Igusi Choroba ustępuje. Tak jak przewidział lekarz pojawiła się wysypka, a wiec Iga przeszła typową wirusową 3 dniówkę. Od wczoraj juz nie gorączkuje. dziś nawet wyszliśmy na trochę na dwór. lek na wirusa mam podawać do jutra.
Dziś wpadła do mnie kolezanka z 3 dzieci. (6 lat i bliźniaki 4 lata) jasiek wyszalał się z nimi w ogrodzie hitem był nowy domek z otwieranymi okiennicami i dużym parapetem służącym za ladę sklepowo - kawiarniową miałyśmy dzieci z głowy na godzinę no dobra może nie z głowy, bo musiałyśmy wypijać paskową kawę i jeść piaskowe ciastka ze stokrotkami. Koleżanka przytargała mi całą torbę ubranek po córkach na 92-98, bardzo się ucieszyłam , bo Iga wyrasta już w rozmiaru 86 no i wiadomo na lato muszę jej wymienić garderobę. W zamian jej synek dostanie ubranka po Jaśku, który jest od niego rok młodszy, tylko muszę się zmobilizować do porządków w szafie
Wracając do domku w ogrodzie to Jasiek gdy miał skonczone 2 latka dostał od nas taki zestaw ogrodowy: drewniany podest na balach ze ślizgiem 3 metry. Dziadek dobudował do tego schody i spadzisty dach. (Pamiętam pierwsze zjazdy gdzie Jasiek mówił "mama zium"... teraz Iga mówi zium... ) Rok później na dachu, który został pokryty blachodachówką został zamocowany ogromny dwupłatowy drewniany samolot z kręcącym się śmigłem ustawiającym się do wiatru. dziadek go sam zrobił dla wnuka w prezencie na 3 urodziny. W tym roku postanowiliśmy , że dół tzn pod podestem i pod zjeżdzalnią zostanie zrobiony domek . Domek jest nadal w budowie, brakuje 1 sciany i dodatków ale już przynosi wiele radości. Gdy zostanie ukończony oczywiście pochwale się jak to wszytko wyszło. AAA i jeszcze jedna rewelacyjna rzecz , która moj tata , tzn dziadek wymyślił. Kupił on stare 2 aparaty telefoniczne wojskowe, takie na korbkę. Jeden jest zamontowany w przydomowej altance , a drugi jest w domku na piętrze. Telefony działają - gdy kręci się korbką w jednym to wtedy w drugim rozbrzmiewa dźwięk dzwonka, a gdy podziesię się słuchawkę wszytko działa i można rozmawiać. Normalnie KOSMOS!.
a tak jeszcze sobie napomknę, że od kiedy pisze, to drugą ręką bujam Igę , która leży w wózku i ogląda bajkę "sąsiadów" jej najlepsza bajka. dziś księżniczka zażyczyła sobie buju buju. i zasnąć nie chce a jest po 21:00...a ja bujam i bujam.
A jeszcze się pochwale swoją zaradnością. Tapicerka - tzn obicie na naszych siedziskach na krzesłach w salonie wołała o pomstę do nieba. Siedzenia są w biało kremową szachownicę. Nie trudno sobie wyobrazić jak wyglądają przy dzieciach, choć prałam je śrenio raz na pól lub raz na rok.! Gdy do Jaśka doszła Iga wygląd ich pozostawał BARDZO wiele do życzenia. Jakoś w tamtym roku maż pojechał do tapicera z 1 krzesłem i zapytał ile kosztowałaby wymiana tapicerki. I teraz uwaga, pan zawołał 100zł za krzesło. Mąż z wielkim oburzeniem wynegocjował cenę 80 zł za sztukę. Tych sztuk mamy 8. Jakby na to spojrzeć z perspektywy zaradnego człowieka, to tapicer zawołał kwotę za wymianę taką samą jak można kupić 1 krzesło używane w bardzo dobrym stanie. no za wymianę tkaniny mieliśmy zapłacić 640zł. no jakoś niezbyt dziwnym trafem sprawa się odwlekła.... na rok... No i 2 dni temu moja mama suszy mi głowę, że och i że wstyd ... jak te krzesła wyglądają. Mówię jej że zamówiłam jakiś super środek do prania tapicerki i ze czekam i że jak tylko przyjdzie to bede prać. no i w rozmowie wyszło, że przeciez samemu można tapicerke zmienić, że sprzęt jest tzn taki automatyczny pistolet do zszywek i że tata umie itd. i że tylko trzeba kupić odpowiednią tkaninę. No i bach następnego dnia pojechałam do miasta , weszłam do pierwszego lumpeksu i kupiłam rewelacyjne , grube zasłony z idealną teksturą , w tak ogromnej cenie, że nie wiem jak to budżet domowy zniesie - 8zł
i dziś moje cudowne , wygodne krzesełka cieszą się pięknym obiciem po 1 godzine pracy - Kocham cię tatuś!!!!
Iga zasnęła- odzyskałam rękę. nie muszę bujać
Ale chyba już nie mam o czym pisać.
Kątem oka oglądam sąsiadów. Matko ci to mają kretyńskie pomysły.
Poczekam na męża, zaraz wróci z pracy. Jak przyjedzie to kupimy dla dzieciaków takie opaski na rękę z imieniem i telefonami do rodziców w razie zgubienia. Pomyślałam, że takie zabezpiecznie nie zaszkodzi na wyjeździe na wakacje. Tu nadmienię, że szwagierce powiedziałam, że chcemy coś takiego kupić. Z myślą, że ona może też bedzie chciała, ma 3 głuchych dzieci. na wakacje jak znalazł. A ona mi na to, że po co ci to. Lepiej pilnować. Ja jej na to, że wiadomo, że bedziemy pilnować ale to takie zabezpieczenie na w razie co, bo co z tego że Jasiek wie jak się nazywa i zna adres zamieszkania. Jak się zgubi w Bułgarii to nic mu to nie da , a po angielsku nie powie jaki jest numer telefonu rodziców . No i padłam , kiedy powiedziała: rok temu byłaś w Chorwacji i dzieci ci się nie zgubiły to po co ci to!!??

