W telegraficznym skrócie
* wczoraj - pierwsze nasze wyjście bez Witka. Pucek został z moim bratem i przyszłą bratową. Początkowo opór, protest i trochę histerii... ale opanowali, a jak opanowali było podobno spoko (zjadł, wykąpał się, pobawił się i usnał bez problemów). Ja mieszane uczucia - bo... niby fajnie taki wieczór z mężem... ale... jak pomyślę, że Witkowi smutno było jak nas nie było... to też mi smutno (tak, tak, wiem... mamoza tylko z drugiej strony). Bałam się, że dziś Witek też będzie mamozę czynił, mojej nogawki się chwytał i z oczu mnie nie spuszczał... ale nie. Noc przespał, obudził się zadowolony, ale nie widać żeby mnie jakoś bardziej niż zwykle pilnował. Jakby nigdy nic. To chyba dobrze...
* MMR... odwlekam temat... jakieś ziarno obaw mi się zasiało... nie wiem dlaczego.
* masło -> hit ostatnich dni, najchętniej by Pucek WSZYSTKO jadł z masłem. No chyba, że coś słodkiego skołuje. Natomiast jeśli chodzi o owoce to aktualnie winogrona wyprzedziły jabłka. Z miseczki z owocowym miksem najpierw wybiera winogrona
Oho... i tyle bo właśnie koniec drzemki.
tytuł: Kociątko kici kici ;)
autor: Zelma