avatar

tytuł: BABY BOOM-synek :)

autor: maxi

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Cos czuje,ze bede podobna mama do swojej,czyli troskliwa,strachliwa panikara,zakochana w swoim ROBACZKU...chodz wolalabym byc troche bardziej konsekwentna i wymagajaca.....ja bylam krolewna sniezka w swoim domu i nie wiem,czy to bylo najlepszym rozwiazaniem...ale krytykowac jest latwo....a gorzej cos zrobic dobrze...jako,ze nie mam najlagodniejszego charaktery moje dziecko tez pewnie bedzie mialo jakies ´´ale´´ do mnie...mam nadzieje,ze tych ALE nie bedzie wiele....moj maz bedzie musiala troche nadrabiac za mnie wyrozumialoscia....

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

luna park..

Wczoraj spedzilismy mega fajny dzien na grilowaniu w parku, slonce przyswiecilo ,to byl chyba pierwszy dzien w zyciu Gabiego spedzony caly na swiezym powietrzu. Znajomi przyszli z dziecmi, poczulam sie jak z rodzina, nawet lepiej, bo rodzina jest daleko i poza rodzicami nie mam z nia takiego kontaktu. Moi znajomi, przyjaciele stali mi sie blizsi. Troche szkoda, ale moze jest to wina tego, ze mieszkam za granica, ze omijaja mnie wazne wydarzenia, praktycznie nie bylam na zadnym slubie, bo wszystko sie zawsze dzieje latem, gdy u nas jest sezon i nie ma mowy o wyjazdach. Moja kuzynka (ta co jest w ciazy) bedzie miec synka, dowiedzialam sie od mamy, a ta od wujka....kyznka nic nie mowi, boi sie zapeszac, chodz juz jest chyba w 5 miesiacu. Rozumiem jej strach, ma 40 lat, to jej pierwsza ciaza z invitro, boi sie, ale tak mi przykro, ze nic mi nie mowi.....tlumacze to sobie rozluznieniem wiezi.
A wczoraj na tym grilu klocilam sie z polakami, ze w Polsce jest lepiej niz w Hiszpanii. Glosow bylo wiele za i przeciw, ale dla mnie decydujacym czynnikiem jest wlasnie ta rodzina. W rodzinie jest sila. Babcia zostanie z dzieckiem. Swieta i niedziele wygladaja inaczej, jest wieksze ozywienie, wiecej sie dzieje. Bedac w PL mniej siedzialam na belly/owu, bo nie spedzalam tyle czasu sama.Nie mowie juz nawet o tym, ze kazdy idzie z pomoc (i chodz nie cierpie zalatwiania po znajomosci, mam na to alergie) to jednak sama porada, co jak gdzie i za ile, jest bezcenna. Tutaj jest sie samemu, trzeba przecierac szlaki,bez tego wsparcia, bez ´´plecow´´. Moj syn jest odciety od kuzynow, od dziadkow. No i wiadomo ...praca....ciezko jest robic cos w swoim zawdzie, chodz niektorym sie udaje, mi idzie to jak krew z nosa i to chyba moja najwieksza bolaczka....
Z drugiej strony o powrocie ciezko dyskutowac gdy ma sie meza kosmite, ktory ni jak sie wpisze w polske....
Czuje sie rozdarta....i to jest slowo opisujace cale moje zycie. Wiecznie rozdarta, miedzy polska a hiszpania, miedzy miloscia do kogos, a do siebie samej......to jest chore.......

11
komentarzy
avatar
widac zalezy duzo czy masz wsparcie w rodzinie...ja nie tesknie wogole, polska zle mi sie kojarzy..same zle sytuacje, problemy..kazdy probowal nas rodzielic kazdy problwal sklocic..brak wsparcia w rodzinie..mysle,ze to zaley od wiezi rodzinnych czy sie teskni czy tez woli sie byc z dala...napewno wam sie wszystko samo pouklada..nic na sile.
avatar
Weronika ma rację - nie każda rodzina daje wsparcie. Ja bym bez mojej nie przetrwała - a już z pewnością nie dałabym rady osiągnąć tego co mam teraz, dlatego mimo złej sytuacji finansowej zostaję póki co w kraju, bo boję się, że za granicą bez wsparcia rodziców, sióstr, teściowej i bez znajomych już byłoby z nami zupełnie źle.
avatar
moze rzeczywiscie zbyt idealizuje....to tez moja wada....
avatar
myślę, że to nie jest chore tylko normalne... wiele z nas ma podobne dylematy albo czuje się rozdarta w inny sposób.
avatar
Oj cos o tym wiem, w sobote wygralam 2 bilety do kina, poszlabym, ale nie mam z kim zostawic Jasia, naprawde nie mam. W PL bym miala z 10 osob chetnych
avatar
Ja mam rodzinę 300 km stąd i też czuję się osamotniona i rozdarta. A co dopiero Ty. Rzeczywiście takie dylematy pojawiają sie jak pojawia się dziecko, to nas jakos tak "urodzinnia". To wsparcie rodziny staje się wtedy takie bardziej namacalne. A może uda Ci się z przyjaciółmi stworzyć taką małą rodzinę? W końcu dużo tam też osób w takim samym położeniu jak Ty.
avatar
a nie jest tak, ze jeszcze miesiąc dwa w domu i stwierdziła byś że jednak fajniej być trochę dalej?
avatar
ah te emigrantki. ja tez rozdartam. nadal nie wiem czego chce. w polsce zle, tu zle. nie chce w polsce byc, ale jak cos gaszkowi sie stanie to na cyprze tez nie zostane. gdzie ten nasz dom Maxi???
avatar
Ja w sumie zupelnie odwrotnie sie czuje.. nie tesknie za Polska, za przyjaciolmi i rodzina tak, ale nie wrocilabym na stale. Stworzylismy sobie juz nasz wlasny dom tutaj. Tutaj mam tylko znajomych, a przyjacielem jest maz i Lili
avatar
Mam tak samo! W sumie mąż też. Nie jest zbyt fajnie tak samotnie tu siedzieć - bez rodziny, bez znajomych. Omijamy sporo okazji do spotkań, do oderwania się od szarej rzeczywistości. Ale z drugiej strony jak siedzimy w Polsce, to cały czas ktoś czegoś chce. A tu mamy swojego rodzaju spokój. I finansowo też czujemy się pewniej. Jak to mówią "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma"
avatar
Pewnie wszystko zależy od rodziny, ale teraz jak syncik jest już z nami to nie wyobrażam sobie nie mieć rodziców czy rodzeństwa pod ręka. I Leoncjusz zaopiekowany i ja dopieszczona. Ciekawe kiedy zaczniemy się znów żreć bo na razie to cud, miód i orzeszki!
Dodaj komentarz

Jak moj skarbek spi to wyglada jak maly kurczaczek, ktorego przynioslam ze szpitala......prawie 7 miesiecy temu.
Tylko wtedy tak nie darl papy o wszystko.

5
komentarzy
avatar
charakterny nicpoń. moja to już śpiewa. do cycka, do butelki, do cioci na skajpie, do jedzenia. jedynie na tą biedną sowe jape drze i pięściami ją okłada. aż się boję co to będzie jak będzie w Gabrysia wieku!
avatar
Hehe
avatar
Hehe
avatar
Mój wydaje czasem takie odgłosy, że wydaje się jakby chciał nam ostro nagadać, zazwyczaj z powodu "zbyt wolno podanego cycusia" Dzieci są mega słodkie jak śpią!
avatar
Tak się zastanawiam co zrobię jak mój kurczaczek dojdzie do etapu darcia papy... będę miała cierpliwość? a może miłość wystarczy?
Dodaj komentarz

ja tu pitu pitu do syna, ksiazeczki, klasyka, pchla szachrajka.....
a on sie za pilka oglada....
facet!!!!

3
komentarzy
avatar
moja lubi jak tata spiewa... za to jak ja jej czytam szachrajke zmieniajac glosy to jest ryk, a jak spiewam 'z popielnika' to podkowke mi robi. gaszek mowi ze ta kolysanka kojarzy mu sie z oswiecimiem. szczegolnie ze nie rozumie slow... boje sie dziecku ja spiewac teraz
avatar
ahahaha Kali zabiłaś mnie hahahahah .... Maxi ja czytam Mikiemu wiersze zmieniam głosy a On się śmieje i lubi jak to robię ale zobaczymy jak będzie miał tyle co Gabi
avatar
ja też śpiewam małemu "z popielnika" bo tylko to umiem ale po tym Oświęcimiu to chyba przestanę... Za to co do piłki, mój narzeczony!!! który mi się oświadczył tydzień temu jest fanem piłki, i nawet lampę do pokoju małego zamówił w kształcie piłki, więc jego sportowa przyszłość jest nieunikniona, przynajmniej jako wierny fan
Dodaj komentarz

Spokoju ducha przywiezionego z Polski strczylo mi na 2 tygodnie, co teraz?
do tego boli mnie zab, jasny gwint!!! chyba musze umowic wizyte u dentysty jutro..... do tego maly prawie w ogole nie spi juz w dzien :/ chyba nie musze mowic, ze jestesm tym zmeczona, a dzis jeszcze jakas biegunka mu sie przyplatala....
hmmm samo zycie mamuski....
W takie dni mam watpliwosci co do drugie dziecka, moze nie az tak wielekie, ale maz mi strasznie wtedy truje, ze po co mo kolejne, jak jedno mnie meczy.
Wspominam dzis czas ciazy i pamietam, ze chcialam aby byl taki slodkawy, i aby radosc mnie wypelniala po brzegi.
Dzis dochodze do wniosku, ze naiwna bylam....a moje oczekiwania nierealne, bo zycie toczy sie swoim torem, nie? Pracowalam,mialam problemy w pracy, i chodzilam wqurwiona, bo nie bylo rozowej bajki...czytalam niektore pamietniki z zazdroscia, w ktorych dziewczyny masowaly sie po brzuszkach, lezaly i pachnialy, a ja biegalam z papierami po urzedach...(teraz juz wlasciwie nie pamietam czemu chcialam tak slodkawo pierdzic, przeciez dobrze, ze pracowalam)
Nastepnym razem bede madrzejsza, bede normalnie zyc i bede po prostu w ciazy w tym samym czasie.
Chodz i tak nie moglam narzekac, bo badania i wyniki wychodzily ok, nie mialam sie czym denerwowac jak inne dziewczyny, z innych pamietnikow, ktore drzaly o kazdy tydzien, bo mialy juz jakas historie....ja jednak cos tam sobie na nerwa znalazlam. Oj glupia ty...

5
komentarzy
avatar
hej, wdech wydech... w drugiej ciąży choćbyś chciała leżeć i pachnieć o nic z tego ba masz owoc ciąży pierwszej A co prawda to prawda, nie ma nic gorszego niż zawiedzione oczekiwania, bo choćby się nam dobrze działo to nie tak jak tego oczekujemy... nobla temu kto wie jak skutecznie wyłączyć je wszystkie... Lecz zęba, wszystko od razu lepiej będzie wyglądać...
avatar
eee tam, nie nadajesz się na słodkie pierdzenie w ciąży i bez. Po co Ci to? A oczekiwania to faktycznie ciągłe źródło bólu i frustracji.
avatar
hahaha maxi nie trudno zbudować se jakąś pozycję zawodową przed dzieckiem jak się to dziecko robi w 37 roku życia. Masz jeszcze czas
avatar
Maxi bo w tym wszystkim to jest trochu jak na tym zdjeciu:

http://www.funny.pl/11763/myslisz-ze-gdy-byles-dzieckiem-i-plakales-to-wygladales-tak-d.html
avatar
Wyobrazenia wyobrazeniami a rzeczywistosc rzeczywistoscia.
Dodaj komentarz

Dzis 7 miesiecy!!!!
Powitalismy ta rocznicznie obsraniem sie z rana....jak juz mowilam maly ma mala biegunke,sluz w kupie, do tego nie chce jesc. Tak jak 2 tygodnie temu codziennie gotowalam i mrozilam obiadki, w tym tygodniu codziennie rozmrazam i wywalam jeden...
Bylam wczoraj u pediatry, to te slynne zeby, wiec niektore dziwczyny,mozecie przywitac mnie w klubie.
Co do minionego czasu, to naprawde nie wiem gdzie sie podzialy te miesiace. Dzien leci powoli, a miesiace jak pierun! Jak ogladam zdjecia z poczatku, to szczerze mowiac nie poznaje wlasnego syna, ten maly kurak to on? Gdyby nie te zdjecia to....szczerze mowiac nie umiem sobie przypomiec tych minionych miesiecy....co sie ze mna stalo? jakbym przezyla je na jakims haju....wiadomo,ze pamietam,ale tez jakby cos mi ucieklo z tej pamieci, te wszystkie chwile,te w ktorych wpatrywalam sie w niego i mowilam sobie, zapamietam ta mine na zawsze, ten usmiech juz zawsze bedzie ze mna,ale...nie pamietam.
No i sa takie dni kiedy dziecko marudzi, kot marudzi, maz marudzi, no i ja tez jestem z tej rodziny...
pada deszcz i wszystko jest ble, chodz staram sie nie marudzic, bo gdzies tam na swiecie jest wojna, ludzie maja gorzej, duzo gorzej, i nie maja dola,bo ktos, kto obiecal im prace nie dzwoni....nie maja dola, bo maz nie zrobil czegos, a obiecal,ze zrobi...wiec staram sie otrzasnac, zawsze przeciez moze byc gorzej, ucze sie lapac krotkie chwile szczescia, jak spacer po plazy, cieply wiatr, moze ta chwile zapamietam.....

6
komentarzy
avatar
Heh, jakbyś tak jeszcze poczytała kilka starych wpisów, to sama być nie mogła uwierzyć, że Ty to napisałaś ;] Przynajmniej ja tak mam, że jak mi się zdarzy przeczytać coś, co kiedyś napisałam, to nie mogę uwierzyć, że to tak ujęłam, ubrałam w takie, a nie inne słowa...już nie mówiąc o toku myślenia! A czas faktycznie śmiga. Aż się czasami wierzyć nie chce. I właśnie to najlepiej widać po dzieciach Wszystkiego najlepszego dla Gabrysia
avatar
o tak,mam tak!!!!!! nie moge uwierzyc jakie brednie wypisywalam....po czasie, az sie sama ze siebie wstydze
avatar
Synuś przesłodki!
avatar
Dobra metoda! łap te miłe chwile, nie znam ludzi, którzy są szczęśliwi non stop
avatar
idealnie opisalas moje odczucia dotyczace przebiegu czasu
avatar
ile prawdy w tym co piszesz kochana <3 pięknie to wszystko opisałaś !!!!!
Dodaj komentarz

Ogladam na fejsie zdjecia znajomych, ktorzy sa w podrozy kamperem po australii, z 3 miesiecznym synem i 11 latenia corka....i tak sie zastanawiam co ja bylam w stanie zrobic jak malym mial 3 miesiace, chyba szykowalam sie na odwiedziny u znajomych, ktorzy mieszjaka 30 km ode mnie, pojechalam sama i cala sie spocilam jak mysz z nerwow... zrobienie z nim zakupow tez bylo satysfakcjonyjaca realizacja...
dzizys, w tej chwili czuje sie jak ciepla klucha kanapowa....
edit
po chwili namyslu, dochodze do wnoisku, ze oni zawsze byli troche crazy....tylki ich parzyly zawsze
ale fakt faktem jest, ze dziecko jej w ogole nie ogranicza, tak jak napisala kiedys miiriam, jaby urodzila w przerwie na kawe, bo i na scianke wrocila i do kina z nim chodzi.....niewyobrazalne zadnaie dla mnie
no ale wszyscy mamy rozne mozliwosci i rozne dzieci, indywidualna sprawa co kto moze...najwazniejsze aby nie zazdroscic
nie zazdrosze...pffff...australia, pfff....

4
komentarzy
avatar
A wiesz co ja jeszcze myślę że przy drugim dziecku łatwiej podejmuje się takie odważne działania. już wiesz co i z czym się je. że dziecko nie z cukru i się da. A przy pierwszym to można mieć wrażenie że wszystko nowe, łatwo być przeczulonym i zbyt zachowawczym. A Australia stepy i pustynie i te owady
avatar
trzeba mierzyć własną miarą - nie patrz na innych, bo można popaść w kompleksy. Ja np. bałam się jeździć z pierworodnym sama autem, dopóki nie skończył 5 mies. a teraz sama z dwójką sobie radzę, a mam takie koleżanki co nawet prawo jazdy boją się zrobić, nie mówiąc o jeżdżeniu na dalsze trasy z dziećmi. Każdy musi wybadać swoje granice i możliwości. Uszy do góry!
avatar
Miriiam ma rację - drugie dziecko to już łatwizna
avatar
Grunt zeby robić wszystko w zgodzie ze sobą, w tedy wiesz trawa nie jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu. Podejrzewam ze z pierwszym aż takich wypraw nie robili bo samo posiadanie dziecka dla świeżo upieczonych rodziców to wieeelka wyprawa
Dodaj komentarz

Dalej lubie ogladac porodowke, moze to glupie,ale lubie, chodz zupelnie inaczej juz na to patrze. Czasami mam lzy w oczach ze wspolczucia jak widze ten bol...az wraca do mnie namacalnie.
No ale na razie moge zapomniec o drugim dziecku, poki jakos sie to wszystko nie ulozy,tym razem rzucilam sie na gleboko wode, ale duzo nerwow mnie to kosztuje.Ta praca, ktora mamy....czasmi boje sie, ze dam sie wykonczyc i zostanie ze mnie tylko popiol w piecu. Stres o pieniadze mnie zjada. Mam wrazenie, ze ten kryzys finansowy nigdy nie minie, i nie ma co czekac na lepsze czasy, one nie nadejda, jedyny warunek to dostosowac sie do tego co jest. Zminimalizowac potrzeby i marzenia....Czy nam sie uda ewoluowac? A moze przepadniemy z kretesem...nie znam odpowiedzi.

7
komentarzy
avatar
Podzielam frustracje finansowe. To Ci pewnie nie pomoże że inni też nienajlepiej. A co z Twoją pracą? Nie udało się?
avatar
oj maxi mam to samo..stres o kase non stop chociaz nie moge powiedziec ze czegos mi brakuje..po prostu wolalabym miec zapasy z kasiorka..lawteij byloby mi zaplanowac budzet...
avatar
no z moja praca dupa....moze gdybym sie zdecydowala w pazdzierniku to bym ja miala,ale Gabi mial tylko 2 miesiace i bylo to dla mnie delikatnie mowiac nierealne, a teraz...moj pociag odjechal psia mac...
avatar
No co ty Ja nie dajęrady... bo mi się to całe szczęście udziela i odrazu chciaca nasila a póki co wolę się skupić na Tobiaszku
avatar
To jest straszne , dla mnie wręcz niezrozumiałe.. na świat pzychodzi nowy malusi człowieczek a mamusia ma przy tym tyle zmartwień... Tak nie powinno być!!! 2-3 lata powinny być okresem bezpiecznym i zapewnionym przez państwo (ale to tylko takie marzenia które nie mają szansy spełnienia)
Rozumiem cię gdyżsama sięz nimi zmagam :/
avatar
ech... pamiętam jak budziłam się z atakami paniki w środku nocy, bo miałam zero na koncie i zobowiązania... brak forsy jest piekielnie stresujący :/ przykro mi, że teraz Ty się z tym zmagasz...
avatar
ech... pamiętam jak budziłam się z atakami paniki w środku nocy, bo miałam zero na koncie i zobowiązania... brak forsy jest piekielnie stresujący :/ przykro mi, że teraz Ty się z tym zmagasz...
Dodaj komentarz

Gabrys spi na boczku, a nie na pleckach z raczkami na boczki jak dzidzius, kreci sie tez wokol wlasnej osi po calym lozku (od Polski, kiedy to nie bylo lozeczka spimy razem i musze przyznac,ze to wygodniejsza opcja, chodz jak byl taki tyci to balam sie zmruzyc oko obok niego).
Ogladalam swoje zdjecia z dziecinstwa, maly to naprawde moja kopia, kiedys cos wrzuce to zobaczycie, do tego maz mowi, ze awanturuje sie tez jak ja....glos ma donosny, trzeba mu przyznac
Co dalej, zab dalej boli, chodz jestem juz w trakcie leczenia, kosztuje krocie, a boli jak jasny gwin...brak slow.
Co do pracy, naszej firmy, to mamy z mezem tak podzielone zdania, ze czasami wydaje mi sie, ze zyjemy w roznych rzeczywistosciach...ja uwazam, ze nie ma sensu dalej tego ciagnac, nawet wiecej, ze w ogole nie ma sensu byc w tym kraju, i uwazam, ze patrze na sytuacje realistycznie, on zazuca mi pesymiz, brak wytrwalosci i slaba psychike....no dzieki, ja natomiast uwazam, ze on zyje zludna nadzieja i marzeniami.....powiedzialam mu aby lepiej rozejrzala sie za jakas praca....a co mi odpowiedzial moj malz...abym sama sie rozejrzala, a jak juz znajde to on chetnie posiedzi w domu i zamknie restauracje, dzieki koorwa!!! a co ja robie w tym cholernym kraju ??? nic innego tylko szukam dla siebie zajecia....robilam juz tyle rzcezy, ze az szkoda wymieniac, nawet na studia tutaj poszlam, wszystko po to aby jakos isc do przodu, ale tutaj w tej piekelnej fabryce mojito i palmiarni nic sie nie dzieje!!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA mam dola, bo mialam isc do pracy i znowu koorwa nie wyszlo, tutaj sa same porazki, chce wyjechac!!!!!!!!!
szkoda tylko,ze moj maz uwaza, ze przeciez jest zajebiscie...
On w Indiach to jest gosc...mieszka za granica!!! A ja....czuje sie jak ten wojak na wojnie, ktory walczy, ryzykuje zycie, a jak wraca do kraju to dastanie pomidorem, od tych co nie wyjechali, bo....powodow jest tysiac...

7
komentarzy
avatar
Współczuję, wiem jak to jest walczyć z rzeczywistością, gdy nie ma się wspólnej wizji we dwoje. Myślę, że porozumienie z mężem jest ważniejsze niż cokolwiek, bo w pojedynkę człowiek się uszarpie. Trzymaj się kochana!
avatar
kurcze trudna sprawa, pogodzić różne spojrzenia na świat,ale takie rozmowy czasem owocują zaskoczeniem - kto wie może mąż przyjdzie za jakiś czas sam z propozycją zmian? pomyśl sobie tak przynajmniej piękną scenografie masz do problemów które w zasadzie wszędzie mogłyby być podobne
avatar
Ojj Maxi.. ciezka sytuacja :/ Nic madrego nawet nie potrafie doradzic w tej chwili.. Jesli nie dojdziecie do porozumienia to napewno jedno z Was bedzie nieszczesliwe.. a moze gdzie indziej sie wyprowadzcie, gdzie sa lepsze perspektywy?
avatar
Ojj Maxi.. ciezka sytuacja :/ Nic madrego nawet nie potrafie doradzic w tej chwili.. Jesli nie dojdziecie do porozumienia to napewno jedno z Was bedzie nieszczesliwe.. a moze gdzie indziej sie wyprowadzcie, gdzie sa lepsze perspektywy?
avatar
a moze jego porpozycja ze Ty bedziesz pracowac a on siedziec z dzieckiem wcale nie jest zla. U nas sie super sprawdza wszyscy zadowloeni, no ale u nas to tylko na krotka mete za miesiac maz wraca do pracy a Jas idzie do zlobka
avatar
Faktycznie ciężka sytuacja. My też często się wahamy. Często wracamy do tematu gdzie mieszkać. Czy tu, czy wracać na swoje śmieci. U nas ciężko o pracę, więc jedynym ratunkiem jest jakiś dobry plan na swój interes... Tu mamy pewną stabilność finansową. Mam nadzieję, że znajdziecie jakieś wyjście z tej sytuacji, bo po ostatnich wpisach, widzę że Cię to sporo nerwów kosztuje...
avatar
Kurcze, poważna sprawa... Ech...
Dodaj komentarz

To juz jest pewne...moj syn nie chce jesc obiadkow,ale tylko moich!!!!! kupny sloik zje!!!!!!!!! moze nie z tak wielka checia jak kiedys, ale zje.....
na 7 moich obiadkow, 5 wyladowalo w koszu, na 4 sklepowe....tylko pol jedengo....
co robic????

10
komentarzy
avatar
może zobacz skład sklepowych które zjada i ugotuj z podobnych składników? U nas się sprawdziło w chwili kryzysu... a potem przestało sprawdzać, a potem nie wiadomo dlaczego wrócił apetyt na moje gotowanie.
avatar
u nas niestety też musi jeszcze chwilę poczekać dla dobra wszystkich .. ale mam nadzieję że nie długo...
avatar
a przyprawiasz? jakieś zioła czy coś?
avatar
nie przyprawiam, ale sloiki tez sa bez przypraw...chodz ostatnio posolilam troche, ale i tak nie zjadl..
avatar
Dawaj sklepowe bez wyrzutów, a co jakiś czas podstawiaj swoje, w końcu zaskoczy
avatar
Ech dzieciaki, od malenkosci na gotowych daniach lecą
avatar
Maxi sol to najgorsze co moze byc, jesli przyprawic to bym radzila ziolami, bo male nerki nie potrafia jeszcze sobie radzic ze sola. Lubczyk, kolendra, oregano, bazylia, pycha przyprawy. A w tych kupnych ma juz czastki? Ja tez tak robilam jak Michaela pisze, patrzylam na sklad i gotowalam podobne, a Lili az sie uszy trzesly. A dajesz ze sloiczka te sklepowe? Moze jak cos ugotujesz to wloz do sloiczka? Moze to dziwne, ale Lili jogurtu z miseczki nie chce, a prosto z kubeczka tak..
avatar
mychowe, a jak długo ten brak soli? bo w kuchni pięciu przemian znowu piszą żeby solić, podobnie w książkach o blw - aby kontrolować ilość soli spożywanej dziennie, ale że można, więc zaczełam trochę dodawać, odrobinę, po tym jak skończyła rok. Kurcze w ciąży to wszystko było łatwe - proste jednoznaczne wytyczne - teraz takie badanie teraz tego nie jesć, a tu nagle kolejny level i wszystko się komplikuje )
avatar
...i tu masz rację MAXI !!!! tylko że mojego synka to pewnie i tak bym nie miała komu powierzyć
a co do posiłków to możecie mnie zlinczować ale ja podaję głównie słoiczki :/ ... póki co ...
avatar
Wydaje mi sie Michaela, ze wlasnie do roku zeby ograniczac i zdrowo cos gotowac, bo teraz to nawet pomidory w puszce maja sol. Wszystko, co jest gotowe ma jakies dodatki soli zazwyczaj.. Ja jak teraz cos gotuje, to nie daje nic soli, a jak ktos z doroslych chce to sobie dosoli.
Dodaj komentarz

Czy tylko ja tak mam??
Za kazdym razem jak wypowiadam slowa ´´jak tak mozna....?´´
od razu przytrafia mi sie to samo...
´´jak mozna nie znalesc pracy przez rok?´´
´´jak mozna tak sie roztyc?´´
´´jak mozna narobic takie dlugi?´´
´´jak mozna nie miec na siebie pomyslu?´´
PORADA
unikaj zaklec i czarow, nie powtarzaj takich slow jak NIGDY ani stwierdzen JAK TAK MOZNA...


ps.w koncu otworzylismy resto po zimie....1 dzien, mialo byc bez szalu,ale przyszlo sporo ludzi i zamiast siedziec w koncie z wozkiem, musialam ruszyc 4 litery do pracy...dziecko przechodzilo z rak do rak caly wieczor, nie sadzilam, ze zostane do nocy w zwiazku z czym nie wzielam mleka, zapychalismy dziecko chlebami nann...no jak tak mozna???
wczoraj jakos przezylismy, ale prawda jest taka,ze musimy przeorganizowac bo ja nie jestem w stanie z dzieckiem tam pracowac....

7
komentarzy
avatar
Miałam tak samo - jak nie miałam dzieci, to przewracałam oczami i mówiłam np. no jak można pozwolić żeby dziecko to czy tamto robiło. teraz po pierwsze niczemu się nie dziwię, po drugie przede wszystkim wymagam od siebie, nie od innych
avatar
maxi, nie ważne jak grunt że muzyka go porusza
avatar
moim zdaniem jest tak że jak cos cię denerwuje u innych, to potem nie mam zmiłuj i taryfy ulgowej u siebie. Nie odpuszczasz. Ja się staram nie wywracać oczami tak długo jak długo moje bariery nie sa przekroczone, "wolnoć Tomku w swoim domku" jak ktoś je przekroczy to pytam jak można no? I nie odpuszczam w kwestiach które mnie wkurzały, w innych pewnie za to mam tyły że hoho
avatar
Oj tam już się nie biczuj. Wiadomo że krytykowanie innych jest łatwe. A chlebki nann uwielbiam mogłabym być na takiej diecie. Podobno dzieci w Indiach od małego jedzą te wszystkie ichniejsze przyprawy, prawda to?
avatar
tak mirriam!! od 6 miesiaca tesciowa powiedziala,ze maly moze jesc chupati wiec karmie malego jak hinduska kobieta, czyli tym co mam pod reka....aaaaa a jak karmilam piersia, to kazala mi jesc ostre! na co ja odpowiedzialm ze nie wolno, a ona, ze to takie gadanie, jej znowu zabraniali jesc mango, a ona jadla i bylo ok.....i taka o rozmowa...
avatar
Hehe tez tak mialam
avatar
Oj to sie bardzo pracowicie zaczelo W sumie to dobrze, no nie?
Dodaj komentarz
avatar
{text}