Przeprowadzka trwa. Jesteśmy wykończeni. Końca nie widać. Aaaa,,,,
tytuł: Kociątko kici kici ;)
autor: Zelma
tytuł: Kociątko kici kici ;)
autor: Zelma
O mnie:
Jestem/chciała bym być mamą:
Moje dzieci:
Moje emocje:
Przeprowadzka trwa. Jesteśmy wykończeni. Końca nie widać. Aaaa,,,,
08.08.2017 wtorek - przeprowadzka. Hej przeleciał ptaszek, z jednej ptasiej ulicy na drugą.
Niby cieszymy się nowym miejscem, ale... tak nam strasznie szkoda opuszczać nasze mieszkanie. Naprawdę dobrze nam się tu mieszkało, 8 lat prawie...
Męża siekły sentymenty znacznie bardziej niż podejrzewał.
Mnie nie siekły... aż do wczoraj, gdy na chwilę wpadliśmy do mieszkania... i aż mi łzy pociekły, jak pomyślałam o tym, że, banalnie mówiąc, w tych 4 ścianach byliśmy bardzo szczęśliwi. Tutaj Witolda przywieźliśmy, na tej podłodze postawiliśmy fotelik, wanienkę...
Ehh.... trzeba iść ku nowemu i dobrze będzie, ale jedno wiem. Nie opuszczamy mieszkania. Opuszczamy miejsce, które było naszym wspólnym DOMEM.
Przy poprzedniej próbie zrobienia wpisu zapisałam jakąś nową rzecz, którą Witold nas zaskoczył. Niestety wpis się skasował, a ja nie pamiętam co to było. Wit ma aktualnie fazę na:
1. ja sam. SAM, SAM, SAM
2. łóżeczko szczebelkowe jest be, łóżeczko turystyczne też do kitu. Dorosłe łóżko mamy i taty to jest to.
3. Rozgaduje się. Powoli, ale jednak.
Wczoraj i przedwczoraj byliśmy na działce. Zakończyliśmy (prawie) etap urządzania. Zaczęliśmy etap wypoczywania tam. Wieczór - taki z rozmowami, o życiu (i o rzyci). A wczoraj spacer... piękne przestrzenie, spotkanie po latach... no i krążący nad nami bocian
http://www.msn.com/pl-pl/zdrowie/nasze-zdrowie/najwi%C4%99ksze-odkrycie-od-czas%C3%B3w-kwasu-foliowego-witamina-kt%C3%B3ra-zapobiega-poronieniom-i-wadom-wrodzonym/ar-AApRAHn?ocid=wispr#image=1
20.08.2017
Chrzest Witolda
Straszna ulewa... widocznie niebo stwierdziło, że ma być konkret, a nie jakieś tam symboliczne polanie głowy.
Było miło i rodzinnie, wesoło. Dobrze zapamiętamy ten dzień. Choć... smutno też. Niestety żadne z rodziców męża nie zdobyło się na to by odłożyć na bok własne animozje. Czyli - żadne na chrzcie się nie pojawiło. Mąż do ostatniej chwili liczył, że może któreś, może jedno... W czasie mszy jeszcze wodził wzrokiem po ławkach... Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Ale jednak przykro.
Mjót =miód
Ato =auto
A-daś =Adaś (wujek Adaś)
Pas/pasz =pas samochodowy
kaśk =kask, przede wszystkim rowerowy
mama tata
patet =pasztet
maaate = małe koło
haha = pies hau hau
maaaau = kot miau
muuuuu = krowa muuu
kaka = kakauko
kuku / kuuki = a kuku!
pepe = pępek
nie = nie. Ale również tak
ta / taś = tak. Nie używa za często
siusiu = siusiak, cześć ciała niestety, nie czynność
n'ma = nie ma
ma = jest (n'ma bez nie)
myty = umyty
baba = babcia
śśśiiii = śpi
mamy / taty = coś jest mamy/taty
cieś = cześć
pa pa
tjo = to
tiam = tam
sześć = siedem
jeje = leje (taki mamy klimat w tym roku
===supement
aaa-ha
oooo
o-oł
mysz \ miś \ myś
Zapomniałam o najważniejszym... Ta-tuś a co to znaczy - wiadomo
Mam wrażenie, że cały mój zapas optymizmu i cierpliwości się wyczerpał. A skoro tak to co ze mnie zostało? Na pewno nie taka ja, jaką bym chciała być. Nie taka mama, nie taka żona. I pojęcia nie mam co z tym zrobić. Szklanka zawsze była do polowy pełna, zawsze cieszyły mnie najdrobniejsze głupoty. A teraz pustka, krzyczę nie zauważając tego, a własny śmiech nie pamiętam jak brzmi. Za to płacz owszem. Chciałabym coś zrobić, o jakąś pomoc poprosić, ale kogo, jaką. I co mam powiedzieć? Na co się skarżyć, jak nie mam 'prawdziwych' problemów.
Dziękuję Dziewczyny za słowa wsparcia, porady.
Odpoczynek na pewno jest mi potrzebny, za dużo rzeczy na raz, za dużo próbowałam uciągnąć sama (a konkretnie z Witoldem u boku). I wyrzuty sumienia bo niby urlop macierzyński, a czas Witka taki szarpany. Lato minęło... kiedy jak gdzie? Chciałam z Synkiem chodzić na spacery, pokazywać mu świat... a tu ciągle w biegu, raz raz, musimy iść, nie teraz...
Dobił mnie wyjazd w celu odebrania remontu w innym mieście. Większość rzeczy wyszła ok. Ale nie wszystkie. Łudziłam się, że pojadę, ogarnę temat i będzie z głowy. Taaa... z Witkiem. Ciągle tylko nie, nie, nie - moje, nie jego. No... jego też (bunt dwulatka za rogiem).
Wczoraj nie wytrzymałam - w 10 minut spakowałam wszystkie manatki i ruszyłam. Na powrót do Wawy nie miałam sił, zbyt daleka droga, a ja zbyt zmęczona śpiąca. Ale jakoś udało mi się dojechać do mamy. Po drodze przyjaciółka trochę mnie telefonicznie postawiła do pionu. A potem u mamy padłam, odespałam trochę, wybrałam się solo po bułki na śniadanie i wzięłam prysznic (pierwszy od 3 dni). Odżyłam i trochę zluzowałam. A jak po te bułki byłam to w radio piosenka Kamila Bednarka leciała. Znak jakiś?
'Poczuj luz
Muzyką wypełnij dzień
To antidotum na stres
W pogoni za marzeniami oddychaj wyobraźnią
Poczuj luz
Muzyką wypełnij dzień
To antidotum na stres
W pogoni za marzeniami oddychaj zawsze prawdą'
Odżyłam zatem. Trochę. Tego co się nagromadziło przez ileś czasu nie da się tak pstryknięciem palców odwrócić. Rok 2017 w pewnym sensie jest rokiem rozczarowań różnego typu. Jeśli optymizm jest płomieniem świeczki to wiele wiatru i wody się na nią wylało. Jeśli jest ślimakiem, to mocno schował się w swojej muszli.
Ale... coś się jednak zmieniło. Odpuszczam sobie. W znaczeniu - daję sobie prawo do słabości. Przyznaję, że przy takiej ilości rzeczy - mam prawo nie dać wszystkiemu rady. Łagodniejsza dla siebie staram się być. Od kilku(nastu) godzin staram się.
No i dobra, dosyć tych smętów. Owszem, trzeba wyrzucić to z siebie by ruszyć naprzód. Ale też trzeba kiedyś ruszyć naprzód by nie ugrzęznąć na etapie wyrzucania z siebie.
Alles wird gut.
Kiedyś powtarzałam jak mantrę, działało. Teraz tylko powtarzam, choć z wiarą gorzej
A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój...
Witold rozgaduje się, ale powolutku, despacito ;-)
Wszedł w fazę czasowników, tryb rozkazujący i bezokoliczniki
pać/spać
myju myju
am am
pyć / sok pyć
majś (marsz)
pać/patć (patrz)
cita / tata cita (czyta)
ato źiiuuuuuu - auto pojechał
ato ato ziuuuu - dwa auta pojechał
moto - motor
pan - pan
mut - miód
myś - miś
mysz - mysz
siusiu -
Słowo powodujące głośny rechot: orzeł!
oraz: ' co to kotu co to kotu co to z kotem jest kłopotu'
i jeszcze: maaama ma ma ma mama ma ma ma ma, pa pa pampa pa... ma mama pa ( Muminki)
Lubi łączenie słów w pary np.:
Wit: Adaś
ja: i Ania
Wit: Adaś
Ja: i Ania
( i tak wiele razy, coraz głośniej)
Inne pary: maaau - hau oraz mama - tata
Staram się jak mogę, ale cóż... ten urlop to kolejna nietrafiona decyzja do kolekcji w tym roku. Niby '7' to pomyślna liczba, a tymczasem 2017 bardzo kanciasty.
Jak u licha mam wrócić do pionu? Od czego się u diabła odbić, żeby ruszyć do przodu. Z uśmiechem. Szczerym. ???