Iga kilka dni temu skończyła 14 miesięcy.
Ataki złości jakby mniejsze.
Nocne budzenie i lęki różnie. Są noce , że przesypia je całe, w swoim łózeczku z kilkoma wybudzeniami ale podaje smoczek i śpi dalej, a są noce , np. dziś że jest nagły , ostry płacz i nic innego jak mocne przytulenie i położenie jej sobie na piersi nie pomaga. Po takim przytuleniu i wtuleniu we mnie po jakimś czasie usypia leżąc mi na piersi. Po jakimś czasie i po kilku próbach przekładam ją obok i tak śpimy. Czasem znów płacze i cykl się powtarza a czasem śpi już do rana.
Miałam taki etap w ciągu tych dwóch miesięcy, że na poważnie myślałam o zauroczeniu - z resztą nie jedna osoba mi to mówiła. Mamy za płotem sąsiadkę z którą 30 lat żyliśmy w zgodzie, a 2 lata temu prowadziła się do niej konkubina syna i zaczęła się panoszyć, a to przeszkadzał jej nasz York, bo szczekał wieczorem wypuszczony na siusiu , a to inne pierdoły.... W dzień roczku Igusi zadzwoniła na policję , że niby za głośno jesteśmy. Urodzinki były wyprawiane w ogrodzie. Policja nawet do nas nie weszła , tylko postali posłuchali co się dzieje i odjechali. Za jakiś czas zadzwoniła ponownie. Policja znów podjechała tym razem poszliśmy do nich z męzem. Pogadaliśmy z nimi, Powiedzieli że powodów do interwencji nie widzą. Zwykłe spotkanie w ogrodzie z ogniskiem... odjechali. Ale się musiało w sąsiadce gotować wiec wyskoczyła na balkon i na nas że tacy że owacy , że pijaki.... Od tamtej pory dzieciak mi po nocach wyje ... sąsiadka się nie odzywa, innych sąsiadów przeciwko nam nastawia. Na mnie ostatnio nawrzeszczała, że źle się prowadzę... !!! no skandal. Sama jest 60letnią panną urodziła dwóch bękartów , każde dziecko z innym. Teraz mieszka z jeszcze innym facetem . trzyma pod dachem konkubinę syna , która urodziła bękarta i do tego znów jest w ciązy. I ona ma czelność mówić mi, że się źle prowadzę i sugerowała na całe gardło, że moje dzieci nie są mojego męża. Cytuję "ja ci pod materacem się siedziałam ale któż to wie..." W życiu bym nie przypuszczała że ta stara bezzębna babcia, która zawsze pierwsza dzień dobry mówiła, zawsze o wszytko wypytała ( raczej z życzliwością i prostotą - bo jest to kobieta bez wykształcenia ale podstawówkę chyba ma) zmieni się tak pod wpływem konkubiny syna.... No i teraz podejrzewam ją, tą starą klępę, że mi urok na dzieciaka rzuciła.... Ogólnie chyba nam źle życzy, bo ostatnio wszytko znam się psuje. W samochodzie padła pompa paliwa, pralka całkiem siadła i trzeba było kupić nową, dzień poźniej padła zmywarka, mąż ją reaktywował ale pochodziła 2 tygodnie i znów padła. wczoraj wezwaliśmy mechanika - skasował 70zł napocił się przy niej prawie 2 godziny i powiedział , że zepsuł się moduł. cena nowego 800zł. Jeszcze tego samego dnia jechaliśmy do sklepu po nową zmywarkę. Całe szczęście mieliśmy jakieś oszczenosci , bo z jednej wypłaty kupić pralkę i zmywarkę to tak nie chop siup , bo przecież ja już dochodu nie mam , bo jestem na bezpłatnym wychowawczym. W lodówce całe szczescie padła tylko żarówka, a zacinający się pilot od telewizji został wymieniony na nowy w punkcie serwisowym. Ciekawe co jeszcze padnie.... a mąż zalał laptopa ale całe szczęscie po wyschnięciu działa.
Dni mijają jak szalone.
mam wrażenie, że życie mi ucieka.
tylko dom i dzieci
żadnych wyjść do znajomych, żadnego życia towarzyskiego.
raz czasem 2 razy w tygodniu jestem u jakiejś koleżanki na kawce. oczywiscie co najmniej z jednym dzieckiem.
Ostatni raz gdzieś bez dzieci byliśmy na weselu szwagierki ponad rok temu, tyle , że ja wtedy byłam w 9 miesiącu ciązy. od kiedy Iga jest na świecie nie byliśmy nigdzie sami.
Iga jak na 14 miesięczne dziecko mówi mało.
mama
tata
ba (bam)
da (daj)
nie
didi (smoczek)
jaju (jasiu) ale nie zawsze jej wychodzi
baba
be (na coś brudnego)
niam niam
aa - jak robi kupke albo widzi kogos na toalecie
no i jeszcze odgłosy zwierzątek
i to chyba wszytko. po swojemu nawija ciągle.
już nie mogę się doczekać aż zacznie wiecej mówić, bo wtedy bedzie się mniej denerwować. teraz jak coś pokazuje, a ja nie wiem o co jej chodzi to zaraz płacze albo krzyczy.
ogólnie rozumie bardzo dużo. wykonuje polecenie, typu idź zanieś mamie, pokaż jasiowi. daj lali pić. gdzie jest miś,
przynosi pusty kubeczek i mówi niam niam itd.
postanowiłam zacząć nocnikowanie. Poki co nocnik stoi w pokoju, ona się z nim oswaja bez ściągania pampersa. Siada i mówi że robi aaa. czesto jak juz ma narobione kolejny etap przed nami. szkoda że nie jest lato. było by dużo łatwiej. Kupiłam już pieluchomajtki i jak skończę opakowanie zwykłych pampersów zaczynamy naukę.
Ogólnie jest bardzo bystra. naśladuje we wszystkim Jaśka. Wieczne wyrywanie zabawek doprowadza mnie do szału. młody robi jej na przekór , ta się drze w niebogłosy....
własnie skończyłam rozmawiać przez telefon. zadzwoniła moja mam i poinformowała mnie że goście jadą.... ja pierdziele "zwali" mi się na głowę 5 osobowa rodzina. o-O Jezu. a ja nawet chleba na zapas nie mam. wczoraj z mezem stwierdzilismy ze nie jedziemy na żadne zakupy , bo na mieście szał. ludzie przeciez jak jest długi weekend to kociego rozumu dostają i robią zapasy jakby tajfun nadchodził. Wiec my sobie darowaliśmy. W lodówce echo - no moze nie echo ale na pewno nie mam z czego zrobić obiadu czy kolacji na ciepło dla tylu ludzi.
Ide budzić męza (spi po nocce) i zbieramy się na cmentarz. Chcemy tak trafić żeby Igusia zasnęła w wózku i wypadło to na jej drzemkę.