Wczorajsze zajęcia z tańca, które zawsze uwielbiała Gaja całe przjojczyła. Nie chciała uczestniczyć w zajęciach tylko najpierw bawiła się innymi zabawkami (szczególnie kuchenka ją tam interesuje) a potem stała stała i jojczyła - nawet nie płakała tylko takie bu, bu mu wru. Nie pomogły zwierzątka z baloników, przytulania przez koleżanki i kolegów z grupy (widok przesłodki) ani przysmaki podawane jej przez inne zmartwione mamy. Było bu i buuu....
Oby to przez szczepienie! Bo zostałyśmy zakwalifikowane i pierwsza dawka szczepionki na ospę już za nami. Kolejna za 2 miesiące.
Za to zasnęła wcześnie i spała całą noc w swoim łóżeczku! Rano też miała dobry nastój!!!
Aaaa na to jojczenie jest tylko jeden sposób. Absolutna bliskość. Wisi i na mnie i na Kubie non stop. Wtula się i wiesza jak małpka. I znów Tula ratuje nam życie. Gaja podróżuje teraz tylko w tuli (chyba że pada) i w domu też jak potrzebuje się przytulać to wsadzam ją w tulę i gotuję obiad. W Tuli przemienia się z nów w moją kochaną Gajkę Gada, śmieje się, wychyla się grając ze mną w akuku Projektancie Tuli - dziękuję!!! (chusty też są super)
No i Gaj urodzinowy czyli moja zamyślona 2 latka
Aaaa i wybaczcie - chwila dla matczynej próżności - muszę się pochwalić jakie ma teraz fajne gęste faloloczki
Gaja jest sliczna : )