Co za dzień ...
mąż moj 12 h dziś w pracy od 10 do 22 a wiec byłam sama z dzieciorami mymi kochanymi cały dzień...
Wczoraj poszłam spać o 24:00 a już o 6:00 sama z siebie się obudziłam i już nie zasnęłam. No przecież rewelacyjnie jest spać tylko 6 godzin z przerwami, bo przecież Iśka kilka razy w nocy mnie obudziła. A to chciała wyjść z łóżeczka, a to potem pić albo nieświadomie walnąć mnie piętą w twarz, bo akurat się obracała.
Rano wstałam z łozka jak zbity pies. Ale po kawie już było ok.
Jasiek dziś grzecznością przeszedł sam siebie. Wczoraj miał pranie mózgu zrobione. Bo tyle razy mnie wyprowadził z równowagi, że aż się popłakałam. dziś od rana grzeczny - normalnie do rany przyłóż. Ani nie "warczał" na mnie ani Iguście się nie oberwało. Normalnie sielanka. Na spacerze o 12:00, aby Iga usneła na drzemkę też był grzeczniutki , za rękę szedł, nie szalał, wiec Iga usneła szybko. Normalnie to go nie biorę , bo ciągle gada, szaleje, nie słucha się i Iga nie zasypia tylko jego wypatruje. Po obiedzie poszlismy do mojej koleżanki. Jasiek miał towarzystwo starszej o kilka lat dziewczynki, z którą zawsze się ładnie bawi . Ona zachwycona Igą. Wszytko gitara. Odpoczełam w ciągu tych dwóch godzin przez duże O. pełen relaks. Normalnie nie wstawałam z kanapy. takie cuda się nie dzieją w domu.
Po powrocie do domu. Iga była chwilę bez pampersa. zesikała się w ciągu tych 2 minut na kanapę. siedząc. a wiec duże siku z siłą wodospadu zostało wciśnięte w kanapę.... Choćby skały srały nie uda mi się porządnie jej wyczyścić.
Międzyczasie Jasiek mnie poinformował, że w jego pokoju było mokro ale to nie on zrobił. i nic nie szkodzi bo wytarł. W pierwszej chwili pomyślałam, że znów bawił się wodą. (wczoraj bawił się w hydrant w swoim pokoju - wszystko pływało. kilka dni wczesniej strzelał do celu strzykawką w powieszony na łustro ręcznik i prześcieradło...też wszytko pływało ). poszłam na piętro... Okazało się że panele na podłodze napuchnięte od wilgoci.... stało się wszytko jasne. moj york , sunia moja kochana, która ostatnio podupadła na zdrowiu, wpół ślepa (bo prawdopodobnie ma zaćmę) nasiusiała na podłogę.... I co zrobił mój kochany syn myśląc , że to woda? powiedział Mamuś nie martw się ja już wytarłem. Pytam czym wytarłeś? - Ręcznikiem Igusi..... szlak mnie trafił no ale cóż dzieciak nie wiedział. Psu się to wcześniej nie zdarzało. A on zamiast mnie zawołać załatwił sprawe sam no cóż dezynfekcja podłogi, ręcznik do prania. trudno.
Nie minęło chwilę, gdy znów Jasiek mnie woła , że on nie chciał ale kolejny ręcznik jest brudny. Zacisnęłam zęby idę na górę. Pytać nie musiałam. Mój mały kretyn roztarł w swoim pokoju na podłodze i łózku plastelinę. Roztarł w taki sposób , że pokrył dużą powierzchnię minimalną warstwą , a potem postanowił tą plastelinę umyć. WODĄ i RĘCZNIKIEM mojego męża.... Podłogę domyłam chemią. Łóżka nie ruszałam. A niech ma takie ufyfrane ... na pamiątkę swojej głupoty. Czy ręcznik dopiorę wątpię. Oblepiony cały...
Ja nie wiem co starszy to głupsze pomysły ma. Ręce i cycki opadają!
jakimś cudem dzieciory me kochane śpią o dziwo już od 20:00, aż dziw!! a wiec czas na relaks. dobry drinek nie jest zły
ponoć małe dzieci mały problem, to co bedzie jak bedą duże?
Pewnie zamkną mnie w wariatkowie , bo jak jeszcze kilka lat w domu z nimi posiedze to jest to bardzo realne... Apropo wariatkowa- znów Jaśka straszyłam, że jak tak się bedzie zachowywał niegrzecznie to mama zwariuje, wyjdzie z domu i nie wróci - to co mi mały smród opowiedział? "to kto NAM bedzie obiady gotował"? PADŁAM, 4 letni dzieciak w mamie widzi tylko kucharkę. to mnie dobiło, pokonało. płakałam.