Nowe ciaze na Ovu, alez to cieszy.
Marze o 2 dziecku, ale jak juz pisalam szanse sa rowne 0, wiec ciesze sie innymi ciazami i to tez sprawia mi wiele radosci. Czekam na 'nasze' nowe dzieci i przyezywam wiele ciaz, choc czasem bez komentarzy, to czytam Was i naprawde sie ciesze!
Zainspirowana Maxi postanowilam, ze tez cos zrobie wkoncu z ta moja waga.
Czas na zwierzenia.
Nigdy nie mialam problemow z moja waga, zawsze wazylam ok 55-58 kg przy wzroscie 168. Zmienlo sie to kiedy dowiedzialam sie, ze jestem chora na endometrioze. Przez pare lat cwiczylam 5-7 razy w tygodniu fitness, step areobik, joge, plywanie, rower. Glownie sama, w domu, bardzo regularnie i zdyscyplinowanie, ale nie fanatycznie, 45-60 minut, rower 2-3 razy w miesiacu dlugie 20-40 km wycieczki z mezem, rekreacyjnie, nie wyczynowo. Jadlam normalnie, ale nigdy nie mialam pociagu do slodyczy, napadow glody itp.
Pewniej marcowej niedzieli w 2012 roku cwiczylam w domu przez ponad 2 godziny na wii Fitness, mialo to byc przygotowanie ciala do lata, chociaz wtedy i tak bylam calkiem z niego zadowolona. Po cwiczeniach wzielam prysznic, poogladalam tv i polozylam sie spac.
Osoby o slabych nerwach dalej nie czytaja.
Ok 3 w nocy zbudzilam sie z powodu zaczynajacej sie (tak mi sie wtedy wydawalo) miesiaczki, Hmm dosc mocne krwawienie, nawet lekko zawrocilo mi sie w glowie, zalozylam podpaske i poszlam spac. Rano pojechalam do pracy, 'okres' stawal sie coraz bardziej intensywny. Zawolalam kolezanke z biura, powiedzialam, ze cos jest nie tak, nie moge wstac z ubikacji bo krwawie bardzo mocno. Zadzwonila po pogotowie. Zabrali mnie do szpitala, zanim tam dojechalam, bylam cala zakrwawiona...dostalam mega skurczy (lekarz mi uswiadomil ze tak wygladaja skurcze porodowe), przy kazdym skurczu moja macica wypluwala duze ilosci krwi i innych dziwnych rzeczy......
Tak dowiedzialam sie ze mam endometrioze.
Do dzis nie mam tych wydarzen 'przerobionych', trzese sie i lzy leca mi po policzkach podczas pisania.
... zabrano mnie od razu na oddzial ginekologiczny, lekarz stwierdzil pekniecie sciany macicy i skierowal na natychmiastowa operacje. Nawet nie gralo roli, ze bylam po sniadaniu. Podskakiwalam na noszach tak okropnie ze musieli mnie przywiazac. Nawet nie wiem jak mnie rozebrali itp, bo dostalam zastrzyk na korytarzu po ktorym od razu zasnelam. Oklazalo sie ze pekla ogromna cysta endometrialna i mialam szczescice, ze bylam tak blisko szpitala.
Potem nastepne operacje, hormony i mega strach przed wysilkiem fizycznym -> 72 kg.
Potem walka o Jasia -> 3 miesiace hormonow 75 kg. Ciaza start 75 kg, zakonczona 86 kg, miesiac po ciazy 70 kg, 6 miesiecy po ciazy hormony, rok po ciazy 78 kg. Teraz tez 78, choc bylo juz 79.5.
Kopnijcie mnie w dupe i dodajcie motywacji. Nie obrzeram sie, no ale moglabym cos w tej kwestii zrobic, bo jem kiedy mam czas i co akurat jest pod reka.
Panicznie boje sie cwiczen, po kazdej probie (cwicze glownie wieczorem) nie moge spac i cala noc latam do wc sprawdzic czy przypadkiem cos nie peklo
Musialam Wam to wszystko napisac, bo chyba moim najwiekszym problemem sa te wszysktie wydarzenia, ktore siedza w mojej glowie w szufladce 'sprawy do zalatwienia'. Chcialabym je odlozyc do przegrody 'sprawy zalatwione' ale sama chyba nie dam rady.
Na prywatna psychoterapie w DE nie bardzo mnie stac, a te z kasy chorych maja terminy za ok 8 miesiecy. Dostalam skierwanie po wypadku samochodowym, ale po obdzwonieniu 11 lekarzy, wyrzucilam do smieci, co bylo bledem bo moglam czekac 8 miesiecy na wizyte, bylo to ponad rok temu a duzo dalej sama nie zaszlam...
Moj porod i cala ciaza z Jasiem rowniez jest w tej szufladce spraw niezakonczonych.
Ja wiem ze to nie sa dla ogoly wielkie problemy, ale dla mnie sa i ciagle wracaja i to ze czasem najblizsi, lekarze itp traktuja to jako blachostki jest chyba najgorsze, bo ja sie z tym chowam, a to tam rosnie, rosnie i rosnie...boje sie ze za niedlugo mnie to przerosnie.....