Forum: Ogólne - Rozpakowane mamy i ich skarby :-)
Wysłany: 2014-01-15, 07:29

she
avatar

Postów: 1378
0

Monia, Antoś to rzeczywiście przystojniak!
życzę Wam udanego spotkania z lekarzami w Hamburgu i miłego spotkania z Anette
Wysłany: 2014-01-17, 16:16

magdalena
avatar

Postów: 1681
0

anilorak napisała:
Ja widziałam coś takiego:
http://pytanienasniadanie.tvp.pl/13419766/antos-urodzil-sie-bez-lewej-dloni

ryczałam jak głupia ze wzruszenia, bo Antoś ma cudownych rodziców!!!!!


rodzice no i Antoś jesteście niesamowici
Wysłany: 2014-01-17, 18:58

aher
avatar

Postów: 506
20

29.12.2013 na kilka dni przed końcem roku postanowiła przyjść na świat nasza córka Kornelia Mój poród należał do dobrych porodów i mimo wszystko miło go wspominam. A wszystko zaczęło się, gdy trafiłam do szpitala na odział patologii ciąży w piątek 27.12 tuż po świętach. Zostałam skierowana ze względu na małowodzie, III stopień łożyska i częste napinania brzucha - zalecenia 3 razy dziennie ktg aby sprawdzać kondycję dziecka w czasie skurczów. Z każdym dniem na ktg skurcze były coraz częstsze i mocniejsze, ale położne twierdziły, że mogę z nimi chodzić jeszcze z 2 tygodnie, więc liczyłam, że mała postanowi przyjść na świat już w nowym roku tym bardziej, że termin miałam dopiero na 17 stycznia (czyli dziś). Ale z soboty na niedzielę przed położeniem się spać w szpitalu w toalecie wypłynęła ze mnie większa niż zwykle ilość śluzu z brązowymi nitkami i miałam wrażenie, że wypłynęło też nieco wód. Pomyślałam że to resztki po badaniu i że nie trzymam moczu, ale poszłam do położnych. Dostałam podpaskę i poszłam spać. Obudziłam się przed 3 i poczułam chęć do wc i wstając wiedziałam już że coś leci - okazało się że to czop i wody. Spakowałam się, na wózek i porodówka. W międzyczasie zadzwoniłam do męża, że to już i żeby się zbierał. Na sali porodowej podłączono mnie do ktg. Wówczas zaczęłam odczuwać pierwsze prawdziwe skurcze porodowe. I to prawda, że nie da się ich pomylić z niczym innym. Mąż zjawił się w szybkim tempie. Skurcze były mocne ale nieregularne. Leżąc odczuwałam je strasznie mocno. Zbadano mnie i okazało się, że szyjka jeszcze 1 cm a rozwarcie na 1,5 cm. Pomyślałam, że długa męczarnia przede mną. Kolejnym krokiem była lewatywa, później znów ktg. Tam skurcze się nie zapisują a ja ledwo dysze z bólu, doszły bóle krzyżowe i praktycznie gryzłam z bólu męża. Nie mogłam wyleżeć, prosiłam położną, żeby odłączyła mnie od ktg abym mogła wstać. Najpierw zbadała mnie i szyjka okazała się zgładzona więc wysłała mnie pod ciepły prysznic i zaleciła zrobić masaż wodny na kręgosłup. Po nim dała mi piłkę. Skurcze były co 5 minut i trzymały 60 sek. Bolało strasznie a postępów brak. Położna z lekarką zadecydowały, że nie będą mnie przytrzymywać i o 9 dostałam oxytocynę i dolargan na złagodzenie bólu, po którym zwymiotowałam, ale na szczęście była to chwilowa reakcja na lek. Położna ostrzegła, że to środek narkotyczny, który mnie rozluźni i że akcja powinna się rozwinąć za ok 2 godziny. I faktycznie od 9 do 10.40 spałam jak zabita. Położna obudziła mnie w międzyczasie i pytała jak się czuję to coś majaczyłam... O 10.40 obudziły mnie okropne skurcze. Położna zbadała mnie - rozwarcie na 3 cm. Zrobiła dwa razy masaż szyjki. Mówiła, że wie, że to bardzo boli, ale na pewno mi pomoże. W momencie zrobiło się rozwarcie na 8 cm. Ból nie do opisania. Nie wiem jakbym go zniosła bez tego znieczulenia. Prosiłam żeby mi pomogli, że nie dam rady, że nie zniosę tego bólu. Czułam jak mała napiera mi na dolne partie i mówiłam, że mam potrzebę parcia. ok. 11.40 Było już pełne rozwarcie i rozpoczął się II etap porodu. Początkowo nie umiałam przeć, darłam się w niebogłosy z bólu, ale położna szybko doprowadziła mnie do pionu. Poinstruowała i mówiła wciąż, że świetnie sobie radzę. Mąż też bardzo mi pomagał i nawet w przeciwieństwie do mnie bardzo trzeźwo wówczas myślał . Kiedy nadchodził skurcz dawałam z siebie wszystko i słuchałam położnej, kiedy mam jeszcze przeć a kiedy odpuścić. Czułam małą, bałam się, że jak przestanę przeć to wręcz ją zgniotę. Kolejny skurcz i położna powiedziała że jak się teraz postaram mocno to to będzie to ostatnie parcie. W tej chwili nacięła mi też krocze - okropnie nieprzyjemne uczucie, ale za chwilę o wszystkim zapomniałam bo położono mi na brzuch ciepłe małe ciałko!!!! Niesamowite uczucie. Mąż przeciął pępowinę. Była dokładnie godzina 11.55. Mała dostała 10 pkt., mierzyła 52 cm i ważyła równe 3000g.

Pierwsze dni w szpitalu były ciężkie, bolało mnie krocze, miałyśmy problemy z karmieniem. Później okazało się, że Kornelia przez powiększenie miedniczek ma bakterie w moczu i zabrali mi ją na inny odział, dostawała antybiotyki, później doszła fototerapia... Spędziłyśmy w szpitalu równe 13 dni razem, w tym sylwestra, a ja jeszcze więcej bo wcześniej patologia. Ale od tygodnia jesteśmy już w domu, sytuacja z karmieniem piersią opanowana, mała pięknie przybiera na wadze i (odpukać ) jest bardzo spokojnym dzieckiem I w końcu w trójkę możemy cieszyć się sobą
Wysłany: 2014-01-17, 19:30

anilorak
avatar

Postów: 2792
0

A
Wysłany: 2014-01-17, 19:47

justa24
avatar

Postów: 4388
0

gratulacje dla nowych mamusiek asher piekny opis porodu jak czytałam twój to wróciły mi moje wspomnienia z mojego
Wysłany: 2014-01-17, 19:51

;oniqa
avatar

Postów: 2609
1

Aher serdeczne grtaulacje świetnie so bie dałas rade ja tez pewnie będe się darła w niebogłosy aż się tego boje
Wysłany: 2014-01-17, 19:54

Lalita2710
avatar

Postów: 6278
0

Aher mówiłam z niczym nie da się tego... porównać)
Gratulację dla Ciebie kochana !
Najważniejsze że córcia z Wami

oniqa ja też się darałam czasem to dostałam opiernicz ż tracę tylko siłę ,nie powinno się dreć... ale czasem nie ma wyboru
Wysłany: 2014-01-17, 19:55

juicca
avatar

Postów: 2289
0

Gratulacje Aher zdrówka dla Was
Wysłany: 2014-01-17, 21:26

Lilka
avatar

Postów: 4343
0

Dziewczyny Gratulacje
Wysłany: 2014-01-17, 22:01

pasia27
avatar

Postów: 13367
0

Aher gratulacje i zdrowka duzo.sciskamy z Kacusiem
Wysłany: 2014-01-17, 22:46

Nina
avatar

Postów: 3522
0

Serdecznie Ci gratuluję Aher, śliczna córeczka:-)
Wysłany: 2014-01-17, 22:58

Kleopatra
avatar

Postów: 3317
0

Aher gratulacje
Wysłany: 2014-01-17, 23:06

she
avatar

Postów: 1378
0

ja też gratuluję Aher i życzę Wam wszystkiego najlepszego
Wysłany: 2014-01-18, 10:24

magdalena
avatar

Postów: 1681
0

aher gratuluję
Wysłany: 2014-01-18, 11:41

milola86
avatar

Postów: 1153
0

anilorak napisała:
Ja widziałam coś takiego:
http://pytanienasniadanie.tvp.pl/13419766/antos-urodzil-sie-bez-lewej-dloni

ryczałam jak głupia ze wzruszenia, bo Antoś ma cudownych rodziców!!!!!



Monia, trzymam kciuki za Antosia, oby operacja przyniosła jak najlepsze efekty, cała wasza trójka na to zasługuje ;*
Wysłany: 2014-01-18, 14:47

aher
avatar

Postów: 506
1

Dziękuję pięknie

;oniqa czasem krzyk jest nieunikniony. Mnie na pewno słyszał cały oddział, jak i nie dwa sąsiednie Ale położna mówiła, że mam tego nie robić, bo tracę siłę na krzyk zamiast pomóc dziecku
Wysłany: 2014-01-18, 17:20

walabia
avatar

Postów: 2036
0

Aher, przeczytałam Twój opis porodu i bardzo Ci zazdroszczę!!!
Wysłany: 2014-01-18, 19:52

Adka
avatar

Postów: 1974
0

Nie za często tu zaglądam, gratulację dla Wszystkich nowych mam

Monia widziałam na FB stronę Antosia ale dopiero dzisiaj skojarzyłam, że to Wasza strona. Obejrzałam też rozmowę w Pytaniu na Śniadanie. Jesteście bardzo dzielnymi rodzicami i oby więcej takich było Trzymamy kciuki za konsultację w Hamburgu
Wysłany: 2014-01-19, 10:35

;oniqa
avatar

Postów: 2609
1

aher masz absolutna racje im bardziej krzyczymy tym mniej siły nam zostaje no ale to pewnie jest silniejsze od Nas dowiem się za niedługo
Wysłany: 2014-01-19, 13:43

plemniczka
avatar

Postów: 3262
28

Korzystając z wolnej chwili gdy Kornelka spi naskrobie jak to u mnie z kluciem było.
13.01 bylam na wizycie u gina. Który stwierdził rozwarcie 2cm, miekką jak wata już szyjke, skróconą i ze poród może być w każdej chwili, dzisiaj, ale i za tydzień 
Powiedzial ze może troszkę przyspieszyc po malym masazu szyjki. Chwilke cos tam tej mojej szyjce porobil (ale to bolało!) i powiedział ze tyle ile mogl to pomógł i albo się ruszy albo nie.
Caly wieczór plamiłam i bolał mnie brzuch jak na @. Ale ze ostatnimi czasy codziennie takie pobolewania miałam nie przejelam się tym. Przed snem jeszcze mąż dostarczyl mi prostaglandyn i poszlam spac.
Obudzilam się po 3 w nocy z powodu bóli pleców i miednicy. Jak wstawałam i chodziłam to porzechodzilo i kladlam się spowrotem spac. Ale przy ponownym polozeniu znowu bóle wracaly. Nie wiedziałam co to i czemu boli, bo przecież skurcze inaczej powinnam czuc. Chwile później do tych boli pleców doszla biegunka. Zaczelam tez troszkę krwawic.. ale wiedziałam ze lekarz mowil ze po badaniu może tak być. W końcu odpaliłam kompa i zaczelam czytac czy to mogą być skurcze… i wyszlo ze owszem, krzyżowe. zaczelam liczyc odstepy miedzy bólami, do tego doszedł taki promieniujący ból idący od pleców na podbrzusze, podobny jak do bolesnej @. Skurcze te były roznie co 10, 8, czasami co 6 minut.
Jako ze wybrany przeze mnie szpital znajduje się obok w miescie nie chciałam na daremno jechać i siac zamętu, jeśli to jeszcze nie poród 
Ale w końcu obudziłam meza, wzielam prysznic, zjadłam platki Lion z mlekiem na sniadanie i pojechaliśmy. Droga do szpitala dluzyla się masakrycznie… akurat w najgorszej godzinie jechaliśmy, gdzie ludzie do pracy się przebijali i musieliśmy trochę w korkach postac. Mąż wyklinał i stresowal się, ja natomiast w aucie zastanawiałam się czy oby na pewno już rodze, bo skurcze staly się mniej regularne, aczkolwiek trochę bardziej bolesne.
W szpitalu doktor mnie zbadal, stwierdził 3 cm rozwarcia i zakwalifikowali mnie do porodu. Pozniej ktg, tam podlączona zaczelam mieć już ostre skurcze, bole z krzyza i miednicy.
Poszlismy na sale przedporodową. Jako ze miałam mieć znieczulenie zewnątrzoponowe bylam spokojna. Lekarka mnie zbadala i stwierdzila ze jeszcze z 1cm by się przydal do znieczulenia i czy chce lewatywę. Zgodzilam się. I wtedy zaczela się ostra jazda… skurcze po lewatywie od razu co 2 minuty, chwile później co 1 minute. Do tego czyszczenie organizmu… myslalam ze zjade do tego kibla z bólu. Skurcze idące z krzyza odczuwałam jak łamanie kosci. Miednica jakby chciała peknąć i to wszystko jeszcze promieniowalo na podbrzusze. Jedyna pozycja by to jakos przezyc to była na czworaka.
Po jakims czasie przyszla polozna by mnie zbadac czy już czas na znieczulenie. Okazało się ze jest już 7, 8 cm rozwarcia i pozno na znieczulenie, bo nim mi go podadzą to mogę już urodzić.
Przeszlismy na porodówke. Tam nalano mi cieplej wody do wanny, polozylam się w niej, troszkę lepiej było. Skurcze bolały jak cholera ale w wodzie latwiej było. Mąż polewal mi krzyz i brzuch prysznicem. Bylam już tak zmeczona tym bólem ze podlączyli mi kroplówke z glukozy na wzmocnienie. W sumie wogole mnie nie wzmocila bo nie potrafiłam zapanować nad ręką gdzie wkuty był wenflon i co chwile albo ja zanurzałam w wodzie, albo zachaczalam i wyrywałam wenflon. Po czterokrotnym wyrwaniu go dali sobie spokój z ponownym wkuwaniem.
Polozna co chwile sprawdzala tętno dziecka i rozwarcie. Już w wannie poczułam bóle parte, ale nie mogłam jeszcze przec, było za wcześnie. Gdy rozwarcie w końcu wyniosło 10 cm przeszłam na łóżko porodowe. Myslalam ze to już ostatnia prosta, ze już będzie najłatwiej, jednak ja wlasnie ten moment wspominam najgorzej. Pomimo pelnego rozwarcia nie mogłam jeszcze przeć, ale się nie dalo, organizm sam reagowal parciem… ciężko było powstrzymać. Polozna bardzo mi pomogla, mowila jak oddychać i kiedy. Kiedy mogę przeć, a kiedy nie. W tym szpitalu bardzo jest nacisk na ochrone krocza, to przez to pewnie ten etap porodu trwal tak długo i wolno… nie chciała polozna bym popękała i by udało się bez nacięcia, stąd tez miałam przeć tylko wtedy gdy polozna mowila.
Bardzo mąż mi pomagal. Przy skurczu przytrzymywal mi noge zgiętą, pozwalając bym wbijala swoje paznokcie w jego dłoń.
Gdy już myslalam ze dluzej nie dam rady, polozna wziela moja ręke i nakierowała na krocze bym dotknela głowki dziecka. Wtedy już pozwoliła mi przec ile mam sil przy każdym skurczu.
Jednak glowka wychodzila i cofala się, polozna masowala i oliwkowala krocze by udało się bez pękniecia i nacięcia, jednak nie szlo… powiedziała ze dziecko wychodzi z rączką przy buzi jak supermen  i ze musi mnie troszeczkę naciąć na śluzówce, bo może mnie tą rączka porozrywać. Było już mi wszystko jedno. Mowię” tnij ile chcesz i wyciągnij dziecko”. Nacięcie nie bolało wcale i w kilka sekund później poczułam coś gorącego na brzuchu, to moja córeczka była. Plakala, a ja z nią. Urodzila się dokładnie w południe.
Mąż przeciął pępowinę. Urodzić łożysko to już był pikuś. Pozniej polozna zszyla mnie, nie bolało. Tylko 2 szwy były potrzebne.
Maleńką przelozyli mi na piersi, cichutko stękała.
Przewiezli nas na sale poporodową i tam 2 godzinki mielismy tylko dla siebie. Ja, moja Kornelka i mąż. Malutka instynktownie szukala cycka i sama go chwycila z zapałem ssąc.
To było takie piękne odczucie! Pozniej usnela mi na piersiach.
Po tych dwóch godzinach ja poszlam z pielegniarką się kąpać, a mąż z córeczką do ważenia, mierzenia i badania. Mała wazyla 2980, a wzrost 50 cm .
Tak u mnie wyglądal poród. Było ciężko bardzo, nigdy wcześniej nie wyobrazalam sobie ze tak może bolec, ale dałam rade. I choć jak pomysle o porodzie dreszcze mnie przechodzą, to gdybym musiala urodzilabym jeszcze i milon razy, bo ten moment gdy dziecko kładą na brzuchu jest wart każdego cierpienia.
Rodzilam w prywatnym szpitalu. Jestem szczesliwa ze wybrałam akurat to miejsce, gdzie czułam zainteresowanie i troske z każdej strony, gdzie tak bardzo mi pomogli.
Piękną date moje dzieciątko wybralo sobie na poród- 14.01.14. Czternastego czerwca ja się urodziłam, a czternastego lipca wzielismy z mężem slub. Wychodzi wiec na to ze 14 to nasza szczesliwa liczba.
Wysłany: 2014-01-19, 13:55

pasia27
avatar

Postów: 13367
0

Plemniczko cudowny opis i coreczka sliczna wiec witaj oficjalnie po drugiej stronie
Wysłany: 2014-01-19, 14:00

Kropka
avatar

Postów: 2135
0

Plemniczka gratulacje!!!! Piękny opis Dzielna byłaś I jaka śliczna córeczka
Wysłany: 2014-01-19, 16:37

Asiulka83
avatar

Postów: 1461
0

Gratulacje Plemniczko !!! Prawda jest taka ze tylko ten wspanialy moment sie liczy po porodzie...cieplutkie cialko na piersi
Wysłany: 2014-01-19, 16:56

kamila87
avatar

Postów: 120
0

Gratuluję wszystkim noworozpakowanym mamusiom !
Wysłany: 2014-01-19, 17:09

kaja1991
avatar

Postów: 1631
0

Plemniczko gratuluje
Odpowiedz