38+2
wczoraj mi szew zdjeli, dzisiaj po obserwacji wyszlam do domu, nic sie nie dzieje. na ktg plaska linia, zero skurczy, przy badaniu ginekologicznym malusi postep jest. akurat szew sciagał mi moj lekarz prowadzacy, dzisiaj tez mnie badal i jesli do poniedzialku nic sie nie rozwiaze to mam isc na wizyte jeszcze. a ja jestem przekonana ze nic sie nie rozwinie...
maz pojechal wlasnie do rodzicow na zniwa, jeszcze zdazylismy raz zeby cos przyspieszyc, ale nie wiem, nic to raczej nie da. jak cos sie bedzie dzialo bede dzwonila, przyjedzie...podoba mi sie data 8.08. moze wtedy urodze....
sasiedzi dookola zmobilizowani i jak cos sie zacznie dziac dzwonie do nich i ktos zawsze mnie zawiezie...
a jest mi tez ciezko bo Marceli ma ospe. dzisiaj rozmawialam z mama i plakalam bo mały ciezko to przechodzi, placze, nie chce jesc, pic, szuka mnie, a mnie nie ma...jest mi z tym bardzo zle...on mnie potrzebuje...
wiem ze mama dobrze sie nim zajmie, ale to moje dziecko i serce mi peka, a nie moge sie denerwowac bo przeciez jest drugi synek, ktory niedlugo sie pojawi, musze tez myslec o nim...
Zycze szybkiego rozwiazania, jak najmniej bolesnego, a Marceli da rade, jest w dobrych rekach :-) dobrze ze bedziecie mieli ospe za soba.