23 Miesiące i 6 dni Maksowych
Piękne Maksowe słówka ku pamieci:
Bagan - bałagan
Tesienon - telefon
Simiko - śmigiełko/helikopter
Kaketki - skarpetki
Bibika - bibuła
Wizyta u alergologa za nami. Już miałam się wykłócać o nowe leki,testy z krwi a tu patrz, lekarka jakby czytała w moich myślach - dostaliśmy skierowanie na panel 28 alergenów z krwi. Wczoraj byliśmy na pobraniu, mały dzielny, wyniki za 2 tyg. Do tego odstawić montelukast bo nie przynosi efektów a na odporność dała szczepionkę do noska Polyvaccinum Mite. Szczepionka jest w kropelkach i podaje się ją seriami przez 6 kolejnych tygodni, zawiera obumarłe szczepy różnych bakterii odpowiadających za infekcje górnych dróg oddechowych. Mam nadzieje, że będą efekty. Trochę się boję ją podawać bo po może występować katar bez powikłań. A katar to nasza największa zmora..
Boję się podwójnie bo zmieniamy żłobek. Zabraliśmy w piątek Maksa z poprzedniego i to w trybie natychmiastowym. Kobiety pracujące tam bo opiekunkami ich nie nazwę, już nie - odparzyły skórę mojego dziecka na udach do tego stopnia że ma rany Tłumaczą się że to przez spodnie których szwy " wżarły" się w delikatną skórę. A ewidentnie rany powstały bo Maks spał lub chodziłw - i tu przepraszam za słownictwo - obsranych spodniach wokół pieluszki. Kupa przeciekła mimo zmienionej pieluszki, wsiąkła w spodnie a potem skleił skórę a te na siłę wszystko odrywały i potem jeszcze chusteczkami tarły. Oczywiście żadna się nie przyznała ale ja znam swoje dziecko i mam oczy. Nigdy nie miał tak odparzonej skóry. Teraz pomaga tylko mąka ziemniaczana.
Miałam ochotę im tam natrzaskać. Zabrałam syna, rzeczy, książeczkę, prace, dokumenty i zapłacone pieniążki za jedzenie oraz prezent mikołajkowy a dyrektorkę ostrzegłam ze zgłoszę sprawę organom ścigania, sanepidowi i wydziałowi ochrony zdrowia z ramienia urzędy miasta, że obsmaruję ich w necie i będę opowiadała co zrobili mojemu synowi każdemu napotkanemu rodzicowi. Dwoje już wiedzą. Takie kluby dziecięce żerują na tym że rodzice nie mają gdzie dziecka podziać jak wracają do pracy i przymykają oko na zaniedbania. Ja nie jestem takim rodzicem o nie...
Planujesz ciążę w najmniejszych szczegółach, nie możesz w nią zajść i leczysz się 1,5 roku, w końcu zdarza się cud i pojawiają się upragnione dwie II, całą ciążę chuchasz, dmuchasz i drżysz o rozwijające się w Tobie dziecko, planujesz wyprawkę z największą pieczołowitością by dziecku było jak najlepiej, przygotowujesz się do porodu. Rodzisz swojego Skarba. Dbasz o niego przez 2 lata, o każdą sferę jego rozwoju i tą fizyczną, emocjonalną, społeczną,intelektualna o to co je, jak śpi, o to by było mu wygodnie, ciepło, bezpiecznie a Tu takie ku**** zaniedbują Twoje zadbane, wychuchane i ukochane dziecko i Ty jeszcze za to płacisz pieniądze.... Wczoraj byłam tak roztrzęsiona ta sytuacją że cąły dzień bolała mnie głowa a dziś jeszcze rozwolnienie.
I w tym momencie przychodzi mi z pomocą moja ( już wiem cudowna ) dyrektorka. Opowiedziałam jej całą historię i zgodziła się przyjąć Maksa do przedszkola w którym pracuję, mimo że formalnie przyjmę dzieci dopiero od 2,5 roku. Rozmawiałam tez z koleżanką, wychowawcą grupy, wszystko ustaliłam, przekazałam informacje o Maksie. Czuje niesamowitą ulgę, bo wiem że tutaj krzywdy mu nie zrobią. Jest więcej dzieci i to starszych od Maksa ale wiem też że jest czysto, pomieszczenia są wietrzone, zabawki myte, jedzenie jak domowe, bo mamy własną kuchnię i kucharza, dzieci są zadbane, nakarmione, przebierane, przytulane, wychodzą na podwórko, mają myte ząbki. Po starym żłobku w tej sytuacji już wszystkiego mogę się spodziewać
Najbardziej boję się tylko konfliktu interesów. Pracuję tam gdzie Maks będzie chodził, niby tłumaczę mu że idzie do nowego żłobka, nowych dzieci, do Pań które o Niego zadbają, że Mamusia też tam pracuje ale w innej grupie i że ma swoje inne dzieci pod opieką w pracy. Ile z tego zrozumie zobaczymy w poniedziałek. Mam nadzieje, ze da radę wytrzymać te 6 godzin pd razu, pierwszy raz w nowym msc bo niestety o adaptacji nie ma mowy bo ja mam swoje obowiązki.