O matko i córko, ale się działo przez ostatnie dni, no nie miałam kiedy napisać, ale po kolei!
długi weekend
Mamy za sobą wiele pierwszych razów. Nie tylko dla Bartusia, ale i dla nas. Pierwszy kemping!
Czy tylko czy aż nad Zegrzem, ale noce cudowne tylko dwa razy cycek na śpiocha. Zero marudzenia! Bartuś łowił z tatą ryby, raczej kibicował. Pływał z mamą w Zegrzu- też kibicował. I byliśmy na żaglówce. To pierwszy raz dla mnie i dla niego. Pływałam łódkami, ale nie taką żaglówką. Bartuś zasnął pod pokładem! W miejscu gdzie byliśmy jest szkółka dla dzieci nauka pływania pontonami. Co te dzieci wyrabiały to aż jestem pod wrażeniem. Myślimy z tatuśkiem o kupnie takiego pontonu, może i Bartuś będzie za parę lat do takiej szkółki należał. Ja kocham pływać, tatusiek uwielbia pływać, ale z gruntem pod nogami. Chcemy zaszczepić w nim pasję do wody, ale nic na siłę w taki zdrowy sposób! Ja byłam zachwycona, bo właściciel łódki pozwolił mi kierować i całkiem nieźle mi szło. Od jakiegoś czasu tatusiek namawia mnie na kupno pontonu czy łódki, choć biorąc pod uwagę, że dorobiliśmy się kempingu będzie to ponton. No i namówiona przez Niego na przejażdżkę i jeszcze zatrudniona jako sternik chyba się zakochałam. Nie mogę jednak powiedzieć tego głośno
No a po długim weekendzie wizyta u dziadków (moich rodziców ), którzy mają urlop i się stęsknili! Cały dzień zabaw, chodzenia, noszenia na rękach. Umówiliśmy się do zoo. No i pojawiła się nawet gafa babci. Kupiła wnuczkowi dresik, jak się okazało to kilka tygodni wcześniej dostał od babci taką samą bluzę! W tym samym rozmiarze, będzie miał dwie! Jak zwykle wyjeżdżamy z całą torbą różności! Zawsze jest tak, że mówię, że coś muszę kupić a moja mama mówi: mam, to Ci dam! I tak w kółko a potem wracam jak wielbłąd. No, ale co tu dużo mówić 'cudownych rodziców mam'. I jakby wrażeń było mało to do dziadków dziś przyjechała z moją bratową druga wnuczka, siostra Bartka, ma 7 lat, ale cudownie się bawili.
No i jeśli chodzi o noce! Nad Zegrzem były cudowne w domu wczorajsza była gorsza, ale może Bartuś przeżywał cały wyjazd.
Mimo zmęczenia, bo niby człowiek jedzie odpocząć a wraca bardziej zmęczony to fajnie było i my razem. Fajnie, fajnie, fajnie.
I mój Mały Podróżnik!