Mamy kryzys ząbkowania. Wyje w niebogłosy i żre wszystko co tylko dorwie. Na spacerze zżarła liścia z bukietu którego niosłam tacie na grób - odwróciłam się tylko na sekundę by się obejrzeć na samochody na przejściu dla pieszych, a podczas kąpieli gdy Kuba mył jej pupę skorzystała z chwili nieuwagi i...
Dziś też ustliliśmy przerwę w rehabilitacji - stracone pieniądze teraz te zajęcia. Jedno wielkie darcie się i tylko koncentruje się na wpychaniu wszystkiego do buzi. Mam z nią ćwiczyć sama i zadzwonić jak się Gaja opanuje to wrócimy do zajęć. Najgorsze, że nic tam jeszcze w buzi nie widać i ewidentnie bolą ją trzonowce a nie zęby przednie...
P.S. żele używamy - 3 rodzaje testuję, ponoć dobre, na pewno drogie... - działają owszem, ale tylko 2 minuty. Gryzaki też mamy, ale nie umie ich tak daleko włożyć, bo to te tylne ją bolą. Najlepszy jest mój palec - może go ciamkać godzinami. Ustawia go językiem gdzie mam masować, ja masuję, a ona robi.. mmmm... och och och... i jak tylko wyjmę palec, ryk ponownie.
Dziś też po raz pierwszy wprowadziłam gluten. Łyżeczka kaszy mannej do deserku.
Sama sie spodziewam dopiero ale mam koleżanki i one smarowaly dzaselka takim żelem bondella czy jakoś tak. Jak sie dowiem to ci napisze dokładnie.
Ehm boli bidulek. Może daj jej posaac chłodny żel-taki jaki sie wkłada do lodówki na okłady.
Wierze ze tobie tez musi być trochę cieżko. Daj znać co tam wymyśliłeś.
Dzięki za rady dotyczące ząbkowania. Przetestujemy marchewę i szczoteczkę. U nas noce przespane są ciągle na szczęście.