avatar

tytuł: Niekończące się oczekiwania...

autor: Little Frog

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Niezastąpioną ;] Żeby moje maleństwo nie myślało, że mogłoby mieć lepszą :D

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Jak u każdej - radość zmieszana ze stresem

Pierwsza kupa do nocnika zrobiona (wczoraj)!! A dziś raz udało się nasikać! Nie robię żadnego nacisku na nocnik, ale tak się przypadkiem udało Najważniejsze, że się nie boi siadać, bo przy pierwszych próbach nie było mowy, żeby usiąść z gołą pupą

Gorączka... Kaja jednak w całkiem dobrym nastroju. Sprawdziłam stan uzębienia, i gdzieś tam pod palcem wyczułam prawą dolną czwórkę(?)

Dziś na śniadanko naleśniki. W związku z tym, że moje dziecko do cierpliwych nigdy nie należało, to zazwyczaj sadzałam ją w huśtawce i już w trakcie smażenia zjadała pierwszego. Huśtawka była w łazience, bo ją myłam i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby ją przynieść. Kaja sama sobie ją przyciągnęła do kuchni.

Niech w końcu wyjdzie słońce, bo moje akumulatory są na skraju wyczerpania.

3
komentarzy
avatar
Mądra maluszka! Super że pierwsze sukcesy są, u nas komunikat jest, sadzam na kibelek, siedzi siedzi, schodzi (bo nacisku też nie ma ) i sika po nogach
avatar
Pierwsze sukcesy ! Gratulacje! Oj mądre te nasze dzieci !
avatar
Brawo!!! Kupa na nocnik to super sprawa moja zapomniała co to nocnik i sra bez opamietania ale mądra jest
Dodaj komentarz

Kaja już drugi dzień z rzędu marudzi. Budzi się w złym humorze, a później wcale nie jest lepiej. Wczoraj zdrzemnęła się chwilkę (niespełna pół godziny), wyjęłam ją z łóżeczka, przytuliła się, więc doszłam do wniosku, że pewnie jeszcze by pospała, ale o łóżeczku nie ma mowy...nosiłam może z 10 minut i zasnęła. Usiadłam wygodnie w fotelu, zapomniałam o wszystkich obowiązkach i tylko przyglądałam się jak spokojnie śpi wtulona we mnie. Ostatnio wracając do takich chwil zatęskniłam za nimi... Jak to dobrze, że mam awaryjne słoiczki!

Wieczorem kąpiel. Ten obowiązek zazwyczaj należy do taty (ja w tym czasie ogarniam w miarę chatę - zbieram zabawki, rzeczy do zmywarki itp. Wchodzę do łazienki, patrzę a mojego męża nie ma, podchodzę bliżej i okazało się, że siedzi z małą pod prysznicem Pół łazienki zalane, ale oboje świetnie się bawią

Ahhh i jeszcze jedna sytuacja ze wczoraj, po której na samą myśl zaczyna mnie brzuch z nerwów boleć. Wraca ten mój mąż z pracy, ja się krzątam po kuchni, Kaja w huśtawce (zawieszonej na futrynie w kuchni). Mąż pyta co Kaja robi, ja odwracam wzrok i aż mi słabo! Stanęła sobie w niej!! Matko, ile to człowiek ma szczęścia! Nawet nie chcę myśleć, co y się stało!!! A ja pół metra od niej...i to nawet nie tak, żebym była odwrócona tyłem. Bokiem stałam i przecież cały czas mam ją na oku. No nic. To był jej ostatni raz gdziekolwiek bez pasów. Jednak trzeba się trzymać dobrych nawyków, bo nikt nie zna dnia ani godziny, gdy dziecko odkryje coś nowego. A dziwiłam się po co położna tak mnie uczulała, żeby absolutnie nie zostawiać dziecka nawet na ułamek sekundy samego na przewijaku już od pierwszych dni.

A dziś samotny wieczór. Mąż ma wychodne.

3
komentarzy
avatar
Haha,tata miał lepszą zabawę w wannie czy dziecko? ;D
Kaja sprytna-u nas taki zawał był jak sama postanowiła przejść z kanapy na parapet...
Co do decyzji o dziecku to u nas jeszcze jest cyc i tylko tak zaśnie (u taty istna histeria),jeszcze ciężko idzie nam nocnikowanie więc jeszcze czekam
avatar
Haha,tata miał lepszą zabawę w wannie czy dziecko? ;D
Kaja sprytna-u nas taki zawał był jak sama postanowiła przejść z kanapy na parapet...
Co do decyzji o dziecku to u nas jeszcze jest cyc i tylko tak zaśnie (u taty istna histeria),jeszcze ciężko idzie nam nocnikowanie więc jeszcze czekam
avatar
No Maluchy bywają bardzo pomysłowe, dobrze, że nic się nie stało. Może nowe zęby w natarciu? Będzie lepiej, bo nie może być cały czas super, bo byśmy się zanudziły!
Dodaj komentarz

Cuda, cuda, cuda!!!!

Od wczoraj Kaja zajmuje się więcej sobą. wcześniej opuszczała nie maks na kilka minutek, a teraz w swoim pokoju zajmuje się nawet na kilkanaście minut. A co tam robi! Przemeblowania. Przekłada z półki na zabawki do pudełek, wrzuca misie do łóżeczka, przesuwa krzesełko i stolik. Swoją drogą dziś jak odkurzałam to mnie zaskoczyła, bo sama mi odsunęła stolik, żeby pod nim poodkurzać
Szuflady są super. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale dałam jej do pokoju jedną szafeczkę z szufladą. W niej ma schowane takie drobniejsze zabawki. Jednak moje dziecko do szuflady próbuje wcisnąć wszystko. Jakby miała słonia w pokoju, to też pewnie próbowałaby go o tej szuflady wepchnąć.

Wczoraj byliśmy na zakupach. Kaja oczywiście jak dojeżdżaliśmy do sklepu to zasnęła. Niestety przełożona do wózka już nie chciała spać. W ciągu dnia też jadła marnie, za to na kolację zjadła tyle, że my z mężem siedzieliśmy przy stole z opadniętymi szczękami ze zdziwienia.
I tu stał się kolejny cud - przespała caluśką nockę. I ja też!!! Raj!

Poza tym w ostatnich dniach pokochała rodzynki i cały czas ciągnie męża lub mnie do szafki, żeby jej dać. Dostaje w sumie może kilka sztuk, chociaż wczoraj zjadła chyba z 20. Dziś robię jej przerwę, bo już nas krzykami szantażuje.

Ulubione słowo - 'nie', poza nim 'o nie!' strasznie ją bawi. Powtarza po mnie również 'wow wow wow' (łał łał łał) jako uznanie po osiągnięciu czegoś. 'Kap' gdy się coś rozleje/kapnie. Sporo już tego mamy.

A ja wczoraj zastanawiałam się nad wyjazdem do Polski. No i tak chodziłam rozważając wady i zalety. Z głupoty wypaliłam mężowi, że może by poleciał ze mną (wtedy zostają praktycznie same zalety) no i lecimy! Tzn najprawdopodobniej, bo jeszcze nie opłaciłam rezerwacji, a mąż nie gadał z szefem. Ale jak polecimy, to uda się zaliczyć 18-stkę siostrzeńca męża Fajnie byłoby skończyć karmienie do tego czasu, ale nawet się nie łudzę.

4
komentarzy
avatar
Dasz radę kochana zawsze możesz bezalkoholowe piwo wypić
avatar
Wioooosna )) Wspaniała córeczka, niech tak dalej Was zaskakuje. A z szufladą ja jestem na tak! Wit ma swoją półeczkę z ksiażkami i ją uwielbia - przekłada tam książki cały czas (a zwłaszcza jak powinien już iść spać... to wtedy normalnie na gruntowne porządki mu się zbiera
avatar
Gratuluję przespanej nocki Kaji a Wam decyzji o wyjeździe
Ps.moja uwielbia rodzynki i żurawinę
avatar
Gratuluję przespanej nocki Kaji a Wam decyzji o wyjeździe
Ps.moja uwielbia rodzynki i żurawinę
Dodaj komentarz

Nie planowałam tego. Odwlekałam to trochę. Doszłam do wniosku, że jest jeszcze czas. Czekałam na ten odpowiedni moment, bo myślałam, że chwila obecna nim nie jest. Życie jednak często nas zaskakuje i pokazuje swoje scenariusze. Jeszcze mam małe obawy, ale jestem pełna wiary, że wszystko będzie dobrze. Od 4 dni nie karmię! Ostatni raz karmiłam w czwartek (09.06.17)! Tak jakoś samo wyszło. Kaja zaczęła lepiej spać w nocy i nie upominała się o jedzenie, rano jak się budziła, to już ok 7, więc mogłyśmy o tej porze zacząć dzień. Wcześniej jak się budziła (ok 5-6), to dostawała pierś i wracała do spania, a o takiej przyzwoitej porze ja sama już mogę się ogarnąć i zrobić jej jakieś śniadanko Trochę boję się jak to będzie jak obudzi się w nocy, bo do tej pory było tak, że zjadała i wracała do spania... Co będzie to będzie. Jeszcze niejedna ciężka noc przed nami. Jakoś to przetrwamy Myślę, że to dobra zmiana.

Babcia była na weekend, na ten weekend wpadają znajomi. My jedziemy za tydzień. Czyli ani się obejrzymy, a marzec się skończy...

7
komentarzy
avatar
Patrz jak to życie potrafi zaskakiwać Ale jak zaczęłam czytać to aż się wystraszyłam, że coś złego się stało. Dobrze, że wszystko ok )
avatar
Gratuluję i zazdroszczę) teraz to już z gòrki!
avatar
Wow miłe zaskoczenie
avatar
Wow miłe zaskoczenie
avatar
Trzymam kciuki, na pewno jakos to będzie :*
avatar
Trzymam kciuki, na pewno jakos to będzie :*
avatar
Myślałam, że jesteś w ciąży! Oby wszystko poszło po Twojej myśli
Dodaj komentarz

W końcu jakieś dobre wieści po wizycie u położnej. Kaja odbiła się z wagą (nie wiem czy jej się waga popsuła, bo aż mi ciężko w to uwierzyć). Nie mamy dodatkowych wizyt kontrolnych. Następna dopiero za rok

Ogólnie na wizycie trochę ciężko. Jak tylko rozebrałam Kaję do ważenia, to wykrzywiła usta w podkówkę i zaczęła chlipać...aż się popłakała całkowicie... Najgorsze było jednak na końcu - szczepienie. Wtedy Kaja nawet nie chciała już spojrzeć na położną, chociaż ta bardzo starała się ją rozweselić. Nawet puszczała bańki w gabinecie Mała dopiero uspokoiła się gdy wychodziłyśmy.

Na zewnątrz w końcu zaświeciło słońce, ale niestety wieje tak, że głowę urywa...

2
komentarzy
avatar
normalne, dziecko uspokoi sie dopiero jak sie skonczy tortura i niech wszyscy sie schowaja z zabawianiem...ehh skad ja to znam...
avatar
Ojoj ach te szczepienia... co te nasze dzieciaczki muszą sie nacierpieć. Ale chyba najgorsze lrzed nami. Gorzej jest zaszczepić 6latke :/
Dodaj komentarz

Wróciłam. Tygodniowy wyjazd przeciągnął mi się o 1,5 tygodnia
Trochę odpoczęłam. Nie żałuję, że zostałam, pogoda sprzyjała, Kaja miała mnóstwo atrakcji. Piaskownica mogłaby się stać jej drugim domem. Ojjjj, jak tylko będzie trochę cieplej, to na plaży będzie miała rozrywkę

Ja miałam wizję tego pobytu zupełnie inną. Poprzednim razem zaledwie kilka dni bez męża, a myślałam, że oszaleję. Teraz to nawet średnio mi się chciało wracać Mąż za to stwierdził, że na chwilę obecną to nie ma szans, że mnie gdzieś na dłużej puści. I w sumie pomimo tego, że jak dla mnie było dobrze zostać na te kilkanaście dni, to sama też bym się poważnie zastanawiała. Kaja nie chce teraz męża odstąpić na krok. Tylko tata i tata. W nocy się obudziła, więc zabraliśmy ją do nas do łóżka, płacz paniczny, nie chciała się uspokoić i nawet jak ja ją zabrałam, to chciała do męża. W nocy jak się przebudzała, to też tylko tata i się przytulała. Może to ta rozłąka tak na niż wpłynęła, może myśli, że znowu tata gdzieś na dłużej zniknie?

Poza tym katar....zęby... Katar być może przez zęby, nie wiem. Jeden ząbek się przebił w zeszłym tygodniu, kolejne 3 czuć pod palcem. Mimo wszystko dzielnie to znosi, bo normalnie mogłaby urządzić nam piekło z tej okazji.

Piszę jak zwykle na szybko... No ale tych wolnych chwil jest tak niewiele...i w sumie żadna nie jest taka wolna, bo zawsze się coś znajdzie co można by było zrobić w tym czasie...

1
komentarzy
avatar
Ooo to poszalałaś! czasami trzeba odpocząć od siebie nam też tak Lilla się wybudza....masakra. trzeba przetrwać
Dodaj komentarz

Jak już kiedyś pisałam, to takie gorsze chwile stają się przełomowymi momentami w naszym życiu. Niosą za sobą spore zmiany. I tym razem jest tak samo. Zmiany te nie następują od razu. Są odsunięte w czasie.
Bez nacisku żadnej ze stron oboje stwierdziliśmy, że nie czujemy się dobrze w miejscu, w którym mieszkamy. Oczywiście ma ono mnóstwo zalet: piękne otoczenie, świeże powietrze, poczucie stabilności finansowej (co jest chyba najważniejszą kwestią jeżeli chodzi o pobyt tutaj). Ale za Polską przemawia kontakt z ludźmi, miejsca, które znam i w których czuję się bezpiecznie, większa swoboda. Tu pomimo tego ile mieszkam, czuję się wciąż jak obcy. Boję się, że jak tak dalej pójdzie stanę się jakimś pustelnikiem. Oczywiście nie rzucimy wszystkiego i nie wyjedziemy już jutro w Bieszczady, ale może za jakiś czas wrócimy na stare śmieci? Może nasze życie będzie 'lepiej użyte'? Domyślam się też, że teraz pewnie idealizuję nasze życie po powrocie i pewnie też nie raz będę żałować tego, że na powrót się zdecydowaliśmy. Ale teraz trzeba wziąć pod uwagę czego będzie przewaga. Nie mam jakichś wielkich oczekiwań od życia, potrafię żyć skromnie. Chcę tylko normalnej pracy dla siebie i męża. Tak, żebyśmy mogli spędzać więcej czasu razem i więcej czasu poświęcić Kai. Tu nie mam żadnych perspektyw. Nie czuję się pewnie na obecnym poziomie znajomości języka. W Polsce może udałoby się rozkręcić jakiś swój biznes, a może przekwalifikować? A może znaleźć coś w swoim zawodzie? Kto wie. Jedno jest pewne. Mam zdecydowanie więcej opcji na swoją przyszłość.

A może przesadzam?

3
komentarzy
avatar
mam identyczne rozterki..tez sie zastanawiam nad poworotem ale tez sie boje...nie wiem co robic..
avatar
Wydaje mi się że czasem przychodzi taki moment że człowiek dobija do ściany i pomimo tego że jest dobrze trudno sobie wyobrazić że będzie lepiej. To jest chyba wlasnie dobry czas na zmiany. Poza tym w pl będziesz na swoim gruncie, pewniejsza. Sama znajomość języka już wiele ułatwi, ale też obecność bliskich.
avatar
Wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma ale z drugiej strony kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Trzymam kciuki żeby Wam było dobrze niezależnie na co się zdecydujecie
Dodaj komentarz

Już od tygodnia próbuję pozbierać myśli. Z jednej strony chcę się poważniej zastanowić, a z drugiej uciekam od głębszych przemyśleń.
Nie chcę być wyjątkowa. Nie w takich sytuacjach. Nie chcę być rzadkim przypadkiem. Ale widocznie los ma w nosie (tudzież w dupie) co ja sobie chcę. I kolejny raz śmieje mi się prosto w twarz rzucając kolejną kłodę pod nogi. W sumie teraz to już podchodzi pod kopanie leżącego.

W styczniu wylądowałam w szpitalu na czyszczeniu. Na USG w grudniu były dwie fasolki, jednak powtórzone w styczniu nie pokazało nic. No i tyle było naszej radości. Nie poddaliśmy się. Można powiedzieć, że pogodziliśmy się z sytuacją. Mało to się tu człowiek naczyta o podobnych przypadkach? Trzeba walczyć o szczęście. Odczekaliśmy 3 cykle przed kolejną próbą. W zeszły czwartek zrobiłam test i ku mojemu zaskoczeniu pokazały się 2 kreski. Nie, nie skakaliśmy pod sufit ze szczęścia, ale cieszyliśmy się. Nasze szczęście mieszało się z obawą o to co będzie dalej. Czy wszystko będzie w porządku... Jeszcze wieczorem miałam dziwny ból brzucha i problem z chodzeniem. Poczytałam trochę i szukałam pozytywnych wytłumaczeń moich dolegliwości. Ból brzucha się zdarza, a powiększająca się macica może naciskać na wiązadła. W każdym razie bywa i mnóstwo kobiet z identycznymi dolegliwościami donosiło zdrową ciążę. Noc ciężka. Rano stwierdziliśmy z mężem, że nie ma na co czekać i jedziemy do szpitala. W szpitalu oczywiście usłyszeliśmy jedne z najgorszych wiadomości (bo przecież zawsze może być gorzej...). Ciąża pozamaciczna. Znów. Operacja, usunięcie jajowodu. Łzy jak grochy spływały po moich policzkach. Bo jak to? Przecież takie przypadki nie zdarzają się często... A ja już drugi raz przez to przechodzę.
Położyli mnie na oddziale i przyszedł bardzo sympatyczny pan doktor, który powiedział, że beta niska, dlatego zarodek może nie być widoczny. No i tej wersji się trzymałam. Mieliśmy poczekać do soboty i powtórzyć betę. Niestety w piątek rano po jakimś tam zebraniu i omawianiu mojego przypadku (3 lekarzy robiło mi USG) stwierdzili, że ciąża jest na bank pozamaciczna i miałam dwa wyjścia. Pierwsze (rekomendowane przez lekarza): operacja z usunięciem jajowodu. Druga: podanie środków, które miałyby oczyścić z podkreśleniem, że prawdopodobnie i tak operacja będzie konieczna. No i to, że jajowód ma wadliwą budowę i prawdopodobieństwo powtórzenia się ciąży pozamacicznej jest na poziomie 80-90% Dwa miliony emocji nie pomagały w podjęciu decyzji. Jedyna myśl, która w tej chwili krążyła po mojej głowie to to, że mam już dziecko. Dla niej muszę żyć. Gdyby nie to, że poprzednia ciąża pozamaciczna prawie skończyła się dla mnie podróżą na drugi świat, to może bym zaryzykowała, ale w tej sytuacji ciężko było mi podjąć taką decyzję. Wybrałam (a raczej wybraliśmy z mężem, bo przecież to nasza wspólna decyzja) opcję pierwszą. Tym samym skreśliliśmy naszą szansę na kolejne dziecko naturalnie poczęte...

9
komentarzy
avatar
nie wiem co napisać przytulam mocno...
avatar
Przytulam Cię bardzo, bardzo mocno. ;(((
avatar
masz za soba 2 ciaze pozamaciczne??!!!! bardzo mocno cie przytulam, pouklada sie jeszcze!!
avatar
Zabko aż mnie ciarki przeszły bardzo bardzo mi przykro kochana <3 trzymajcie się dzielnie! Wspieram myślami i tule.
avatar
Zabko aż mnie ciarki przeszły bardzo bardzo mi przykro kochana <3 trzymajcie się dzielnie! Wspieram myślami i tule.
avatar
Okropnie ciężka decyzja strasznie mi przykro....trzymaj się dzielnie!:* masz dla kogo żyć.
avatar
Żabko brak mi słów tulę Cię bardzo mocno!
Jesteście najlepszymi rodzicami dla Kai i to jest Wasz cud, którym musicie się zająć. Trzymaj się!!! :*
avatar
Mocno przytulam. Wierzę, że wszystko się ułoży
avatar
Współczuję kochana....trzymaj się i tak jak piszesz-masz dla kogo życ. Powiem Ci tak,może to jie zabrzmi jakoś super wybitnie pocieszająco. Mnie jakoś łatwiej przyszło pogodzić sie ze stratą kiedy wirm że są moje sreduszka. Czekają na mnie,cieszą się ba mój widok. Wiem że Twojs obecna sytyacja nie jest najlepsza ale mamy nasze upragnuone fasolki kyóre roznoszą nasze domy. Domyślam się że kolejny maluch będzie planowany z pomocą lekarzy sle kochana dobrze że moźesz i masz szansę na bycie znowu mamą wiem że się pozbierasz bo twarda z ciebie babka. Ja w ciebie wierzę!
Dodaj komentarz

Trzymamy się!! Dziękuję za słowa wsparcia

A tak z pozytywnych tematów to przebiła się ostatnia (lewa górna) czwórka. A gdzie tam do końca?!

Poza tym czy ktoś wie co to jest: 'ti ti tilo'?

Chyba w co drugim poście mogłabym napisać, że podnoszę szczękę z podłogi widząc osiągnięcia swojego dziecka. No i tu się pochwalę. Dziś pozbierała swoje klocki do wiaderka i odłożyła całość na swoje miejsce na półce. A wieczorem też lekkiego szoku doznałam, bo kładąc ją spać mówiłam, że muszę iść się wykąpać i przyjęła to na klatę Bez najmniejszego piśnięcia przytuliła misia i poszła spać. W sumie była zmęczona, ale ja przy jej zmęczeniu to częściej nastawiam się na awanturę i problemy z zaśnięciem, a tu takie pozytywne zaskoczenie.

Na placach zabaw szaleje. Zjeżdżalnia to jej ulubiona atrakcja. Im dłuższa tym lepsza. Sąsiedzi mają taką malutką, to jak z niej zjeżdża i wyląduje już na tyłku to widać, że się denerwuje, że to już
Jutro przyjeżdża jej trampolina, więc będzie miała rozrywkę na zewnątrz

Ogólnie ostatnio wspominaliśmy z mężem jak mały (miał wtedy coś ponad rok) bratanek męża płakał w samochodzie i mąż coś tam do niego mówił i próbował uspokoić, a szwagier powiedział, żeby do niego nie mówił, bo i tak nie rozumie. Moim zdaniem to nasze dzieci rozumieją więcej niż nam się wydaje. Np jak byłam w szpitalu, to mówiłam Kai, że trzeba obciąć paznokcie (tak o sobie mówiłam, żeby pogadać). No i na drugi dzień jak mąż przyjechał, to mi opowiadał, że Kaja jak leżała na przewijaku, to sama sięgnęła do koszyczka z różnymi jej przyborami, wyciągnęła obcinacz i dała mu. Mało tego! Jak ja jej obcinam paznokcie, to muszę zagadywać, zabawiać itp, a wtedy to dała mu spokojnie obciąć. Takich podobnych sytuacji jest mnóstwo.

Jeszcze miałam tyle do napisania, ale oczywiście pamięć mam dobrą, ale krótką...

2
komentarzy
avatar
tez mi sie wydaje, ze dzieci rozumieja wiecej niz nam sie wydaje, bo nie mowia...
avatar
One rozumieją wszystko. Trzeba mówić do dzieci! U nas było "pu" i zastanawiałam się co to aż pokazałam Małemu jego zdjęcie z balonem a on krzyknął "pu!" I tak się dowiedziałam
Dodaj komentarz

ti ti tilo to królik
A jeszcze miałam pisać, że potrafi nucić. Tzn jedną szwedzką piosenkę i 'aaaaaa kotki dwa' (aaaaa toti ta). Kotki dwa śpiewa sama sobie jak idzie spać
Do tego ubieranie się - bluzki i buty. Buty zakłada i zdejmuje nieskończoną ilość razy. Bluzki zakłada przez głowę, a jak są na zamek, to zakłada rękawy (tyłem do przodu )

Ogródek mamy na spółkę z sąsiadami. Synek sąsiadów jest o 3 miesiące starszy od Kai. Jego rodzice ustawili już w ogródku piaskownicę i małą zjeżdżalnię. Trochę się główkowaliśmy co kupić, żeby nie dublować zabawek. Padło na trampolinę. W sumie fajnie się Kaja bawiła na trampolinie u mojego brata. A tak pomyśleliśmy, że jak np będziemy robić grilla, to trampolina może posłużyć jako duży kojec.
Wczoraj tata ją poskładał i Kaja zdążyła tylko na chwilę przetestować. Dziś jak ją zabrałam, to miałam możliwość przeczytać ostrzeżenia. Nie wiem czy już ją składać.... Połamanie nóg, skęcenie karku itp. nie brzmi to zachęcająco.... Chociaż z drugiej strony na płytkach też nie jest zbyt bezpiecznie. W domu, na ulicy. Wypadałoby się zamknąć w pomieszczeniu obitym gąbką. Chociaż pewnie i tam można skręcić kark.

3
komentarzy
avatar
Mądra Kaja super że macie takiego sąsiada, Kaja ma się z kim bawić co do trampoliny, ja to bym się bała z tym moim małym szogunem
avatar
My mamy zjeżdżalnię i odkąd nauczył się sam na nią wchodzić, dziecka nie ma. Zabawi ogrodowe są super.
avatar
A daj spokój. Szkoda że nie ma ostrzeżeń co do codzinnosći tez jesr niebezpiecznie a tak na serio to wssystko użyte w rozwadze n8e jest groźne a dzieciaki majà taką feajde że aż serce rośnie
Dodaj komentarz
avatar
{text}