34 TYGODNIE MAKSOWE
Najgorszy tydzień od czasów kolek i żółtaczki Małego !! Co ja gadam najgorszy tydzień EVER :-( Maks spadł mi z naszego łóżka w sypialni prosto na głowę. Łóżko wysokie bo jakieś 45-50 cm podłoga twarda bo panele bez dywanu. Serio dziewczyny myślałam, że stracę dziecko.... Że sobie kręgosłup połamał To był ułamek sekundy jak się odwróciłam by namoczyć wacik a Jemu po prostu zabrakło łóżka do czołgania i spadł jak długi Jego krzyk, mój płacz, telefon do męża by przyjechał... P. zjawił się jak tylko udało mi się uspokoić Malca. Obejrzał mu nóżki, rączki, szyjkę, źrenice - wszystko sprawne. Nie wiedziałam, że mój mąż tak zna się na ewentualnym wstrząsu mózgu. Moje nerwy i strach o Maksa nie dawały za wygraną więc pojechałam na pogotowie. Lekarz nawet go z wózka nie wyjął, powiedział tylko że niemowlęta są bardzo plastyczne i że na jego odpowiedzialność wszystko jest ok .... Taaa strata tata. Gbur jeden, ani usg główki, ani rentgena, nie zlecił nic. Dał tylko skierowanie na dziecięcy oddział pourazowy w razie czego i kazał obserwować.... Kłóciłam się tam z Nim o jakieś badanie ale jak zwykle polska służba zdrowia znów Nas nie zaskoczyła
W domu mały zachowywał się normalnie, nie płakał, tylko był bardziej mamowy i jak wróciliśmy z miasta od razu zasnął z tego wszystkiego Tak naprawdę zaczął chyba odczuwać jakiś ból i niepokój dopiero w piątek, bo posadzony na podłodze przewracał się jak bańka wstańka, co i rusz znów głowa oberwała ale lekko no i strasznieee marudził, jęczał, stękał, piszczał, o zrobieniu obiadu spokojnie - mogłam zapomnieć. No ale dziecko miało prawo.... Dziś jest sobota zobaczymy... Nic poza takim zachowaniem i guzem nie ma. Boje się że skutki tego upadku będzie odczuwał w późniejszym życiu. Boję się jakiegoś krwiaka w główce, zaburzeń równowagi, padaczki pourazowej ( córka mojej kumpeli ni stąd ni zowąd dostała ataku padaczki) , skrzywienia kręgosłupa szyjnego... Wiem, że może komuś wyda się, że przesadzam ale jestem matką i mam prawo martwić się o swoje dziecko Tym bardziej że to moja wina, nie dopilnowałam Go Zwiodła mnie rutyna i przeświadczenie, że moje ruchy są szybsze od Jego Głupia ja. Wiedząc że mogłam uniknąć tego wypadku, wyrzuty sumienia do końca życia i zastanawianie się czy coś kiedyś wyjdzie niespodziewanie z tego upadku...
A jeszcze dzień przed wypadkiem rozmawiałam z mężem o tym że ja nie daję sobie czasem rady z Małym, tzn. z jego mobilnością, tym że wszędzie włazi, wszystko co nisko już otwiera, ściąga na siebie, a jeszcze nie do końca rozumie że czegoś mu nie wolno bo to niebezpieczne i że trzeba kupić mu kojec. Tym bardziej, że ja chce iść od października na podyplomówkę.... Nauczył się się już do czego służą rączki przy szufladach i korzysta przy każdej okazji, więc kolejne zabezpieczenia zostały przyklejone, potrzeba jeszcze jednego na kosz na śmieci I tym oto sposobem siedzi już dziś w kojcu :-) I póki co się podoba ;-) Zadziwiające że kiedyś kojec wydawał mi się ograniczeniem maluszka a teraz jest dla mnie ratunkiem w chwilach kiedy już nie daje rady... Jak to się wszystko zmienia kiedy zostajemy mamami.... Kocham tego mojego szkraba i życie bym za Niego oddała
Z rzeczy przyziemnych i spokojniejszych to codziennie coś nowego się Maks uczy, doświadcza nowego. Jakiś tydzień temu zauważyliśmy ze nie wszystkie pobudki w nocy są na jedzenie, Maksowi było zimno, bo spad kocyków się wykopywał co chwile i tym oto sposobem nasz Synek w sierpniu zaczął spać po kołderką. A żebyście widziały jego zadowolenie jak się pod nią kładzie No bajer.
W czwartek 11.08 pierwszy raz Maks podciągnął się do stania. Posadziłam go w łóżeczku z zabawkami a ten cwaniaczek złapał się za brzeg łóżeczka i po raz pierwszy, jeszcze niepewnie ale wstał a wczoraj, 12.08 pierwszy raz podczas porannych zabaw w naszym łóżku, odepchnął się ode mnie i sam usiadł, samiuśki Wczoraj też dostał pierwszy raz wędlinkę do kanapek. Taką chudą z indyka, kruchą, aż sama rozpadała się w rękach. Tak zasmakowała Małemu że aż mnie popędzał, by szybciej wkładać do buziaka kolejny kawałeczek kanapeczki. Wszyscy mi mówią, ze mam się cieszyć, bo mały tak pięknie je. Wszystko co mu damy i ja się b. cieszę Nie widać ???
Uciekam się ogarniać, bo aktywny dzień przede mną - obiad z rodzicami, zakupy, wieczorem imprezka z mężem. Dobrze że P. cały długi weekend spędza z Nami. Kocham Obu swoich mężczyzn :-* Miłego weekendy Kochane i żadnych wypadków dzieciowych Wam życzę :-*