avatar

tytuł: Kociątko kici kici ;)

autor: Zelma

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

W telegraficznym skrócie

* wczoraj - pierwsze nasze wyjście bez Witka. Pucek został z moim bratem i przyszłą bratową. Początkowo opór, protest i trochę histerii... ale opanowali, a jak opanowali było podobno spoko (zjadł, wykąpał się, pobawił się i usnał bez problemów). Ja mieszane uczucia - bo... niby fajnie taki wieczór z mężem... ale... jak pomyślę, że Witkowi smutno było jak nas nie było... to też mi smutno (tak, tak, wiem... mamoza tylko z drugiej strony). Bałam się, że dziś Witek też będzie mamozę czynił, mojej nogawki się chwytał i z oczu mnie nie spuszczał... ale nie. Noc przespał, obudził się zadowolony, ale nie widać żeby mnie jakoś bardziej niż zwykle pilnował. Jakby nigdy nic. To chyba dobrze...

* MMR... odwlekam temat... jakieś ziarno obaw mi się zasiało... nie wiem dlaczego.

* masło -> hit ostatnich dni, najchętniej by Pucek WSZYSTKO jadł z masłem. No chyba, że coś słodkiego skołuje. Natomiast jeśli chodzi o owoce to aktualnie winogrona wyprzedziły jabłka. Z miseczki z owocowym miksem najpierw wybiera winogrona

Oho... i tyle bo właśnie koniec drzemki.

0
Dodaj komentarz

W telegraficznym skrócie

* wczoraj - pierwsze nasze wyjście bez Witka. Pucek został z moim bratem i przyszłą bratową. Początkowo opór, protest i trochę histerii... ale opanowali, a jak opanowali było podobno spoko (zjadł, wykąpał się, pobawił się i usnał bez problemów). Ja mieszane uczucia - bo... niby fajnie taki wieczór z mężem... ale... jak pomyślę, że Witkowi smutno było jak nas nie było... to też mi smutno (tak, tak, wiem... mamoza tylko z drugiej strony). Bałam się, że dziś Witek też będzie mamozę czynił, mojej nogawki się chwytał i z oczu mnie nie spuszczał... ale nie. Noc przespał, obudził się zadowolony, ale nie widać żeby mnie jakoś bardziej niż zwykle pilnował. Jakby nigdy nic. To chyba dobrze...

* MMR... odwlekam temat... jakieś ziarno obaw mi się zasiało... nie wiem dlaczego.

* masło -> hit ostatnich dni, najchętniej by Pucek WSZYSTKO jadł z masłem. No chyba, że coś słodkiego skołuje. Natomiast jeśli chodzi o owoce to aktualnie winogrona wyprzedziły jabłka. Z miseczki z owocowym miksem najpierw wybiera winogrona

Oho... i tyle bo właśnie koniec drzemki.

0
Dodaj komentarz

W telegraficznym skrócie

* wczoraj - pierwsze nasze wyjście bez Witka. Pucek został z moim bratem i przyszłą bratową. Początkowo opór, protest i trochę histerii... ale opanowali, a jak opanowali było podobno spoko (zjadł, wykąpał się, pobawił się i usnał bez problemów). Ja mieszane uczucia - bo... niby fajnie taki wieczór z mężem... ale... jak pomyślę, że Witkowi smutno było jak nas nie było... to też mi smutno (tak, tak, wiem... mamoza tylko z drugiej strony). Bałam się, że dziś Witek też będzie mamozę czynił, mojej nogawki się chwytał i z oczu mnie nie spuszczał... ale nie. Noc przespał, obudził się zadowolony, ale nie widać żeby mnie jakoś bardziej niż zwykle pilnował. Jakby nigdy nic. To chyba dobrze...

* MMR... odwlekam temat... jakieś ziarno obaw mi się zasiało... nie wiem dlaczego.

* masło -> hit ostatnich dni, najchętniej by Pucek WSZYSTKO jadł z masłem. No chyba, że coś słodkiego skołuje. Natomiast jeśli chodzi o owoce to aktualnie winogrona wyprzedziły jabłka. Z miseczki z owocowym miksem najpierw wybiera winogrona

Oho... i tyle bo właśnie koniec drzemki.

6
komentarzy
avatar
Z MMR mam to samo, jakoś podświadomie czuję lęk i też nadal nie zaszczepiliśmy...
avatar
Z MMR mam to samo, jakoś podświadomie czuję lęk i też nadal nie zaszczepiliśmy...
avatar
Moj tez kocha winogrona
avatar
Moj tez kocha winogrona
avatar
brrr... skąd ja to znam
dziś pierwsyz raz zostałam sama w domku !!!!! łaaaał.... mam pełną listę zajęć a jednak myślami wciążjestem z nimi :/
avatar
u nas takie chwilowe rozstanie mamy juz dawno za sobą i teraz choć ciężko to już nie aż tak jak na początku. A z czasem bedzie lepiej :-)
Dodaj komentarz

* Druga czwórka na pokładzie! Lewy dół czyli wyszły po ukosie.

* Sanki odczarowane! Byliśmy dziś w Anulinie, szaleliśmy na śniegu jak dzieci. Tzn. my z mężem jak dzieci bo Pucek to... jak Pucek Ale kiedy usiadłam na sankach, Pucek przede mną, a tata ruszył galopkiem... słychać było głośny śmiech radości. Sanki odczarowane

* Dziś rano przy śniadaniu.
Pucek (siedzący w krzesełku do karmienia): Yłmmuyee
Ja: Witku, nie wiem co byś chciał... Pokaż palcem co chcesz
Pucek: T[y/o] (mówi i wskazuje palcem kubek; dzwięk takie T połączone z cichutkim czymś pomiędzy y i o)
Ja: To? (pokazuję palcem, żeby się upewnić)
Pucek: Ta! (potwierdza)

Mąż, zbierając szczękę z podłogi: O skuuubany, o skuuuurkowany.... Powiedział i potwierdził!
Potem jeszcze usiadł tacie na kolanach, 'poprosił' najpierw o masło, a potem o nóż.

2
komentarzy
avatar
Brawo Pucek!
avatar
No się tacie nie dziwię skoro Pucek pędzi jak szalony w nowościach :-)
Dodaj komentarz

Od rana wziął się do pracy - opróżniamy zmywarkę. Jak zwykle podaje mu kubki i talerze. Aż tu trafia na plastykowy kubek po jogurcie. Wyciąga, ale nie podaje mi go... Otwiera szufladę na 'segregowane suche' i tam wrzuca kubeczek. Moja szczena opada do podłogi... a Pucek za chwilę powtarza manewr z drugim kubeczkiem.

- Skąd on wiedział? Przecież zwykle nie wstawiamy tych kubków do zmywarki... - pytam męża.
- On po prostu BARDZO dużo rozumie. Teraz to już w ogóle będzie trzeba się BARDZO porządnie zachowywać...

2
komentarzy
avatar
Bardzo słuszna uwaga. Nigdy nie wiadomo co taki mały "gamoń" przyswoi.
avatar
Hehe, Twój mąż to ma zawsze takie trafne uwagi No cóż Zelmo, jak trzeba się porządnie zachowywać, to trzeba
Dodaj komentarz

Na pokładzie robi się tłoczno - dziś dołączyła dolna prawa dwójka. Czyli idą na raz - dwie czwórki i dwie dwójki... a kolejne się czają. Znosi to bardzo dzielnie Pucułek... noce przesypia.

A w dzień odkrywa... I ja też odkrywam. Dziś na przykład pastę do butów i dowód rejestracyjny od auta w koszu na śmieci. Jeszcze kilka miesięcy temu bardzo mnie bawiły historie znajomych jak to ich dzieci utopiły to czy tamto w kiblu. Hmm... (jeszcze?) nie doświadczyłam, ale jakoś tak mniej mnie te historie bawią. Wręcz nie bawią mnie wcale aktualnie.

Poza tym... kolejne podejście do ogracenia mieszkania. No cóż, staram się. Coś tam udaje mi się wyrzucać nawet.

Poza tym... dojrzewam do zakończenia karmienia. Dziś nawet rano miałam taką myśl - że może to dziś, może już nie karmić dziś. Myślę, że to kwestia dni. Może jutro, może pojutrze. Napiszę szczerze - nie miałam problemów z kp. Ale też nie widzę w tym tej 'wielkiej magii'. Wystarczy już (prawie).

2
komentarzy
avatar
Mnie kp już nawet wkurza, ale Bartek to taki cycoch, że sobie z nim poradzić nie mogę!
avatar
Ja się cieszę, że karmiłam rok, ale też sporo problemów było za nami, noce nieprzespane... i Oliwka zaczęła odstawiać się sama, więc już jej nie wmuszałam cyca cieszę się, że nie karmię, choć właściwie teraz jak chodzi do żłobka to może nie chorowałaby aż tak... ale chyba taki "urok" żłobków...
Dodaj komentarz

Kierda się po Tobie i dlatego kierda się po mnie. Wbrew pozorom, poranna obserwacja męża ma sens. Wierci się i nie uleży - to odziedziczył po mnie. I dlatego właśnie wierci się i kręci i Tacie spokojnie poleżeć nie da.

A dziś w ramach spaceru sprzątanie balkonu. I tak go to zmęczyło... że drzemka 3h trwała

0
Dodaj komentarz

Skok?

Przestałam zwracać uwagę na skoki dobrych kilka miesięcy temu. I przestałam je zauważać. Owszem, mał Pucek lepsze i gorsze dni, ale starałam się to przyjmować takim jak było, dawać Puckowi prawo do gorszego nastroju, marudniejszego dnia itp.

Nie wiem czy była to dobra strategia czy zła. Z jednej strony... nie skupiałam się na tym, nie wyczekiwałam, nie prowokowałam jak samospełniającą się przepowiednię. Z drugiej strony, ja też tylko człowiek - może byłabym wtedy i owedy cierpliwsza? Milsza?

Ale też... Pucek jakoś tak łagodnie wszystko przechodzi. Przesypia.

Niemniej, coś chyba na rzeczy z tym skokiem w ostatnich tygodniach... bo skok się chyba skończył i odmieniło mi się dziecko. Ostatnie 2-3 tygodnie to nawrót mamozy. Dramat gdy mama znika (moment znikania), do zasypiania - mama. Nawet w niektóre dni kąpiel bez mamy w pobliżu była problematyczna.

I nagle... minęło. Noce przespane (do 6, 6:15). I... wiara w to, że mama wychodzi i wraca. W środę, gdy wychodziłam nie był wesoły, ale nie było plakania, dramatu. Cisza, leciutki smuteczek. Pomogło na pewno też to, że zanim wyszłam mąż kilka razy mówił Witkowi co się za moment zdarzy czyli, że ja wyjdę, że zostaną we dwóch, że wrócę. Rano - tacie zaczął machać ręką 'papa' przy wychodzeniu (z własnej inicjatywy i świadomie - dotychczas tego nie robił wcale). I dziś, gdy na moment musiałam wyjść... patrzył jak się ubieram... i... zaczął mi machać ręką!!! Bez smutnej minki. Jakie to wspaniałe uczucie jest!!!!!

Zapamiętać -> mówić, mówić, mówić - co się dzieje, co się będzie działo. Im mniej jest Pucek zaskakiwany, im bardziej rozumie co się będzie działo - tym lepiej na to reaguje.

Z innych inszości. Masło nadal jest na topie. Absolutnym... je jak serek. Masło mu wchodzi... jak masło. Je łyżeczką, je palcami. Jak się skończy to domaga się więcej. Jakbym mu postawiła całą kostkę na talerzu - to całą by zjadł. Drugi hit - winogrona. Dziś jak je zobaczył na kuchennym blacie... to wziął mnie, siedzącą w pokoju, za rękę, zaprowadził do kuchni i pokazał, że winogrona bardzo, bardzo chce

Czwórki nadal w natarciu - jedna już niemal w całości, druga jednym rogiem... i kolejna czai się w dziąśle. Czasem coś go urazi przy jedzeniu, czasem zapłacze przez sen, ale ogólnie bardzo spokojnie.

2
komentarzy
avatar
Ja też się specjalnie nie zastanawiałam nad tymi skokami. Orientacyjnie - co kiedy, ale jakoś Kaja to przechodziła w miarę łagodnie. Ale teraz co się dzieje, to nie wiem. Mam tylko nadzieję, że szybko minie. A co do tego mówienia, to też u nas zauważyłam. Tylko często robię coś, co jest dla mnie normalne odruchowo i zapominam o tłumaczeniu...
avatar
A i dobra to rada... mówić... mówić... My chyba za mało mówimy bo in ciągle taki zdziwiony a czynności co dzień takie same... JA specjalnie skoków już teraz tez nie obserwuję, ale jak coś M. niespokojny to zaraz internet i olśnienie - no tak, spokojnie matka, niedługo minie i cierpliwość dzięki temu większa i mniej niepokoju.
Dodaj komentarz

Jedno zdanie, 3 czy 4 słowa... i jak obuchem w łeb.
Coś w tym jest, że najbardziej ranią nas najbliższe osoby. Działające w dobrej wierze zresztą...

2
komentarzy
avatar
Chyba coś jest w tym, że od miłości do nienawiści cienka linia. Może wyolbrzymione, ale osoby na którym nam najbardziej zależy właśnie potrafią najbardziej zranić...nawet jak chcą dobrze.
avatar
Ech... No i miłość ma czasem swoje minusy. Myślę, że zna to każdy z nas kto kocha, bo nie zawsze jest różowo. Powodzenia Zelmo! Oby jak najszybciej zaświeciło słońce.
Dodaj komentarz

We wtorek czyli wczoraj skończył Pucuł 15 miesięcy. Czyli rok i trzy.
Z tej okazji dokonałam pomiarów - równe 10kg oraz 79cm. Czyli wyciągnął się chłopak w górę - od 1 stycznia 2cm (!!!)

Zęby nadal w natarciu, ale bez większych problemów. Czasem coś zaboli przy jedzeniu, czasem piśnie przez sen, ale bez dramatów. Stan posiadania przedstawia się zatem tak:
- w pełni obecne: górne i dolne jedynki oraz górne dwójki
- w trakcie, ale już dobrze widoczne: dolne dwójki oraz dolna lewa czwórka
- w trakcie, widoczne, ale słabiej górna prawa czwórka
- za moment przebije się - dolna prawa czwórka
Czyli 10 zębów na powierzchni...czyli jesteśmy na zębowym półmetku.

Z innych inszości...
- Pucio i duże kwadratowe z obrazkami są na topie. Po milion razy oglądamy Pucek traktuje mnie trochę jak zabawkę dźwiękową - jak pokaże obrazek, to pojawia się mamo-dźwięk. Wśród ulubionych - świnka morska, paaa-puuu-gaaa, kogut-kukuryku, kura-koookoooko ko, staż pożarna i-ooo-ijjjooo ijjoo oraz tramwaj i pociąg dzyń dzyń / szu szu szu / ciuch ciuch ciuch.
- Pranie - w ramach upgradu - wykłada rzeczy z pralki do miski, a następnie pcha miskę po podłodze do pokoju z suszarką
- zamek błyskawiczny od bluzy - jak zapnę suwak to zapina resztę zamka ( i podoba się mu to, a jakże)
- od dawna otwiera sam lodówkę... ale dziś jak położyłam torbę z zakupami na podłodze... to zaczął z niej wyjmować rzeczy i wkładać do lodówki (a ja się prawie popłakałam ze wzruszenia - żeby taki pędrak co to nawet 1,5 roku nie ma tak chciał pomagać...
- aaa.. no i jest szał na buty - mamy i taty buty ma się rozumieć
- aaa - no i odkrył kocyk, że jednak miło przykryć się kocykiem. Zwykle jak go kładłam spać to siadłam obok na kanapie i przykrywałam się kocem [tak, tak... pod kocem nie widać jak zerkam w telefon czekając aż Pucek sobie zaśnie]. Wczoraj Pucek spojrzał na mnie i wystawił rękę zakończoną palcem wskazującym. Podążenie za kierunkiem wskazanym przez palcec wskazało na koc. Podałam Puckowi kawałek... a ten sobie wciągnął cały wielki koc do łóżeczka. Wtulił się weń i zasnął z miną iście szatańsko-chytrą. Zabrał koc i matki zerkanie w telefon (dosłownie) obnażył.

A ze spraw niepuckowych.

* Ciemne chmury z 21.01 na szczęście przelotne. Tym razem nie chodziło o mężowatego. Ale grunt, że szybko się chmury rozwiały. Poranek jest jednak mądrzejrzy od wieczoru.

* Mieszkanie/inwestycja, którą mieliśmy na oku się posypała dokumentnie więc przystąpiliśmy do poszukiwań w okolicy. Jest ciężko. W poniedziałek oglądaliśmy dom. Dom - naprawdę nam się podobał. Ale lokalizacja trochę mniej. Ale myślimy, myślimy. W pierwszej chwili opanował mnie blady strach... gdzie nam będzie lepiej niż teraz (w sensie lokalizacji). Ale cóż, chcemy więcej przestrzeni. Czas na coś nowego. A z drugiej strony - nie rzucam się w to nowe z entuzjazmem i energią. Bardziej z pewną rezerwą. I nie wiem czy to kwestia starzenia się czy też jeszcze nie trafiliśmy na to, co mnie porwie. Obstawiam... to drugie )

2
komentarzy
avatar
O rety! Jakiego masz super pomocnika!! Kaja pomaga pakować do pralki i wyciągać z niej No i ściąga z suszarki. To nic, że ledwo powieszone A co do mieszkania/domu, to faktycznie chyba warto poczekać trochę dłużej, żeby nie żałować. W sumie to nie jest kwestia kilkunastu czy nawet kilkuset złotych.
avatar
Super mieć takiego pomocnika! Oby wszystkie plany wam się ułożyły!
Dodaj komentarz
avatar
{text}