avatar

tytuł: historia jak ich wiele...

autor: efta

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

about me

Moje dzieci:

Jaś ur w lipcu 2014 Iga ur w sierpniu 2017

about me

Moje emocje:

Popsułam sobie kolano. nie wiem o co chodzi ale siadłam z impetem na podkurczoną nogę... chyba naciągnęłam sobie coś w środku. Bolało ... ale pobiegłam wieczorem 5 km ... myślałam , że zejdę...  obawiam się , że kontuzja trochę potrwa... cholera ! 

0
Dodaj komentarz

 zapomniałam wczoraj napisać tygodniowego podsumowania odchudzania. Niestety tak jak podejrzewałam nic nie schudłam, mało tego mam prawie pół kilo wiecej. Ale to też wina cyklu. Dostałam okres z 3 dniowym spoźnieniem - tak jak powiedział mój maż - zajscie w ten sposób w ciąże byłoby za łatwe i za tanie. Dobrze, że nie marnowałam czasu na lekarza i tabletkę dzień Po. A wracając do odchudzania w tym tygodniu mało się ruszałam - ednomondo podsumowuje , że przeszłam/przebiegłam - 27 km. A posumowując cały marzec to mam w nogach 123km  


Byłam z Igą u dermatologa , pozytywne zaskoczenie jeśli chodzi o rejestrację.  wcale nie stałam w kolejce od 7 tylko spoźniona około 8:15 (bo najpierw zawiosłam jaska do przedszkola) poszłam do okienka. Wizyta była na za godzinę. Wróciłam do domu po Igę. Wizyta z pół godzinnym poślizgiem. Niestety trafiłam na przemiłą panią Dr za którą nie przepadam z racji tego, że zamiast na CITO usuwać mojemu męzowi zmianę skórną ze skroni ona ją wymrazała.... a był to Rak skóry (jakby to ująć najłagodniejszy z tych złośliwych ). Igi nie zdiagnozowała konkretnie , przepisała maść mam smarować nie całą zmianę tylko kawałek. za 2 tygodnie kontrola. (maść na spróbowanie za 57zł) . poprosiłam od razu o wymaz po co to testować i szukac na oslep... stwierdziła ze jest to zmiana wirusowa i wymaz nic nie da. 

Wczoraj byłam na spotkaniu organizacyjnym nowego kursu na, który się ostatnio zapisałam. Następne obowiązki....

Wreszcie sprawa wakacji załatwiona. Kurort wybrany, wycieczka wykupiona. Jedziemy sami bez rodziców. 

1
komentarzy
avatar
Hurrrraaaa!
Będą wakacje!
Najgorsze jest to wybieranie hotelu, mi to się wszystko sni po nocach, tak się mecze psychicznie jak poluje na jakieś lasty
Buziaki
Dodaj komentarz

podsumowanie odchudzania.
w tym tygodniu ładnie spadło. zapewne odpuchłam po okresie. Na wadze 71 kg czyli zgubiłam nadwyżkę z tamtego tygodnia oraz zakładany kilogram.  łącznie spadło 5kg. 
Endomondo pokazało że przeszłam/przebiegłam 46km

Igusi maść od dermatologa działa. Zmiana powoli znika. 
Nareszcie mamy prawdziwą wiosnę. Weekend spedzilismy w ogródku. Czekałam na te ciepłe dni. Kiedy nie bede musiała ubierać dzieciaki w kurtki , a przede wszystkim na to, że wyszaleją się na świezym powietrzu. 

0
Dodaj komentarz

Podsumowanie kolejnego tygodnia odchudzania.
Na wadze 70,1kg. w tym tygodniu zgubione 700gr. Łącznie ponad 5,5. Idzie powoli... To chyba wiek... Kiedyś zgubienie 5 kg to był moment. Teraz musiałam pracować na to półtora miesiąca... 
W tym tygodniu wiecej biegałam. przebiegłam 27,5km i przeszłam 23. łącznie w nogach 50,5km

Byłam na wizycie u ginekologa , bo przypałętało mi się jakieś paskudztwo. Kuracja dla mnie i męża w tabletkach doustnych +  dla mnie jednorazowo tabletka dopochwowa. Oby pomogło. No i przy okazji ogólny przegląd na usg niespodzianka na prawym jajniku torbiel krwotoczna wielkości 4cm. :/ teraz wiem czemu mnie tak jajnik kuje... Za 2 miesiące kontrola czy się wchłonęła. 

0
Dodaj komentarz

Okres pojawił sie w 24 dniu cyklu... coś tak czułam , że bedzie szybciej, a napięcie przedmiesiaczkowe było tak uciążliwe i mocne, że myslałam, że wszytkich domowników pozabijam. byłam jak osa, bez kija nie podchodź. A jak już dostałam okres to miałam takie parcie na słodkie, że nie mogłam się powstrzymać i wciągałam nawet beznadziejne nibyczekoladowe zające wielkancne z paczek dla dzieci. FUJ! 
No i waga... w poprzednim tygodniu nie napisałam podumowania ale był ładny spadek kolejnego kilograma. na wadze było 69,2. W święta pięknie się trzymałam, jadłam mało w lany poniedziałek nawet poszłam biegać,  (5km) domownicy przy stole , a ja zawzięta.... no i co po świętach 1 kg wiecej mimo starań. jak tu się nie wkurwić?!? wiec jak już okres przyszedł to nie żałowałam sobie czekolady skoro tak o dziwo mnie do niej ciągneło. A nie wspomniałam chyba jeszcze, że dopadało mnie przeziębienie. Pogoda słaba przed swiatami była, a ja biegałam codziennie mimo wiatru i 4-6 stopni na dworze. No i do dziś gardło bolące, kaszel suchy meczy....REWELACJA wrrr
Ale starczy o mnie.
Iga rok i 8 miesięcy
Rozpoczęliśmy nocnikowanie - w sumie czas najwyższy!!!!
Ale Miałam to odłożyć na po urlopie, bo jakoś nie wyobrażałam sobie jak to bedzie w hotelu czy na basenie/plaży targać ze sobą nocnik i co pół godziny małą wysadzać. 
Ale pogoda mnie zmobilizowała. Od 2 dni jest tak ciepło , że iga w sukience i majteczkach biega wiec sama sytuacja prosiła się o nocnik. Mała szybko załapała, że jak się usiądzie to się siusia i gra muzyczka (fanfary). Sama jeszcze nie woła ale zapytana czy chce usiąść przytakuje lub odmawia, a kiedy mówi, że tak to wysadzona ładnie robi siusiu. oczywiscie kiedy przegapię to leci jej po nogach  wszytko jest na dobrej drodze

koncze. lece prezenty pokować. dziś Jasiek idzie pierwszy raz sam na urodziny do kolegi  jest bardzo podekscytowany. 

2
komentarzy
avatar
Slyszalalm, ze przed i po okresie nie warto sie wazyc bo zatrzymuje sie woda w organizmie :p Wiec moze stad ten 1kg :p Trzymam kciuki za odpieluchowanie
avatar
Dzięki za miły komentarz
Jak Ty dajesz rady tyle biegać?! Mnie by to zabiło.
Zdrówka dla Ciebie i powodzenia z odpieluchowaniem.
Dodaj komentarz

dzień trwogi i totalnej paniki!

około 11 :00 wyszłam z dziećmi na podwórko. Jasiek nie był w przedszkolu , bo tam grupy łączone z powodu długiego weekendu. wiec zostawiłam go w domu.
Piękne słoneczko, miło , radośnie. Dzieci na trampolinie, dużej zabezpieczonej ochronną siatką. Radość i swawola  dzieciaki roześmiane. Ja wyciagam leżak i siadam wygodnie na słoneczku tuż obok, Nagle huk , głuchy jakby kamień udeżył o beton. pierwsze spojrzenie w kierunku dźwięku, sprawdzam co się dzieje. Jasiek sam na trampolinie. Wzrok szuka Igi. Nie ma jej obok brata. i nagle widzę ją na ziemi na czworaka obok trampoliny tuż obok kamieni / skalniaka... zrywam się , biegne. Ona nie płacze. widzę u niej na czole dziurę  wielkości 1 grosza. krew się leje. panika!!!! chwytam ją ,ona  zaczyna płakać  .... pierwsza myśl. Ratunku!i pustka w głowie.  widzę u rodziców (mieszkają obok) otwarte drzwi balonowe wiec kierunek do nich (moj mąż w pracy). wbiegam coś krzycze, nie pamiętam co . Moj tata przy mnie. krew się leje zalewa twarz Igi , wpadam do łazienki obmywam jej twarz wodą żeby zmyć krew , tata łapie papier zatyka ranę. Robi mi się słabo jak widzę dziurę w jej czole. rana jest duża  nie typowa kreska po przecięciu skóry tylko dziura.... potem wszytko działo się momentalinie. tata trzymał małą zatykając jej krwotok.  zakleiliśmy wylot plastrem, ja pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torby i odpalałam samochód do wyjazdu do szpitala. Spanikowana byłam strasznie. co chwila patrzyłam w lusterko czy mała zachowuje przytomność. 70 km/h  przez miasto. Przed szpitalem problem z parkowaniem, jak już się udało wpadłam na SOR z takim przejęciem ,że tam pierwsze co to przejęli się mną. Moje pierwsze słowa to było "dziecko upadło na kamień z wysokości". Ale tam, wszytko na "za chwilę". Kazano mi się uspokoić. wyciszyć. "niech mama oddycha". a dopiero potem czy dziecko straciło przytomność czy wymiotuje. A ponieważ powiedziałam, że nie. to Dopiero po kilku minutach jakaś pielęgniarka się pojawiła, poprosiła o zdjęcie opatrunku. stwierdziła, że mała bardzo dzielna, bo nie płakała tylko powtarzała "jasiu bam".  po tym nie trudno było się domyśleć , że Jasiek zepchnął ją z trampoliny.... 
czekając na pomoc zadzwoniłam do siostry która pracuje w szpitalu. odpowiedziała mi , że już jest po dyżurze ale zaraz zawróci z drogi do domu i przyjdzie. zajęło jej to dobrych mare minut - pewnie z 8-10. gdy przyszła nadal czekałam na pomoc siedząc z dzieckiem na kolanach. miedzyczasie poinformowałam męża o zdarzeniu. Za kilka minut poproszono nas do zabiegowego. lekarz obejrzał ranę i macając czoło  stwierdził, że jest pękniecie czaszki. Jak to usłyszałam świat mi pociemniał..... powiedział, że mamy się udać do innego szpitala (40 km od naszego miasta) bo tam jest oddział ratunkowy dziecięcy i że oni tu na miejscu nie mogą nam pomóc.(mamy jechać sami, nie karetką) nastąpiło jakieś niezbyt szybkie wypisanie papierów , miedzyczasie zadzwoniłam do męża który zwolnił się z pracy, wróciłam z małą do domu z papierem skierowania do szpitala specjalistycznego , równocześnie mąż wjechał na podwórko. spakowałam dodatkowe drobiazgi i natychmiastowo ruszylismy w stronę szpitala. na trasie ruch okropny. przeciez długi weekend się własnie zaczynał. tuż za wyjazdem z miasta korek. wszytko stoi , chyba gdzieś wypadek. po jakimś czasie ruch wahadłowy, szukamy objazdu Nawet nie wiem ile dokładnie nam podróż zajęła ... coś około 1,5 godziny ( 40km) SZOK! miedzyczasie mała zasnęła, niby pora drzemki ale czy to dobrze, że nie czuwa... panika czy ten sen to przypadkiem nie utrata przytomnosci...
docieramy do szpitala. Tam już wszytko ekspresowo, chociaż nie to złe słowo, po prostu dużo szybciej niż u nas w miescie. momentalny wywiad. lakarz pojawił się po 3 minutach i bardzo uspokoił. W jago oczach tylko 1 szew do zrobienia i nie ma żadnego pękniecia czaszki!!!. Po szyciu które było koszmarem krzyku i płaczu, zostalismy skierowani na rtg , które potwierdziło brak pękniecia. po zrobieniu rtg zostalismy skierowani na obserwację. pokoj z zabawkami i tv. mielismy obserwowac czy mała zachpwuje się normalnie, każdą anomalię mielismy zgłaszać. całe szczescie iga zachowywała się jak zwykle. Po 4 godzinach od zdarzenia , po godzinie od pojawienia się w szpitalu lekarz zbadał ją jeszcze raz , dał zalecenia na najbliższe dni i wypisał nas do domu.

3
komentarzy
avatar
Masakra tak bardzo Ci współczuję tego co przeżyłas najważniejsze że to nie pęknięcie czaszki.
avatar
O rany, strasznie wspolczuje takiego przeżycia Wazne, ze małej nie stało sie nic poważniejszego, oby szybko o tym zapomniala i Ty tez chociaz wiem, ze nie jest to latwe pewnie
avatar
Myślałam, że tylko u nas takie lekarskie konowaly są, ale widzę, że to ogólnopolski problem. Nawet nie wyobrażam sobie tego co przezyliscie. Podziwiam, że mimo wszystko zachowała zimna krew. Dobrze ze skończyło się na jednym szwie. Zdrówka dla Igi.
Dodaj komentarz

Dziś minęło 72 godziny od upadku. Tyle czasu mieliśmy bacznie obserwować małą i w razie jakichkolwiek anomalii (zawrotów głowy, wymiotów, nadmiernej senności itd) mielismy stawić się w szpitalu. Całe szczęscie nic takiego się nie działo. Można uznać , że najwieksze zagrożenie minęło. 
Mała zmianę opatrunku znosi dość dzielnie. Za 4 dni ściągnięcie szwów - już się boję...

nocnikowanie idzie dość dobrze. mała chodzi w pieluchomajtkach i wysadzam ją co jakiś czas.  Najczęsciej ładnie robi siusiu. jak tylko pogoda znów się poprawi nie bede zakładała jej pieluszki. 

endomondo podsumowało mi kwiecień.
173km w nogach
88km biegania
85km spacerów/marszu
normalnie wow  tylko szkoda że nie przełożyło się to na kg. Łącznie w kwietniu schudłam tylko 2kg  

0
Dodaj komentarz

Podsumowanie kolejnego tygodnia gubienia kilogramów. 
Na wadze 68,7  a wiec pozbyłam sie nadwyżki i nawet zgubiłam ciut wiecej. 6 z przodu się umacnia, niech mnie już nie opuszcza
Łącznie jest 7 kg mniej.
podsumowanie kilometrów:
bieganie 30km
spacer 13,5km

0
Dodaj komentarz

Dziś zdjęcie szwa na czole Igusi. Obyło się bez długiego czekania w poczekalni i bez wielkiego płaczu. Musieliśmy jechać do innego miasta , bo u nas nie ma chirurgi dziecięcej. Mała dzielnie zniosła zabieg. W sumie chyba bardziej sie bała niż ją bolało. Lekarz powiedział, że jutro już bedzie można moczyć ranę ale wstrzymam się z myciem głowy, aż strup jej sam odpadnie. Dostaliśmy ulotkę jakiegoś środka na blizny. Musze o nim poczytać. A może wy macie jakieś doświadczenia z bliznami i możecie coś doradzić? Poki co pryskam octeniseptem i czekam aż się wszytko całkiem zagoi. 

Kończę , bo musze jechac po Jaśka do przedszkola. A potem jedziemy na konika. Przedszkole załatwiło taki rarytas dla dzieci  tzn Jasiek chodzi do przedszkola integracyjnego  i tam pani od hipoterapii jest na etacie , a że dzieci chorych jest mało to i te zdrowe mogą skorzystać. Jeździmy co tydzień. warunek trzeba się zapisać i samemu dostarczyć dziecko do stadniny Iga nie śpi wiec pojedzie z nami, może Pani pozwoli jej też pojeździć - już kilka razy jeździła i bardzo się jej podobało. 

0
Dodaj komentarz

Iga w dniu ściągnięcia szwa wieczorem dostała gorączki. Ni stąd ni zowąd nagle 38 stopni, pół godziny póżniej już 39,5. podałam ibuprofen w czopku. Był lekki strach czy to nie z powodu powikłań po upadku. Ale rana "ładna" nie zaczerwieniona , bardziej stawiałam na jakąś trzydniówkę. Noc okropna dla mnie i dla niej. Ona się ciągle wybudzała , ja wiekszość nocy czuwałam. Rano lekarz. Osłuchał ok ale tylko zajrzał w gardło i wszytko stało się jasne. Wirusowe zapalenie gardła. Wczorajsza noc taka sama jak poprzednia. Dziś już tylko stan podgorączkowy i oby tak zostało. 

Wracając do tematu konika z wczoraj. To się udało i Iga sobie pojeździła  A jaka była zadowolona  W domu ciągle przezywała - wspominała udając odgłos konia ( językiem obijając o podniebienie) . Jak popołudniu poszlismy do dziadków to powiedziałam, Iga powiedz gdzie dziś byłaś, a ona udawała konika. widać że jeszcze pamiętała i że się jej podobało, niestety poki co słowo Koń jest za trudne. 


a własnie apropo umiejętności  mówienia. ostatnio była u mnie kuzynka , która ma 2 dzieci. pierwszy chłopiec ma 5 lat i ma zdiagnozowany autyzm. drugi jej synek w lutym skonczył rok. czyli teraz ma 14 miesiecy. I ona ma obawy czy z tym drugim jest wszytko ok. Bo dopiero zaczął chodzić. tzn zrobi kilka kroków i upada. powtarza mama, tata. i w sumie nie potrafi nic wiecej. tzn nie wskazuje palcem. nie umie zadnych gestów typu kosi kosi, papa i określeń gdzie jest misiu, gdzie ma oko i ogólnie kontakt jest z nim słaby. wiec po pierwsze dziewczyna wyrzuca sobie ze za mało poswieca mu czsu bo ten starszy chory jest bardzo zajmujacy i przede wszystkim agresywny do młodszego. zazdrosc na poziomie MAX kiedy ona zajmuje sie tylko młodszym starszy jest nieznośny i koło się zamyka. No i po drugie się boi czy z tym młodszym jest wszytko ok.  ale w sumie nie o tym miałam pisać. Chodzi mi o to, że kuzynka zapytała mnie co Iga umiała w wieku 14 miesięcy. Nie pamiętałam ale nie było to problemem , bo spojrzałam w pamiętnik i tam jest wszytko napisane. no to niestety Iga w wieku juz 10 miesięcy umiała wiecej niż ten chłopiec w wieku 14... co prawda uspokoiłam kuzynkę , że każde dziecko inne ... no i po cichu liczę , że młody nadrobi.... 
Przeczytanie swoich wczesniejszych wpisów zmobilizowało mnie do spisania słów których używa teraz Iga. 
a wiec oficjalnie 
Iga mając rok i 8 mies mówi (pewnie kilku wyrazów zapomniałam)
mama, tata, Jaś, ja, babcia, dziadzia, ciocia, Ania, Ada, Tosia, puść, lew, to, tu, opa, mniam mniam, pić, didi (smoczek) , buju , kapcie, bu (buty) , daj, dzidzia, pa pa, oko, pępek ,myj myj, ała, bam, koc, lala, miś, jajo, czesc, pipcia, siusiu, kupa,be (na coś brudnego, brzydkiego) tak, nie, nia (nie ma) , włos, pizza,  do tego dochodzą określenia dźwiękonaśladowcze typu jak robi krówka, kot,pies itd i mnóstwo wyrazów które raz powtórzy powiedziane i na tym sie konczy. np jednego dania pieknie mówiła isia lub dym a juz nastepnego nie powtórzyła go ani razu. ogólnie jest dla mnie pierwszym dzieckiem u którego zapytanie : kto chce cukierka , dziecko odpowiada ja, a nie własnym imieniem. 
nadal nie łaczy wyrazów. tzn nie powie: mama daj. tata puść
no i oczywiście wszystkiemu winny jest Jaś. Nawet jak go nie ma w pobliżu  ogólnie słowo Jaś jest słowem ulubionym. 
Jeśli chodzi o gesty i pokazywanie. To rozumie wszytko o co się jej zapytamy. typu. pokaż co chcesz, gdzie jest np. coś na obrazku, gdzie boli, gdzie ktoś poszedł, wiec co gdzie się wkłada lub leży (np. gdzie powinna w szafce lezeć miska do której chce wsypać chrupki, gdzie nalezy wyrzucić śmieci . jak biore maść i daje jej na paluszek to wie że jak białe pudełko to będziemy smarować główkę (ciemieniuchę) a jak inne że policzek i wtedy ucieka bo nie chce.Jak jest kupka w pampersie, że trzeba wziąć nowego i że mokre chusteczki też się przydadzą. Puzzle rozwiazuje w sekundę. miesiąc temu kupiłam jej 5 sztuk takie drewniane z pinezkami gdzie nalezy umiescić na planszy poszczególne elementy. opanowała je w mig. w ciągu około 40 min się znudziła, bo wiedziała co gdzie wsadzić. byłam w szoku. dziś moja mama dała jej nową , nigdy przez nią nie układaną planszę. po 2 ułożeniach znała rozkład na pamięć. normalnie wow.

nocnikowanie - jestem zadowolona. zakładam małej pieluchomajtki - bo tak mi wygodniej z racji pogody i choroby siedzimy w domu nie mam ochoty co poł godziny prać kanapy lub dywanu. Młoda czesto wysadzana pięknie siusia, zapomniana zrobi w majtochy choć ostatnio tzn od przedwczoraj co któryś raz woła.... niestety najczęsciej niepotrzebnie ale nie ważne. ważne że co któryś raz łapiemy siusiu w nocnik. Oby tak dalej!!!!

nadmienię jeszcze, że stawiam na to , ze moja torbiel krwotoczna się jeszcze nie wchłonęła, choć jestem raczej w drugiej fazie cyklu , bo prawy jajnik ostatnio dokucza mi tak , że nospę musiałam brać,....

0
Dodaj komentarz
avatar
{text}