Dawno nie pisalam.
Duzo sie dzialo.
Bylismy chorzy i to powaznie, pierwszy raz w ciagu prawie 2 lat, powazna choroba - zapalenie ucha srodkowego polaczone z bakteryjnym zapaleniem pluc.
2 tygodnie temu w srode, Jas byl Jakis dziwny i musialam go odebrac wczensiej ze zlobka, panie powiezdialy ze placze z powodu wyrzynajacych sie zebow - faktycznie 2 trojki byly tuz tuz przed przebiciem, lewa dolna i prawa gorna, wiec cala szczeka bolaca. W domu zauwazylam ze jedna 3 sie juz przebila, w ciagu nastepnej doby wylazla druga, wiec stwierdzilam ze dziecko zabkuje, Dostal na noc Paracetamol i spal spokojnie.
W piatek rano (dla pewnosci zostalam z nim do konca tygodnia w domu) Jas smiga na rowerze po domu a ja widze ze cieknie mu ropa z ucha i to mega cieknie. Wyczyscilam, miezre temperature, 36.8, no kurcze mowie ok, ale do lekarza trzeba isc. Pojechalam do szpitala, bo u nas w piatek o 12 juz wszystko pozamykane.
W szpitalu wstepne selekcja, dziecko nie ma temperatury, wyglada ok, bawi sie, ba nawet je w poczekalni, wiec musimy czekac...16:15...czekamy.... o 20:10 wzywaja nas do gabinetu (masa cierpiacych dzieci i pilnych przypadkow). Lekarz stwierdza zapalenie ucha srodkowego, ale nie podoba mu sie charczenie w plucach...przeswietlenie, diagnoza zapalnie pluc. BEZOBJAWOWE: bez kaszlu, bez temperatury. Matka nie zauwzayla nic, myslala ze to zeby. Porazka na calego. wychodze zaplakana z gabinetu. Lekarz mowi ze dzieci Maja mega czesto zapaleni epluc bezobjawowe, ktorego bez rentegna nawet nie mozna stwierdzic i poprostu sa leczone na przeziebienie itp i ze to nie tragedia, zarazil sie w zlobku i tyle.
Antybiotyk 7 dni co 8 godzin. No kuzwa kto wymyslil co 8 godzin dla malego dziecka.
O 23 bylismy w domu wiec 1 dawka byla o 23, potem juz szlo 8, 16, 24, trzeba bylo budzic, ale w sumie pil na spiocha i zasypail wiec jest ok.
Tylko podczas ostatniej dawki w zeszly piatek o 24 przezylimy szok, bo Jas sie wybudzil i do 3 nie mogl zasnac, bo sie czegos bal, ciagle pokazywal ze za oknem, pod lozkiem, pod koldra jest cos i ze sie tego boi. Caly sie trzasl, az ja sie zaczelam bac, ale wkoncu zasnal.
Maz mial ropne zapalenie gardla, a ja mam nadal zapalenie zatok.
W niedziele obchodzilismy, niezbyt hucznie, 2 urodzinki, byl pociag ze swieczkami, byl tort i nowe meble do pokoju w ramach prezentu. Wstyd sie przyznacv ale przy przeprowadzce postawilismy tam stare graty, bo myslelismy ze Jas poniszczy, ale tak sie nie stalo i postanowilismy w koncu i ta rzecz dokonczyc.
W poniedzailek zaliczylsimy bilans 2-latka - wszystko ok. 11,5 kg, 84 cm, rozwoj prawidlowy.
We wtorek zaliczylismy ortopede -> rowzniez wszyskto ok, a popoludniu bylismy 1 raz u dentysty i moje dziecko zakochalo sie w dentyscie od 1 wejrzenia. Byl to pierwszy lekarz i pierwszy gabinet w ktorym nie plakal. Ba pokazal nawet Cale uszebienie panu dentyscie i wyszedl mega szczesliwy. Zabralismy go do naszego dentysty i wczesniej siedzialam ja na fotelu, potem tata (tacie trzeba bylo borowac, ale udawal ze nie boli) a potem siadl Jas i od razu otworzyl szczeke. Dostal od lekarza torbe skarbow: gumowe rekawiczki, maseczka i inne pierodly i wczoraj ubral swoje gumowe rekawice i kazal powiedziec AAAA po czym sprawdzil nasze zabki
Niestety przerwa 2 tygodniowa od zlobka dala sie we znaki i caly wczorajszy dzien wyl. Mam nadzieje ze dzis jest lepiej. Dzis swietuja jego urodziny, wiec moze mu sie bedzie bardziej podobac.
PS pomysl z malym lekarzem byl swietny, Jas nie boli sie juz lekarza i daje sie przebadac (dla pewnosci mialam zabawkowe sluchawki ze soba i juz w poczekalni sie nimi bawilismy), plakal tylko przy sprawdzaniu meskich narzadow, no ale kto by nie plakal