dzisiaj dzien pod znakiem papryki he he, od rana z mezem ogarniamy to warzywo,,,kupił jej 20 kg i trzeba bylo w sloiki włożyc, wiec sie wzielismy i mamy 46 słoików kto to zje? ja lubie papryke ale nie jakos tak, zeby jesc ja codziennie. teraz kończe gotowac ostatnie sloiki i finish...uffffffffff, mam dosc...
na kolacje robie jajecznice z cebulka i prawdziwkami dostalam od cioci trochu i takie małe, ładne włożylam w ocet a reszte skroiłam, podgotowalam i bedzie do jaja...
wczoraj tez z mezem bylismy rozejrzec sie w tutejszych lasach. cztery lata jak tu mieszkam, a maz siedem i pierwszy raz na grzyby pojechalismy, oczywiscie Marceli z nami, niech sie dotlenia...tylko, ze albo grzybow nie ma, albo my nie wiemy gdzie szukac, bo nie znamy ełckich lasów dla pocieszenia udało nam sie znaleźć 5 kani, wiec kolacja była z oszukanego schabowego
no i wiadomosc taka, ze młodemu wychodzi druga, dolna jedynka. miesiac po pierwszej, rowno miesiac, he he...mam nadzieje, ze reszta bedzie wychodzila szybciej, a nie jedna sztuka co miesiac...no i mamy apogeum złego samopoczucia od tygodnia bylo nieciekawie, ale dzisiaj to juz tragedia, noc z placzem i spaniem u nas w łózku, ogolnie biegunka, tyłek odparzony, lekki kaszel i stan podgoraczkowy no i te marudzenie...dobrze, ze juz dziąsło pęknięte i widac koronke, zaraz powinien byc koniec tych problemow. pierwszy ząb wyszedł bez problemu a teraz takie akcje...
a tutaj nasz dzisiejsza praca
było tak
a jest tak
smacznego