatar

Postów: 2397
2

Miało nyc ze teraz czuje sie ponieksd zniewolona bo maly nie chce spac beze mnie blisko i czuhe sie terroryzowana, pracuje nad tym by go jakos wyregulowac bo nie moge spedzic calego bozego dnis z cyckami na wierxchu na kanapie, jest jasiek, dom i mąż, a nie tylko on. Kocham go bardzo dzo bardzo, czuje sie miec pelniejsza rodzine i sama pelniejsza ale chyba nie bedestarala sie miec 3 dziecka. Tez chce heszcze pozyc a z dwojka cokolwiek na tym etspie to wyprawai i organizacja logistyka zr hej... nue mam pojęcia jak dokumenty do becikowego zalatwie
Wysłany: 2013-10-24, 05:45

Suzy Lee
avatar

Postów: 2397
6

I przyznam sie jeszcze ze karmienie piersia mnoe stresuje i rozwala mi wiele rzeczy organizavyjnie i nie jestem fanką niestety, nie przekonuje mnie to. Cala ciaze trenowalam oozytywne myslenie na ten temat, mleko udalo sie miec choc potrzeby rosna i nadal nie nadazaja, na poczqtku bylo fajnie. Ale z czasem jak maly zaczal sie uzalezniac a ja wlewam w siebie te hektolitty wody, nie mogę nigfzie wyjść, zajiedbuje jaska przez to, ciagle musze myslec o cieplych okladach i herbatce laktacyjnej to mi juz duszno z irytacji. Raz wydluzy sie przerwa i juz cycki wariuja... maja za malo potem, nieeee ttonie dla mnie k noedlugo przejde chyba na butle bo jiemoge olac jaska i lezakowac całymi dniami z Mikolajem, bo tak a propos bedIe mial chyba na imię. Jedyne co mnie jeszcse sklania do fikipa to ze jasio hy chcial
Wysłany: 2013-10-24, 06:37

michaela
avatar

Postów: 2349
4

Suzy dziękuję Ci za te wpisy, moi znajomi, wszycy w nurcie rodzicielstwa bliskości, przekazują że warto tak że warto śmak, generalnie że warto całkowicie się poddać bliskości z dzieckiem - pytam o materacyk - mówią - i tak będziesz spać z maluchem - pytam o laktator - a to nie chces piersią karmić? o wyjścia z domu - my wszędzie jesteśmy razem, o wózek -nasza córke wyłącznie nosimy na rękach - mówie ale będzie za chwile dużo ważyła, a w zimie polskie chodniki są fatalnie śliskie, wywaliśc się można ... że nie wiem jak będzie czy nie będę po prostu potrzebować choć chwili pobyć sama ze sobą, i tymi wszystkimi wynalazkami i pomocą męża to sobie umożliwić.
presja z dwóch stron - tego co powszechnie zalecane przez szkoły rodzenia, poradniki i lekarzy a z drugiej strony eko rodziców rodzicielstwa bliskości, teściów, którzy krytykuja wybór kuynki, która piersią nie karmi bo nie mogła się przełamać i juz mnie przekonują że tylko tak, piersią warto... a ja im mówię - no pewnie ale to teoria, może sie przecież okazać ze nie jestam tego w stanie zrobić i nie chce czuć że to porażka. Nie wiem która mocniejsza. Tłuke sobie już teraz do głowy że nie muszę być super matką, hiper rodzicem żeby mieć gdzieś opinie całego świata, ściągnąć z siebie presję własną i otoczenia...
Chyba mocno zacisnę oczy zamknę uszy i spróbuję znaleść swój własny sposób, na to wszystko i na siebie w tym wszystkim. I bardzo Ci dzękuję za to co piszesz, nawet nie wiesz jak ważne jest to, że masz odwagę napisać, że pewne rzeczy nie są fajne, że są trudne, że wcale nie sa oczywiste i że każda z nas która przechodzi lub będzie to przechodzić podobnie nie jest odosobniona... Suzy trzymaj się to zniewolenie to jeszcze tylko chwila i ułożycie relacje po swojemu, tak aby kazdy w rodzinie był szczesliwy. Mikołaj bardzo ładnie i wiesz ze chyba faktycznie pasuje?
Wysłany: 2013-10-24, 13:02

Suzy Lee
avatar

Postów: 2397
17

Dla wszystkich wyczekujących i zastanawiajacych się jak w końcu ma na imię nasz drugi szkrab:

Cześć, jestem Mikołaj, Mikołaj Franciszek i jestem tu nowy








A tu z braciszkiem:
Wysłany: 2013-10-24, 13:16

Suzy Lee
avatar

Postów: 2397
10

A jeszcze co do rodzicielstwa bliskosci... ja popieram jak najbardziej, warto probowac- to akurat prawda, ale uwazam że nie mozna sie dac zwariowac, jesli cos nam nie wychodzi, lub bardzo nam rpzeszkadza, nie można na siłę tego ciągnąć, bo rosnie frustracja i rozne dziwne mysli i mama robi sie nieszczesliwa a przez to i dziecko nerwowe i wiele takich... Ja jestem za łączeniem elementów rodzicielstwa bliskosci, ekologii i sprawdzonych rozwiazań XXI wieku. Jesli nie wychodzi mi karmienie piersią, albo przyprawia mnie o załamanie nerwowe, czy łzy, to trudno, przechodzę na butelkę ale to nie znaczy ze jestem złą matką, bo nie przestaje dawac jesc dziecku, nie glodze go, tylko szukam sposobu na nasz problem. Jesli nie wyszło karmienie piersia z rodzicielstwa bliskosci, to moze wyjdzie cos innego, jak na przykład nie dawanie w ogole cukru i słodyczy dziecku do 2-3 roku życia, unikanie niezdrowego mleka krowiego w jego diecie i dawanie mu głownie wody do picia a nie przekletych soczkow. Nie popieram też spania z dzieckiem w łóżku. To moje łóżko i chce sie w nim wysypiac przez te liche dwie godziny miedzy karmieniami przynajmniej w pozycji ktora nie przyprawia mnie o boł barkow bioder i kregoslupa i przytulac sie do meza. Jesli jest taka potrzeba oczywiscie wezmę do łóżka, ale nie żeby to było regułą. A noszenie dziecka wyłacznie na rekach zamiast wózka to już szczyt głupoty wlasnie tak jak piszesz- mozna sie wywalic bardzo łątwo... zwlaszcza zimą. Nie wyobrazam sobie niesc na rekach dziecka po pociagach, dworcach, petlach autobusowych, przesiadac sie znim jadac do lekarza ode mnie. To tak niebezpieczne, nieodpowiedzialne uwazam. Wiec kwestia rownowazenia... chce to, nie wychodzi, to dla rownowagi probuje innego. Moze pieluchy wielorazowe uda sie wprowadzić i to też już coś!

A do karmienia piersia jeszcze dodam, że jesli komus zalezalo na ekonomii i nie wydawaniu na mleko mm- to wychodzi na to samo, bo herbatka laktacyjna kosztuje prawie tyle samo co mleko, a że trzeba pić 3-5 saszetek dziennie... to tych pudelek musze sobie nakupowac... do tego hektolitry wody. Baniak 6 litrow Primavery po nieco ponad 4 zł starcza na dwa dni bo pijemy i ja i Jas, z czego głownie ja... skoro mam pic 3 litry wody dziennie... juz nie moge patrzec na wode. Do tego wkladki laktacyjne co jakiś czas i staniki i krem w razie czego na sutki i laktator blablabla

A swoją drogą NOBLA DLA TWORCY MUSZLI LAKTACYJNYCH!! Moj wybawca, zeby nie musiec odciagac pokarmu laktatorem... jak karmie z piersi lewej, to na prawej jest muszla i tam skapuje mleko i potem sobie odlewam i mam zawsze jedna awaryjna porcje dziennie w lodowce.
Wysłany: 2013-10-24, 14:54

Adka
avatar

Postów: 1974
4

mała mi napisała:
Dziewczyny, podziwiam ! Ja poprzestanę na jednym dziecku, macierzyństwo nie jest moją pasją i nie będę rozwijać się w tym kierunku. Czuje się jak zamknięta w klatce, kompletnie stłamszona...
Wszystkim kobietom, które się w tym odnajdują szczerze zazdroszczę i gratuluję.


mała mi u mnie bywało na początku podobnie. Były dni, że ryczeć mi się chciało bo miałam wrażenie że nic innego nie robię, tylko karmię i przebieram pieluchy. Nie miałam czasu zjeść na spokojnie śniadania, snułam się w piżamie po domku. Po całym dniu byłam zmęczona, zła, wszystko mnie denerwowało i nie miałam już na nic ochoty. Do tego M. w pracy do 17.00. Ostatnio mówię do mojego M., że miałam ciężki dzień, że mam dość i do tego wszystko na mojej głowie ale jak sobie pomyślę, że następnego ranka stanę nad jej łóżeczkiem powiem do mojej księżniczki "dzień dobry" a ona się tak cudnie do mnie uśmiechnie to wszystkie smutki z całego dnia stają się nieważne
Miłość do dziecka przychodzi z czasem. Na początku jesteśmy rozczarowane, bo dziecko nie jest takie jak w reklamie, ciągle płacze, czegoś chce a my nie wiemy czego i czujemy a bynajmniej ja się czułam złą matką bo nie wiedziałam jak jej pomóc. Czułam się bezsilna ale z każdym dniem jest co raz lepiej. I myślę, że miłość do dziecka tak jak każde uczucie z czasem staje się co raz mocniejsze.
Wysłany: 2013-10-24, 14:59

m_f
avatar

Postów: 4300
0

Mikołaj Franciszek.. cudownie!
Wysłany: 2013-10-24, 15:03

Adka
avatar

Postów: 1974
0

Suzy Lee podoba mi się to ci piszesz Kurcze, żeby człowiek więcej takich osób na swojej drodze spotykał to pewnie łatwiej by mu było na początku tej drogi związanej z macierzyństwem.
michaela masz rację trzeba stać się głuchym na niektóre "dobre" rady
Wysłany: 2013-10-24, 15:12

aiwlys
avatar

Postów: 2052
1

Suzy to widzę że obie będziemy mieć Mikołajów i, że tak powiem: śliczne imie wybrałaś hihi
Wysłany: 2013-10-24, 20:42

Suzy Lee
avatar

Postów: 2397
0

A no tak... rzeczywiście!! a u Was jest juz drugie imie?
Wysłany: 2013-10-24, 21:22

mała mi
avatar

Postów: 1014
4

Dzięki dziewczyny,

Nieśmiało napisałam o swoich uczuciach macierzyńskich przekonana, że będę jedyna, która nie utożsamia sie z matką-polką, a tu sie tak wątek rozwinął.
Zawsze byłam ambitna i żyłam wg danego schematu - to ja decydowalam co i kiedy.Nic mnie nie ograniczało, miałam kontrolę nad wszystkim. A teraz nawet do sklepu mi trudno wyjść z dzieckiem - do osiedlówek trzeba wchodzic po schodach - wózka nie wniosę, przed sklepem go nie zostawie, w nosidle nie chce siedziec i wyje. Już nie wspomnę, że nigdy na czas nie moge się wyrobić, bo albo jedzenie, albo kupa, albo zaśnie na złość tuż przed wyjściem. Nawet na spacerze nie ma mowy o odpoczynku na ławce, bo jak wózek po wertepach nie jedzie to od razu jest pobudka.
Pewnie wyjde teraz na wyrodną matkę, ale uwielbiam chwile, kiedy zostawiam młodego pod opieką kogoś z rodziny i wychodzę sama do sklepu lub na spacer. Strasznie tęsknię za tą autonomią...
Wysłany: 2013-10-24, 22:53

Lilka
avatar

Postów: 4343
2

Mala Mi ja swoich doswiadczen nie mam.jeszcze ale kilka przyjaciolek ktore maja tak samo jak Ty i jak zjezdzam do domu i chcemy sie spotkac to jest to czasem nie lada wyczyn ten zjadl ale ta jeszcze nie ten zasnal ten sie obudzil i bylo swietnie pobyc z nimi caly dzien a na koniec pojsc do domu
Mam swoja rutyne rytm zycia a za chwile wszystko zostanie wywrocone do gory nogami na co tez czekam z niecierpliwoscia ale rozumiem Cie doskonale.chcialabym byc mama ktora dba o siebie va ktora ma czas dbac o siebie wczoraj rozm na skypie z przyjaciolka ktorej potworki ciagle domagaly sie uwagi krzyczaly piszczaly i nic z tej rozmowy nie wyszlo
Wysłany: 2013-10-24, 23:45

aiwlys
avatar

Postów: 2052
0

Suzy drugie imię to wciąż dyskusje. Myśleliśmy nad Sebastian albo Daniel tysiąc razy się pewnie jeszcze to zmieni Ale myślę, że wybór i tak będzie między tymi dwoma imionami
Wysłany: 2013-10-25, 09:00

Adka
avatar

Postów: 1974
3

mała mi napisała:
Dzięki dziewczyny,

Nieśmiało napisałam o swoich uczuciach macierzyńskich przekonana, że będę jedyna, która nie utożsamia sie z matką-polką, a tu sie tak wątek rozwinął.
Zawsze byłam ambitna i żyłam wg danego schematu - to ja decydowalam co i kiedy.Nic mnie nie ograniczało, miałam kontrolę nad wszystkim. A teraz nawet do sklepu mi trudno wyjść z dzieckiem - do osiedlówek trzeba wchodzic po schodach - wózka nie wniosę, przed sklepem go nie zostawie, w nosidle nie chce siedziec i wyje. Już nie wspomnę, że nigdy na czas nie moge się wyrobić, bo albo jedzenie, albo kupa, albo zaśnie na złość tuż przed wyjściem. Nawet na spacerze nie ma mowy o odpoczynku na ławce, bo jak wózek po wertepach nie jedzie to od razu jest pobudka.
Pewnie wyjde teraz na wyrodną matkę, ale uwielbiam chwile, kiedy zostawiam młodego pod opieką kogoś z rodziny i wychodzę sama do sklepu lub na spacer. Strasznie tęsknię za tą autonomią...


Mała mi nie każda z nas musi być matką polką Nasz córka miała ok tygodnia jak powiedziałam mężowi, że mam potrzebę pojechać samochodem do sklepu, nic konkretnego nie potrzebowałam, ale chciałam połazić, wyrwać się z domu. Nie robił problemu został a ja pojechałam. Z tydzień póżniej zostawiliśmy małą z dziadkami i pojechaliśmy na wieczór kawalersko - panieński Teraz jak muszę albo mam ochotę to też zostawiam małą z M. i wychodzę. Bardzo często dziadek zabiera małą na 3-4 godzinne spacery a ja mam czas dla siebie i uwierz mi cieszę się z tego bardzo i nie mam wyrzutów sumienia, że to może ja powinnam z nią spacerować

Nie zamartwiaj się i nie myśl o sobie jak o wyrodnej matce bo taką nie jesteś
Wysłany: 2013-10-25, 09:56

monia
avatar

Postów: 831
0

darijka napisała:
a wiec dzisiaj ja oglaszam radosną nowine. 18 października przez cc o godzinie 8.57 przyszedł antoś 2500 gr 53cm długi, a o godzinie 8.59 przyszła na świat nasza kruszynka zuzia 2300gr 52cm. dzieci dostały po 10 punktów i są przecudowne.momentu pierwszego ich placzu nie zapomne do konca życia, lzy same płyneły po policzkach. dzieci dostalam do pocałowania, a potem poszły kangurowac do tatusia.dla takich chwil warto żyć

Gratuluje
I widzę że wybraliście takie samo imię dla Synka co my
Wysłany: 2013-10-25, 10:12

monia
avatar

Postów: 831
8

Suzy Sliczny Mikołajek!
Mała Mi Michaela Adka
Ja też miałam zloty i upadki macierzyństwa nie jarało mnie karmienie piersią chociaż jak zaczęłam to było to przyjemne i takie Nasze!
Ale jak postanowiłam że nie będę karmiła "publicznie" tak zrobiłam to był nasz czas w odosobnieniu.
Dla mnie najgorsze były początki kiedy to z dnia na dzień stałam się "niewolnicą" i nie czekał na mnie żaden spontan To było coś w rodzaju złotej klatki. Bo Antoś był wyczekiwany był jest i będzie najukochańszym naszym cudem! i nigdy nie żałowałam że jest. ale nawet teraz po całym dniu brakuje mi sił i najgorsze jest otoczenie które uważa że siedzenie w domu jest super i że powinnam się cieszyć że spędzam czas w domu tylko z dzieckiem. Ale czy tylko siedzimy z maleństwem??? Raczej nie. Bo gdzie codzienne domowe obowiązki ząbkowanie zatwardzenia po nowym jedzeniu kolki itp itd
Pamiętajcie że każda z nas ma miłość do dziecka tylko u jednych występuje w dawce 100% od razu a u innych pojawia się małymi procentami
My narzie nie myślimy o 2 dziecku i ewentualnie w gre będzie wchodziła adopcja moja psychika nie zniesie 2 ciąży.
A pozatym narazie chce się całkowicie oddać Antosiowi i pomagać mu w walce o lepsze jutro i bronić go....
Buziaki dla wszystkich Mam i Dzieciaczków
Wysłany: 2013-10-25, 12:26

Nina82
avatar

Postów: 235
4

Cieszę się, że o tym piszecie. Ja na razie jestem w ciąży, a i tak wewnętrznie się buntuje jak słyszę propagandę np. na temat karmienia piersią. Ostatnio na szkole rodzenia, mieliśmy wypisać zalety karmienia piersią. O wadach nikt nic nie wspominał. Wkurzyło mnie to. Nie dyskutuje z faktem, że jest to najlepsze jedzenie dla dziecka. Jednak niech mi nikt nie wpiera, że jest to sama przyjemność dla matki. 8-12 razy dziennie po 20-40 min karmienia - czynności, w której nikt nie może mnie zastąpić. Dla mnie brzmi to jak bardzo duże poświęcenie.
W ogóle rodzicielstwo bliskości jest dla mnie trendem na który trzeba patrzeć przez przymrużone oczy, bo w przeciwnym razie można łatwo się zagubić i uznać, że jest się rodzicem do niczego. Spędzanie każdej chwili z dzieckiem - na papierze brzmi cudownie, jednak pomimo, że zostajemy matkami, nie przestajemy być żonami, przyjaciółkami, pracownikami itd i na to również trzeba mieć czas i siły. Nie wiem jak to będzie... Liczę na to, że po jakimś czasie, gdy już odnajdziemy jakąś rutynę, znajdziemy również jakiś złoty środek...
Wysłany: 2013-10-25, 12:35

agga84aa
avatar

Postów: 4575
1

Ja myślę, że wszystko zależy od tego, jakie jest dziecko. Moja mała na początku prawie wcale nie spała, na spacerze było darcie w niebogłosy i tym samym mój stres, itd. Byłam wykończona, zestresowana, załamana, bo przeciez noworodek powinien spać choc kilka godzin dziennie, a ona nie chciała spać tylko płakała.... Po 6 tygodniach było już lepiej, więc i ja trochę odżyłam. Potrafię z nią wyjść i zrobić zakupy. sama wyszłam tylko raz jak narazie do fryzjera aaaa i drugi raz na nauki przedchrzcielne.

I byłabym szczęśliwa w 100%, gdyby nie to, ze lekarze nie mogą dojść do tego, co jej jest, skąd te wysypki ciągłe... dzisiaj będe rozmawiała z lekarką o przejściu na butelkę, bo ja czuję się coraz słabsza, w końcu mało co mogę jeść...
Wysłany: 2013-10-25, 15:36

m_f
avatar

Postów: 4300
7

Mała mi, wcale nie jesteś wyrodną matką.

Matką się nie jest. Matką się staje. I nie każdemu przychodzi to równie łatwo. Ja też mam takie momenty, że najchętniej rzuciłabym wszystko, czasem marzę o chociaż jednym dniu mojego dawnego życia! Może i trudno Ci się odnaleźć w macierzyństwie, ale na pewno kochasz Leosia z całej siły! Daj sobie czas wszystko przyjdzie wraz z rozwojem małego. Potem będzie coraz starszy, coraz więcej rzeczy będzie umiał, więcej będzie takich miejsc, gdzie będziesz mogła go zabrać. Mój Jasiek z początku nie cierpiał chusty, a teraz, odkąd skończył 5 miesięcy, widzę, że dopiero sprawia mu to radość. Tobie życzę dużo spokoju i nie zamykaj się w sobie, mów otwarcie o tym co czujesz. To pomaga
Wysłany: 2013-10-25, 18:26

anilorak
avatar

Postów: 2792
7

Q
Wysłany: 2013-10-25, 19:53

pasia27
avatar

Postów: 13367
3

Anilorak masz racje!ja tez wczesniej myslalam o dziewczynach ktore urodzily ze macierzynstwo je pochlonelo i ciekawe jak bedzie ze mna ale na szczescie udaje sie zagladac na czajke teraz hehe chociaz poczattmi byly ciezkie po padalam z cyckiem na wierzchu haha
No a mamy w sumie maluszki w podobnych wiekach sierpnioweczki
Wysłany: 2013-10-25, 21:03

Adka
avatar

Postów: 1974
5

m_f cudne jest to zdanie o matce.
Ja czasami nawet boje się komukolwiek przyznać, że tęsknie za pracą, że chciałabym tak jak Ty chociaż przez jeden dzień żeby było tak jak kiedyś. Jak ostatnio powiedziałam, że chce żeby mała poszła do żłobka to koleżanka z pracy patrzyła na mnie jak na wariatkę. No jak to żłobek skoro masz rodziców i możesz z nimi zostawić dziecko. Jak byłam w ciąży to chciałam zostać z małą rok w domu + zaległy urlop a teraz już myślę, że z urlopu rodzicielskiego wykorzystam tylko 2 miesiące.
Ciotka była oburzona jak powiedziałam,że po porodzie położna zapytała mnie czy chce karmić piersią. No a co to za pytanie?! Powiedziałam jej, że bardzo mi się to spodobało bo mnie można zakładać, że każda z nas ma karmić piersią.
Ja kocham swoje dziecko ale nie chce się poświęcać tylko jej. Musimy pamiętać, że jak my będziemy nieszczęśliwie to nasze dzieci też będą.
Wysłany: 2013-10-25, 21:38

m_f
avatar

Postów: 4300
1

Wiesz Adka, ja też chciałam, żeby Jasiu poszedł do żłobka. Ale jest babcia, więc zdecydowaliśmy się skorzystać z jej pomocy - przyznam, że głównie ze względów finansowych. Z tych samych względów ja wracam do pracy od listopada. Z jednej strony się cieszę, z drugiej.. wiem, że czegoś będzie mi brakować, wracam do pracy na cały etat i 8 godzin dziennie nie będę Jaśka widywać. Ale jak skończy 2 latka, pójdzie do żłobka chociaż na kilka godzin dziennie.
Wysłany: 2013-10-25, 21:43

monia
avatar

Postów: 831
7

Pamiętajcie!
SZCZĘŚLIWA MAMA TO SZCZĘŚLIWE DZIECKO
I to by było na tyle
Odpowiedz