avatar

tytuł: BABY BOOM-synek :)

autor: maxi

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Cos czuje,ze bede podobna mama do swojej,czyli troskliwa,strachliwa panikara,zakochana w swoim ROBACZKU...chodz wolalabym byc troche bardziej konsekwentna i wymagajaca.....ja bylam krolewna sniezka w swoim domu i nie wiem,czy to bylo najlepszym rozwiazaniem...ale krytykowac jest latwo....a gorzej cos zrobic dobrze...jako,ze nie mam najlagodniejszego charaktery moje dziecko tez pewnie bedzie mialo jakies ´´ale´´ do mnie...mam nadzieje,ze tych ALE nie bedzie wiele....moj maz bedzie musiala troche nadrabiac za mnie wyrozumialoscia....

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

luna park..

http://images77.fotosik.pl/705/93a20a141f7fb9abmed.jpg

0
Dodaj komentarz

czytalam swoj wpis z porodu, emocje ciagle zyja, lezka mi poplynel! chodz to moze malo znaczy bo ja z natury beksa jestem...ale to byly wyjatkowe emocje!!!! mega emocje!!! duzo strachu przed nieznanym....duzo smutku spowodowanego nasza rodzinna tragedia, coreczka siostry meza nie przezyla porodu, nie ma co sie czarowac, jak dzieje sie cos takiego na 2 tygodnie przed twoim pierwszym porodem, to juz pozamiatane po pozytywnym nastawieniu...duzo stresu zwiazanego z przenoszeniem ciazy jak i z praca, i ze wszystkim ogolnie...ale dalismy rade!!! jestesmy w trojke....szykujemy sie na przyszly rok aby powtorzyc wszystko!abysmy mogli byc w czworke jedyne czego chce, to nie nastawiac sie ani na idealna ciaze, ani na idealny porod, bo to moze duzo popsuc, zycie jest tylko zyciem i nie oszczedza nikogo, nawet mlode mamuski...Przegryzlam tez to co sie stalo z dzieckiem meza sisotry, takie rzeczy tez niestety sie dzieja...i nikt tego nie przewidzi, i nie byla to wina ani lekarzy, ktorzy nie sa wbrem czasem powrzechnej opinii rzenzikami, ktorzy maja wszystko w dupie..takie rzeczy sie dzieja, czasem cos idzie nie tak....a sam fakt, ze jest przy tobie lekarz tego nie zmieni...wiec...czasem trzeba isc z pradem...i czekac dokad cie zaprowadzi

8
komentarzy
avatar
och, ja zawsze mam mokre oczy przy wspominaniu swoich porodów ;P trzeba iśc z prądem, masz rację, ale np. moja psychika lubi po drodze rozbijać się o skały ;/
avatar
ladnie to ujelas...
avatar
Czyli zaczynacie starania?
avatar
Masz mnóstwo racji. Nie nastawiać się na nic to najlepsze wyjście. Ale czy tak do końca jest to możliwe. Niektórzy mówią, że lepiej nastawić się na ten gorszy scenariusz, a inni z kolei, żeby nie myśleć negatywnie, bo to może być samospełniająca się przepowiednia.... no, czyli najlepiej robić po swojemu, bo chyba zawsze znajdzie się ktoś, kto obstawi którąś ze stron. Ale zamotałam. Ale to nie moja wina, że ten świat jest tak skonstruowany.
avatar
a jednak
avatar
boze zabrzmialo jakbysmy juz sie starali...no wiec nie, jeszcze nie, dopiero w przyszlym roku jak bog da ale juz sie nastawiam....glosno mysle po prostu...
avatar
Ja odpuscilam mysli o drugim dziecku i psychicznie jest mi duzo lepiej, od razu na wielu plaszczyznach zrobilo sie lepiej. Co ma byc to bedzie, bezdie 2 to bedzie, nie bedzie to tez bedziemy szczesliwi. Jak wspominam przyjemne chiwle z niemowlakiem to chce miec 2, a jak wspkmne te szczepienia, goraczki po 42 stonie, nieprzespane noce, kolki to mi sie odechciewa
avatar
uuuu , to będą emocje ;D
Dodaj komentarz

Za nami euroemocje...nie tylko pilkarskie...
Nie moge uwierzyc, ze to juz lipiec! To bedzie pracowity miesiac :/ Juz bym chciala aby byl sierpien...a najlepiej wrzesien ;P
W lipcu czeka mnie przylot tesciow!!! Odbieranie ich z lotniska w Valencji(a to daleko), impreza urodzinowa syna! Kolejny egzamina na prawko mojego meza (musze z nim jechac rzecz jasna ;/ ) impreza urodzinowa znajomych, mieszkaja 50 km dalej...(oczywiscie nie chce mi sie jechac, ale nie wypada odmowic) do tego palace slonce, a w biurze w dalszym ciagu brak klimy, wczoraj znowu myslalam ze wykituje, juz 3 raz w te wakacje mam jakby objawy udaru slonecznego , jeszcze mi sie to nie zdarzalo w hiszpanii...raz mi sie przytrafilo w Indiach, a juz w ten sezon 3 razy, a cale lato przed nami... Dopiero godzina 10, a ja juz plywam we wlasnym sosie...
No nic, trzeba nastawic umysl i cialo na przetrwanie tego...A co bedzie w przyszlym roku gdybym byla w ciazy!!? dalabym rade? chodz co ja sie martwie o przyszly rok...wtedy bede miec juz na stowe klime...i ze sie powtorze marzy mi zimowy porod...jesiennozimowy ;P

9
komentarzy
avatar
Jak bylam w ciazy, to bralam wiadro z lodowata woda, stawialam pod biurkiem w pracy i moczylam w nim nogi. Pomagalo i prawie nikt nie widzial A ktory juz raz maz zdaje na prawo jazdy? W kazdym razie bedziemy mocno trzymac kciuki, bo pewnie Cie to mocno odciazy, jak je zrobi.
avatar
no zimowy zły nie jest tylko kazde wyjście z domu to ubieranie się na maxa a tu dopinasz suwaczek kombinezonu i wielkie pfrrrrry w pieluch i wzystko od nowa - zdjąć umyć przebrać ubrać haha
avatar
trzeci raz podchodzi....ehh to prawko ...czekam jak na zbawienie az je zrobi, niestety ciagle brak czasu, bo praca, sezon za sezonem...zima wyjazdy rozjazdy....i tak juz robi iles lat, ale co ja moge zrobic, mam nadzieje tylko, ze w koncu sie uda...dlatego moj syn zrobi prawko w liceum, lepiej zrobic i nie jezdzic niz zostawiac na starosc, bo pozniej nie ma czasu, a czlowiek tez zaczyna sie bac...
avatar
u nas nie ma takich zim jak w polsce, dlatego marzy mi sie zima...u nas zima to temperatura do 10 stopni w ciagu dnia schodzi najnizej, a w porywach w nocy do zera...kilka nocy w roku takich mamy...za to latem pamietam ze pot sie lal ze mnie strumieniami i nie wychodzilam z domu do godziny 19
avatar
Wspolczuje upalow ( u nas non stop leje takze inna skrajnosc) a wiatraka takiego na biurko nie mozesz przynisec sobie do pracy?
avatar
No tak to zupełnie inna historia, a prawko faktycznie fajniej zrobić wcześniej, bo otem różnie i z czasem i z kasą bywa... ale wiadomo nie zawsze się da
avatar
Kciuki za egzamin. Prawko w rękach męża na bank sporo by Cię odciążyło. Nawet psychicznie Ja małej nadmuchałam już chyba ponad miesiąc temu basenik. Były nawet dwie okazje, żeby ją w nim wykąpać, ale matka panikara czekała na wyższe temperatury....i dalej czekam....
avatar
a ja ci zycze kochana abys druga runde rozpoczeła z palcem "w nosie ".... mam nadzieje ze bedziesz miło zaskoczona i tego własnie ci zycze !!!! u nas bomba !!!!
avatar
Współczuję tych upałów. Ja mieszkam w PL i ciągle narzekam, że nienawidzę lata, bo jest za gorąco. Myślimy nad emigracją do Szwecji, a jednym z głównych powodów jest to, że w Szwecji chłodniej latem. W Hiszpanii bym zdechła z gorąca.
Dodaj komentarz

Za 2 tygodnie 2 latka....mam to zdjecie na sluzbowym aparacie i wlasnie sobie zgralam na pulpit...nie da sie nie usmiechnac jak na niego patrze!!!

6
komentarzy
avatar
Jak zwykle nie widze, pooglada w domu. Milego dnia!
avatar
Syna masz wyjątkowo udanego Może Indyjskim starym zwyczajem aranżowane zaręczyny??? Mogę wysłać Gajkowe CV
avatar
masz racje nie da sie nie usmiechnac przystojniak!
avatar
Kochany <3 jak ten czas leci
avatar
Boski
avatar
Ale on ma łobuzerski wygląd na tym zdjęciu Ojjj, będzie miał powodzenie!
Dodaj komentarz

chcialabym cos napisac o pierwszych slowach malego, miesza jezyki, wybiera te wersje latwiejsze do wypowiedzenia:
mama
tata
tak
NO
mania (Maria)
tutaj
mniam
siada( posadz mnie od siadaj)
sniabebe (smieci, smieciark, to pasja mojego syna ;P )
baba
ball
star
car
dodu (mleko w panjubi)
pua (ciocia w punjabi)
meza wola po imieniu ;P
moze cos przeoczylam, jednak jak widac mowa dalej dosc ograniczona, ale biedak ma nie lada orzech do zgryzienia, wiec daje mu czas
najgorzej jednak jest z komunikacja nocnikowa, nie mowi ani ze chce siku ani kupe, robi w pieluche, na naocniku i toalecie nie da sie go utrzymac nawet przez sekunde...nie wiem jak to bedzie, nie mam pomyslu na to...nocnika nie lubil od zawsze...
uczymy tez plywac malego, zaklada rekawki na szczescie i jakos idzie,mysle, ze bedzie plywal...
Najgorsza sprawa poza nocnikiem jest jeszcze rzucanie przedmiotami....i uwaza do tego ze to swietna zabawa, ale ja sie boje o nasze meble i nasze glowy...ma taki autobus(dosc ciezki) jak nim wali to chyba cale osiedle slyszy...rzuca i drapie nas po twarzy i smieje sie w glos...ani spokojnie ´´nie´´ nie dziala, ani krzyki, ani zabieranie zabawek, czasem uda sie odwrocic uwage, albo po prostu robic to samo co on czyli torturowac go ´´laskotkami´´ i zamieniac to wszystko w zabawe...jak sie ekscytuje to niestety jest to dosc odczuwalne dla wszystkich, nawet kotu biednemu sie obrywa...rzuca w niego i kopie...smiejac sie, :/ naprawde nie jest to latwe dla nas wszystkich...
taki mamy wstepny bilans 2 latka...
dzis wstal wyjatkowo lewa noga i drze sie w nieboglosy, wiec juz nie pisze wiecej...

5
komentarzy
avatar
Z nocnikiem jest podobnie, z mowa tez ske u was ma naprawde trudniej, no i rzucanie czym popadnie, kot tesciowej tez obrywa a ostatnio nawet miesieczne szczeniaki dostaly kopniaki. I tutaj tlumaczenie ze tak jie wolno, nie rob tego czy zwykle nie nic nie skutkuje. Trzeba to po prostu przeczekac. Tylko teraz sie boje o malucha zeby kiedys jemu sie nie oberwalo.
avatar
he he, ja też dziś będę spisywać co mówi mały - tak sobie obiecuję śliczny ten Gabryś!!!
avatar
Ale on jest po prostu piękny! Znudzi mu się to rzucanie niedługo
avatar
Na tym zdjęciu z kolei na takiego poważnego wygląda A co do latających przedmiotów w Twoim domu to współczuję i trzymam kciuki, żeby szybko minęło. Jeszcze trochę, a zacznie nawijać jak szalony, a Ty zatęsknisz za tymi chwilami spokoju Jak sobie przypomnę te 2 miliony pytań na minutę mojego najmłodszego brata, to aż mnie ciarki przelatują, a byto to już kilkanaście lat temu
avatar
Nina ma swojego kumpla, mniej więcej w jej wieku i również wszystkim rzuca, mówi jeszcze mniej, za to bardzo się kochają. Chociaż już kilka razy w głowe oberwała latającym klockiem
Dodaj komentarz

zapominaialam jeszcze o slynnym NANA czyli o bananie, gdyby nie Gaja chyba bym nie wiedziala o czym mowi...bo pamietam ten wpis, w ktorym Chiang Mai skapnela sie co to jest nana hahaha

ale dostalismy zla wiadomosc dzis, tescie nie przyjada do nas, bo wniosek o wize zostal odrzucony....poplakalismy sie wszyscy, planujemy to juz tyle miesiecy, kupe kasy na to poszlo, i wszystko przepadlo, ciagle zapominam, ze jak sie jest spoza unii albo z jakiegos biednego kraju to nic nie jest latwe w zyciu...a juz na pewno nie podrozowanie...ehhh a maz tak bardzo chcial aby przzyjechali chociaz raz i zobaczyli jak zyjemy, zeby poznali wnuka i byli na jego urodzinach.... teraz zostalismy sami do konca sezonu,bez pomocy,nie mowiac juz ze na urodziny Gbrysia glowni goscie nie przyjada...smutno smutno nam...

Moje plany dalsze tez pokrzyzowane, bo myslalam, ze jak tescie przyleca to my nie musimy leciec do indii...a tak...chyba wypada pojechac...ciekawe co szefowa powie na moj miesieczny urlop... ? na mniej sie nie oplaca leciec jak my raz na pare lat sie wybieramy,nie mowiac juz ze na wielu lotniskach bomby wybuchaja, nigdzie mi sie nie chce jechac!!! mi! kiedys takiej powsinodze...

10
komentarzy
avatar
bardzo mi przykro maxi, pamietam jak czekalas na te ich wizyte
A Gabrys jest piekny, naprawde! sliczne ma oczy, takie dojrzale spojrzenie...uwazam, ze jest bardzo podobny do ciebie
Trzymajcie sie mimo wszystko
avatar
Cholercia, wielka szkoda. Ale pomyśl miesiąc w Indiach.... Cudownie
avatar
U Przemka tez nana to banan
avatar
ależ beznadzieja z tym brakiem wizy! W szoku jestem jak to, czemu???? Nie da się jakoś tego odkręcić, odwołać od decyzji?
avatar
Szkoda
avatar
Oj... Szkoda :-/
Ale może taki urlop dobrze wam zrobi??
avatar
Ehhhh :/ W takim wypadku trzymam kciuki, żeby Wam udało się jakoś zorganizować wyjazd. A może jest jeszcze jakaś szansa, żeby to załatwić?
avatar
co za upierdliwe urzędy wizowe ;/ no właśnie - co w pracy powiedzą na Twoją miesięczną nieobecność? Może zimą łatwiej? kiedy u was jest sezon biznesowy? trzymaj się!
avatar
Synek przystojniak. Szkoda, że jednak teście wizyty nie dostali.
avatar
A może ta podróż to będzie fantastyczna przygoda?
Może po tym zdecydujecie się na drugie dziecko? Coś za sobą zamkniecie, coś otworzycie. Takie moje gdybanie
Dodaj komentarz

no ja wlasnie dzialam na dwa fronty....z jednej skladam reklamacje w ambasadzie, moze cos sie ruszy, wysmolilam uprzejmu ale oficjalny list po hiszpansku opisujac cala sytuacje rodzinna (moze wezme tych hiszpanow tam na litosc ) a z drugiej sprawdzam ceny biletow do indii...no i wizy dla nas w tamta strone, bo ja i Gabrys , ktory odziedziyl obywatelstwo po mamie musimy miec wizy do indii...musze tez sprawdzic szczepienia, bo ja jak jechalam tam po raz pierwszy...dawno temu...szczepilam sie w gdyni na jakies tam paskudztwa, wiec musze skonsultowac malego teraz...co, kiedy i za ile? ehhh duzo pracy, a sezon daje sie we znaki, jeszcze chyba nigdy tak zle nie znosilam upalow...
co do mojego miesiecznego urlopu(na bank bezplatnego) to mysle, ze zima styczen/luty (dogadujac sie z kolezankami, ktore by przejely moja robote majac swojej mniej i moja pensje...) moglabym wyjechac...
no ale pozyjemy, zobaczymy, na razie nic nie moge zaplanowac (o zgrozo!!!) chodz w sumie to chcialabym pojechac...wtedy moglabym na spokojnie planowac kolejna ciaze nie myslac ze ta podroz czekalaby nas np rok pozniej,i znowu gdybac czy sie wstrzymywac ze staraniami do powrotu,czy jednak nie... ale chyba w ciazy bym sie nie odwazyla pojechac,chodz myslalam o tym, widywalam tam turystki z brzuchami....nie chodzi nawet o sama podroz...ale jakby stalo sie tak, ze nagle kaza ci lezec...to co wtedy? lezec w indiach do porodu? rodzic tam??!!! nie mowiac juz o biurokracji, ktora by mnie czekala aby wrocic z dzieckiem z ktorym nie wjechalam do kraju!!! nawet nie umiem sobie tego wyobrazic....chyba podroz z brzuchem do indii jest ponad poziom mojej ekstremalnosci...
a wy pojechalybyscie w ciazy poza europe???

ps. kiedys sobie wyobrazalam, ze wlasnie jak pojedziemy do indii z malym to wlasnie tam zrobie kolejny pozytywny test!!! ;P ot taka wizualizacja, bo wlasnie tak wstepnie planowalismy ta podroz, dopoki nie pojawil sie pomysl sciagniecia indii do hiszpanii....

9
komentarzy
avatar
Ja bym nawet do niektorych krajow Europy nie pojechala w ciazy.
avatar
Ja to właśnie tak u Ciebie widzę, pozytywny test w Indiach, ew. po powrocie
avatar
Jakbym się dobrze czuła i z ciaza byloby ok to bym jechała. To przeciez tylko miesiąc ( jesli dobrze wyczytałam),a takie odstresowanie dobrze Ci zrobi.
avatar
Ja sobie własnie podarowałam wakcje w Grecji bo za daleko, za gorąco, a ciąza nie wieczność w pzryszłym sezobie polecimy w 4 mam nadzieję,Współczuję sytuacji z wizami.
avatar
Matko, z tym leżeniem, to mi pierwsze co przyszło do głowy, to jak będą te bomby wybuchać i trzeba będzie się położyć na brzuchu itp. Chyba muszę ograniczyć tv. Oby był jakiś litościwy urzędas w tej ambasadzie. A co do lotów w ciąży.....chyba bym sobie darowała takie dalsze podróże, bo znając moje szczęście, to coś by się posypało i cały hajs by przepadł....zakładam, że nawet nie dałabym rady wylecieć...
avatar
Ja w ciąży to nawet nad moze nie pojechałam
avatar
ale analfabetka.. NAD MORZE *
avatar
7 miesięcy w tym wieku to baaardzo dużo, a Róża ma różne momenty lepsze czasem trudniejsze jak wszystkie dzieci chyba Mi się wydaje żnowu że w wieku Gabiego byla hmm "młodsza" heh
avatar
Oj Indie.... Brzmi cudnie!!!!
Dodaj komentarz

teraz plan jest taki, ze chyba sciagmay moich rodzicow...boziu mniej nas w opiece..
mialam kryzys wczoraj mega i zadzwonilam do domu z mina zbitego psa, ze jestem zmeczona i czy by nie wpadli...bez entuzjazmu, ale jak trzeba to beda! dzieki za moich rodzicow :*
do tego stopnia mamy dosc, ze postanowilismy z mezem, ze musimy tak to poukladac, ze jesli bedziemy miec kolejne dziecko, to jedna osoba pracuje tylko, a druga siedzi w domu...
jak zajde w ciaze to ide na zwolnienie, koniec, nie wyobrazam sobie abym mogla prowadzic takie zycie bedac w ciazy...my pracujemy na zmiany, wiec w prkatyce wyglada to tak, ze po robocie jestem sama z dzieckiem, w weekendy jestem sama z dzieckiem...jak pracujaca, samotna matka..a pracujaca samotna matka chyba nie moze juz byc w ciazy, nie?
wiec ja pojde na zwolnienie, pozniej na macierzynski itp...wtedy bedzie pracowal moj maz, a jak skoncza mi sie zapomogi to ja wrace do roboty na 200%(mam plan, ktory powinien zwiekszyc moj dochod) i moze moj maz posiedzi w domu ze 2 lata....az odchowamy kolenego malpiszona, ktory bedzie na tyle duzy, ze przenie sie ze skakaniem do dzungli...a my wtedy jakos oboje znowu zaczniemy pracowac...
ja to wymyslam...ale powiem wam, ze teraz jak mamy sciagac na gwalt rodzicow, to w sumie ta robota nie warta zachodu, bo co zarobimy to wydamy na bilety, wnioski wizowe i cale zamieszanie...juz lepiej siedziec na dupie i chodzic z dzieckiem na plaze...

7
komentarzy
avatar
amen.
Kurcze to ciężko masz, twardzielem jesteś! Dobrze że prosisz rodziców o pomoc a jeszcze lepiej że oni mogą Wam pomoc:*
avatar
No to może rzuć w cholere te robote?
avatar
najpierw musze zajsc w ciaze aby rzucic robote pozniej musze do niej wrocic aby mogl maz rzucic swoja hahaha
avatar
he he podoba mi sie chodzenie z dzieckiem na plaze. Wczoraj mialam identyczna rozmowe z mezem. On bardzo malo zarabia i chcialby zmienic prace na lepsza, ale teraz siedzi sobie w biurze, praktycznie nikt od niego za wiele nie wymaga, ma cieplo, lubi to co robi, po cholere ma zmieniac. Chicalby zmienic na inna ktora wiaze sie z wyjazdami, praktyzcnie non stop w samochodznie, a to niebezpieczne, albo za cieplo, albo za zimno, kawa tylko na postoju, Kibla trza szukac i to dla 200 euro wiecej, nie warto. Dal sie przekonac. Ja wiem ze ambicje ambicjami itp, ale czasem warto zrezygnowac z czegos dla spokojnego zycia, bo Taki stres i nerwowka nie warta tych pieniedzy. Ja pracuje radzimy sobie calkiem niezle, dlugow nie mamy, ba sa nawet jakies oszczednosci, miezskania nie kupimy, ale na wakacje, jak sie pralka zepsuje czy cos innego naglego wystarczy.
avatar
dokładnie, ja szukam cały czas nowej pracy, by nie siedzieć 35 mies, na wychowawczym, ale jak kolejne sprawy się nie układają po naszej myśli, to dochodzę do wniosku, że rok w tą czy tamtą stronę niczego nie zmieni - uszarpie się człowiek jak nie wiem.
avatar
U mnie problem ten sam jak u Ciebie dopóki nie zajdę w ciąże to nie mogę rzucać pracy bo zostane z niczym.
avatar
Jest cel
... Jest plan :-) i życie nabiera sensu gdy znamy kierunek w którym podążamy :-)
Dodaj komentarz

moi rodzice przylatuja 14 sieprnia...jeszcze miesiac, ale ...juz mam na co czekac, dzis piatek, za chwile weekend...zleci jakos, pozniej rodzice beda prawie miesiac, a pozniej zacznie sie po malu koncowka sezonu, pozniej lecimy do polski dokladnie 25 wrzesnia, wiec jakies 2 tygodnie po wylocie rodzicow....czyli musze wytrzymac miesiac...
co do latajacych przedmiotow, to ostatnio mlody dostal lanie....bo juz naprawd robi sie groznie, i ja nie mam na mysli latajacego klocka, bo czyms takim bym sie nie przejela, ale my juz mamy roztrzaskane oba piloty, w zwiazku z czym nie mozemy juz ogladac tv w domu...ostanio moj telefon pofrunal przez caly salon, ale miarka sie przebrala jak maz oberwal w glowe paletka (prezent urodzinowy dla mlodego) i niestety oberwal na tyle, ze rozcielo mu glowe i polala sie krew...Gabek dostal lanie, i niestety musze powiedziec, ze jakos bardziej sie slucha od tamtego czasu, nie chcialam sie posuwac do tego, ale po prostu boje sie o nasze glowy!!! wyobrazcie sobie moje przerazenie gdy zlapal mlotek do miesa....juz widzialam scene gdy maz wraca z pracy, a ja leze w kaluzy krwi i dziecko lata po domu z mlotkiem. Oczywiscie jest tez bardzo czuly na wszystkie krzywdy, chodzi i caluje bolace miejsca, nawet moje ugryzienia po komarach obcalowuje, i kazdy plasterek na skaleczonym palcu ucaluje i jest wrazliwy na innych, natomiast chyba jeszcze brakuje mu pare info z fizyki o sile uderzenia rozpedzonym obiektem...i niestety pierwsza lecja byla o sile uderzenia moje reki na jego pupie :/

11
komentarzy
avatar
Oj bywa i tak. Mnie jeszcze Jas nie doproqadzil do takiej sytuacji ale moge sobie cos takiego wyobrazic.
avatar
Pewnie znajdzie się kilka komentarzy pod Twoim wpisem, że tak nie wolno. Ja akurat dyscyplinowanie dzieci przez rodziców porządnym klapsem uważam za konieczną część wychowania. Nie wiem czy jesteś wierząca, czy nie, ale dla mnie sprawa wiary w Boga jest bardzo ważna. W Biblii jest mnóstwo fragmentów na temat wychowywania dzieci i dyscyplinowania ich. Mnie to przekonuje mimo tendencji do nie stosowania w ogóle kar wobec dzieci w dzisiejszym świecie. Mój dziadek mawiał: "sercem kochaj, kijem cochaj". Są momenty, kiedy trzeba zareagować i postawić jasno granicę, czego wolno, a czego nie. Wiem to trudne, bo kochanie i bicie wydają się być sprzeczne, ale moim zdaniem nie są. Pewnie połowa BBF mnie zje za ten komentarz.
avatar
nie przejmuj się tak, mój starszy też kiedyś dostał lanie bo zagrażał niemowlakowi, od tego czasu ciut zmądrzał, nie wiem czy to efekt kary cielesnej, ale nie mogliśmy patrzeć na takie sytuacje bezczynnie
avatar
nie przejmuj się tak, mój starszy też kiedyś dostał lanie bo zagrażał niemowlakowi, od tego czasu ciut zmądrzał, nie wiem czy to efekt kary cielesnej, ale nie mogliśmy patrzeć na takie sytuacje bezczynnie
avatar
cholera! najgorsze, że to nie pomogło :/ co pomaga? Też tej swojej cholerki ostatnio ogarnąć nie mogę. Wprawdzie nie uderzyłam jej ale tylko dlatego, że to kurna nieskuteczne. Co może pomóc???
avatar
gosia81 wlasnie tak! ja juz nie moglam patrzec bezisilnie jak on nas terroryzuje tymi uderzeniami gdzie popadnie...zwykle ´´nie´´ nie dziala, krzyk powoduje smiech i ponowne walenie...to co robic?? troche zmadrzal teraz mam wrazenie...
avatar
Kurczę ja kiedyś dałam młodej po tyłku kiedy zaczęła mnie gryźć zacisneła zęby i nie miałam jak jej oderwać i podszedł klaps. Podziała Ł ale ...młoda puściła tylko dlatego ze zaczęła się na cały głos śmiać. Teraz wiem ze bardziej skuteczne jest szybkie polaskotanie i przede wszystkim ze robi takie rzeczy kiedy jest znudzona broi żeby wywołać reakcję. Znajduje jej jakieś zajęcie żeby sobie dopuściła psoty. Chociaż czasem jak padam na twarz to strasznie mnie to denerwuje eh..wieczne szukanie Metody .
avatar
mchaela zgadza sie u nas jak pojdzie klaps w pieluche to tez sie smieje w glos...do tego im bardziej znudzony/zmeczony tym wiecej przedmiotow lata....ale wczoraj juz sie nie smial...bylam zla, moj czasem ugryzie albo pociagnie za wlosy, zagryzam zeby i jakos wytrzymuje, ale z tymi latajacymi przedmitami to juz przesad...
avatar
@Rutelko, to chyba ja bede ta pierwsza, ktora Ciebie troche nadgryzie,) I to w dodatku nie bedac matka, czyli teoretycznie bez prawa wypowiedzi. Mam nadzieje, ze sie nie obrazisz.
Co innego jest klap w bezsilnosci i trosce o bezpieczenstwo dziecka i swoje, jak w przypadku maxi. To nie jest zadne usprawiedliwienie, ale jakas tam "okolicznosc lagodzaca", a co innego jest planowanie na zimno wychowania z klapsami. W mojej rodzinie dzieci sie nie bije. Sama dostalam klapsa dwa razy, w latach 80tych: raz kiedy ucieklam mamie przez dosc ruchliwa dwupasmowke, matka prawie osiwiala jak mnie w koncu zlapala i ten klaps w ogole nie "bolal" psychicznie a raczej podkreslil powage sytuacje wlasnie dlatego, ze rodzice nigdy mnie nie bili. A drugi byl na zimno (moj ojciec do teraz mnie za niego przeprasza) i najgorsze w tym klapsie byl nie bol, czy strach a poczucie upokorzenia i nienawisc do rodzicow. W wieku niecalych 5 lat (!) lat po raz pierwszy ich nienawidzilam, w myslach wyzywalam, planowalam ucieczke z domu, ewentualnie podpalenie domu (wtedy wiedzialam juz,ze ogien jest be) i co gorsza mialam schowane zapalki i w ogole sporo przygotowane. Owszem, rodzice na mnie czasem krzyczeli, wsciekali sie, nie robili tych pogadanek, ktore slysze czasem na ulicach (kochanie nie rob tego bo mamusia sie obrazi", nie bylam "bezstresowo", wychowana, musialam sie ich sluchac, ale autorytet zdobyli czyms innym niz klapsem, wiec wierze ze takie wychowanie jest mozliwe.

@maxi, wg mnie ta sytuacja byla okolicznoscia lagodzaca, krew sie polala i to bardzo powazna sprawa!!! Gabrys pewnie tak to powaznie potraktowal, tez dlatego, ze sie w ogole nie spodziewal ylo , nigdy sie nie zdarzi dobrze, ze teraz wie, ze powiniem Was sluchac. Chociaz trudno uwierzyc, ze taki sliczny blondasek jest w rzeczywistosci takim diabelkiem!!
avatar
Ja dostałam od mojego taty ( to od był od wymierzania kar) chyba 2 razy po dupie tak porządnie. Raz, jak mnie zgubił na stadionie(!!!!!!!!) a ja wróciłam sama do domu w wieku 5 lat i byłam w siebie dumna, ojciec blady podjechal taksa pod dom i jak mnie zobaczył to chyba...nie wiem, emocje pusciły? Tak mnie mocno klepnał w dupe ze do dzis pamietam. A drugi raz, to jak mój brat podpalił nasz pokój...dostalismy oboje- paskiem!
Ja staram się jak moge unikać klepania i pochodnych. Na szczescie na ALicje działa kara w postaci odstawienia do pokoju goscinnego za kare, wtedy jest płacz, przepraszanie i przytulanie . Ale był taki moment, ze waliła w nas tez wszystkim- pilotem najczęściej. I to nie w ferworze zabawy, ale "tak se", bo mogła...Raz ja jej dałam po łapach, raz moj mężu. A potem miałam wyrzuty sumienia . No i stwierdziłam ze to absolutnie nie będzie działo, bo potem ona nam klepała po rekach...czyli agresja wobec niej dała jej tylko to, że zobaczyła, ze tak tez można komuś zrobić krzywdę.Ale wierze ze czasem inaczej sie nie da...
avatar
dzis wydaje mi sie, ze zapomnial jak dostal bo rzuca i wali nadal, juz nie bede powtarzac, bo to jednak nie dziala, do tego macie racje, bicie wzbudza w dziecku nienawisci (sama to pamietam jak byla zla na matke jak mi kiedys z liscia strzelila, nie pamietam za co, ale to ze dostalam pamietam dokladnie) i sylwia masz racje , on tez nauczy sie dawac klapsy nam....ehhh nie ma sensu trzeba jakos przeczekac, kas sobie kupic...i zyc na tym polu minowym
Dodaj komentarz

Jutro 2 lata, ale ja nie o tym...mialam byc impreza z dziadkami, ale nie dojechali...moze i w sumie dobrze, bo gdyby mieli leciec, to nie wiem czy by dolecieli, bo lotniska w Turcji zamkniete AAAAA, nawet wyszukiwarka juz nie pokazuje tych biletow co to byly dostepne....w ogole Turkish airlines zniknely z sieci...i z nieba...a to bylo nasze polaczenie, i z Pl i z hiszpanii latalismy do indii wasnie tymi liniami...
No wiec impreza bez dziadkow za to ze znajmomymi mamy i taty gin z tonikiem juz sie chlodzi dla mamusi...w koncu to ja dalam z siebie wszystko, cos mi sie nalezy w ta rocznice, naprawde nie rozumiem z jakiej racji urodzony a nie rodzaca obchodzi urodziny.... ;P
O Gabim pozniej...ja musze o sobie dzis... 2 lata...i co wlasciwie zrobilam przez te 2 lata, ok zamknelismy restauracje z czego jestem niezmiernie zadowolona, mamy prace dajac w miare stabilizacje, ale moje odchudzanie lezy...jestem tak gruba jak 2 lata temu...to co zeszlo po porodzie w 1 tydzien to zeszlo, reszta stoi....wczoraj bylam na zakupach ciuchowych i jestem zalamana, dol jak ch*j, we wszystkim wygladam jak baleron i zygac mi sie chce, a jak urodzilam to myslalam na nastepne wakacje juz bede fajnie wygladac, rok temu mowilam to samo, i jestem znowu w tym samym miejscu po 2 latach, ja wiem, ze sama nie dam rady, mi tylko pomoze oboz dla odchudzajacych z dala od wszystkiego, w domu z ta rutyna ktora mam/nie mam, nie wierze w powodzenie, nie umie, nie mam sily i dupa dupa dupa dupa. tylko na zadne oboz odchudzajacy nie pojade, bo kiedy?jak?za co?(to dosc droga impreza) rownie dobrze moglabym planowac wylot w kosmos!!!!!!

7
komentarzy
avatar
Maxi nie marudz, ja mam 8 kg wiecej niz 2 lata temu, niz po urodzieniu dziecka, to jest powod do wstydu. Pamietaj zaczynamy od poniedzialku!
avatar
wiem, ze marudze, ale ja naprawde nie wiem jak sie za to zabrac z powodzeniem....rece mi opadaja...nie mam czasu, sily ani kasy na szczegolne traktowanie siebie, ktore wymaga zaangazowania...i jak ja mam w ogole myslec o drugiej ciazy....skonczylabym w tlc jako dziwolag...
avatar
ps...2 lata temu myslalam, ze wlasnie bedziemy sie teraz starac o kolejnego malpiszona...ale odpada, i chodz sprawy ida ku dobremu to nie az w takim tepie o jakim bym sobie marzyla...jeszcze trzeba poukladac troche spraw zawodowych, organizacyjnych no i schudnac chodzby 5 kg!!! tylko jak ja nawet 2 kg nie moge zrzucic bo wpierdzielam ptasie mleczko, ktore babcia wyslala dla wnuczka z polski aaaaaaaaaaaaaaaaa
avatar
kochana - że się z Tobą zapisąłm na Vitalię i zalogowałam się tam ze 3 razy i olałąm sprawę, to ci teraz napiszę, uparłam się i jem mniej, dieta "mniej żreć działa" choć okroooopnie powoli. Zczynałąm od 68.1 kg teraz mam 64.4 kg. Ale już się sobie bardziej podobam - choć oczywiście schudły mi przede wszytskim cycki, ale... nie używam guzika na spręzynie do dzinsów (taki gadżet, by nie kupować nowych ciuchó w wiekszych rozmiarach), tylko weszłam w te jeb. dżinsy sprzed roku. Sprzed ROKU!!!! a ty rozkminiasz dwa lata - przecież wiesz że te dwa lata w Twoim życiu to kosmos. Więc uważam że zaplanowałaś i tam poleciałaś, tylko teraz chcesz innych widoków ;P
avatar
Kochana a ja napiszę z własnego doświadczenia nie musisz wydawać kasy na żadne obozy odchudzające czy siłownie wystarczy silna wola i możesz ćwiczyć w domu. Wiadomo efekty nie będą tak szybko ale dla chcącego nic trudnego i się nie poddawać. Napiszę Ci jak to było u mnie zawsze mówiłam sobie że będę ćwiczyć i będę ćwiczyć a po 2 tygodniach zawsze była rezygnacja bo sie męcze, bo mi się nie chce, bo nie mam czasu, bo to nie dla mnie i milion innych wymówek. Po ciąży zostało mi 8 kg do zrzucenia i wtedy powiedziałam nie poddam się będę ćwiczyć i koniec, fakt że byłam na macierzyńskim to miałam kiedy. Ćwiczyłam 5 razy w tygodniu przez ponad rok z kilkoma przestojami na wakacje chorobe itp, udało mi się zrzucić prawie 10 kg, ktoś może powiedzieć że to mało ale bez żadnej diety to uważam że i tak jest super bo w odchudzaniu jak to mówią 30% dają ćwiczenia a reszta dieta. Teraz tez rewelacji też nie ma ale waga sprzed ciązy jest niższa i to mnie cieszy. Więc jak naprawde zle sie czujesz we własnym ciele to chociaż spróbuj zacząć cwiczyć, filmików i trenerów jest mnóstwo na you tube można wybierać ile sie chce.
avatar
Zacznij eliminować cukier, nie ograniczaj całkowicie bo to bez sensu, ale np. zacznij nie słodzić kawy albo herbaty (lipa jak wcale nie słodzisz ) ja już 2 tygodnie bez słodzenia (a słodziłam 16 łyżeczek dziennie) więc jestem do przodu 224 łyżeczki cukru
avatar
Maxi jak ja Cię rozumiem. Mam ponad 8 kg na plusie :/ Nie potrafię tego fetu zrzucić.
Dodaj komentarz
avatar
{text}