[font=Calibri]99 wpis dla Mai. Próba druga, bo pierwszą, z ciut innymi pytaniami, wcięło, trochę się nadenerwowałyśmy, ale trzeba głowę do góry, spiąć tyły i próbować dalej. Pierwszy publikowany wywiad z moją córą! Trochę się przejęła, z tego co przeczytałam, teraz śpi, mam nadzieję, że szybko zasnęła... Ale niech jest na pamiątkę, jak przeczyta za kilka lat, to będzie miała fajny wgląd w swoje życie. [/font]
[font=Calibri]Maju, jak się czujesz? [/font]
[font=Calibri]Po tym, jak przez moją głupotę straciłyśmy wpis? Źle.[/font]
[font=Calibri]Ogólnie? Czuję się wyspana i zmęczona jednocześnie. Z jednej strony cieszy mnie oglądanie „Ani, nie Anny”, z drugiej; wkurza mnie to podejście twórców do historii przedstawionej w książkach (którą się najwyraźniej tylko „inspirowali”). Mam chęć do życia i jej nie mam. Chcę to napisać i nie chcę. No po prostu nie czuję się ani źle, ani dobrze. Tylko wkurza mnie ta klawiatura.[/font]
[font=Calibri] [/font]
[font=Calibri] [/font]
[font=Calibri]Co chciałabyś dostać w prezencie?[/font]
[font=Calibri]Kiedyś chciałam taką bluzę z jednorożcem, ale teraz, kiedy wiem, że jednorożec to znak wolnego seksu, to już nie chcę. Nie to, że bym się przejmowała, po prostu trochę wkurzają mnie takie rzeczy, a nie mam zamiaru się źle czuć w BLUZIE (#teamBluza).[/font]
[font=Calibri]A mogę prosić o więcej wiary w siebie i chęci do życia? O kilka dodatkowych lat doświadczenia w rysowaniu? Nie? To chociażby szkicownik nowy?[/font]
[font=Calibri]Czy ja wyczuwam w tym pytaniu podstęp? Mama chcę wyciągnąć ode mnie jakieś informacje? Mam rację? Hę??[/font]
[font=Calibri] [/font]
[font=Calibri]Co ostatnio czytałaś fajnego? Albo oglądałaś? Twój ulubiony film/książka?[/font]
[font=Calibri]Ostatnio oglądałam „Anię, nie Annę” i, jak już wspominałam powyżej, z jednej strony podoba mi się, a z drugiej wkurza mnie to lekkie podejście do książek i cała masa niepotrzebnych wątków. Po co komu był ten głupi wątek ze złodziejami (super, powtórzenie w zdaniu)??[/font]
[font=Calibri]Zaczęłam tez czytać „Wolni ciut ludzie” i powiem tyle: Po przeczytaniu pierwszego zdania pomyślałam tylko „Boże, jaka ja jestem beznadziejna, że tak pisać nie umiem”.[/font]
[font=Calibri]Ulubiony film? „Pięćdziesiąt twarzy Ge…” Nie no, taki nieśmieszny żarcik. A tak na poważnie; moim ULUBIONYM, NAJUKOCHAŃSZYM filmem jest „Zielona mila”. Szczerze powiem, iż przez wiele lat myślałam, że to jakiś głupkowaty romans. Jednak rok temu dowiedziałam się, że z romansem ma to niewiele wspólnego, a historia opowiada o wielkim, czarnoskórym skazańcu, oskarżonym o zamordowanie dwóch dziewczynek. Więc obejrzałam i… Z-A-K-O-C-H-A-Ł-A-M S-I-Ę. No i, oczywiście, poryczałam jak dziecko, a ja wcale nie płaczę na filmach.[/font]
Z książek to moimi ulubionymi seriami są „Pan Lodowego Ogrodu” Grzędowicza i „Zwierzoduchy” pisane przez kilku autorów, jednak wymyślone i opracowane przez Brandon’a Mull’a. Dwa światy, co?
To pierwsze to historia o mężczyźnie, wysłanym z misją ratunkową na inną planetę. Ale żadne takie jakieś „Marsjaniny”, tylko na tej planecie panuje jakby średniowiecze. Książka jest ciekawa, pełna krwi, niepotrzebnej przemocy, chorwackich przekleństw i potworów z wielkimi piersiami. Taka trochę nie dla mnie, ale kocham.
Druga natomiast to… zresztą, po prostu przytoczę opis: „Czworo jedenastolatków, pochodzących z różnych kontynentów Erdas, przechodzi prastary rytuał. W błyskach światła pojawiają się magiczne zwierzoduchy: wilk Briggan, lamparcica Uraza, panda Jhi i sokolica Essix. Abeke, Meilin, Conor i Rollan za swoimi zwierzoduchami wyruszają na niebezpieczną wyprawę, żeby ocalić Erdas. Ich celem jest powstrzymanie mrocznej potęgi z przeszłości, która odzyskuje dawną siłę i zaczyna pustoszyć świat. Pomagają im wojownicy Zielonych Płaszczy”. Także o… Bardzo ciekawa, momentami tak wkurzająca, że aż się chcę rzucić nią w ścianę, posiadająca najgorszą z najgorszych postaci, mianowicie: Meilin. Nienawidzę tej postaci.
Opowiedz o Twoim najlepszym wspomnieniu z dzieciństwa?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Głównie z tego powodu, że z moim dzieciństwem wiążę się wiele szczęśliwych wspomnień i trudno mi któreś wybrać. Po części jednak dlatego, iż kiedy próbuję się nad tym zastanowić, to zaraz mój umysł zaczyna, jak to on potrafi, wymyślać historie. Robię to nałogowo.
Co chciałabyś w życiu robić?
To, co robię najlepiej. Pisać i rysować. Chciałabym być pisarką i ilustratorką. Chciałabym móc podróżować i robić to, co kocham. Mam jakieś plany i trzymam się ich (dobra, dobra. Staram się ich trzymać). Nie chcę zmuszać się do rzeczy, których nienawidzę i choć na pewno będę musiała je robić, bo nienawidzę robić zbyt wielu rzeczy przyziemnych, to jednak będę się starać. Na pewno mi się uda. Staram się w to wierzyć.
Czy jesteś szczęśliwa ze swoją rodziną?
A mogę powiedzieć, że nie? Nie powiem, bo nie wiem, jak byłoby mi z inną rodziną. Bo z tą mi jest dobrze. Wątpię, żeby inni byli tak pobłażliwi dla mnie, jak oni. Kocham swoją rodzinę i nikt tego nie zmieni, choćby oferowali mi wszystkie „Grześki” i tęczowe bluzy tego świata.
Co sądzisz o tolerancji??? Czym jest dla ciebie tolerancja?
Głupie pytanie. Nie lubię takich.
Tolerancja jest dla mnie poszanowaniem czyjeś „inności”, czyiś „upodobań”. Jest czymś ważnym w życiu, na co każdy zasługuje. Bo jeśli sami chcemy by nas szanowali, musimy szanować innych. Każdy z nas ma w sobie coś „innego”. Coś, co trzeba zaakceptować w samym sobie. I każdy na początku na tolerancję zasługuje.
„Ale co ty wiesz o życiu? Ty? Chcesz uczyć DOROSŁYCH o tolerancji?”
O nie, ja nie uczę, nie wmawiam nikomu swoich idei. Ja tylko wyrażam własne zdanie, bo to mi jeszcze wolno. Nigdy nie lubiłam mówić, co czuję i co myślę, ale dziś zrobię wyjątek. To, co napisałam, mało co ma z moimi prawdziwymi odczuciami. Jeszcze nie dorosłam do wyrażania ich w odpowiedni sposób. Jeszcze nie umiem. Zawsze coś przekręcę, źle wyjaśnię i otrzymuję odwrotny efekt od zamierzonego. Eh… Może kiedyś się nauczę.
Gdybyś była królem świata, co byś zarządziła?
Przede wszystkim zakazałabym robienia parad równości. Nie to, ze mam coś do LGBT, broń Boże. Ja tylko nie lubię takiego obnażania się z tym wszystkim, bo to NIGDY nie kończy się dobrze. Do tego, trochę psuje cały wizerunek wszelakich mniejszości seksualnych. Czyż nie?
Co lubisz w sobie najbardziej, a co byś zmieniła?
To, co w sobie lubię, to nie powiem, ale napiszę o tym, co bym zmieniła. Zacznijmy od tego, że dodałabym sobie odwagi. Chciałabym być mniej nieśmiała. Do tego zmieniłabym swoje podejście do życia. Nie takie, że „Po co mam próbować, jak i tak mi się nie uda”, tylko takie radosne „Uda mi się!”. Jestem optymistką, to fakt, ale jedynie, jeśli chodzi o inne osoby. W stosunku do siebie jestem raczej pesymistycznie nastawiona. Zmieniłabym u siebie też sposób dobierania słów. W swoim lubię to, że jest oryginalny i że jest trochę bogatszy i może nieco ciekawszy niż u większości moich rówieśników (przynajmniej nie mówię, że wszystko jest „ułomne” i nie klnę, co pół słowa), ale trochę źle wyraża moją opinie, jak już napisałam powyżej. I zniwelowałbym mówienie „kurde”. Za dużo go używam. Kolejną rzeczą (mój Boże, chciałam napisać „rzeczą” przez „ż”) jest dodanie sobie chęci do życia, które zdarza mi się nazbyt często tracić. To niezdrowy nawyk. Jeszcze chętnie poprawiłabym swoją wiarę w siebie. To u nas rodzinne, nikt w siebie nie wierzy. Dodajmy do tego niską samoocenę, którą też chciałbym zmienić, i mamy bukiet idealny. Jej.
Pozbyłabym się też jakiejś mojej małej obsesji na punkcie miłości różnej. To wszystko przez koleżankę, która mnie wciągnęła w to całe „yaoi” (proszę nie google’owac, chyba, że lubimy mieć spalone oczy). Czego nie zobaczę, to widzę gejów. Śnią mi się geje. Piszę o gejach (książkę, kurde piszę). Chcę być gejem (no z tym, to już chyba trzeba do psychiatry). Istna paranoja.
A jak już o paranojach mowa… nie chciałabym mieć jej mieć. To dosyć intymny temat i pozwólcie państwo, że nie poruszę go. I tak już za dużo powiedziałam.
A z fizycznego zmieniłabym tak wiele rzeczy… ale… tutaj ograniczę się do… jednej. Już nie będę się nad sobą za bardzo rozczulać. Przede wszystkim; schudłabym. Szczególnie na nogach.
Co cię wkurza najbardziej?
Najbardziej wkurzają mnie stereotypy. O wszystkich. O „prawdziwym mężczyźnie”, o „prawdziwej kobiecie”, o gejach, o lesbijkach, o Niemcach, o Polakach, o murzynach, o Azjatach, o prank’sterach, o raperach, o metalowcach, o anime, o mandze, o yaoistkach, o yuristkach, o Japonii (to naprawdę bardzo ciekawy temat, że Japonia wcale nie jest krajem miodem i tolerancją płynący, wręcz przeciwnie. Japonia jest bardzo konserwatywna), o księżach, o politykach, o alkoholikach, o gimnazjalistach, o bezdomnych, o starszych ludziach, o lewicy i prawicy (choć NIENAWIDZĘ tego podziału, to nie cierpię stereotypu zarówno „lewaka” jak i „prawaka”), o Anglikach, o Rosjanach, o antyszczepionkowcach (choć nie popieram ich, nie lubię tego, jak są przedstawiani, ponieważ znam osoby niegłupie, które antyszczepionkowcami są), o katolikach (tu naprawdę nie lubię kliszy o starych babciach, które by wszystkich ateistów, gejów i innych takich na pal nabiły, a po kościele wymieniały się ploteczkami. To naprawdę krzywdzące), o ateistach (znam jedną ateistkę i jest ona zupełnym przeciwieństwem tych stereotypów), o Świadkach Jehowy (tu też znam jednego takiego i jest fajnym chłopakiem, powiem więcej! Jest jednym z niewielu względnie normalnych chłopaków z mojej klasy, a nawet i szkoły), o blondynkach, o rudych, o glutenie, o weganach, o wegetarianach, o nauczycielkach, o nauczycielach… i mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale chyba już wyraziłam się jasno. Nie rozumiem, jak można zamykać ludzi w stereotypach. Uważam, że każdy powinien dostać szansę na pokazanie swojej prawdziwej natury.
Twój ulubiony dowcip:
Jaki jest najkrótszy żart o gejach?
Ten tego ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dobra, dobra. Trochę się rozpisałam. A, naprawdę, napisałbym więcej, gdyby nie parę czynników, do których zalicza się zmęczenie i TA GŁUPIA KLAWIATURA!!!! NIE DA SIĘ NA NIEJ PISAĆ!!!! ŁAAAA!!!!
Po krótkiej walce zdałam sobie sprawę, że zamiast „alt” klikałam „shift” i dlatego przez chwile nie mogłam napisać „Ł”. Pomyliłam się i to jest najlepszy znak, że już należy kończyć to pisanie. Ale jeszcze muszę coś napisać.
Ostrzegam, że to co tutaj napisałam może nie być idealnym odwzorowaniem rzeczywistości, bo, jak już wspominałam, łatwo wszystko przekręcam. Do tego jestem jedynie trzynastoletnim gówniakiem, który w życiu nic nie przeszedł, więc proszę podejść do tego z dystansem.
Informuję również, że podczas pisania tego mogłam być zmęczona, więc proszę nie oceniać, ja tylko wyraziłam własna opinię.
Kiedy piszę te słowa moi rodzice i Piotruś już śpią, Mruczek pewnie też, ja jedna tylko siedzę w salono-kuchni-jadalnio-sypialni i piszę aż mi palce odpadają. Jest godzina 0:50. Kurczę, a myślałam, że jeszcze zdążę pooglądać sobie „Anię, nie Annę”. Skończyłam na siódmym odcinku drugiego sezonu. No nic, jutro sobie obejrzę i przy okazji zadzwonię do koleżanki, może uda mi się z nią umówić. Ale pewnie i tak stracę ten dzień na oglądaniu „Jet Crew”. Takie życie.
Muszę też umyć włosy, ale to jutro, kiedy mama wstawi ten wpis. „I’m so excited” jak powiedziałaby pewnie serialowa Ania Shirley-Cuthbert. To będzie w sumie już mój drugi wpis tutaj, a licząc komentarze trzeci, ale i tak czuję się, jakbym robiła to pierwszy raz. „Today we are starting with this virgin” powiedziałby pewnie Craze z „Jet Crew”
Ogólnie zauważyłam, że „Crew’ piszę się bardzo przyjemnie. Wciskamy na klawiaturze „C”, a potem mamy „W”, „E”, ,,R” następujące po sobie. Wystarczy tylko kliknąć w nie w odpowiedniej kolejności i viola! Napisaliśmy!
To jest „so excited” kiedy takie małe rzeczy potrafią umilić człowiekowi życie. Dajmy na to, że siedzisz o pierwszej w nocy przy laptopie, klikasz w literki w najgorszej klawiaturze świata, odpadają ci ramiona , chcesz pisać i iść spać jednocześnie, aż tu nagle piszesz „Crew” i klikasz „C”, później „W”, „E” i „R” w odpowiedniej kolejności i od razu na twojej twarzy pojawia się uśmiech! To takie miłe.
Ale znów się rozpisałam. A miała być tylko krótka notka… eh…
Chciałabym zaznaczyć, że jestem osobą dosyć skrytą i nie lubię się dzielić swoimi odczuciami z innymi (szczególnie z obcymi) i nie wiem czemu, do jasnego piernika, się na to zgodziłam! Zauważcie proszę, że wiecie teraz o mnie więcej niż moja matka i przyjaciółka razem wzięte! Znaczy się, mama będzie wkrótce to wiedzieć, przyjaciółka zresztą też.
Mam nadzieję, że miło się czytało moje wypociny, miłego dnia,
Lajk mi, subskripszon maj czanel and szer jor frends on fejsbuk, tłitter, gugl plus
Bye, honey’s!
To Maja, lat 13 i 3 miesiące, wkraczająca w wiek dorastania. Jak to mówią ''małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci...''