Dzisiaj będzie krótka notka o Arturku, bo zadziwia mnie rozwój jego wyobraźni.
*Wyobraźnia
Z dnia na dzień bawimy się w coraz bardziej skomplikowane zabawy tematyczne i konstrukcyjne. To najbardziej mi mówi, jak mocno mój synek rozumie już świat. Dlatego dużo mu opowiadam normalnym, coraz to mniej nieuproszczonym językiem. I coraz więcej dociera do niego. Nasze zabawy to najczęściej gaszenie pożarów strażą pożarną, ratowanie ludzi i kotków z drzew, warsztat naprawczy pojazdów czy ratowanie dźwigiem zagrożonych upadkiem nad przepaścią aut - akcje ze Strażaka Sama i Toma Holownika. Dziś kazał mi zapalić świeczkę, żeby mógł ją gasić wozem strażackim. W kuchnię czy w lekarza też bawi się chętnie. Lepi, robi stempelki, naśladuje zabawy starszych dzieci (np. w kręgle, badmintona itp.)
*Mowa
Mowa idzie nam powoli, co spędza mi sen z powiek, ale tłumaczę sobie: ma jeszcze czas, sporo dzieci jeszcze tak mało mówi, nie musi być w czołówce z rozwojem mowy.
W większości codziennych sytuacji woli jeszcze wyrazy dźwiękonaśladowcze i gesty. Wypowiada przeważnie słowa jednosylabowe i jest ich stała lista na co dzień, bo tygodniowo uczy się 1-2 słów jednosylabowych, takich najprostszych, jak np. dom, dzig (dźwig), dzi (drzwi), tan (pan). O powtarzaniu wyrazów, a co dopiero zdań nie ma mowy... daleko nam do tego, chociaż niektóre dzieci w jego wieku opowiadają już prostymi zdaniami, co robiły w ciągu dnia. No nic, muszę być cierpliwa.
*Aktywność
Zrobił się z niego mały harpagan, ciągle biega, skacze, bryka jak Tygrysek. Jest śmieszkiem, któremu głównie wygłupy, łaskotki, całuski, berki w głowie. Tryska energią, aż miło się patrzy. Jest przytulaśny, nie zliczę, ile razy dziennie wspina się na moje kolana i całuje, całuje, całuje... Już chyba ze sporą nawiązką oddał mi te wszystkie buziaki, które ode mnie w życiu otrzymał od samego urodzenia.
Na placu zabaw zaskakuje swoją sprawnością.
*Bunt dwulatka
Bunt dwulatka w miarę opanowany, a Artur więcej sobie odpuszcza. Chce prawie wszystko robić sam, bez pomocy, ciągle sprawdza granice swoich możliwości. Czasami nadal ma takie złości, ze przytulenie nie pomaga i trzeba go wyprosić do drugiego pokoju, by się wykrzyczał, a po 2 minutach wrócił wreszcie spokojniejszy - żadna inna metoda nie pomaga.
*Odpieluchowanie
Jest pięknie. W domu pokazuje, że chce na nocnik i siusiu, i kupkę. Nawet w majtkach - prosi, by mu je zdjąć, jak chce usiąść na nocniku. Odróżnia potrzebę kupki od siuśków. Wpadki są, ale jedna wpadka na 2-3 dni.
Nawet po nocy i po spacerze pielucha jest czasami sucha. Na wyjście z domu muszę ją założyć dlatego, że na spacerze przeważnie robi kupkę w pieluchę i to niekoniecznie twardą - to jest nasz najtrudniejszy punkt programu, bo nie chce załatwiać się w krzaczkach. Jednak nie sika do tej pieluchy przeważnie.
Zużywam 2-3 pieluchy dziennie - na spanie i spacer, co od razu pozytywnie odczuwa moja kieszeń, bo od początku sierpnia (czyli od początku nauki korzystania z nocnika) zużyliśmy dopiero 1,5 paczki Dady.
*Kontakt z dziećmi
Artur łaknie go jak wielbłąd wody na pustyni, cieszy się bardzo na ich widok na placu zabaw i próbuje nawiązywać kontakty. Zatem to nie jest tak, ze dopiero od 3 lat dziecko potrzebuje innych dzieci, o nie... ja tak nie uważam. Klub malucha jest u nas darmowy, rusza od 18 września, musimy od czasu do czasu się wybierać, oby siły pozwoliły.
*Rodzeństwo
Widzi brzuszek, widzi, że w domu pojawiają się przedmioty 'dla dzidziusia', dostrzega jakieś gazetki i poradniki o dzieciach i być może coś do niego dociera... pokazuje na mój brzuch, że tam jest dzidziuś. Ostatnio na spacerach zaczął zaglądać do wózków, ciekawić się dzidziusiami. Temat nie jest mu obcy i ciekawe, ile w ogóle z tego rozumie...
A ja... a ja się czuję wyśmienicie jak na ciążę, nie mam na co narzekać. Śmigam bardzo sprawnie, chociaż wiadomo, że szybciej się męczę (zwłaszcza w upalne dni) czy częściej sikam, ale wszystko w ramach normy. Cieszę się taką sprawnością, dopóki mogę. Mam nadzieję, że później nie będzie zbyt ciężko i dotrwamy do szczęśliwego rozwiązania.