avatar

tytuł: Moja terapia,♡♡♡ My i Bartek czyli moja rodzina ♡♡♡

autor: dzabuch

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Do której dziecko przyjdzie z każdym problemem, na której będzie polegać!

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Nie spodziewałam się, że Bartek wprowadzi tyle miłości do naszego życia. Bałam się, że nie sprostam, że nie dam rady. Dziś nie pamiętam jak to było kiedy byliśmy we dwoje. Za nic w świecie nie chce do tego wracać. SZCZĘŚCIE MA NOWY WYMIAR! MOJE SZCZĘŚCIE MA NA IMIĘ BARTUŚ!

No dobra, jesteśmy po szczepieniu. Podana szczepionka Priorix. Większym stresem było mierzenie i ważenie oraz badanie lekarskie niż samo szczepienie. Na rączce póki co śladu nie ma a ewentualne efekty uboczne za tydzień. Cieszę się, że mamy to za sobą.
Po raz kolejny pytanie od pielęgniarki 'czy on zawsze był taki drobny ' tak! W ciągu miesiąca przybrał 20g. Jest szczuplutki po tacie (choć póki ja nie rozpoczęłam walki z hormonami też mogłam się za łopatą schować). Bartuś waży 8.520 i mierzy 78 cm.
Taka jego uroda, zresztą on jest w ciągłym ruchu i mimo, że ciągle też coś podjada to taki już jego urok!

8
komentarzy
avatar
Wyobrażam sobie Waszego kochanego dryblaska...Szymek jest taki sam ☺
avatar
jaka kruszynka <3
avatar
Faktycznie szczuplutki jest Oliwka waży 11kg
avatar
Faktycznie drobny ale to jeszcze nic złego, pozdrawiam
avatar
Faktycznie drobny ale to jeszcze nic złego, pozdrawiam
avatar
Taka jego uroda Tymek ponad 9 kg waży i ma ok 75 cm
avatar
Super, że poszło gładko :-) Ja sie strasznie stresuję tym szczepieniem teraz 13-14 mc na MMR, nie wiem czy to to samo co u Ciebie. Bartuś jest drobny ale zdrowy i to najważniejsze :-) Mój za to rośnie wagowo nie wiem w kogo hehe ( 11 kg prawie) bo my oboje szczypiorki :p
avatar
Przyjemnego pierwszego dnia w pracy!
Dodaj komentarz

Dziś tata i syn mieli chrzest bojowy! Nie było mnie w domu koło 5 godzin czyli w sumie ponad pół tego ile nie będzie mnie codziennie. W sumie to chyba ja to wszystko przeżyłam najbardziej. Mały nie płakał, tata nie narzekał. Bartuś miał czystą pieluszkę, był najedzony i uśmiechnięty. Teraz jestem trochę spokojnejsza. Tatusiek stwierdził tylko, że tylko się chyba zanudzi. Oby do wiosny i będą robić razem w ogródku.
 Co ostatnio robi Bebu?
-układa wieżę z klocków i rozkłada
-od dłuższego czasu nie mogę żadnego ciucha na wierzchu zostawić, bo zaraz się w niego ubiera.
-nosi moją torbę, plecak tatuśka
-wspina się gdzie się tylko da i dużo broi
- noce są trochę lepsze, nie budzi się z takim płaczem, ale może dlatego, że jest zmęczony, bo prawie nie śpi w dzień.
No a co do mnie to medycyna pracy zrobiona, paznokcie zrobione w weekend ufarbuję włosy i w poniedziałek do pracy! Wierzę, że będzie dobrze, to tylko kwestia organizacji!

7
komentarzy
avatar
I odpowiedniegoo nastawienia ) Będzie dobrze!
avatar
ja też wierzę, że będzie dobrze! i mocno trzymam kciuki
avatar
Trzymam kciuki
avatar
Tata na pewno da radę. W końcu to tata nie? A my - mamy zawsze najbardziej panikujemy. Powodzenia w pracy :-)
avatar
będzie dobrze! będzie! pamiętam jak w październiku wracałam do pracy po macieżyńskim i płakałam że nie chce a gdy już zaczęłam pracę i okazało się, że idę na kolejne ciążowe L4 to płakałam bo nie chciałam wracać do siedzenia w domu w pracy jakoś odżyłam i tak jakoś fajnie było wyrwać się na 8h do ludzi Bartuś dzielny, duży chłopak to i problemu nie sprawdza pod nieobecność mamy dacie radę! powodzenia!
avatar
Dadzą sobie chłopaki radę nie wiem czemu myślałam że zaczynasz 25 stycznia
avatar
Konkretne przygotowania Musi się wszystko udać! A tatuś do wiosny przetrwa
Dodaj komentarz

Padl mi telefon. Poko nje ogarne nowego, lub nie pojde do pracy jestem odcieta od technologii. Sory za brak polskoch znakow ale... Taka sytuacja. Swoja droga wlasnie zdalam sobie sprawe, zewszystko robilam na telefonie teraz nawet mam utrudniony dostep do konta bankowego!

6
komentarzy
avatar
O maj gad, u mnie też bez tel jak bez ręki :/ To czekamy na nowy nabytek lub naprawę
avatar
Ja już bym nie dała rady bez telefonu wszystko w nim mam...
avatar
Współczuję, bo to boli.
avatar
Współczuję, bo to boli.
avatar
Hehe, dopiero jak się nie ma dostępu do telefonu okazuje się jak wiele nam ułatwia
avatar
Ot cywilizacja ☺ jak trudno bez niego żyć.
Dodaj komentarz

Tak czy nie
Niesamowicie i zadziwiająco jak mogę ostatnio dogadać się z moim dzieckiem. Chcesz kanapkę? Ta i kiwa głową, chcesz cycy? Ta i kiwa! Będziesz to jeszcze jadł? Ne i kiwa w drugą stronę. Z dnia na dzień pojawiają się jakieś nowe powiedzonka i gesty, dużo tego jest, ale jak człowiek usiądzie i zacznie pisać to jakoś tak z głowy wypada.
No właśnie pisać! Tatusiek zawiózł mój ukochany wysłużony telefon do naprawy i diagnoza brzmiała, pęknięta taśma od wyświetlacza. Koszt naprawy nieopłacalny! Jestem głupia, bo spłakałam się za tym złomem ( tylko tak mówię, bo służył mi już trzy lata i obiecałam mu, że do jego ostatnich sił będziemy razem). Tatusiek widząc moje łzy w oczach postanowił sam pobawić się w chirurga-naprawiacza i telefon powrócił do żywych. Prawdopodobnie jego dni (mam nadzieję, nie godziny) są policzone. Dzięki temu jednak zyskałam więcej czasu na decyzję co mam kupić i tu pojawia się odwieczny dylemat pomiędzy dwoma wiodącymi firmami a wiadomo jedni wolą jedno inni drugie. W ogóle pojawiła się chęć posiadania nowego, ale skoro mój kochany poczciwy staruszek żyje to po co zmieniać?
I jeszcze wracając do Bartusia, minął tydzień odkąd został zaszczepiony. Właściwie to nawet ponad tydzień, bo szczepiliśmy się w czwartek. Póki co nie mamy żadnych efektów ubocznych. Pielęgniarka poinformowała nas, że jeśli coś będzie się dziać to po tygodniu czyli myślę, że już możemy spać spokojnie.
Tym czasem ja mam nadzieję nacieszyć się ostatnim weekendem przed pójściem do pracy. Garderoba uzupełniona, Look bardziej biurowy niż domowy, zapas herbaty kupiony i dobre nastawienie. Postaram się napisać w poniedziałek jak nam minął dzień. Mam nadzieję, że zdążę nim zasnę

3
komentarzy
avatar
Oby teleon miał androida, nie windowsa... mój ma windowsa i tragedia
avatar
To fakt - windows jest przez wieeeele aplikacji 'dyskryminowany'. Odpoczywaj, a po weekendzie - z nową energią do nowych wyzwań
avatar
Udanego weekendu a dobre nastawienie najważniejsze
Dodaj komentarz

No dobra kobitki! Pierwszy dzień w pracy! Czuję się jakbym w ogóle nie miała przerwy. Jakoś tu się kompletnie nic nie zmieniło aż sama jestem pod wrażeniem. Co u chłopaków, nie wiem, póki co nie dzwonię i o dziwo tatuś też nie dzwoni. jakoś pewnie dają sobie radę.
Śmieję się, że uciekałam z domu niczym złodziej- po cichu. No cóż, zobaczymy jak im było jak wrócę do domu.

8
komentarzy
avatar
zatem miłego dnia w pracy!
avatar
Bartuś prwnie tak dobrze bawi się z tatą, że nawet nie zauważa nieobecności mamy miłego dnia!
avatar
Miłego dnia! Miałam dokładnie takie samo poczucie
avatar
To chyba dobrze tak czuć się po powrocie? A tata pewnie spisuje się na medal!
avatar
Będzie dobrze, co ma być źle
avatar
udanego pierwszego dnia w pracy oby chłopaki dali sobie rade bez mamy
avatar
He he - full energii czuć we wpisie. Oby tak dalej!
avatar
Będzie dobrze!
Dodaj komentarz

Powiem tak, dzień minął im w miarę spoko. Jak tylko weszłam do domu to id razu było cycy. No, ale mój syn nie w ciemię bity drugi raz w jajko zrobić się nie da. Tak oto dzisiejsza noc to masakra i rano jak już myślałam, że śpi i budzik go nie obudził tak za chwilę był płacz. Tylko wyczuł, że wychodzę i masakra. Wzięłam na ręce i cycy i myślę chwila i zaśnie o nie! Póki trzymałam na rękach to git a kiedy chciałam odłożyć płacz. W końcu tatusiek go przejął i póki Bartuś widział, że się szykuję, bo o spaniu nie było mowy to było spoko. Jak wyszłam za drzwi to slyszalam jak płacze.
Jak im dziś będzie nie wiem, mam nadzieję, że Bartuś zmęczy się i zaśnie. Oby to był dobry dzień.

4
komentarzy
avatar
Będzie dobrze. Chwilę popłacze i zapomni, bo zajmie się tatą Powodzenia dla Was
avatar
Będzi elepiej, u nas pierwszy dzien kiedy wyszłam do pracy wyglądał podobnie, w kolejnych juz było bez płaczu , tylko trochę smutku.
avatar
Pewnie ciężko na sercu się zrobiło, ale z dnia na dzień będzie coraz lepiej Wszyscy muszą przywyknąć do nowej sytuacji.
avatar
Zostaje z tata, da sobie na pewno rade!
Dodaj komentarz

No dobra! Na froncie pojawiła się na druga górna czwórka, stan uzębienia na dziś jedynki dwójki i czwórki na górze i jedynki na dole. W sumie 8. No i teraz zastanawiam się, czy aby wczorajszy płacz nie był związany z tym ząbkiem.
Swoją drogą jakoś dziwnie nam te zęby wychodzą, dla równowagi mógł by się jakiś ząbek na dole pojawić, choć i kabanosy Bartusiowi nie sprawiają problemu.
Co jeszcze?
U mnie w pracy wesoło! Mimo, że i tak wychodzę godzinę wcześniej na kp to mój kierownik póki co też puszcza mnie jeszcze trochę wcześniej. Kochany jest, ale co się dziwić, sam ma szkraba pięcioletniego to wie jak to w życiu bywa.
Dziś Bartuś obudził się koło 2 zjadł cycy i potem o 4:30 i też zjadł. Potem już zebrałam się do pracy i obyło się bez płaczu. Tatusiek pisał do mnie, że jest grzeczny, ale jakoś mało zjadł śniadania. Zgłodnieje to zje.
Dziś Tatusiek razem z Małym przyjeżdżają do mnie do pracy, bo Tatuśka coś lamie w kościach i musi przyjść do lekarza .
Po za tym, jak uporam się z sennością i przyzwyczaję do wstawania to odżyję! Jak super jest wyjść do ludzi i czasem poplotkować o niczym!

2
komentarzy
avatar
te zeby to we wszystkim mieszają! Ja tez noigdy nie wiem czy płacz przez zeby, czy coś nie tak ze zdrowiem czy jeszcze cos innego. a niby mamy juz 10 albo 11 to powinnam juz wiedzięć, a tu taki klops. Prawda, dobrze wyjść i pogadać o czymkolwiek. Ja to mójej pracy nie ubóstwiam ale cieszę się na wyjście do ludzi.
avatar
Ja jak sobie pomyślę ile jeszcze tych zębów przed nami, to aż mam ciarki! Co do wyjścia do pracy, to faktycznie dobrze jest spotykać się z innymi i porozmawiać o głupotach
Dodaj komentarz

No Bartuś ♡ i Tatuś ♡ świetnie sobie radzą. Dziś też bez problemu wyszłam do pracy. Wiem, że te ranki będą lepsze lub gorsze, ale jeśli mam wybór wolę te lepsze.
Czy jestem zmęczona- tak, ale inaczej bardziej fizycznie, bo psychicznie to jestem wypoczęta. Wychodzenia do ludzi i wiem, że głównym tematem rozmowy są dzieci w naszym gronie, ale co poradzić dzieci to skarb i się o nich myśli jak nie ma ich przy nas.
Wieczorem o tej porze czuję jak zombi mózg zapomina o funkcjonowaniu a oczy palą jak diabli, ale nie jest źle.
Bartuś chyba teraz fazę raz mama raz tata i na przekór w kiedy ja zmywam gary to 'mama mama' a kiedy kładę go spać to 'tata, tata'. Po za tym dzielnie wszystko znosi. Jest kochany i oczywiście pierwsze co robię jak wejdę do domu to daję cyca.
Zasypiam jak dziecko tzn. Bartek zasypia po 7 a ja po 8 zaraz po tym jak tylko przyszykuje sobie śniadanie do pracy i się umyję. Muszę przyzwyczaić się do nowego trybu życia i będzie z górki, to zmiana dla nas wszystkich.

1
komentarzy
avatar
Z czasem będzie coraz lepiej. Trzymam za Was kciuki! Dzielni jesteście!
Dodaj komentarz

No Bartuś ♡ i Tatuś ♡ świetnie sobie radzą. Dziś też bez problemu wyszłam do pracy. Wiem, że te ranki będą lepsze lub gorsze, ale jeśli mam wybór wolę te lepsze.
Czy jestem zmęczona- tak, ale inaczej bardziej fizycznie, bo psychicznie to jestem wypoczęta. Wychodzenia do ludzi i wiem, że głównym tematem rozmowy są dzieci w naszym gronie, ale co poradzić dzieci to skarb i się o nich myśli jak nie ma ich przy nas.
Wieczorem o tej porze czuję jak zombi mózg zapomina o funkcjonowaniu a oczy palą jak diabli, ale nie jest źle.
Bartuś chyba teraz fazę raz mama raz tata i na przekór w kiedy ja zmywam gary to 'mama mama' a kiedy kładę go spać to 'tata, tata'. Po za tym dzielnie wszystko znosi. Jest kochany i oczywiście pierwsze co robię jak wejdę do domu to daję cyca.
Zasypiam jak dziecko tzn. Bartek zasypia po 7 a ja po 8 zaraz po tym jak tylko przyszykuje sobie śniadanie do pracy i się umyję. Muszę przyzwyczaić się do nowego trybu życia i będzie z górki, to zmiana dla nas wszystkich.

2
komentarzy
avatar
Mam dokładnie takie samo poczucie, psychicznie spoko, za to fizycznie na wieczór wysiadam. Fajnie ze masz tego Tatuśka i że może zostać z Bartkiem
avatar
Ale Ci zazdroszczę tego, ze mały może zostać z tatą! Mój mąż byłby fantastycznym opiekunem, ale ze względów praktycznych niestety szykujemy się na żłobek
Dodaj komentarz

Bosz! Jestem złą matką! Złą do szpiku kości, zło aż bije ode mnie na prawo i lewo!
No, ale od początku...
Znacie te 'dobre rady'? Na 100% znacie! No i wczoraj moja teściowa przeszła samą siebie. Odkryła dlaczego mam tak mało czasu dla siebie!
Otóż wiecie jaki to babsko miało sposób na wychowywanie dzieci? Siedziały sobie w łóżeczkach! O nie, ona się nimi nie zajmowała, one same się sobą zajmowały! Do tego stopnia, że potrafiła wyjść do sklepu!!!!! Kur.. mać!!!
Jak czasem tatusiek wzdycha i mówi 'ja nie wiem, jak matka dawała radę, miała nas troje' to teraz ja już wiem. Po prostu się nimi nie zajmowała a dzieci zajmowały się sobą same. Paranoja! Jak można?
Czy tylko ja mam myśli w głowie, że dziecko w tym czasie może wpaść na różne pomysły lub zwyczajnie się uderzyć i płakać!
Chyba po to mam dziecko żeby się nim zająć!
Jakoś od razu w głowie mam obraz dzieci z sierocińca, które nawet nie kwilą w swoich łóżeczkach, bo wiedzą, że mamusia i tak nie przyjdzie. Gdzie w tym wszystkim bliskość i możliwość rozwoju.
Gdzieś tam z tyłu głowy pojawia mi się myśl, że może faktycznie pozwalam Małemu na zbyt wiele? Chociaż zaraz denerwuje się i nie wyobrażam sobie tak mojego dziecka samopas zostawić!!
Wygadałam się!

5
komentarzy
avatar
No.. jeśli Ty jesteś złą matką to jest nas conajmniej dwie. W ciągu dnia mam 2h czasu jak Wit pójdzie na drzemkę, a poza tym - cały dzien to jest nr 1 Wit i ewentualnie to co staram się zrobić mając go uwieszonego u nogi itp. itd. Małego oczywiście interesuje wszystko co robię. Owszem - czasem się chwilę pobawi sam, ale myślę, że to jeszcze nie ten etap. No i nie chcę tej jego ciekawości niszczyć, chcę, żeby go interesowało, żeby się uczył. Acz... teściowej bym tak w czambuł nie potępiała. Tzn. my nie chcemy tak robić i nie powinna swoich metod narzucać. Ale też - pytanie jaką miała sytuację, jakie miała alternatywy. Wychodzenie do sklepu to może przesada, ale wiem, że moja babcia też moją mamę z bratem czasem musiała w domu samych zostawić bo nie miała nikogo, z kim by dzieci mogła zostawić. A do sklepu wyjść musiała - bo też kupić nie miał kto. Patrząc z naszej perspektywy - nie są to metody godne pochwały, ale życie kiedyś było inne. Wiem, że Cię szlag trafia od tego typu dobrych rad. Mnie też. Ale jakoś łatwiej mi jak patrzę na to z szerszej perspektywy. Trzymaj się, nie dajemy się! )
avatar
hmmm... wiem z opowieści (słabiej pamiętam), że mama też nas zostawiała samych (w sensie mnie i brata) i szła do sklepu bo też nie było komu (sklep był obok domu). może nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale mój ojciec nie nadawał się (i wciąż się nie nadaje) do niczego, a ktoś musiał zrobić zakupy. już nie wspomnę, że wszystko inne też było na jej głowie. później jak pojawiły się dwie młodsze siostry to mamie było łatwiej, bo my jej pomagaliśmy. wtedy to oczywiście było dla mnie ciężarem, ale z perspektywy jednak ją rozumiem. natomiast tak jak Ty sama nie wyobrażam sobie zostawienia dziecka w łóżeczku i pójścia do sklepu, bo ja nawet jak pójdę do kuchni to co chwila do niego zaglądam. ale też czasy są teraz inne. Mąż angażuje się we wszystko, a teraz kiedy wrócił do pracy nie przejmuje się, czy zrobię obiad, bo wie jak to jest przy dziecku, a bardziej się martwi żebym sama coś zjadła w ciągu dnia i dzisiaj rano nawet chciał mi robić śniadanie, ale go pogoniłam bo trochę mu się zaspało, a ja miałam możliwość zrobić sama bo Potomek jeszcze spał
avatar
Uff - szybko wyslalam, a potem miałam wątpliwości czy takiego wsparcia potrzebujesz. Ale cieszę się, że jednak ok
avatar
Serio? Do sklepu a dzieci same? WTF? Szalone lata 80' ? Aż dziwne że żyjemy ale poważnie to cholernie nie odpowiedzialne i wolała bym nie mieć czasu dla siebie niż tak postępować, ale może długie starania powodują taką "nadopiekuńczość".
Chociaż szczerze to nie wyobrażam sobie też siedzenia nad dzieckiem jak śpi i nie zrobić np obiadu, a znam takie matki także :/
avatar
Ano... moja mama miała nas 4 i żadne z nas nie raczkowało, ominęliśmy ten etap, bo nie mieliśmy gdzie raczkować - byliśmy ciągle pozamykani w łóżeczkach bądź kojcach dopóki nie nauczyliśmy się chodzić. Dziwne te czasy były.
Dodaj komentarz
avatar
{text}