Podsumowanie ostatniego tygodnia:
Zlobek od poniedzialku do czwartku coraz lepiej. Jas malo je w zlobku, ale nadrabia w domu, klada go spac do jego wozka i spi obie po 1-2 godzinki wiec jest ok. W sumie swietna kadra. W srode wypytywali mni eo przebieg porodu. Powiedzialam ze po cc nie pokazali nam go nawet na ulamek sekundy tylko wzieli na badania, bo podejrzewali lewostronny paraliz (dowiedzialam sie oczywiscie po tym jak stwierdzili ze jest ok), badania trwaly ok 30-40 minut i dopiero wtedy go dostalismy. Pani wychowawczyni stwierdzila ze to przez te wlasnie 30 minut Jas jest Taki jaki jest, czyli bojacy sie, ciezko mu sie rozstac z nami. Powiedzialy ze teraz wiedza o co chodzi i beda go jeszcze wiecej tulily i nosily, bo on poprostu tego potrzebuje. Mial Syndrom wczesniaka, odlaczony w pierwszych minutach zycia od mamy i to podobno tego skutki. Nie wiedzialam. Ale cudownie ze tak sie tym interesuja i maja wyrozumialosc i pomagaja.
Jas mial w sobote zolte oczy, tzn wyplywala mu ropa oczami, jak sie pozniej okazalo byl to katar (bo w zlobku wiecznie ciagnie nosem, niby malutko ale ciagnie), a ze dzieci w tym wieku nie Maja zatok to wyplynelo oczkami, 2 dni kropelek i przeszlo.
We wtorek maz zbudzil sie z zaleionymi oczami i strasznym przezebieniem. Oddalam Jaska do zlobka, o 14 zwolnilam sie z pracy, zawiozlam meza do lekarza. Antybiotyk i tydzien wolnego. Pani Doktor mowi zebym i ja pokazala jezyk bo nie podoba jej sie moja chrypa. Pokazuje: ropna Angina i to dalece posunieta -> antybiotyk tydzien zwolnienia. Tak to jest jak sie z przeziebieniem biega do prcy.
W srode Jas zaczyna kaszlec, nie pdooba mi sie to, a ze mam 'wolne' biore do wczesniej ze zlobka i do lekarza, niby ok ale lekko czerwone uszko, moze wyjsc z tego zapalenia ucha srodkowego. Lekarz pyta czy ma temperature, nie mial, wiec mowie nie, lekarz ze to dobrze i mamy obserwowac, jakby cos sie dzialo przyjsc nastepnego dnia.
Wracamy do domu, wieczorna zmiana pieluchy, mierze temperature, kurw.... 39.9 -> Paracetamol w czopku. 2 w nocy 40 stopni, znowu Paracetamol, 7 rano 39 -> lekarz. No tak rozwinelo sie zapalenie ucha srodkowego -> antybiotyk (pierwszy raz jakies lekarstwo) przez 7 dni. CO z temperatura? Po 2 dawkach antybiotyku przejdzie, nic nie dawac. Wieczorem 41 stopni, po 2 dawkach antybiotyku, rano 40, czopki nie dzialaja. O 16 w sobote wycieczka do szpitala. Dziecko ma 41 stopni goraczki,m antybiotyk nie dziala. Lekarz: no i?, 40 sotpni u dzieci to nic wielkiego, jesli funkyjonuja normalnie, ba nawet 43 sie zdarza, jesli ma 39 i jest nieprzytomny to zle, ale jesli ma 42 i jest ok, to nie ma sie czym martwic. Zbadali Jasia, zapalenie ucha prawdopodobnie jest wirusowe a nie bakteryjne, wiec moze antybiotyk nie dzailac, ale mamy brac do konca, ibuprfen w plynie. Cala sobota temperatura w okolicy 39,5-40,5. W niedziele rano 38.5 hurra po 12 godzinach od ostatniego ibuprofenu, ale zaczal sie strajk jedzeniowy, o dziwo wczesniej Jas jadl za 3 mimo tej temperatury i zapalenia ucha. Sytuacja opanowana....nie zaczela sie biegunka po antybiotyku, minimalna (wielkosc ok 1 lyzeczki-sorry), ale pupa odparzona. Ok 16 przeszlo. Niedziela wieczor 40.5. No zesz ku.... ile jeszcze, ibuprofen o 19, o 21 temperatura 38, uffff, o 7 rano 37.1 ufff. Ale do zlobka go nie moge poslac, maz wzial dalej zwolnienie na siebie (niezbyt zgodne z prawem, ale co robic, przeciez po tacierzynskim opracowal zaledwie 4 dni, wiec nie moze teraz nosic zwolnien na siebie, dziecko, kota itp, wiec najlogidzniej pociagnac jego zwolnienie). Ja chyrlam w pracy ale co zrobic, poczatek marca 3 tygodnie zwolnienia po wypadku, potem swieta, potem grypa jelitowo zaladkowa, strajk w zlobku, teraz angina...no kuzwa wywala mnie.
Jas dzisiaj juz chyba lepiej, chociaz znowu jakas mega wielka lekko wodnista kupa. Maz zostaje z nim do czwartku, zlobek zamkniety w srode i czwartek, jak bedzie ok to poslemy go jutro, zeby sie znowu nie odzwyczail.
Uroki macierzynstwa......