1. Po pierwsze i najważniejsze. Nie jestem w ciąży. Miesiączki brak ale robiłam siekańca i nawet cienia drugiej krechy uffff!!!!!!!!!! Z tej radości zrealizowałam cała receptę na 4 paczki antybocianów i czekam już spokojnie na @
2. Ależ to moje kochanie dało mi dziś popalić. Wybrałam się z nią na zakupy jak gdyby nigdy nic na koniec miasta i co? Jak tylko weszłam do sklepu tak mordę rozdarła jakby wózek miała kwasem oblany. Na ręce. Cisza i piski radości, wózek wrzask, ręce cisza i spokój. Wózek tragedia nie z tej ziemi. Wiec efekt był taki, że zakupy jechały w wózku a ona na rączkach i zadowolona. Musiałam po Kubę dzwonić bo tak mnie bolał kręgosłup, że do domu tramwajem bym już nie wróciła.
Była też 1 rzadka kupa dziś była (najpierw jedna normalna) i teraz to już nie wiem! Mleko nowe? Kryzys separacyjny? Ząbkowanie? Okres przejściowy między mlekami? Uczulenie na gluten - w końcu dostaje zalecaną łyżeczkę manny dziennie...
Aaaa! No nic trzeba dalej obserwować!
Juro Gaja po raz pierwszy zostaje na 3/4 dnia tylko z dziadkiem. Ciekawe jak sobie poradzą
A co u Kuby? Po pierwsze cieszy się, że nie zostanie ponownie tatą Po drugie dużo pracuje. Teraz ma zlecenie, zaraz zaczyna kolejne a od 6 października zaczyna pracę na etacie no i jak dla mnie to tragedia ale o tym innym razem. Po trzecie jest fajnym tatą absolutnie ubóstwianym przez Gaję. Wygłupiają się razem, gadają, Gaja się tak przed nim popisuje i tak się podlizuje, że to aż wstyd! Córeczka tatusia.
No, siedzimy sobie i gadamy. A co?
tytuł: Starania i ciąża w Tajlandii...
autor: Chiang Mai