Może bym coś naskrobała, zaniedbałam się ostatnio na amen...
Małgośki, Szymośki to fajne dzieciaki, nie ma większego szczęścia niż bliźnięta, no chyba że trojaczki ale wtedy to bym już rady nie dała. Nie na moje siły. A propos bliźniąt, spotkałam się kilka razy rozmawiając z kimś, czasem przypadkiem... 'ojej bliźnięta, współczuję, tyle pracy'... ludzie nie wiedzą co mówią, to największe szczęście jakie mogło mnie spotkać. Życzę każdej z was, jeśli któraś tylko bliźniąt pragnie...
Klocki ważą już ponad 8 kg, tylko ciężar inaczej się rozkłada i Szymuś zdaje się być lżejszy. Jest dłuższy i wygląda na chudszego, a nogi jak patyki. Małgosia jest pulchniejsza, taki bobasek ciągle się śmiejący ale pokazujący już swój dominujący charakter. Z jedzeniem nie mamy problemu, smakuje im wszystko, czasem smak jakiejś kaszki im nie podpasuje. Oprócz gotowego picia gotuję im też swojskie z jabłek, malin, śliwek. Zęby są, a jakże... Szymuś, 3 ząbki na górze, 4 się przebija, na dole brak. Małgosiek 2 na dole, na górze się pierwsza jedynka przebija.
Córcia jest sprawniejsza ruchowo, rehabilitantka orzekła, że za miesiąc już zacznie raczkować. Faktycznie jest szybka, bez opieki z kanapy spadłaby szybciutko. U Szymka rozwój ruchowy przebiega wolniej ale poczynił duże postępy, jest sztywny, siedzi na kolanach oczywiście przytrzymywany. Natomiast intelektualnie wydaje się być bystrzejszy. Obydwoje reagują na swoje imię, Małgosia wyciąga rączki gdy chce żeby ją podnieść. Mają już swoje ulubione zabawki, lubią brykać w swoich łóżeczkach zwłaszcza wczesnym wieczorem. Większość dnia spędzamy na dole. Aha nie lubią się za bardzo ubierać.
Są tak grzeczne, że jedna osoba powiedziała... 'oni nie wiedzą, że mają dzieci'.
Noce przesypiają w swoich łóżeczkach, budzą się raz na mleko ok 2, niestety dzień się zaczyna ostatnio o 5tej ale wtedy zabieram je do łóżka i tam godzinę jak to mówi mój mąż jeszcze cywiejemy.
A potem w ruch idzie zmiana pampersa, poranna kasza, mycie buziek, przebieranko z piżamek... tak tak Szyszaki stwierdziły, że są już na tyle duże i czas już na prawdziwe piżamki. I schodzimy później na dół, tam zabawa trwa, a matka sama bądź z tatuśkiem je śniadanie, doprowadza się do kultury. Potem albo drzemka ok 1.5/2 godzinna albo czytanie bajki. To taki poranny rytuał... a później jak się ułoży deserki, mleczko, obiadki, podwieczorki, w trakcie spacer, zabawa na podłodze, na kanapie, odpoczynek w wózku... po południu ktoś zawsze zajrzy... i tak szybko mijają nam te dni, tygodnie... W trakcie wizyty z maluchami, rehabilitacja...
A tu wylądowaliśmy u rodziców w łóżku, a co... nam też wolno
No i jesteśmy w naszych piżamkach