„Istotne jest, aby umieć w relacji z dzieckiem określić swoje granice; wyznaczanie granic dziecku i szerzej – stawianie ograniczeń innym ludziom jest przede wszystkim przejawem chęci sprawowania władzy. Chęć sprawowania władzy przejawia się również w wymierzaniu dziecku kar. Autor przestrzega też przed uciekaniem się do tzw. konsekwencji, które w rzeczywistości są karą; zarówno kary, jak i ich eufemistyczny odpowiednik - „konsekwencje” niszczą relacje dorosłego z dzieckiem. Wspomina o znaczeniu wartości demokratycznych w rodzinie, ale na plan pierwszy wysuwa jakość dialogu w rodzinie, czyli sposobu, w jaki członkowie rodziny odnoszą się do siebie i jak się czują. Jakość rodzinnej relacji jest podstawą dla fizycznego i emocjonalnego zdrowia i rozwoju dzieci. A za to całkowicie odpowiadają osoby dorosłe. Ważne jest też, aby dorośli poważnie traktowali życzenia i potrzeby dzieci, pamiętając przy tym, że istnieje istotna różnica pomiędzy otrzymywaniem tego, czego się chce i tego, czego się potrzebuje.
„Kontrolowanie dzieci na co dzień polega na tworzeniu zdrowego i bezpiecznego otoczenia, dawaniu wskazówek i ustalaniu granic, a nie na wymuszaniu absolutnego posłuszeństwa, stosowaniu presji czy nieustającym zarządzaniu. [...] Metodą wychowawczą powinien być szacunek, a nie przymus. Zdarzają się sytuacje, kiedy pewna kontrola jest nie do uniknięcia, i cała sztuka polega na tym, by jej nie nadużyć.
Dzieci uczą się podejmowania słusznych decyzji przez podejmowanie decyzji, a nie przez kierowanie się cudzymi wskazówkami.“
Zrodlo: http://zdrowedzieci.blox.pl/2015/04/CIEKAWE-KSIAZKI-8211-SFERA-PSYCHICZNA-ciag-dalszy.html
“Dlaczego nie warto robić tego swojemu dziecku? (o tzw. Karnym jezyku/treningu kocykowym itp”)
• trenując dziecko tracisz szansę na zbudowanie z nim autentycznej relacji,
• trening kocykowy nie uczy samokontroli, ale bezwarunkowego posłuszeństwa; trenując dzieci pokazujemy im, że należy robić to, czego oczekują inni, bez względu na własne potrzeby,
• używanie przemocy fizycznej w stosunku do dzieci jest karalne; ograniczanie możliwości przemieszczania się dziecka jest przemocą,
• niebranie pod uwagę potrzeb dziecka jest przemocą emocjonalną,
• trenowanie dzieci to wychowanie warunkowe – jeśli zrobi to, czego od niego oczekujemy, okażemy mu zadowolenie, jeśli nie zrobi, spotka się z karą (niezadowolenie rodzica to także kara),
• kary i nagrody zabijają chęć współpracy i motywację wewnętrzną dzieci,
• efektywność treningów jest wysoka, ale jej skutki bolesne – dziecko nie buduje poczucia przynależności, pojawiają się lęki, ma mniejszą zdolność do komunikowania się z otoczeniem, niską samoocenę, mniejsze przekonanie o własnych kompetencjach,
• trenowanie dzieci nie jest zestrojone z naszą biologią (w kulturach pierwotnych kontakt rodziców z dziećmi opiera się na empatii, nie – treningu).'
Jas wczoraj przy odbieraniu go ze zlobka zagladnal do swojego pudelka sniadaniowego i zjadl 2 kromki, ktore tam jeszcze zostaly i garsc jagod. Do domu mamy 3 minuty, tam czekal na niego obiad, ale zostalam z nim w zlobku i pozwolilam w spokoju zjesc, byl mega glodny, w domu po godzinie zjadl obiad.
Opowiedzialam dzis przy sniadaniu w pracy. Lawina krytyki.
Czy ty jestes normalna? Dlaczego nie trzymasz sie stalych por posilkow, dlaczego nie jecie wszyscy razem (Jas i tata sa zazwyczaj o 16:30 w domu, wczoraj wyjatkowo go odiberalam, ja wracam Kolo 18, wiec oni jedza sami, a potem czesto Jas je ze mna jescze raz, albo ja jem sama, bo ciezko zeby 1,5 godziny czekali na mnie z jedzeniem, w weekendy jemy razem). Dlaczego Twoje dziecko moze odejsc od stlou gdy skonczy jesc albo gdy wogole nie je, ma siedziec do konca.
Ja karmie Jasia w godzinach posilkow zlobkowych, staram sie miec zawsze te same godziny oosilkow, ale na lisosc Boska, jak jest glodny to dostaje jesc, jak nie chce jesc, nie musi siedziec i plakac przy stole i co gorsza bawic sie jedzeniem lub je rozrzucac (widziaal na urlopie takie scenki dziecko rozwala jedzenie w Kolo ale rodzice dumnie ze przeciez siedzi z nimi przy stole a nie lata tak jak Jas - nie wiem co jest lepsze).
Po raz kolejny stwierdzam ze nie bede juz nic o sobie opowiadac. Ja wychowuje dziecko tak, ze je jak jest glodny, idzie spac jak jest spiacy (oczywisice to sa stale pory i wahaja sie gora 30-60 minut, wzcoraj zasnal o 19, przedwczoraj o 19:45 i dla mnie to naprawde nie jest Problem i dzis tez nie bede go zaciagac o 19 do lozka, gdy bedzie sie jeszcze bawil, jestem pewna ze przed 20 i tak juz bedzie spal, wiec po co sie stresowac.
Niby jestem przekonana, ze to co robie jest dobre, bo ani dziecko ani my nie jestesmy zestreoswani, on wie gdzie sa granice, wie co oznacza nie, czasem jak powiem ze czegos nie wolno to i sobie lekko poplacze, ale nie ruszy np goracej kawy. Potrafi samo podejmowac decyzje, jak nie chce jesc marchewki z groszkiem i wybiera sam groszek to naprawde nie jest dla mnie poroblem i sie wrecz ciesze ze mysli i ma swoje zdanie i Jakis juz swoj smak, raz je banany innym razem ma ochote na gruszke.
Niektorzy niestety twierdza ze ja w ten sposob mojego dziecka nie wychowuje, hmm wg mnie oni swoich tez nie wychowuja tylko tresuja.... i tak sobie mozemy do usr... smierci dyskutowac i udowadniac ktora metoda jest lepsza.
'Bedziesz tu siedzial az zjesz do konca, a jak nie to czekaj az wszyscy odejda od sotlu' - nie dziekuje, to nie dla mnie.
Ktora droga jest lepsza? Czy ktos wogole zna odpowiedz na to pytanie?
PS Ja moglam w domu robic co chcialam i z respektu do moich rodzicow nawet majac 20 lat i bedac studentka nie osmielilam sie wrocic po 22-23 do domu. Nie przypominam sobie zebym kiedykolwiek dostala jakas kare lub miala obowiazki. W piatki w szkole sredniej mialam tylko 3 lekcje i zanim mama wrocila z pracy cale mieszkanie bylo wysprzatane i obiad ugotowany, mylam tez w domu okna, nigdy mnie o to nie musiala prosic, mylam zeby jej pomoc tak poprostu sama z siebie. Na studiach oddawalam 60% mojego stypednium do budzetu rodzinnego, a wcale nie bylo takie konieczne. Bylam mega niejadkiem i nigdy mnie do jedzenia nie zmuszano i nie mam zadnych zaburzen w tej kwestii.
Codziennie dzwonie do rodzicow po 3-4 razy