Mam wrażenie, że wieki nie pisałam, choc minęły zaledwie lub aż 2 miesiące. Czas leci tak , że sie gubie w dniach i tygodniach.
Igulcia to mój aniołek, a Jasiek to mój diabełek... mówi sie ze małe dziecko mały problem, duze dziecko duzy problem. Moj diabelek ma 3,5 roku a ja mam wrażenie ze moje starnia w wychowaniu go idą w nicość.... no szatan nie kogut. okiełznać go to nie lada wyzwanie... Za to Iśka moja to sama słodycz. choć ostatnio chora bardzo.... ale jesli choroby to u nas w tym roku masakra na całego. Chorujemy od jesieni w tym np jasiek od połowy grudnia do teraz.... mam za soba przeziebienie , w nowy rok zapalenie płuc a na koniec stycznia kolejna chorobe... do tego ja juz 2 razy w ta zime po 2 tygodnie choroby.... maz tak samo - kilka dni temu skonczył antybiotyk. no i Iga własnie przechodzi zapalenie oskrzeli, jednym słowem armagedon
oprócz wszelkich chorób - w związku z tym nie przespanych nocy, kupe wydanej kasy w aptece to u nas rewelacja.
Igunia jest cudowna i daje nam mnóstwo radości. Niestety czesto połączenie Iguni i Jasia daje dużo stresu i niezadowolenia. Niestety Mały jest na tyle nie rozumny, że poproszony o wyciszenie, bo Iga usypia nie daje rezultatu. broi i krzyczy nie pozwalając Idze zasnąć lub przeszkadza w spokojnym śnie. Gdy Iśka była malutka nie przeszkadzało jej to ani trochę, Jasiek mógł krzyczeć do woli a ona spała bedąc w tym samym pokoju co on. Teraz już ma prawie pół roku i ten sen nie jest już tak głęboki jak kiedyś. Wybudza się gdy ten biega, tupie i krzyczy ( a krzyczy i tupie wiele... oj wiele) . Zaczeliśmy wiec wynosić małą do sypialni na piętro, a jasiek przestał nosić twarde kapcie, trochę to pomogło ale niestety konstrukcja domu jest taka , że głos się u nas do góry niesie jak cholera... wiec i tak musze Jaśka wiecznie uciszać i mam już powoli tego dość. Mała śpi 2 razy dziennie, pierwsza drzemka około 12 na 2 godziny druga drzemka na godzinę lub półtorej około 18:00. Czasem wszstko się miesza i pierwsza drzemka przez Jaska, bo Igę obudzi trwa 30 minut, a druga 3 godzin lub też tylko 30 minut, wtedy cały dzień jest do dupy. Mała nerwowa bo nie wyspana., ja wkurwiona bo ... to chyba oczywiste. ech... taka "sielanka"
Ojoj własnie sobie uświadomiłam że tylko narzekam.
w sumie takie to moje życie ostatnio, że ciągle tylko uciszam i narzekam.
Już nawet moi rodzice zaczeli brać Jaśka do siebie na parę godzin dziennie, bo on ciągle chory, do przedszkola nie chodzi a atmosfere podgrzewa tak że domownikom głowa puchnie - dzięki im za to, bo już nie raz mówiłam, że jeszcze chwila i mnie w kaftanie do szpitala z miękkimi ścianami wywiozą...
No i moich wywodów koniec. Igulec zasnąć nie może... przez chorobą się "popsuła" i już sama w łózeczku nie usypia tylko trzeba ją lulać. Ide lulać. Może jutro bede miała czas coś skrobnąć wtedy bedzie bardziej optymistycznie obiecuje!